czwartek, 28 listopada 2013

Zostań, potrzebuję Cię tu, To co w sobie mam tylko ciągnie mnie w dół, Zostań, poukładaj mi sny, Jeden z nich na pewno to My,

Po grillu, olimpiadzie dość nieudanej ale jednak, ciepłej jesieni i świętach Bożego Narodzenia pozostały tylko miłe wspomnienia zatrzymane w mojej pamięci oraz na kilku całkiem dobrych zdjęciach. Udało nam się ustalić datę ślubu, czyli 25 maj 2013 roku.
Ciężki sezon w Bełchatowie już trwa, nawał pracy oraz Maks doprowadzają do tego, że czuję co to tak naprawdę być mamą. Zerknęłam na zegarek i zobaczyłam, że jest kilka minut po pierwszej. Swoją przerwę obiadową jak zawsze wykorzystam na odebranie Maksa i zawiezienie go na jakieś dodatkowe zajęcia. Otworzyłam kalendarz i zerknęłam, że dziś środa czyli trening siatkówki o piętnastej w Piotrkowie. Michał się postarał i udało mu się stworzyć zajęcia, dla takich małych szkrabów jak Maks czy jego syn Piotrek. Zamknęłam laptopa, dopiłam herbatkę i podeszłam do wieszaka, aby zdjąć z niego kurtkę oraz obwiązać szyję szalikiem. Mroźna zima okazała mi swoje okrucieństwo i niestety, ale wizyty u lekarza to jest to co robię w wolnym czasie. Przeszłam przez korytarz i zerknęłam do marketingu, aby poinformować, że wychodzę po Maksa i na obiad. Paulina sama szykowała się, aby odebrać Arka, więc wyszłyśmy z klubu razem, rozmawiając o jakiś mało ważnych rzeczach.
Pod szkołą byłam po kilku minutach. Weszłam do placówki i skierowałam się do prawej części szkoły. Szkoła była pusta, ale po chwili kiedy usłyszałam donośny dzwonek dzieci wybiegły z sal. Maks z jakimś kolegą wyszli razem z sali. Uśmiechnęłam się na jego widok. Widziałam w jego oczach ogromną radość, ale i też zmęczenie zajęciami. Kiedy mnie zauważył poczułam jak się do mnie przytula.

– Cześć smyku. – Kucnęłam przed nim i zabrałam plecach z jego ramion. Poprawiłam mu marynarkę i sznurówki. – Co dziś robiłeś w szkole?

– Dostałem dziś piątkę za zadanie z matematyki. – Uśmiechnął się triumfalnie a ja pocałowałam jego czółko. Za chwilkę otworzył szafkę i wyjął z niej kurteczkę oraz czapkę. Szybko ubrał się i zabrawszy plecach wyszliśmy ze szkoły. Złapałam go za jego malutką rączkę i tak cieszyłam się, że jest ze mną. – Głodny jestem, mamo.

– Pojedziemy do restauracji, zabierzemy coś na wynos, zjesz sobie w klubie i potem zawiozę cię do Piotrkowa na trening, może być?

– Dzisiaj siatkówka... Tak ! – Wykrzyczał radośnie a przy tym tak wesoło podskoczył. Szkoda, że Bartek nie może tego widzieć codziennie.

Wyszłam z pracy około siedemnastej. Maks był z opiekunką już w domu. Wjechałam jeszcze do marketu i kupiłam jakieś produkty na jutrzejsze śniadanie oraz do szkoły dla syna. Około osiemnastej podjechałam pod dom. Zabrałam rzeczy, zakupy i ruszyłam do domu. Otworzyłam drzwi i przeszłam przez korytarz do kuchni. Maks grał w jakąś grę na konsoli a Ania siedziała i czytała książkę.

– Dobry wieczór. – Uśmiechnęłam się do niej.

– Dobry wieczór. Odrobiliście lekcje?

– Tak, tak, podałam mu witaminy a kolacji jeszcze nie chciał.

– No dobrze. – Zaczęłam rozpakowywać zakupy a Ania pozbierała swoje drobiazgi i zaczęła się ubierać.

– Na którą mam jutro być?

– Jutro Maks ma angielski na drugą, więc może odbierz go ze szkoły i zawieź na angielski. Mam konferencje i raczej nie wyrwę się z niej do siedemnastej. – Przytaknęła. – Jutro wyślę ci pieniążki za ten tydzień.

– Jasne dziękuje. No cóż to do jutra. – Podałam jej rękę a za chwilkę zamknęłam za nią drzwi na klucz i poszłam do kuchni.

– Chodź coś zjeść potem pogramy razem. – Zatrzymał grę i przyszedł do kuchni. – Co chcesz zjeść?

– Płatki z mlekiem. – Wyciągnęłam miseczkę nasypałam do niej magicznych płatków i zagotowałam mleko.

Około dwudziestej pierwszej rozpoczęłam akcje sprzątanie salonu. Po układałam gry oraz sprzęt, powkładałam naczynia do zmywarki i sama zajęłam się sobą. Otworzyłam laptopa i włączyłam od razu skypa. Zerknęłam czy jest Bartek i już chciałam kliknąć, aby zadzwonić ale wyprzedził mnie. Szybko odebrałam i za chwilkę ujrzałam ukochaną twarz.

– Cześć skarbie.

– Cześć Bartuś. – Uśmiechnęłam się promiennie. – Jak rehabilitacja?

– Jutro przylatuje do Łodzi na koleje badania, więc możecie przyjechać po mnie.

– O której będziesz? 

– O dziesiątej na dwa tygodnie, aby zrobić testy sprawności a potem chyba już będę mógł trenować.

– No dobrze. Maks się ucieszy.

– Miał dziś trening u Michała, jak mu się podobało?

– Jest zachwycony.

– Jak przygotowania do ślubu, załatwiłaś już zaproszenia i salę?

– Bartek jesteśmy już prawie gotowi na tą uroczystość.

– Naprawdę? – Uśmiechnął się do mnie a ja tak bardzo chciała bym go teraz przytulić a potem delikatnie musnąć jego usta.
Tak mi się dobrze z nim rozmawiało, że o wszystkich sprawach związanych ze ślubem w końcu porozmawialiśmy. Dochodziła pierwsza a ja czułam, że padam na twarz. Wyłączyłam laptopa i poszłam na górę wziąć szybki prysznic i ułożyć się w łóżku. Czułam się zmęczona, ale i szczęśliwa.

Poranek był jak każdy. Obudził mnie budzik około siódmej. Przetarłam oczy i wyłączyłam go, a przy tym odczytałam sms-a od Bartka, że za godzinę wylatuje. Bardzo się cieszę, że spędzimy razem dwa tygodnie. Zapaliłam światło w pokoju i ubrałam się, pomalowałam delikatnie i ułożyłam włosy w kok. Spakowałam jakieś dokumenty nad którymi miałam popracować wczoraj i poszłam obudzić Maksa. Zapaliłam delikatne światło, odsłoniłam roletę w postaci z bajki "Toy Story" i delikatnie poklepałam go po ramieniu, ale on już nie spał.

 – Wstawaj na śniadanie. – Cmoknęłam go w czółko, położyłam ubrania na krzesełku i poszłam na dół zrobić kanapki. Zerknęłam na zegarek i zobaczyłam, że jest już po siódmej, więc dokończyłam swoją kanapkę i za chwilkę zobaczyłam Maksa, z plecakiem i torbą na trening. Szybko usiadł przy stole i wciągnął kanapki.

 – Mamo mogę spać u Oliwiera w piątek?

 – Skąd taki pomysł. – Zabrałam talerzyk i szklankę, włożyłam do zmywarki i zgasiłam światło.

 – No wiesz, gadaliśmy w szkole i w sumie to mam nową grę i chcieliśmy pograć.

 – A może zaprosimy Oliwiera do nas?

 – Pogadam z nim. – Uśmiechnęłam się i dokładnie opatuliłam się szalikiem, nałożyłam kozaczki i przewiesiłam torbę sportową przez jedno ramię, w rękę złapałam torebkę i teczkę z dokumentami. Poszliśmy do samochodu, szybko go odśnieżyłam i ruszyliśmy do Bełchatowa. Pod szkołom byliśmy kilka minut przed ósmą.

  – Pamiętaj o śniadaniu, masz pieniążki w portfelu na batona.

 – Dobrze mamo. Kocham cię !

 – Kocham cię. – Przy drzwiach widziałam już tylko jego posturę, która witała się z kolegami a za chwilkę wszedł do klasy. Ruszyłam do wyjścia i do pracy. Jak dobrze, że Bartek przyjeżdża.
Jak dobrze, że około dziewiątej trzydzieści mogłam wyrwać się do Łodzi, aby odebrać Kurka. Zachaczyłam o jedną ze stacji benzynowych, aby zatankować i ruszyłam na lotnisko. Zaparkowałam przed wejściem i czekałam na mojego podróżnika. Kiedy zobaczyłam jego posturę uśmiech sam wkradł mi się na twarz. Wysiadłam z samochodu i już za chwilkę czułam jak mnie mocno otula. Musnęłam jego usta i za chwilkę straciłam równowagę...



Witam :) 
Udało mi się coś skleić, mam nadzieję że wyszło nawet nawet :) 

Już rok jestem z wami i bardzo, ale to bardzo się z tego cieszę :) 
Bez was to nie było by to samo ! :) <3 

Pozdrawiam i do następnego :) 

xoxoxo 
Ogonodraszki 

piątek, 15 listopada 2013

Teraz jest ten moment, tak teraz jest ten moment by żyć !


Rozdział 42

Przetarłam oczy i przez szybę samochodu ujrzałam miejsce, które nie było mi bliskie na co dzień. Niebo przybrało kolory pomarańczowo- czerwone. Samochód się zatrzymał a Bartek uśmiechnął się do mnie. Moje oczy przybrały kształt monety o nominale pięć złotych, kiedy zaparkował bardzo blisko plaży. Sama byłam przerażona, że udało mu się aż tu dojechać, że się nie obudziłam.
Odpięłam pas i wysiadłam z samochodu. Przyjemny wiatr, który w swoich powiewach niósł zapach morskiej bryzy doprowadził mnie do szaleństwa. Nie musiałam robić wiele kroków, aby znaleźć się na piasku. Zdjęłam sandały
i jak w amoku przeszłam kilkanaście kroków, aby poczuć jeszcze ciepły morski piasek. Usłyszałam dźwięk zamkniętego auta i jego rękę szczelnie splotła się z moją.

– Zaskoczyłeś mnie ! – Kiedy w końcu mowa mi wróciła, to była jedyna rzecz jaką mogła powiedzieć.

– Wiem i bardzo się z tego cieszę ! – Uśmiechnął się i musnął moje usta, a ja nie chciałam tego przerywać.

W oddali można było usłyszeć dźwięk jakieś melodii płynącej z klubu, a na plaży można było czuć flesz aparatu, zapach ognia i śmiech ludzi. Morze nocą niesie ze sobą wielką magię. W końcu kiedy każde z nas musiało złapać oddech, pociągnęłam go za rękę i weszliśmy do morza. Mimo iż była późna godzina, a każdej innej osobie mogło się wydawać, że woda jest zimna, dla mnie była ciepła. Staliśmy z zamoczonymi stopami i wpatrywaliśmy się w głębie, która roztaczała się przed nami. Czułam jego ręce na swojej talii, oraz podbródek, który opierał się na moim ramieniu. Cieszyłam się, nawet bardzo, że mnie tu zabrał.

– Asia, bo ogólnie to... – Stanął przede mną a następnie uklęknął. Fale podmywały jego spodnie, ale mu to zwyczajnie nie przeszkadzało. – Co mam ci dużo mówić... Wyjdziesz za mnie, po raz drugi? – Uśmiechnął się i otworzył pudełko z tym samym pierścionkiem. Mimo iż wydawało mi się, że nie wiem co mam powiedzieć, to w głębi serca czułam tylko jedną odpowiedź. W jego oczach widział iskierki radości jak
i niepewności. Wciągnęłam powietrze do płuc i  pocałowałam go. – To oznacza, że się zgadzasz?

 –Tak ! – Krzyknęłam i poczułam zimny, element na moim palcu. Bartek wstał i za kilka chwil "wisiałam" na jego obręczy miedniczej i mogłam kolejny raz poczuć smak jego ust. Resztę wieczoru przechadzaliśmy się wzdłuż plaży wcinając pyszne pieczone ziemniaki o smaku kurczaka i różową watę cukrową. Dieta białkowa poszła w niepamięć a jej miejsce zajęła dieta cud.
Około dwunastej po zjedzeniu trzech gałek lodów, chyba zimno w ustach spowodowało, odzyskałam racjonalne myślenie.

 – A my wracamy do domu, czy śpimy na plaży? – Przenikałam go wzrokiem a on spoglądnął się
i wybuchnął śmiechem. – Bardzo zabawne Bartek, uśmiałam się...

 – Zarezerwowałem hotel. – Chciał mnie pocałować a ja się uchyliłam. – Oj nie bocz się.  – Objął mnie ramieniem i szybko pocałował.Po tej krótkiej wymianie zdań i min uważam, że jestem mięczakiem. Po tych wszystkich wrażeniach jestem mega zmęczona i bardzo chciała bym się położyć w jakieś przyjemniej pościeli, dlatego postanowiłam być głową tego związku i ruszyłam do samochodu. Bartek szybko mnie dogonił i pojechaliśmy do hotelu, gdzie szybko zasnęłam. Bartek wiem, że miałeś na coś innego ochotę, ale przepraszam nie byłam przygotowana na taką wycieczkę.

Rano obudził mnie dźwięk mojego telefonu. Przetarłam oczy i odszukałam telefonu pod poduszką. Szybko odebrałam i usłyszałam radosny głos Maksa.
 – Cześć mamo !

 – Cześć syneczku. Jak tam wakacje?

 – Dziś z dziadkiem idziemy grać w siatkówkę z siatkarzami, ale takimi starymi. – Uśmiechnęłam się na jego słowa. Jest taki słodki, kiedy ekscytuje się takimi rzeczami. – Kiedy przyjedziecie do Rzeszowa?
 – Pod koniec tygodnia, bo muszę chodzić do pracy.

 – No dobrze. Muszę kończyć, bo babcia mnie woła.

 – Dobrze. Zadzwonię do ciebie wieczorem. Kocham cię i pozdrów babcie i dziadka.

 – Ja was też kocham. – Usłyszałam słodki cmok do słuchawki i głos przerwanego połączenia. Zerknęłam na godzinę, która wskazywała dziesiątą. Zablokowałam telefon i położyłam go na stoliku, a następnie wstałam
i poszłam odsłonić rolety. Pokój był duży a ściany koloru ekru dodawały mu jeszcze większego wdzięku. Otworzyłam drzwi na balkon. Widok był oszałamiający mimo iż, morze było daleko. Oparłam się o barierkę i zerkałam uważnie na ludzi przechodzących to w jedną, to w drugą stronę. Większość szła w stronę morza, z ekwipunkiem godnym każdego morskiego turysty. Kilka metrów od hotelu, była kawiarnia i z jej wnętrza unosił się piękny zapach kawy. Postanowiłam ją zdobyć. Zdeterminowana weszłam do pokoju, otworzyłam szarą torbę i wyciągnęłam jakiś t-shirt, spodenki
i czystą bieliznę. Szybko poszłam się ubrać i zabrawszy torebkę wyszłam z pokoju. Napisałam do Bartka sms-a gdzie jestem i ruszyłam do kawiarni. O ile
z zewnątrz wyglądała dosyć nijako to w środku nie grzeszyła pięknością. Kremowe obicia krzeseł
i czarne stoliki dodawały uroku, całemu wnętrzu, które było wypełnione brązową farbą i obrazami. Usiadłam sobie przy wolnym stoliku, bo większość z nich była zajęta. Miła dziewczyna podeszła do mnie i z uśmiechem przywitała się a następnie podała kartę. Otworzyłam ją i zatrzymałam się na propozycji deserów. Kręciłam głową z niedowierzaniem, nie wiedziałam na co się zdecydować, ale ostateczności wybrałam sałatkę owocową, w końcu to dopiero pierwszy posiłek dnia. Zamówiłam jeszcze kawę mrożoną i w oczekiwaniu na zamówienie, przejrzałam jakąś gazetę o projektowaniu wnętrz, którą znalazłam na stojaku z gazetami. Notabene nie musiałam długo czekać a kiedy te pyszności zobaczyłam na żywo, w mgnieniu oka ich nie było. Kiedy dopijałam kawę w drzwiach kawiarni zobaczyłam przystojnego wysokiego faceta, który
z uśmiechem przeszedł pomiędzy stolikami i uraczył mnie słodkim całusem. 

 – Jak kawa ? – Usiadł, ściągnął okulary i ruchem ręki zawołał kelnerkę.

 – Pyszna. – Uśmiechnęłam się i za chwilkę Bartek zamówił sobie mrożoną kawę, a ja miałam taką cichą pokusę, aby zamówić sobie jakieś lody.  – Wyspałeś się? – Oparłam na łokciu głowę
i wpatrywałam się w niego. Pokiwał głową na znak, że tak i uśmiechnął się. Złapał moją dłoń
i delikatnie muskał ją usta. Jejku jaki on jest romantyczny.

Około dwunastej już wracaliśmy do domu, w końcu już dziś mamy mieć pierwszych gości, którzy chcą spędzić z nami miło czas... Będziemy pić, tańczyć i miło spędzać czas w gronie naszych przyjaciół, należy dobrze wykorzystać wolne, jak się je ma. 

 – Z tego co wiem to ty go nie masz...  – Spojrzałam na Bartka jak dopisuje kolejne literki. Uśmiechnęłam się i musnęłam jego usta.  

----------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hejooo ! :)

W końcu skończyłam ten rozdział. Męczyłam się i męczyłam, ale w końcu coś wyskrobałam.

Dziękuje za to, że jesteście.

Pozdrawiam nowych czytelników jak i tych starych :)

Pozdrawiam:

xoxoxo
Ogonodraszki 








             
















Paweł Piotrowski Photografhy