niedziela, 19 maja 2013

Cause you know that I can make you believe In love and sex and magic

Rozdział  32


Jak to ja, zawsze jestem spóźniona i tak było tym razem. Podjechałam pod dom, a tam stało znajome białe audi. Zaparkowałam, zabrałam wszystko to co miałam pod ręką, a nie powinno leżeć w samochodzie. Następnie wysiadłam i otworzyłam bagażnik, aby wyciągnąć zakupy.
– Już się martwiłam, że pojechałaś z Bartkiem. Cześć kochana. – Asia  musnęła mój polik i mocno prztuliła.
– Ten twój leksus nie wygląda jak leksus. Jak można tak nie szanować auta ?! – Spojrzłam na Zbyszka,
a potem przytuliłam go. Te uwagi puszczę mimo chodem i postanowiłam, wzruszyć ramionami. Tragarz Bartman zabrał zakupy do domu. Weszliśmy i zanieśliśmy wszystko do jadalnii. Ja zabrałam się za rozpakowanie zakupów a goście zaczęli zwiedzać dom. Po kilku minutach w kuchni pojawiła się Joasia.
 – Pięknie tu macie. – Uśmiechnęłam się do Asi, zajrzałam do jedej z szafek i wyciągnęłam drewnianą tacę. Postawiłam na niej szklanki, ślizgiem znalazłam się koło lodówki i wyciągnęłam sok oraz po drodze zgarnęłam talerzyk z ciasteczkami. Wszystko postawiłam i zaprosiłam gości na taras.
 –Ogród jeszcze nie jest dokończony...
 – Zibi wybuduj mi dom. – Zaśmiałam się i rozstawiłam wszystko na stoliku a tacę położyłam koło drzwi balkonowych.
 – Tak tak już buduję. – Musnął jej czoło.
 – Zakochańce. – Uśmiechnęłam się do nich i przypomniałam sobie pierwsze miesiące naszego związku z Bartkiem. Wszystko wyglądało podobnie, do czasu, kiedy zamieszkaliśmy razem, wtedy już wkroczyła rutyna.
 – A wy z Bartkiem co, stare dobre małżeństwo? – Zibi spojrzał na mnie i czekał z niecierpliwością na odpowiedź.
 – Może jeszcze nie małżeństwo, ale już niebawem może się to zmienić. – Uśmiechnęłam się w głębi duszy. –  Taka rutyna ten nasz związek.– Uśmiechnęłam się do nich. Posiedzieliśmy chwilkę i gadaliśmy o sezonie reprezentacyjnym, aż przerwała nam moja komórka.– Przepraszam.– Poszłam do domu i odebrałam.
 – Cześć Bartek.
 – Cześć kochanie. Dojechaliśmy no i już tęsknie. – uśmiechnęłam się. Jaki słodziak.
 – Ja może troszeczkę. Zadzwoń wieczorem, bo Zibi z Asią już przyjechali.
 – Okej. Kocham cię.
 – Kocham cię. – rozłączyłam się, uśmiechnęłam i wróciłam do moich gości.

Zibi opuścił nas przed dziewiętnastą, a my jak to baby zrobiłyśmy sobie babski wieczór. Whisky na stół i jedziemy. Rozsiadłyśmy się w salonie, włączyłam muzykę i rozpoczęłyśmy typowo babskie pogaduchy.
–Musimy, więcej takich babskich wieczorków lub weekendów organizować.
– Genialny pomysł. – Asia wzięła swoją szklankę z whisky, podała mi moją i wzniosła toast. –Za więcej takich spotkań.
–Zdrowie ! – Krzyknęłam, nasze szklanki się zderzyły a potem część ich zawartości wylądowała w naszych gardłach. Gadałyśmy, gadałyśmy i gadałyśmy.  Po drugiej wymiękłyśmy już więc, poszłyśmy na górę, Asia się umyć a ja jej zrobić łóżko, w pokoju gościnnym. Rozłożyłam pościel, zapaliłam lampkę i poszłam do siebie, znaleźć coś do spania i kiedy łazienka się zwolniła ruszyłam do niej. Wzięłam szybki prysznic, umyłam ząbki, uśmiechnęłam się do lustra i ruszyłam spać. Zajrzałam jeszcze do Asi, aby życzyć jej dobrej nocy i poszłam do siebie. Położyłam się na łóżku, przykryłam kołdrą i wtuliłam w poduszkę, ale nie mogła zasnąć, więc zadzwoniłam do Bartka, aby mu życzyć dobranoc, cmoknęłam w komórkę i rozłączyłam się. Zasnęłam bez problemu. Obudziłam się w chwili kiedy dostałam sms-a. Wydaje mi się, że to za jego sprawą się obudziłam. Sięgniełam po Ździsia i zerknęłam kto się dobija. Wiadomość otrzymałam od dobrze znanego wszystkim Michała Kubiaka. Otworzyłam i co... Gówno, suchar na miły początek dnia. Dzięki Misiek, ale spała bym przynajmniej pół godziny dłużej. Odpisałam dzięki i wstałam. Zabrałam Bartkową bluzę, długie dresy i zeszłam na dół. Poszłam do kuchni i wstawiłam wodę na kawę. Wyciągnęłam z lodówki kilka artykułów spożywczych, wyłożyłam je na talerzyki, czy miseczki i zaniosłam na stół. Zalałam kawę, postawiłam na stole i poszłam na górę zawołać Asię na śniadanie. Otworzyłam delikatnie drzwi i stanęłam w bezruchu... O Boże co ja zrobiłam.


Guten Tag :)    Nie wiem jak się z wami przywitać, więc może pod każdym postem będę witała się w innym języku. O to jest super pomysł. Więc dziś zaczniemy od niemieckiego, nie bez przyczyny dziś legendarny finał LM :)  Będzie gooooorąco :)   Ja całym sercem jestem tak jak zresztą i Wronka z Borussią :)  
Sparingi z Serbami jak najbardziej było to dobrą opcja i potrzebną opcją, aby chłopaki zgrali się przed LŚ. Widzę wyraźny podział. Ziomek bardziej jest z asymilowany z Kubiakiem, Kurkiem i Bartmanem zaś Drzyzga z Winiarskim, Włodarczykiem i Konarskim. Bardzo mi się to podoba, aczkolwiek atak hmmmm...... gdzie jest atak?  Ach tak bawi się w Wieluniu:)  Zapomniała bym :)
Mariuszowi życzymy super zabawy, ale przydał by się :)

Wracając do bloga, komentarze spadają, niemiłosiernie. Wejścia rosną, komentarze spadają. Martwi mnie to, ale mam nadzieje, że to przejściowe :)        

Pozdrawiam tzn. grüße ich euch :)       Ogonodraszki :)

PS: Это, однако, наш кусок Bartek   :)  





















sobota, 11 maja 2013

Nieważne już co było, ale jaki masz plan. 1000 metrów nad ziemią. My lubimy ten stan. Niech będzie trampoliną każdy kolejny dzień. A ty wyżej... Unieś się wyżej. Nie wahaj się.

Rozdział 31



Przetarłam i otworzyłam oczy. Zegarek wskazywał na siódmą rano a ja czułam jak bym już dawno spóźniła
się do pracy. Delikatnie ściągnęłam Bartka ręce z moich bioder, opatuliłam się w szlafrok i zeszłam na dół do
kuchni, aby zrobić sobie poranną kawkę. Czułam się lekko, ale wiedziałam że konsekwencje jeszcze
bardziej mnie dobiją. Stałam przy jednym z blatów, wkładałam chleb do tostera, zmieniałam filiżankę w ekspresie i poczułam jego ręce na moich biodrach. Czułam się zaskoczona, nastawiałam się na zupełnie inną reakcję.
–Asia pamiętaj jestem przy tobie. – obróciłam się w jego stronę i mocno przytuliłam. I jak tu go nie kochać.
Powinnam ci powiedzieć wcześniej. Nie powinnam tego ukrywać, przepraszam. Nie byłam wobec ciebie
szczera. Nie traciliśmy kontaktu wzrokowego a w moich oczach poczułam łzy. 
–Ciii...–przyłożył swój palec wskazujący do moich ust a potem pocałował mnie. – Powiedziałaś kiedy byłaś gotowa, a ja to akceptuję, bo chcę spędzić z tobą resztę życia. Chcę stworzyć rodzinę z tobą i Maksem. Kocham was. – spojrzałam w jego tęczówki i wpiłam się w jego usta. Ta reakcja była jednym wielkim zaskoczeniem. Czułam, że w końcu minęła zła farsa i możemy być szczęśliwi.– Asia bo tosty się przypaliły.– Obróciłam się w stronę blatu i szybko zaczęłam wyjmować zwęglone tosty.
–Zaraz zrobię następne. Na którą masz trening?
–Na dziesiątą.– Musnął moje czoło i poszedł na górę a ja włożyłam kolejne dwie kromki chleba do tostera i zajęłam się krojeniem pomidora. Wszystko wróciło do normy, tak mi się wydawało.

Jesteśmy już na ostatniej prostej do zakończenia sezonu. Rozpoczynamy walkę o 8 z rzędu mistrzostwo polski. Chłopaki dużo więcej trenują różnorakie ustawienia, analizują grę resovi, chcą być przygotowani na wszystko. W sumie nie wiadomo co może ich spotkać. To robi drużyna a ja wybieram miejsce na wakacje. Zrezygnowaliśmy z Majorki i wyjeżdżamy do Hiszpanii, do słonecznego Lloret de mar.  Na tydzień przed pierwszym spotkaniem w walce o mistrzostwo polski będę miała niecodziennego gościa a mianowicie przyjedzie do mnie pani z tvn, przeprowadzić wywiad. Oprócz tego gościem będzie także Joanna Michalska z czego bardzo się cieszę.
  – Bartek dobrze wam to zrobi. Cały weekend w innym mieście. – Musnęłam jego usta i przytuliłam się do torsu.
 – Jadę. Kocham cię  – pocałował mój czubek nosa i posłał mi piękny uśmiech. – Pozdrów Asię.
 – Oczywiście. Kocham cię. – pocałowałam go i zamknęłam za nim drzwi. Oparłam się o nie i uśmiechnęłam a potem ruszyłam po odkurzać i wyczyścić dywan w salonie. Było kilka minut po dwunastej a pierwszego gościa miałam już na piętnastą, choć pewnie przyjadą wcześniej, aby rozstawić sprzęt czy coś. Kiedy salon był posprzątany poszłam na górę umyć się i ubrać. Kończyłam makijaż i usłyszałam dzwonek. Szybko zeszłam i za drzwiami stała ekipa tvn-u. Przywitałam się i zaprosiłam ich do środka. Poprowadziłam korytarzem do salonu, gdzie szybko zajęli się swoją robotą. Trzech dobrze zbudowanych panów, rozstawiało sprzęt i szło im to bardzo sprawnie. Kobieta, która przeprowadzała ze mną wywiad do Magda Mołek, którą nie za bardzo lubię z tej telewizji śniadaniowej, ale każdy ma swój gust.
– Pani Joanno. – Zwróciła się do mnie a ja się do niej uśmiechnęłam i powiedziałam jej, żeby nie mówiła do mnie na pani, bo jest mi głupio. – Jest pani...– uśmiechnęłam się do niej.– Jesteś gotowa?
–Tak, myślę że tak. – usiadłyśmy na krzesłach z jadalni, specjalnie przygotowanych przez panów i czułam się stremowana. – Ten wywiad gdzie będzie wykorzystany ?
–W dokumencie o siatkarzach o ich życiu, pracy, rodzinie.
–Okej. – uśmiechnęłam się i po prawiłam swoją koszulkę ażeby wyglądać normalnie.  Po kilku minutach zaczęłyśmy wywiad. Magda pytała o wszystko co istotne, co ważne w jego karierze. Siedziałam i zastanawiałam się o co zapyta. Nie mogłam być przygotowana na wszystko. To rzecz jasna. Po kilku pytaniach związanych z tym czym siatkówka jest w naszym wspólnym życiu, przeszła do kolejnych spraw.
–Puchar świata w Japonii, prawie miesiąc rozłąki, czy czuła pani taką pustkę bez swojego partnera.
– Szczerze mówiąc, odpoczęłam sobie od Bartka. – zaśmiałyśmy się a potem powaga wzrosła.– Czułam się dziwnie, wiadomo dzwoniliśmy do siebie bardzo często, rozmawialiśmy przez internet, ale to i tak nie zastępuje tego jak druga osoba jest koło ciebie, kiedy możesz się do niej przytulić. Ten czas rozłąki był z jednej strony odpoczynkiem a z drugiej czasem tęsknoty.
–Sezon reprezentacyjny już prawie przed nami, jak przygotowujecie się na tak długą rozłąkę.
–W sumie, taki prawdziwy sezon reprezentacyjny będzie przeżywać pierwszy raz razem, bo jesteśmy ze sobą od września. Nie wiem jak będziemy to przeżywać, ale pewnie nie będzie to łatwe. Wiadomo będę się starała jeździć na mecze, czy chociażby do Spały, ale jak będzie tego nikt nie wie.
–Przechodząc do życia prywatnego, ciężko być partnerką siatkarza. – uśmiechnęłam się w duchu, że nikt nie wie o tych zaręczynach.
–Nie odczułam tego – uśmiechnęłam się do niej – Pracujemy w tej samej firmie. Jestem ich menadżerem i na każdy wyjazd powiedzmy jeżdżę z nimi, bo to mój obowiązek a i przyjemność, więc nie odczułam tego. Może gorzej jest kiedy są trudne dni, tak zwane kryzysy Bartek bardzo trudno je przechodzi, ale staram się go wspierać jak tylko mogę, bo od tego też jestem. – Odpowiedziałam na kilka pytań i zakończyłyśmy wywiad. Chwała Panu, bo już nie chciało mi się odpowiadać na coraz dociekliwsze pytania. Ekipa się zbierała, a Magda zamieniła zemną kilka słów i napiła się szklanki soku. Podziękowałam im, za to że się pofatygowali a sama postanowiłam wybrać się na zakupy do Częstochowy, bo zbliżała się godzina siedemnasta a mój gość przyjeżdża już o dziewiętnastej, więc będę musiała się śpieszyć. Po dojeździe do Częstochowy, pojechałam do jednego z marketów, było mi to obojętne i zrobiłam dosyć obszerne zakupy. W sumie nie będę już musiała jechać w tygodniu na zakupy, bo zrobię je teraz.
Stojąc przy kasie i przykładając kartę do magicznego czytnika, poczułam wibrację telefonu w mojej kieszeni. Zadzwonił do mnie numer nieznany i nie powiem byłam lekko zaskoczona. Postanowiłam nie oddzwaniać, szybko poszłam na parking z koszykiem. Zapakowałam zakupy i pojechałam do domu. Kiedy podjeżdżałam pod naszą chatkę, zsynchronizowałam zegarek i w sumie miałam planowo trzydzieści minut, a ile ich zostało sama nie wiem.



Witam was ;)

Dałam radę i jestem, z czego niezmiernie się cieszę.
Ostatnio byłam na koncercie Ras Luty i nawet Luta złapał mnie za rękę <3   Siódme niebo :)

https://www.facebook.com/pages/Siatk%C3%B3wka-jest-bowiem-zacnym-sportem-Milordzie-/208270342641466   Zapraszam na mój fanpage :)

http://joannawoicka.blogspot.com      <--------- Polecam :)









środa, 8 maja 2013

And I'll tell you, baby, it was easy Comin' back into you once I figured it out You were right here all along

Rozdział 30


– Jestem ! – Krzyknęłam i chciałam wejść dalej w głąb domu, ale niestety potknęłam się i wyłożyłam na kafelki. – Bartek zabiję cię ! – Wstałam i przeszłam dalej. Salon wyglądał całkiem dobrze, kuchnia to wielki syf a taras. Lepiej nie mówić.
–O cześć. – Zszedł na dół po schodach. Chciał mnie przytulić, ale nie pozwoliłam mu się do mnie zbliżyć.
–Bartek co ty tu wczoraj robiłeś ?!
–Grilla z chłopakami, troszkę zrobił się bałagan... – Jego ręka delikatnie mierzwiła jego włosy a on sam posłał mi ten najpiękniejszy uśmiech a ja normalnie zmiękłam niczym jajko po dwóch minutach na chwilkę.
–Bartek, dziś ma być posprzątane. Nie interesuje mnie, że masz mecz. Wychodzę. – Zabrałam torebkę z kanapy i wyszłam. Stał nieruchomo i nie wiem czy do niego dotarło to co powiedziałam. Nie interesuje mnie to. Wsiadłam do samochodu i pojechałam do Częstochowy na obiad i do Dagmary.  Było przed szesnastą, kiedy podjechałam pod dom Winiarskich. Wysiadłam, przeszłam do ścieżce i weszłam do domu. Jak zawsze mieli otwarte drzwi, kiedyś ich okradną.
–Cześć wszystkim. – Weszłam do salonu, gdzie leżakowała Dagmara z wielkim brzuchem. Koło niej leżał Oli. Musnęłam jej polik i przytuliłam Oliwiera. – Jak się czujesz? Gdzie Misiek?
–Pojechał już na mecz. Czuje się fatalnie, chcę już to dziecko na świecie. – Pogłaskała swój brzuszek i uśmiechnęła się do mnie. – A co tam u ciebie?
–Zostawiłam dom czysty, wróciłam bałagan, syf... Nie mam siły na niego. – Zrezygnowana opadłam na fotel, a Dagmara wybuchła śmiechem.
–Tacy oni są. Duże dzieci. – Uśmiechnęłam się do niej. Posiedziałyśmy jeszcze chwilkę i wyruszyłyśmy do Bełchatowa.

Mecz rozpoczął się planowo i trwał 5 setów. Mvp otrzymał Mario, należało mu się ono w stu procentach.
Nie umiem się obrażać na Bartka, staje się miękka jak masło na słońcu, kiedy się do mnie uśmiecha. Co za człowiek ! Nim Bartek się ogarnął po meczu ja pogadałam z Miśkiem i Zbyszkiem o wszystkim i niczym. Jak zawsze zresztą.
 – Jadę do domu, do jutra.
 – Asia jutro przyjeżdża. – Uśmiechnęłam się do Zbyszka i się do nich przytuliłam. Cieszę się ze szczęścia jego jak i Michała.
 – To super. Pa. – Wyszłam z hali, wsiadłam do swojego auta i odjechałam do domu.
Dziś łamałam przepisy na drodze, ale byłam zmęczona chciałam położyć się w swoim łóżku. Kiedy dojechałam do domu, Bartek napisał mi sms-a, że będzie za półgodziny, więc ja postanowiłam wsiąść prysznic w tym czasie, kiedy go nie będzie aby mu nie blokować łazienki. Weszłam do domu i znów panowała w nim harmonia. Moje serce się raduje. Kiedy szłam do łazienki zadzwonił telefon, tym razem domowy. Podeszłam do stolika, podniosłam telefon i odebrałam. Na sam początek zostałam skarcona za to, że nie odbieram. Mama dzwoniła, zapytać jak droga, mecz. Nie miała za wiele czasu na rozmowę tak jak i ja, więc szybko opowiedziałyśmy sobie wszystko, życzyłyśmy sobie na wzajem przyjemnej nocy i zakończyłam tą rozmowę. Szybko poszłam pod prysznic a następnie opatuliłam się w ręcznik i poszłam do sypialni się ubrać. Bartek urzędował na dole, nie chciało mi się schodzić, więc położyłam się do łóżka. Zgarnęłam telefon i napisałam mu sms-a, że idę już spać. Nie czekałam na niego, poszłam spać.


Obudziłam się rano, przetarłam oczy i uśmiechnęłam się. Bartek głowa leżała na mojej klatce piersiowej a reszta jego ciałka zwinięta była w kuleczkę. Słodziak. Delikatnie wysunęłam się i poszłam do łazienki. Umyłam włosy i owinęłam je ręcznikiem. Spojrzałam się w lustro i uśmiechnęłam. Stałam jeszcze chwilkę i tak jakby przypomniało mi się, że muszę porozmawiać z Bartkiem na temat Maksa. Boję się jego reakcji, ale chciała bym, aby Maks był tu ze mną. Poszłam do kuchni, gdzie zrobiłam kawę i kanapki. Usiadłam przy stole i czekałam, aż Bartek zejdzie na śniadanie.
 – Hej kochanie. – Pocałował mnie i usiadł na przeciwko mnie.
 – Hej. – Zdobyłam się na lekki uśmiech i zabrałam jedną kanapkę z talerza.
 – Coś cię gnębi?
 – Nie...  – Teraz poprawiłam uśmiech ażby Bartek się nie martwił i pochłonęłam kanapkę. Wypiłam kawę i poszłam się ubrać. Dziś bez zbędnego pośpiechu szykowałam się do pracy. Im bliżej do końca sezonu tym bardziej martwię się o nas. Zeszłam na dół i dopiłam kawę. Bartek pakował torbę i też miał zaraz zejść.
 – Musimy poważnie porozmawiać, Bartek. Oczywiście jak znajdziemy czas.
 – Okej, nie ma problemu. – Pocałował mnie w czoło i wyszliśmy przed dom. Nie mogłam dłużej przed nim tego ukrywać. Czułam się fatalnie. Przecież każdy związek składa się ze szczerości, a ja nie jestem z nim szczera.
Pojechaliśmy do Bełchatowa, gdzie ja zajęłam się pracą a on miał rozruch na sali. Jako że mecz miał dopiero wieczorem pojechał do domu a ja zostałam, aby zająć się czymś.
Nie poszłam na mecz, pojechałam do domu pociągiem. Może właśnie tak miało być, jechałam w przedziale z pewną starszą panią, która także jechała do Dąbrowy Zielonej. Nie znałam jej a czułam się jakby ona znała mnie. Czuła, że coś mnie gnębi a ja się przed nią otworzyłam. Opowiedziałam jej wszystko a ona lekko się uśmiechała i uświadomiła mi, że nie tylko ja mam taki sam problem. Opowiedziała mi o swoim życiu. Miała tak samo, narzeczonego, którego kochała najmocniej na świecie i córkę, która była jej oczkiem w głowie. Nie wiedział o istnieniu jej dziecka, a kiedy prawda wyszła na jaw nie potrafił się odnaleźć w tej sytuacji. Odszedł a wrócił po 10 latach, kochali się i żyją ze sobą aż do teraz.
 – Dziękuje.  –  Przytuliłam ją i ruszyłam przed siebie, ale coś jakby chciało abym się zatrzymała.
 – Pamiętaj, jeżeli kochasz to czekaj, bo on na pewno ciebie kocha. – Pomachałam jej i ruszyłam przed siebie. Nie miałam daleko do domu, ale wystarczająco tyle, aby przemyśleć to wszytko kolejny raz.
Kiedy doszłam przed dom spojrzałam na zegarek który wskazywał godzinę jedenastą. Weszłam do domu, zapaliłam lampę, która stała koło sofy, podeszłam do barku i wyciągnęłam swoje ulubione wino, po drodze zgarnęłam kieliszek i rozpoczęłam "degustację" wina. I powiem wam nie smakowało ono tak jak zawsze. Nim się obejrzałam była godzina dwunasta i dwa nieodebrane połączenia od Bartka. Już chciałam wybrać do niego numer, ale drzwi od domu się otworzyły. Wylałam ostatnie krople wina do kieliszka i powoli zaczęłam je sączyć.
  – Asia...  – Obróciłam głowę i natknęłam się na jego spojrzenie. Usiadł koło mnie na kanapie i mnie przytulił. – Bałem się o ciebie. – Zastanawiałam się kiedy mam mu powiedzieć. Teraz albo nigdy?
 – Mam syna. – Powiedziałam to dosyć głośno, abym nie musiała tego powtarzać.
 – Jesteś w ciąży?
 – Mój syn ma... – Przerwałam i wypiłam do końca wino, tak jakby ono dodawało mi odwagi.  – na imię Maks i ma 6 lat.  – Schował głowę w rękach a ja po prostu się popłakałam i pobiegłam do sypialni. Przerosło mnie to wszytko.


Jest i nowy rozdział :)

Jejku wiecie jak się cieszę że Skra wzięła sprawy w swoje ręce :)


OBWIESZCZENIE:
ROZDZIAŁY BĘDĄ KRÓTSZE, ALE DODAWANE CZĘŚCIEJ...
MAM TAKĄ NADZIEJE :)       POZDRAWIAM :)


Facundo Conte <3