środa, 28 listopada 2012

Miłość nigdy nie wybiera i jest zupełnie darmowa


Rozdział 5


Ostatni dzień pobytu w Bełchatowie minął mi strasznie szybko. Wstałam o 7:15 z myślą że ostatni raz przybędę punktualnie na śniadanie. Tradycyjnie podreptałam pod prysznic, kiedy wyszłam opatulona w ręcznik, włączyłam laptopa i muzykę, na cały regulator, a niech mają.Wykonałam taniec dzikiego kojota na środku pokoju kiedy poleciała moja piosenka na open.fm i wtedy wpadł do mnie do pokoju Cichy.- Co jest Cichy ? A tak na marginesie, puka się- uśmiechnęłam się a on dalej stał jak zamurowany.
-Idziemy razem na śniadanie? Poczekam.- usiadł na łóżku i wziął mojego laptopa na swoje kolanka i coś zaczął przeglądać.
- Ok.- wzięłam ubrania i poszłam do łazienki. Chciałam się jak najszybciej ogarnąć. Kiedy weszłam Piotr oderwał wzrok od laptopa i popatrzył na mnie. Ubrałam zegarek i poszliśmy.Zjechaliśmy na dół, na stołówkę. Kiedy weszliśmy, Piotrek poszedł zamówić a ja poszłam do stolika. Tradycyjny skład wciągający kaszankę…. KASZANKĘ !  Usiadłam koło Wojtka, a ten uśmiechnął się do mnie i wiem że zaraz coś powie dziwnego.
- Co tam słychać u Ciebie…..- chwila zastanowienia…- i u Romea ?- No myślałam że mu zdzielę przez łeb.
- Wszystko bardzo dobrze. A swoją drogą zachowujecie się gorzej niż baby i czasem powątpiewam czy wy oby na pewno jesteście facetami- popatrzyli na mnie i zastanawiałam się który mnie pierwszy zaatakuje. W między czasie dosiadł się do mnie Piotr przynosząc mi na śniadanie sałatkę i kawkę z mleczkiem. Ale wracając do rozmowy z męskimi plotkarami żeby ich nie obrażać tak ich nazwę. Bartman odchrząknął.-A chcesz się przekonać że jesteśmy facetami- popatrzyłam na niego z politowanie. Spojrzałam na zegarek i wzięłam ser feta do buzi.
-Myślę że to mogło by się dla Ciebie źle skończyć. – uśmiechnęłam się i dokończyłam jeść, wypiłam kawę rozmawiając z Piotrkiem i poszłam do siebie. Dopakowałam resztę rzeczy i posiedziałam na facebooku do 11. Pewnie leniuchowała bym dłużej ale miałam gościa i to nie byle jakiego. Patrzcie kto przyszedł, Bartek. Oczywiście wszedł bez pukania. Co to jest A2 ja się pytam?
-Cześć Bartek.- musnęłam go w usta a on się rozebrał i rzucił się na moje łóżko. Przytulił mnie.-Dziś dzień leniuchowania widzę?- uśmiechnął się i musnął moje czoło. Co za człowiek.
-Narzekam na nadmierną ilość wolnego czasu, ale poszła bym na czekoladę.- Nie musiałam długo czekać, zebraliśmy się i poszliśmy do NAJLEPSZEJ KAWIARNII W BEŁCHATOWIE. Idą przez holl(hall) minęliśmy się z Igłą, który ostrzegał Kurka że Bartman mnie podrywa, ale z drugiej strony jak by nie patrzeć on nie jest moim chłopakiem więc, trzeba coś zmienić. Przeszliśmy się a kiedy doszliśmy do kawiarni, ja poszłam zająć miejsce a Bartosz złożyć zamówienia.-Zamówiłem po dwa kawałki.
-Ehhh….. nie wiem czy wciągnę, bo wcześniej bez śniadania jadłam dwa- Bartek popatrzył na mnie jak na kosmitkę i zaczął się śmiać. No co….. moje śniadanie od dwóch dnia to karpatka i gorąca czekolada.
  Wciągając karpatkę Bartek się pobrudził, dokładnie bluzę. To się nazywa umiejętne trzymanie łyżki, oczywiście przeprowadziłam szybko akcję ratunkową chusteczkami nawilżonymi i w nagrodę dostałam gorącego buziaka.-Asia co z nami będzie?- nie wiedziałam co mam mu nawet odpowiedzieć. Zapytał mnie tak znienacka.
-A co ma być? Ja wracam do Rzeszowa ty będziesz w Bełchatowie.
-Nie o to mi chodzi- nie poddaje się skubany.- Asia-złapał mnie za rękę i wlepił swoje ślepia w moje.- Nie jesteś dla mnie obojętna i chciałbym abyśmy spróbowali, może związki na odległość to……- przerwałam mu przykładając palca wskazującego do jego ust. Zbliżyłam się do niego i go musnęłam jego usta a potem przerodził się to w bardziej romantyczny pocałunek. Kiedy skończyliśmy i przytuliłam się do jego torsu Bartek musiał się upewnić czy jesteśmy razem.- No czyli chcesz być moją dziewczyną. - Pewnie.- pocałowałam go i zawołałam kelnerkę, żeby uregulować rachunek. Oczywiście nie mogłam tego zrobić, bo Kurek stwierdził że to nie wypada. Wyszliśmy z kawiarni i Bartek odprowadził mnie pod hotel. Pożegnaliśmy się wywołując lekkie zdziwienie wokół Bełchatowskich obywateli, więc ogarnęliśmy się i każdy poszedł w swoją stronę.
         Przed 17 byliśmy już zwarci i gotowi aby stawić czoła pszczółką. Kiedy wychodziłam z pokoju koledzy z Jastrzębia się wręcz na mnie rzucili. Myślałam że Bartman się obraził a tu proszę jednak, odporny chłopak. Droga na halę została umilona przez boomboxa, a potem mój aparat w ruch, tak postanowiłam pyknąć kilka fotek żeby nie było. Mecz był wyrównany ale niestety musieliśmy uznać wyższość Skry Bełchatów. Od razu po meczu była dekoracja sratatatata…. Najpierw rozdano nagrody indywidualne, otrzymali je Igła, Winiar, Guma, Plina, Szampon, najlepiej punktujący Zibi i MVP Kurek potem medale dla zwycięskiej drużyny. Zdjęcie, autografy, wywiady i wyjazd z grodu Bełchatowa. Bartek nie chciał mnie wypuścić ale niestety jak mus to mus.
- Będę tęsknić- musnął moje usta a potem zatonełam w namiętynym pocałunku
- Ja też będę bardzo tęsknić.- przytuliłam się do niego, aby jeszcze przez chwilkę poczuć woń prefum które przyprawiamy mnie o zawrót głowy oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Pocałował mnie ostatni raz i wsiadłam do autokaru, usiadłam na swoim miejscu, pomachałam mu przez szybę i pojechaliśmy do Rzeszowa.




No to mamy kolejny rozdział :) Zaczyna się robić sielanka ;p      Jak wam dziś minął dzień ?


                                 Do Boju Skro <3                            Pozdrawiam was :)                    

niedziela, 25 listopada 2012

Bo lubię kiedy wokół muzyka gra, kiedy wszyscy śpiewają nananana......



Rozdział 4


   Stałam zamurowana, przedemną stał Bartek nikogo nie było. Trzymał w ręku różę i tak przepięknie się uśmiechał. Nie wiedziałam co mam powiedzieć znam go może 3 dni a czuje że jest dla mnie kimś ważnym i może się to wyda śmieszne, ale tak naprawdę jest. 
- Czy pójdziesz ze mną tak „oficjalnie” na randkę ?
- Z miłą chęcią, tylko kiedy i gdzie- Bartek poruszył brwiami co mnie bardzo rozbawiło.
- O 18 mam mecz to może 21 podjadę do Ciebie pod hotel i zjemy u mnie- uśmiechnęłam się i przytuliłam go. No pięknie ma mnie w garści. Przytuliłam go ubrałam kurtkę i wyszliśmy z hali. Miałam taką ogromną chęć na tą karpatkę, ale Bartek ma za 40 min mecz także pożegnał się ze mną a ja podążyłam do najfajniejszej kawiarni w Bełchatowie. Znów była ta sama kelnerka i znów przyjmowała moje zamówienie chociaż znała je na pamięć.
- Dziś bez p. Kurka.
- Zaraz gra mecz, także dziś postanowiłam sama delektować się tą pyszną karpatką- uśmiechnęła się do mnie i poszła zrealizować moje zamówienia. W mgnieniu oka mi je przyniosła a ja szybko wciągnęłam ciasto, napiłam się czekolady i poszłam do hotelu. Dziś chłopaków zapewne będzie rozpierać energia. Mają całe popołudnie i wieczór wolne, szczerze aż się boje co się stanie. Z ich pomysłami i gotowością do wykonania ich naprawdę może być duży problem i zarazem świetna zabawa, bo nie było dnia bez zadymy w tym hotelu.
   Wchodząc na nasze piętro, nawet nie słyszałam szmeru. Coś się stało czy co. Podeszłam do swoich drzwi wyciągnęłam moją magiczną kluczo-kartę i weszłam do mojego królestwa. Rozebrałam się i od razu pozbierałam ubrania. Poskładałam się wszystko w kosteczki
i włożyłam do walizki. Pozbierałam papierki i wyrzuciłam do kosza. Nie miałam co robić, więc załączyła sobie TV, trafiło na TVN. Powtórka  Brzyduli. Oglądałam to milion pięćset sto dziewięćset razy, ale w sumie lepsze to niż nic. Z tego fantastyczniej fabuły zasnęłam….
   Obudziłam się po 20. Pięknie nie ma to jak spać tyle czasu. Kiedy wstałam słyszałam ciszę. Co się stało? Zawsze jest szmer, krzyk, śmiech, głośna muzyka a teraz….. Poprawiłam włosy i poszłam na zwiady. Kiedy weszłam na korytarz zobaczyłam Cichego, czytającego książke, był tak skupiony że nie chciałam mu przeszkadzać, więc weszłam do pokoju i przygotowałam się do randki. Nie wiedziałam co mam ubrać, nie byłam zbytnio przygotowana na randkę, więc ubrałam białe rurki, niebieską bluzkę koszulową zwiewną, baleriny, kurtkę. We wrześniu nie jest jeszcze tak zimno więc taki strój będzie całkiem spoko wyczarowany z mojej niewielkiej szafy którą nazywam od pewnego czasu walizką.
  20:40. Kończę makijaż, zawijam kręcę i lecę, do pana Kurka zwanego Siurakiem. Zabrałam torebkę i wyszłam a przed moimi drzwiami spotkałam Cichego. Uśmiechnął się do mnie, oparł się o ścianę i spoglądał jak zamykam drzwi
- Cichy coś się stało?
- Nie nic. Ładnie wyglądasz, pozdrów Bartka- pokazałam mu mój piękny język i wsiadłam do windy, w której spotkałam Bartmana. Jechał z 3 pietra. Ciekawe co on tam robił
- Zbyszek zmieniłeś piętro?
- Jak bym mógł ciebie zostawić. Byłem u trenera.
- Miłego wieczoru.- szybko popędziłam przed hotel. Oczywiście mi się nigdy nie uda wyjść tak bez słowa, no bo jak by mogło być inaczej. Zamieniłam kilka słów z trenerem, o jutrzejszym wyjeździe. Patrzyłam nerwowo w telefon było za 3, trener nie przestawał nawijać
- Andrzej, bo ja muszę wyjść.
- Aha okej. Miłego wieczoru.
- Dzięki.- wyszłam przed hotel i zobaczyłam Bartka opierającego się o swoje auto. Podeszłam pocałowałam go w policzek. Wsiedliśmy i pojechaliśmy do niego.



    Kiedy weszłam na 3 piętro, co było katorgą w moim wykonaniu. Jak można mieszkać na 3 piętrze bez windy…..BEZSENSU. Weszliśmy do mieszkania. Było małe ale przytulne. 2 pokoje, salon, kuchnia- jadalnia i łazienka. Ściągnęłam kurtę i Bartek łapiąc mnie wcześniej za rękę zaprowadził mnie do kuchnio- jadalni. Odsunął mi krzesło i usiadłam.
- Bartek no no….. Nie powiem zdziwiłam się .
- Dziękuje bardzo.- postawił przede mną talerz z spaghetti… Moje ulubione „wielki plus” dla Gwiazdora. Zasiadł naprzeciwko mnie i mówiąc krótkie „smacznego” zajęliśmy się kosztowanie tego dania. Było naprawdę pyszne. Kto by pomyślał że Bartosz ma taki talent kulinarny. Kiedy zjedliśmy, zajęliśmy się opróżnianiem butelki wina. Kiedy udało nam się postanowiłam się zbierać, bo wolałam raczej wrócić na noc do hotelu. Bartkowi się to nie spodobało, ale mnie odprowadził. Szliśmy wolnym spacerkiem, nie odzywaliśmy się do siebie. Kiedy byliśmy pod hotelem, nie kleiła się zbytnio rozmowa co było dziwne, bo nam nie kończyły się tematy do rozmów.
- Dziękuje Bartek za miły wieczór- szybko mi urwał
- To ja dziękuje że się zgodziłaś ze mną go spędzić- kiedy to wypowiadał jakoś dziwnie czubki moich butów były bardzo interesujące. Zobaczył to i podniósł mój podbródek i subtelnie musną mnie w usta. Bał się że go odepchnę, ale ja nie chciałam. Chciałam aby ta chwila trwała wiecznie, ale nie mogła tyle trwać, bo w holu pojawiła się wścibska banda pasiaków.
- Ach przed nimi nic się nie ukryję.
- Nie przejmuj się. Lecę do jutra.- pocałował mnie i poszedł, a ja weszłam do hotelu i spotkałam się z falą wygwizdu. Popatrzyłam na nich z kpiną i poszłam wsiąść do windy która zawiozła mnie na moje piętro. Kiedy wysiadłam spotkałam Nowakowskiego czytającego książkę. Rzuciłam „miłej nocy” i weszłam do pokoju. Zrzuciłam z siebie ubranie i weszłam pod prysznic. Wzięłam dłuższy prysznic, przebrałam się w pidżamkę i poszłam szybko spać.
Kiedy próbowałam zasnąć, Bartek przysłał mi sms-ka z życzeniami miłej nocy odpisałam mu to samo i zasnęłam.  




  No to co mamy czwarty rozdział. Troszkę z poślizgiem, ale jest i mam nadzieje że się poprawię.

Dejan opuszcza naszą Skrę :( Szkoda :( 

czwartek, 22 listopada 2012

Łatwo jest wszystko zniszczyć ale trudno jest wszystko odbudować

Rozdział 3




       -Chłopaki ja idę spać miłego grania.
- No cześć.- wyszłam z pokoju Cichego, w którym było ewidentne przeludnienie. Byłam tak strasznie zmęczona, że wzięłam naprawdę krótki prysznic i położyłam się spać. Przed zaśnięciem napisałam jeszcze do Bartka z podziękowaniem za mile spędzony czas. Naprawdę miło. Bartek to naprawdę miły chłopak. Bardzo sympatyczny, przystojny, ale ja nie wiem czy on jest dla mnie.
      Obudziłam się o 11. Sama się zdziwiłam że nikt  nie przyszedł mnie obudzić. Szybko wstałam poszłam się ochlapać letnią wodą, załatwić pile potrzeby. Ubrałam się w rurki, bluzę i airmaxy. Zabierając telefon i kluczo-kartę do drzwi wyszłam. Chłopaki grają mecz o 15 z tego co wyczytałam na rozpisce z Zaksą. Myślałam że drzemają albo coś ale ja niestety usłyszałam czyjeś wrzaski w pokoju 75. Z tego co wiem ten pokój zamieszkuje Lotman więc poszłam w tamtym kierunku. Kiedy weszłam wszyscy na mnie spojrzeli a ja parsknęłam śmiechem. Przypomniało mi się że Paul musiał mieć wydepilowane udo. 
-No no chłopaki majstersztyk.- podeszłam i obejrzałam udo owego przegrywacza w pokera.- Nie ma to tamto. Sama bym tego lepiej nie zrobiła. Kogo to robota?- Spojrzałam na nich, nie mogli powstrzymać się ze śmiechu.
- Oczywiście że moja. – wiedziałam ze Igła się tym zajął. To było pewne.
- Tylko popatrz.- przyłożyłam palec a Igła uważnie się przyjrzał- tutaj zaciąłeś go ale trochę praktyki i będzie dobrze- nie czekałam nawet na to co powiedzą poszłam po torebkę i na jakąś kawę. Postanowiłam się przejść do tej samej kawiarni w której byłam z Bartkiem. Kiedy weszłam owa ekspedientka mnie poznała i zapytała czy to samo. Stwierdziłam że tak i nici z kawy. Czekolada jest lepsiejsza.  Kiedy tak siedziałam i kończyła drugi kawałek karpatki do kawiarni wszedł Bartek z Michałem Winiarski. Poznałam ich od razu. Kiedy złożyli zamówienie Bartek się rozejrzał i zobaczył mnie.
- Cześć Bartek.
- Cześć- pocałował mnie w policzek- Michał poznają moją koleżankę Asię.
- Cześć Asia
- Michał.- zajęliśmy się miłą pogawędka. Pogadaliśmy o siatkówce. Przez cały czas czułam jak Bartek wlepia we mnie swoje ślepia. Nie żeby mi to przeszkadzało, ale nie mogłam się nawet wysłowić porządnie. Szybko mi czas zleciał z chłopakami nawet nie chciało mi się od nich iść ale  niestety obowiązki wzywają.
- Cześć. Do zobaczenia.
- Hey.
- Zadzwonię.
- Yhym.- wyszłam z kawiarni i pokierowałam się w stronę hotelu. Było 12:00 za 1h obiad i potem meczyk. Kiedy szłam minęłam się z Kubiakiem i Bartmanem. Banany po pachy mieli na tych buśkach. Chociaż wczoraj przegrali to widzę humorek ich nie opuszcza dzisiaj. Prawdziwi sportowcy nie ma co. Kiedy weszłam do hotelu akurat w holu stał Kowal.
- O Asia jesteś. Nie zgadza się coś z pokojami.
- Kto ma problem ?
- Tutaj pani- podeszłam do recepcji. Wcześniej przewinął się Cichy któremu kazałam iść po czerwoną teczkę. Szybko mu poszło.
- Słucham panią co się nie zgadza.
- Rezerwacja jest do jutra do 8:00.
- Nie nie rezerwacja jest do jutra do 18:00- pani ewidentnie chciała mi narzucić swoje zdanie, ale ja się nie dałam. Zrobiłam zadymę. Oczywiście przybył kierownik który opierniczył młodą i wyszło na moje. Dziewczyna kategorycznie chciała mi narzucić swoje zdanie ale ja jestem przygotowana na takie sytuacje. Cichy stał z boku i się przyglądał. Zerkałam w tamtą stronę kiedy rozmawiałam z ową hotelarką a on się uśmiechał.
- No to po kłopocie. Jutro posprzątajcie w tych pokojach.
- Oczywiście pani menadżer. A swoją drogą co tam słychać u Kurka ?- skąd on wie że dziś się z nim widziałam. Co śledzi mnie. No nie jeszcze tego by brakowało.
- Nie wiem co u niego słychać. Cichy- chciałam jakąś z tego wybrnąć ale nie udało mi się niestety
- Kurek ma krótki język- i on także mi pokazał język a ja się do niego uśmiechnęłam i poszłam do siebie, i wcale nie przebywałam w moim pokoju długo, bo tylko przegrałam bluzę, zabrałam teczkę dla statystyków, tableta i poszłam na stołówkę. Gdyby nie ta pani z recepcji to może bym nawet zmieniła odzienie a tak dupa. Poszłam na stołówkę, o dziwo byłam pierwsza. Zamówiłam kotleta schabowego, surówkę i frytki a co mi tam. Dawno nic porządnego nie jadłam, nic mi się nie stanie.
- O a p. Asia nie przyszła na śniadanie.
- Ach bo dziś tak później wstałam- pani kelnerka poszła a ja zabrałam się za jedzenie. Na tym całym „wyjeździe służbowym” nie czuje takie spiętej atmosfery. Jest na luzie i o to właśnie chodzi. Chłopaki przyszli po 20 minutach i się zdziwili.  Dziś dosiadł do mnie się Lotman, Ignaczak, Cichy, Dżordza, Grzyb.
- Więcej was matka w domu nie miała.
- Oni chcą zrobić wywiad środowiskowy- Nowakowski poruszył brwiami i z ruchu jego warg wyczytałam Kurek. Pięknie jak te ploty szybko się rozchodzą nie ma co. A podobno kobiety to większe plotkary. Już to widzę………….  Zjedliśmy w ciszy, bo tak ową zarządziłam a potem chłopaki poszli po torby i wyruszyliśmy na halę i to na piechotę. Ci chłopcy mnie coraz bardziej zadziwiają. Że im się chce po pierwsze, po drugie że nie wstydzą się pajacować w taki mieście jak Bełchatów, który żyje siatkówką. Ja szłam za nimi nie przyznając się do nich, potem dołączył do mnie Nowakowski. Luźna gadka, wejście na halę i pójście do szatni oni a ja na miejsce dla menadżera i statystyków.
     Mecz był wyrównany ale niestety Zaksa musi uznać wyższość Sovi, nie ma innego wyjścia…………….  Po meczu spotkała mnie bardzo miła niespodzianka, nawet nie wiecie jak bardzo.



Mamy Trzeci Rozdział :)          Wszystkich czytelników pozdrawiam :)

środa, 21 listopada 2012

I myślisz że co twoje piękne oczy i zgrabna pupa zdziałają cuda.... Nie działa to na mnie postaraj się bardziej

Rozdział 2



Obudziłam się po 8:00. Kiedy przewróciłam się na drugi bok zauważyłam dwie szklanki a na nich oparta kartka.” Dziękuję za miły wieczór  Piotr”. Proszę bardzo cała przyjemność po mojej stronie. Wywlekałam się z łóżka i poszłam do łazienki na małe ogarnięcie się. Wychodząc z łazienki zajrzałam przed moje drzwi na których był wywieszony na dziś grafik.  8:15- trening hala Energia, 7:30- śniadanie.  Pięknie to troszkę zaspałam, ale mam nadzieje że to nie problem. Weszłam do pokoju, wyjęłam bluzkę, bluzę, rurki i różowe air maxy. Zeszłam na dół i poszłam na stołówkę. Swoje śniadanie kończył Sebastian statystyk i Daria pomocnica statystyka je zaczynała. Dobrze że nie jestem sama. Zamówiłam szybko sałatkę grecką i bułki czosnkowe i przysiadłam się do nich.
- Siemanko. Widzę że nie tylko ja poruszam się według grafiku.
- Hey. To normalne, po co mamy wcześnie wstawać jak nie jesteśmy im potrzebni- uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie, a Sebastian się nie odzywał, dopił kawę i poszedł. Rzucił szybko hey i to wszystko. Miła pogawędka nie ma co.  Kiedy konsumowałyśmy śniadanie opowiadałyśmy sobie dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy o Darii. Jest naprawdę bardzo sympatyczna i myślę że będzie się nam dobrze współpracowało. 
    Kiedy podeszłam do drzwi mojego pokoju, zobaczyłam że chłopaki mają trening do 10:15 postanowiłam się do nich przejść. Zarzuciłam szybko kurtkę, zabrałam torebkę i podążyłam na tutejszą halę gdzie jest podobno najlepsza publiczność w Polsce. Kiedy weszłam na halę poczułam taką przyjemną energię. Wyciągając akredytację, trzepnęłam wchodzącego wysokiego chłopaka ręką prosto w buzię. Na początku nie wiedziałam kto to jest ale potem kiedy już ogarnęłam sytuacje zorientowałam się że mogłam wybić jedynki samemu Kurkowi. Brawo Asia na pewno zostawiła bym mu pamiątkę na całe życie i by o mnie nie zapomniał.
- Przepraszam, nie chciałam. Nic ci nie jest?- spojrzałam na niego a on się uśmiechnął, wziął swoja torbę i usiadł na pobliskiej kanapie. Stanęłam i popatrzyłam na niego. Przywołał mnie gestem ręki.
- Bartek- podał mi dłoń.
- Asia. Miło mi Cię poznać, chociaż w takich okolicznościach, ale miło.- poczułam że mam rumieńca na policzkach i z chwili na chwilę się powiększa.
- Jesteś z Rzeszowa ?
- Tak jestem menadżerem drużyny. A ty kim jesteś?- przybrałam minę myśliciela a po chwili roześmialiśmy się z Bartoszem.- Przecież wiem. Słynny siatkarz, bożyszcz Polskiego Volleya…….
- Och dzięki. A tak naprawdę jestę Bartosz Kurek i proszę nie traktuj mnie z taryfą. Nie lubię tego.- uśmiechnął się do mnie – idziesz na salę ?
- Tak tak. – poszliśmy razem, z tym że Bartek poszedł do szatni a ja od razu podreptałam zobaczyć jak moje pasiaki wylewają pot.  Weszłam akurat kiedy ćwiczyli zagrywkę. Igła usiadł na chwilkę na krzesełku, uzupełniając płyny. Dosiadłam się do niego a on mnie przytulił i pobiegł na boisko przyjmować zagrywkę. Nigdy tak nie interesowałam się siatkówką, szczerze mówiąc mam dwie lewe ręce, jak do każde sportu. Ale do każdego sportowca, który walczy z biało-czerwoną flagą na piersi mam respekt. Po niecałej godzinie, chłopaki się zbierali, a na halę weszli chłopaki ze Skry. Siedziałam na ziemi i czytałam książkę, kiedy zaczęłam się zbierać, ktoś mi zagrodził drogę. Bartek.
- No to co może dziś spotkamy się przed meczem i pójdziemy razem?
- A ty nie grasz ?
- Ja? Ja gram za 4h, a wy z tego co mi wiadomo o 20?
- Okej bądź tu pod halą o 18:30.
- Do zobaczenia- odprowadził mnie wzrokiem a ja poszłam do wyjścia i dogoniłam Nowakowskiego. Pogadaliśmy sobie na jakieś luźne tematy. Kiedy weszliśmy na nasze piętro, rozeszliśmy się po pokojach i bynajmniej ja urządziłam sobie mała drzemkę.
       Moja drzemka zakończyła się pukaniem do drzwi. Była 14. Kto mógł pukać Cichy. Chciał zapytać czy idę z nim na obiad, szybko się ogarnęłam i poszliśmy. Byłam tak zaspana jeszcze że nawet gadać mi się nie chciało. Usiadłam z chłopakami, którzy jak zawsze sypali żartami. Czy oni nie mogą być spokojni choć chwilkę ? Nie chciałam ich o to pytać żeby ich  nie obrazić.
- No to co dziś partyjka pokera na wyzwania ? Asia grasz z nami ?
- Jak będę miała czas to owszem z miłą chęcią.- i tak zaczął się nowy temat poker.  Wymyślali już zasady i każdy szykował sobie prawdy i wyzwania na dzisiejszą noc, bo w sumie czas w którym będziemy grali to noc. Miałam jeszcze dużo czasu do 18 więc postanowiłam zajrzeć do pokoju Igły i Dżordza. Chłopaki sami chętnie mnie zapraszali także przyjęłam ich zaproszenie i wpadłam. Oglądnęliśmy sobie film. W trakcie niego przybyła cała reszta drużyny i tak nasze grono się powiększyło a przez głowę Cichego nic nie widziałam. W sumie nawet nic nie słyszałam, bo było tylko słychać szmer i szept + żarty. Żadna nowość z drugiej strony. Nawet nie wiem kiedy ten czas tak szybko zleciał i było 17. Pożegnałam się z chłopakami i poszłam do siebie. Idąc przez cała długość korytarza minęłam się z Kubiakiem i Bartmanem. Zamieniliśmy kilka słów i poszłam do siebie przygotować się do „randki”. Nie wiedziałam co ubrać, ale postanowiłam ubrać marynarkę, biały t-shirt, czarne spodnie i oficerki. Zrobiłam sobie dobierańca, lekki makijaż i byłam gotowa. Wybiła 18. Ubrałam kurtkę, zabrałam torebkę, wrzucając do niej wszystko co mi będzie potrzebne na mecz, wrzuciłam też bluzę Sovi, zamienię ją z marynarką przed meczem.  Wychodząc, wpadłam jeszcze do chłopaków życząc im miłego dnia przed meczowego, i podążyłam przed halę Energię. Kiedy doszłam i było za minuta 18:30, zobaczyła smukłego mężczyznę z telefonem.
- Cześć Bartek.
- O hej. Lecimy na kawkę czy coś ?
- Yhym, i jak tam meczyk ?
- 3:0 J - doszliśmy do bardzo miłej kawiarenki. Zasiedliśmy w narożniku i zamówiliśmy duużą gorącą czekoladę. Zadawaliśmy dobie różne pytania a kiedy doszło do tego ile mam lat, troszkę się zestresowałam ale Bartek stwierdził że nie wyglądam i nie mam się przejmować.   Uffffffffffffffff………… myślałam że będzie gorzej o WIELE gorzej. 
      Wpychając siebie po dwa kawałki karpatki i wypijając dwie gorące czekolady podążyliśmy na halę, na której było baaardzo dużo publiczności. Usiedliśmy kolo statystyków i podziwialiśmy to widowisko………………….


Mamy drugi rozdział..... Dziś tak zmieszanie ale podoba mi się efekt końcowy :)  Pozdrawiam

PS. Jeżeli czytacie zostawcie po sobie ślad, jeżeli ktoś ma możliwość, może polecić mój blog na swoim facebooku albo może ma swój blog, było by mi baaardzo miło :)

wtorek, 20 listopada 2012

"Marzenia się spełniają tylko trzeba być MARZYCIELEM z prawdziwego zdarzenia i lubić na coś długo czekać."


Rozdział 1.



Dziś obudziłam się bardzo wcześnie, nawet nie wiem dlaczego. Korzystając z tego że jest wolna łazienka postanowiłam wsiąść szybki prysznic. Mama wariowała na dole w kuchni trzaskając garnkami a tata się z niej śmiał. Stare dobre małżeństwo. Kiedy zaczerpnęłam miłej kąpieli z rana zeszłam na dół sporządzić sobie napój bogów. Kiedy weszłam do kuchni mama się na mnie dziwnie spojrzała a tata przywitał mnie ciepłym uśmiechem.
 - Cześć mamo.
 - Cześć zadziwiasz mnie coraz bardziej. Wstawanie o 6 w twoim wykonaniu nie wyglądało nigdy najlepiej.
 - Och mamo, tak jakoś dziś mój organizm szybciej się zregenerował.
- Agnieszka powinnaś się cieszyć nasze dziecko w końcu dorosło- i oczywiście moi rodzice kleili ze mnie pompę  mówiąc po normalnemu a ja na nich nie zwróciłam uwagi i zabierając moją ambrozje poszłam na górę do swojej jaskini. Upijając łyk kawy podeszłam do komody i wyciągnęłam jasne rurki, beżowy sweterek a pod spodem białą bokserkę, czarne oficerki i szybko się ubrałam. Nawet nie wiedziałam kiedy była już 7. Mama pojechała do pracy z tata a ja poszłam tradycyjnie obudzić Maksa. Potem mój dzień zleciał tak samo jak dotychczas aż do momentu kiedy weszłam na Podpromie. Nawet nie postawiłam dwóch kroków a już mnie ktoś zaatakował falą pytań. Ignaczak.
- Igła, daj mi wejść do gabinetu, a swoją drogą możesz wsiąść ten karton- wcisnęłam mu karton a on popatrzył na mnie ze zdziwieniem i podążył za mną. Postawił go na moim biurku- No to co chciałeś?
- Asia bo jest taka sprawa. Bo za 3 dni mamy wyjazd no i chciał bym prosić Ciebie, abyś popatrzyła na mnie łaskawie przy rozdzielaniu pokoi i pozwoliła mi zamieszkać z Dżordzem.- popatrzył na mnie ze słodką minką a ja wybuchał śmiechem. No popatrz jednak faceci potrafią przekonywać.
- Słuchaj Igła, oświadczam wszem i wobec możesz to przekazać reszcie ze sami się rozdzielacie w pokojach, bo to wasza osobista sprawa.
- Dziękujemy.- poszedł na sale a ja postanowiłam się rozpakować. Powoli gospodarowałam każdy centymetr mojego biurka. Kiedy wszystko poukładałam zabrałam się za pracę. Musiałam ustalić harmonogram wyjazdu do grodu Bełchatowa. Po 12 wpadła do mnie Magda ze sklepu kibica przyniosła jakieś foldery abym zatwierdziła gadżety bo prezes ją tutaj przysłał a potem mama z karnetami i biletami. W gruncie rzeczy do 15 przez mój gabinet który nie był po drodze przeleciało z 20 osób. Co to A2 ? Stos papierów, niekończące się telefony coś czuje że dziś nie wyjdę przed 19. I tak też się stało. Oprócz mnie była  tylko pani Jadzia która sprząta i nikt więcej nie licząc portiera oczywiście. Kiedy wychodziłam chłopaki kończyli trening co mnie baaardzo dziwiło. Weszłam na sale i popatrzyłam na ich wycięczone minki. Kowal się do mnie uśmiechnął i przywołał mnie ręka.
- Wszystko załatwione z wyjazdem ?
- Tak udało mi się to ogarnąć.- uśmiechnęłam się i założyłam kurtkę. Kowal krzyknął magiczny koniec a chłopaki przybijając sobie piątki pobiegli do szatni.
- Kocham ich jak swoje dzieci.
- Dobry trener tak właśnie traktuje swoich podopiecznych.. Do zobaczenia jutro- pomachałam mu i poszłam. Wsiadłam do auta i pojechałam do domu aby choć na chwilkę zapomnieć o pracy.


                                       3 dni później



Dopakowywałam ostatnie rzeczy aby podążyć do Bełchatowa na 3 dni i dwie noce. Wyjazd był o 7:10 a była już 6:40. Mama miała mnie odwieść na Podpromie.
- Aśka czekam na Ciebie na dole już 5 minut. – mama jak zawsze na czas uszykowana i powiem wam zazdroszczę jej bo umie sobie kobieta zaplanować czas.
- Idę już.- zeszłam na dół i ubrałam kurtkę. Wyszłyśmy przed dom, wsiadłam do jej lexusa
i pojechałyśmy na Podpromie. Chłopaki już stali przed autokarem, pożegnałam się z mamą
i poszłam do nich.
- Cześć chłopaki.
- Cześć. Piękną mamy dzisiaj noc. – Nowakowski rozbraja mnie na łopatki.
- Naprawdę piękna tylko szkoda że bez gwiazd i księżyca.- poszłam podać moją walizkę kierowcy i wsiadłam do autokaru. Przez całą drogę pisałam z Poliną. Pytała mnie o różne rzeczy związane z Siatkarzami, bo ona po prostu ich wielbi; Droga do Bełchatowa w gruncie rzeczy minęła nam bardzo szybko. W hotelu było nie małe zamieszanie, które szybko ogarnęłam. Zajęłam pokój 71. Moim sąsiadem był Igła i niejaki Zibi Bartman z tego co się dowiedziałam. Od razu humor mi się poprawił……..
    Dziś chłopaki nie mieli treningu ale koniecznie chcieli iść na miasto aby zrobić małe zapasy, nie myśląc długo zabrałam się z nimi. Chwilami było mi za nich wstyd a w końcu szłam tylko z Cichym, Igłą i Dżordzem. Chłopaki dużo mi opowiadali o tym co się dzieje
w klubie. Kiedy weszliśmy do Biedronki. Rozdzieliliśmy się na dwie grupy i zarządziłam że za 1h spotykamy się przy wyjściu. Ze mną poszedł Nowakowski:
- Ile ty masz lat ?- ocho wiedziałam że ktoś mi zada to pytanie prędzej czy później.
- 26.- a on momentalnie szukał szczęki na podłodze. Tego nie trzeba komentować. Kiedy się uspokoił poszliśmy na słodycze. W mojej części koszyka znała się mleczna milka, 5 batonów i gumi-żelki. Piotr wziął to samo co ja tylko x2. Ile Ci faceci jedzą. Jak bym była ich żoną chyba bym zbankrutowała. Poszliśmy na napoje a ja zadzwoniłam do pana Trenera z zapytaniem czy mogę wziąć dla siebie piwo, powiedział że nie ma problemu i że jemu też mam wsiąść. Nowakowski patrzył z uwagą aż momentalnie wybuchł:
- Kim ty jesteś że możesz pić? To nie sprawiedliwe. –założył ręce na piersiach i popatrzył na mnie.
- Wpadnij do mnie dam Ci wypić piankę.- pogłaskałam go po policzku i poszliśmy do kasy. Kiedy płaciłam za swoje artykuły ekspedientka patrzyła na mnie jak by chciała mnie zabić. Zapłaciłam i odeszłam kawałek czekając na Piotra, który przez cały czas się do mnie uśmiechał, tym samym działając na nerwach ekspedientce.
- Idziemy? Bo ich  nie ma….- popatrzyliśmy w około. Niebyło tych dwóch facetów. Stwierdziłam że idziemy. Szliśmy ulicami Bełchatowa, uśmiechając się do siebie i pytając
różne rzeczy związane z naszym życiem prywatnym. Piotrek nadal nie mógł uwierzyć w to że mam 26 lat. Dzięki że tak młodo wyglądam hehehehe……. Kto jak kto ale jestem mistrzem pochlebiania samej sobie. Ale to taki szczególik, malutki.
- To co wpadniesz na tą piankę ?
- Myślałem że żartowałaś ale okej. Oglądniemy jakiś film jest kablówka.- podniósł do góry ręce i cieszył się jak małe dziecko. W hotelu odwiedziliśmy trenera i minęliśmy się z Igłą i Dżordzem. Uśmiechnęłam się do nich i poszliśmy do Andrzeja.
- Przesyłka specjalna, czy to tutaj?- Piotr wyciągnął czteropak Lecha i postawił na stoliku
- Dzięki dzięki. Miłej nocki
- Dziękujemy cześć. – poszliśmy do mnie, tzn. ja bo mój kompan poszedł się umyć i mówi że wpadnie za godzinkę….    
         Kiedy wpadł rozlałam piwko w szklanki i oglądnęliśmy jakąś komedie i nawet nie wiem kiedy zasnęłam….


No to co mamy pierwszy rozdzialik ale powiem wam że jakoś tak pisany bez weny .......
                             Pozdrawiam was :)

poniedziałek, 19 listopada 2012

Prolog


Prolog :


    Wstałam tradycyjnie rano o 7. Mama pojechała do pracy, tata albo wcześnie rano wyjechał albo po prostu już się szykuje do pracy. Zeszłam na dół zaparzyć sobie tradycyjnie kawkę i zalać ją mleczkiem. Tata siedział w kuchni i kończył kanapkę.
   - Cześć tatuś.
   - Cześć córeczko. Dziś pierwszy dzień do pracy ?
   - Nieeee…… Jutro mam pierwszy dzień ale dziś obgadam szczegóły……
   -  Obudzisz Maksa ?
   - Tak i zawiozę go do przedszkola. Nie martw się … Tato- Przytuliłam go i popędziłam na górę. Kiedy weszłam do pokoju Maksa w którym było ciemno jak w dupie u murzyna i paliła się mała gwiazdka przy kontakcie potknęłam się o jego buta czy tam kapcia i takim oto sposobem go obudziłam. Mój brat nie miał w zwyczaju mówienia czegokolwiek kiedy się obudzi więc się ulotniłam i poszłam do siebie. Wyciągałam czarne rurki, kremową koszulkę z jakimś nadrukiem i szybko na siebie naciągnęłam ubranie. Kiedy podążałam do łazienki na dole usłyszałam krzyk taty :   „ Asia ja lecę do pracy, Kocham was Pa” i trzask dziwi.
„Pa tato” tyle sobie pomyślałam w głębi duszy. Wiem że mój tata robi to wszystko dla nas. To dzięki niemu mamy teraz to wszystko i zapewnioną przyszłość.
    - Maks jesteś gotowy ? Zrobiłam Ci śniadanie.
    - Okej idę już na dół.- Codzienna szara rutyna. Cóż by więcej trzeba. Mam 26 lat odprowadzam brata do przedszkola, prowadzę imprezowy tryb życia, ale nie jest ze mną aż tak źle. Żebyście sobie czasem nie myślały za dużo. Wyszliśmy z Maksem przed dom i wsiedliśmy do mojego auta….. Pojechaliśmy do przedszkola. Kiedy pierwszy raz odprowadzałam go do placówki nazywanej przedszkolem, panie nauczycielki tudziesz przedszkolanki myślały że jestem jego mamą. Oczywiście ja i mój brat wybuchliśmy nie pohamowanym śmiechem i byliśmy spaleni pierwszego dnia znaczy on. Wracając do teraźniejszości kiedy odprowadziłam go i wsiadałam do auta szukając w moim worku bez dna--> patrz torebka; telefonu. Wszystko mi się wysypało ale znalazłam mojego padalca i stwierdziłam że wpadnę na jakieś mini śniadanko do baru mamy Poliny.
…… Szybko wybiegłam wręcz z baru, bo jak zawsze musiałam się zagadać z panią Martą. Szybko do auta i rura na Podpromie. Dojechałam w niecałe 20 minut z lekkim naginaniem prawa ale to taki malutki szczególik.  Miałam 5 minut do spotkania. Nie raz byłam na Podpromie więc miałam jako taką orientację w terenie. Mama akurat zagadywała panią Czesie także szybko pobiegłam pod gabinet prezesa. Ogarnęłam się przeglądnęłam w lusterku i zapukałam. Usłyszałam głośnie proszę, więc wpakowałam się do gabinetu.
 - Joanno, jak dobrze Cię widzieć.
 - Mi też bardzo miło pana widzieć.
 - Umowę już podpisaliśmy na 2 lata także teraz może zaprowadzę Cię do chłopaków a może potem pokaże Ci twój gabinet.
 - Okej.- Wyszliśmy z gabinetu. Pan Marek był bardzo miły, ale ja nie byłam spięta. Przecież pracuje w tym zawodzie który sobie wymarzyłam. Być Menadżerem naprawdę dobrego teamu który mam nadzieje że w sezonie 2011/2012 zasięgnie po Mistrzostwo Polski bezcenne uczucie.  Kiedy weszliśmy na halę, czułam się jak w takim dużym przedszkolu. Tylko to niestety różniło się tym że tu trzeba bardzo ciężko pracować. Chłopaki kiedy zobaczyli prezesa od razu zamilkli.
 - Moje kochane słoneczka. Tłumacz Igła bo mi się nie chce. Chciałem was przedstawić waszą nową panią menadżer.- Czułam jak wszyscy na mnie skupiali wzrok, szczególnie na biuście. Prawdziwi mężczyźni tego nie można im zarzucić.- Teraz macie komu zawracać gitarę tylko nie za często i nie bez podstawnie.
 - A Pani może się nam przedstawi – Nowakowski… Poznaję go.
 - Asia i nie żadna pani.- podali mi wszyscy swoje ręce i wrócili do treningu bo ich Kowal pognał. Zamienił ze mną jeszcze kilka zdań na temat wyjazdów i poszłam za prezesem do swojego gabinetu. Był mały ale dosyć przytulny, elegancki. Kanapa skórzana fioletowa mój ulubiony kolor, krzesło też takiego samego koloru, czuje że to będą piękne 2 lata mojej kariery.
- No to co do pracy rodacy- i ten dziki uśmiech prezesa a ja normalnie myślałam że zejdę na zawał . No popatrz jaki żartowniś, such mistrz. – Żartowałem ale fajną miałaś minę. Do zobaczenia jutro.
 - Do zobaczenia.- Poszedł a ja szybko uciekłam do domu. Trzeba się nacieszyć wolnym jeszcze, jak się je ma bo potem będzie ciężko zapewne. Ale słyszałam że menadżerzy mają bardzo elastyczną pracę także luuuuuz i pełen chillout dziś……….


I mamy prolog. To mój pierwszy blog, nie mam jeszcze takiej wprawy także wybacznie za większe błędy czy coś :) Pozdrawiam was serdecznie :)