poniedziałek, 21 stycznia 2013

Żadna wielka miłość nie umiera do końca. Możemy strzelać do niej z pistoletu lub zamykać w najciemniejszych zakamarkach naszych serc, ale ona jest sprytniejsza - wie, jak przeżyć.

Rozdział 17


Po szaleństwach na zakupach nadszedł 24 dzień oczekiwany może też dlatego, że jest wolne ale pewnie też dlatego że można sobie posiedzieć w gronie swoich najbliższych, zjeść coś dobrego i po prostu porozmawiać.
Jest około 10:30, Bartek już spakowany do Nysy a ja pojadę do Częstochowy po 12:00 czy jakoś tak.
-Masz wszystko.- weszłam do sypialni, Bartek stał przy oknie.
-Tak chyba tak, w końcu jadę tylko na jeden dzień.- spojrzałam na niego, dlaczego na jeden dzień.
-Czemu?
-No jutro wracam do Ciebie.- pocałował mój nos i mnie przytulił.
-A ja jadę do Rzeszowa.
-No to jadę z tobą.-no tak mooocno mnie przytulił.- To jutro dam Ci prezent.
-Okej to ja tobie też dam jutro.- wyszliśmy do przed pokoju. Bartek ubrał się w kurtkę, szalik, oficerki bo w tym roku mamy troszkę śniegu. Ubrał jeszcze rękawiczki bo mu kazałam. Pocałował mnie i wyszedł. No tak chata wolna a ja nie mam co robić. Poszłam rozsiąść się na kanapie i nie wiem czemu, ale przysnęło mi się a obudziłam się po 13:00. No pięknie. Szybko się ogarnęłam, zabrałam sukienkę, buty, torebkę i wyszłam do zaśnieżonego samochodu. Obok mnie odśnieżali Michał i Piotrek swoje auto. Dla nich też miałam drobiazgi więc je wyciągnęłam i poszłam im dać.
-Cześć chłopaki.- przytuliłam ich.- Święty Mikołaj u nas był i coś dla mnie zostawił, abym wam przekazała.
-Kruszynka, mówiłem Ci.- Michał zgromił mnie wzrokiem, ale przyjął prezent podziękowali i pojechali do Piotrkowa a ja ja pojechałam do Częstochowy.
Kiedy dojechałam, próbowałam się do dzwonić do Bartosza, ale nie odbieram. Nie powiem zmartwiłam się troszkę. Zabrałam swoje rzeczy i weszłam do zawsze otwartego domu państwa Winiarskich. Z kuchni usłyszałam śmiech Oliwiera i Dagmary, więc poszłam dalej. Odłożyłam swoje rzeczy w przed pokoju
i poszłam do salonu. Winiar akurat zakładał czubek w kształcie gwiazdy na choinkę.
-Czołem niebieskooki.- pocałowałam go w policzek.- No no ale się postarałeś.
-Czołem Czołem Kruszynko, dzięki dzięki ja zawsze ładnie ubieram choinkę.- pogadaliśmy chwilkę i wtedy coś uczepiło się moich nóg.
-Ciocia!- odwróciłam się i zostałam wyściskana przez małego szplina zwanego Oliwierem. Potem poszliśmy do kuchni gdzie urzędowała Dagmara
-Cześć Ciocia.
-Cześć Mama.- przytuliłam ją.- W czym Ci pomóc.
-Pierogi zostały tylko do ulepienia, ciasto jest farsz też także możemy zacząć.- Usiedliśmy w piątkę przy stole w kuchni. Tak wiem pewnie dziwicie się czemu w piątkę, jeszcze mały dzidziuś Winiarski. On też się liczy. Lepiliśmy te pierogi prawie do 17:00 a następnie każdy poszedł się ubrać. Ja poszłam ostatnia na górę. Powoli ubierałam każdą część garderoby. Głośna muzyka na dole troszkę mnie zdziwiła, ale się tym nie przejęłam. Ubrałam szpilki i zeszłam na dół. Wparowałam do pokoju a tam moja mama z tatą i Maksem, Bartek ze swoją rodzinką.
-Pomyliłam imprezy chyba.- wszyscy zaczęli się śmiać a ja z każdym się przywitałam.
-No no mój syn to jednak ma gust.
-Tato.- Bartek skarcił swojego tatę a ja zaczęłam się z nich śmiać. Kiedy ze wszystkimi się przywitałam zaczęliśmy dzielić się opłatkiem. Przez cały czas zastanawiałam się jak ja mogłam tego wszystkiego nie zauważyć. Nie poznaję siebie nic nigdy nie można było przede mną zataić a teraz, nosz normalnie szok.
Po opłatku, wieczerzy wigilijnej po kolędowaliśmy i dzieciaki rozdały prezenty. Kiedy wpatrywałam się w uśmiechniętą buśkę Maksa i Oliwiera poczułam że ktoś mnie szturcha.
-Asia i coś ode mnie dla ciebie.- Popatrzyłam na Bartka i otworzyłam prezent, który dla mnie miał największą wartość niewątpliwie. Papier rozerwany, czerwone pudełko zostało. Otworzyłam je a moim oczom ukazała się śliczna bransoletka i łańcuszek.
-Dziękuje, piękne- pocałowałam go i z uśmiechem wtuliłam się w niego. Kuba poszedł dalej i przyszedł do nas po bardzo długim czasie z prezentem dla Bartka. - A to dla Ciebie prezent ode mnie.- Bartek także szybko odwinął czerwony papier. Jego oczom ukazało się czarne pudełko. Popatrzył na mnie i szybko je otworzył. Ja także kupiłam mu bransoletkę. Zegarków ma full, krawatów nie nosi, perfumy kupuję mu na co dzień więc bransoletka to był najlepszy pomysł na prezent. Wygrawerowałam mu swoje imię i datę kiedy się poznaliśmy, a co mi tam niech będzie troszkę romantyczności w tym związku.
-Jejku, dziękuje.- rzucił się na mnie z pocałunkiem.
A kiedy prezenty są otwarte czas posiedzieć i pogadać ale zbierać się do domu. Moi rodzice wracali do Rzeszowa, Rodzice Bartka do Nysy a my posiedzieliśmy jeszcze trochę i wyruszyliśmy do Bełchatowa.
-Jeszcze raz dziękuje za zaproszenie i za organizację.- przytuliłam Dagmarę potem zastygłam w uścisku Michała i na końcu pożegnałam się z Oliwierem.
-Zabieram ją i dziękujemy za wigilię.- Bartek się pożegnał i pojechaliśmy do nas.
-Dlaczego mi nic nie powiedziałeś?
-A co miałem psuć niespodziankę... Głupia.- oparłam się o samochód. Co prawda mroziło mnie w stopy bo nie przebierałam butów ale co mi tam raz się żyje. Bartek podszedł i stanął nade mną czego bardzo nie lubię, gdyż ten panicz jest ode mnie o wiele wiele wyższy i wtedy czuję się tragicznie jak ofiara losu czy coś.
-Chyba chcesz żeby zamarzły mi stopy.- popatrzył na dół i z uśmiechem na twarzy, którego u mnie nie było bo było mi zimno, pocałował moje usta i przez chwilkuńkę zapomniałam o tych stopach.- Jedziemy?
-Yhym.- wsiadłam do samochodu, szybko włączyłam wszelkiego rodzaju ogrzewanie i odjechaliśmy do domu.

25 grudnia spędziliśmy w domu przed telewizorem oglądając filmy, mecze czy pogodę i poszliśmy do kościoła wieczorną porą.
26 grudnia wstałam wcześniej od Bartka poszłam wziąć prysznic, umyć włosy i napić się kawy. Włączyłam swojego laptopa i poczytałam różne bzdety.
-Tu jesteś, myślałem że gdzieś uciekłaś.- Zaspany Bartek w negliżu szuka mnie po mieszkaniu, bezcenne.
-A no jestem śpiochu.- pocałował mnie i nalał sobie kawy.- Co dziś robimy?
-Zbyszek chciał przyjechać nas odwiedzić.
-Jak chce to niech przyjeżdża.- uśmiechnęłam się do niego i poszłam wysuszyć włosy i się ubrać no bo jak mamy mieć gościa no to wypadało by żeby ten dom jako tako wyglądał. Zresztą jak się wstaje o 12:00 no to niestety tak już bywa że wszystko na szybko i tak dalej. Zbyszek był u nas o 17:00 akurat zdążyłam się ubrać.
-Cześć Zbyszek.- pocałowałam go w policzek i zaprosiłam do środka. Bartek nakrył stół i po ustawiał smakołyki.
-Cześć.- weszliśmy głębiej, Bartman przyniósł nam wino więc trafiło na stół. Chłopaki od razu zajęli się rozmową na temat pracy i ogólnie sportu. Siedziałam i sms-owałam z Miśkiem, bo te koguty nadawały na jakieś tematy w które nie chciałam się zagłębiać.
-Bal Mistrzów Sportu idziecie razem?
-Zibi pewnie że tak muszę zaprezentować moją piękność.- Bartek musnął mój policzek a ja się do nich uśmiechnęłam.
-A kto Ci powiedział że z Tob pójdę.. hę ?- Zibi zaczął się śmiać a Bartek popatrzył się na mnie i napił się wina.
-Mowę mu odjęło. Może pójdziesz ze mną?- Och ten Zibi i jego wpaniałe pomysły. Spojrzałam na niego z kpiną i pocałowałam Kurka.
-Ja idę z Bartkiem, tak ładnie mnie nazwał.- Kurek mnie przytulił i napiliśmy się wina.  Reszta wieczoru minęła nam w spokoju, Zbyszek pojechał do domu po 19:00 bo jutro ma trening a my z Bartkiem poszliśmy się "wylegiwać" do sypialni. Celibat Kurkowi nie sprzyja, bo z chwili na chwilę stawał się bardziej rządny nowych wrażeń, nie chcę wykorzystywać wszystkich moich wdzięków na raz bo mu się znudzę.
O 23:00 zadzwoniła do mnie mama, nie powiem zdziwiłam się jej telefonem o tej godzinie.
-Cześć mamuś.
-Igor u nas był.- pierwsza myśl jaki Igor a potem wszystko wróciło. Ból, smutek, łzy....
-Po co?
-Chciał twój adres.
-Dałaś mu?!- z chwili na chwilę coraz bardziej zaczęłam się denerwować.
-Nie ale powiedział że będzie Ciebie szukał.- rozłączyłam się, poszłam do salonu bo Bartek już spał i się rozpłakałam.



Cześć Czołem. Melduje się. ! :)
Dzisiejszy rozdział jest jednym z ważniejszych,gdyż od niego rozwinie się akcja która będzie trwała do końca opowiadania ooo... :)

Pozdrawiam was pierniczki   xoxoxo                          






4 komentarze:

  1. ZDJĘCIA ZDJĘCIA i jeszcze raz ZDJĘCIA! :D
    Było miło i chyba się skończy... nad czym już ubolewam :C
    Jednak nie pozostaje mi nic innego jak czekać na rozwój akcji :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak trzeba wprowadzić troszkę akcji..... :)
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  2. Co jak co, ale zdjęcia to ty masz zawsze zajebiste :D
    Czekam na rozwinięcie akcji z niecierpliwością!

    Zapraszam do mnie na jedenasty rozdział ; http://as-prosto-w-serce.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś wam opowiem dlaczego one tu są, pewnie przy zakończeniu....
      Ohooo mam nadzieje że będzie się podobało.
      I napewno będę :) Pozdrawiam :) :*

      Usuń