środa, 8 maja 2013

And I'll tell you, baby, it was easy Comin' back into you once I figured it out You were right here all along

Rozdział 30


– Jestem ! – Krzyknęłam i chciałam wejść dalej w głąb domu, ale niestety potknęłam się i wyłożyłam na kafelki. – Bartek zabiję cię ! – Wstałam i przeszłam dalej. Salon wyglądał całkiem dobrze, kuchnia to wielki syf a taras. Lepiej nie mówić.
–O cześć. – Zszedł na dół po schodach. Chciał mnie przytulić, ale nie pozwoliłam mu się do mnie zbliżyć.
–Bartek co ty tu wczoraj robiłeś ?!
–Grilla z chłopakami, troszkę zrobił się bałagan... – Jego ręka delikatnie mierzwiła jego włosy a on sam posłał mi ten najpiękniejszy uśmiech a ja normalnie zmiękłam niczym jajko po dwóch minutach na chwilkę.
–Bartek, dziś ma być posprzątane. Nie interesuje mnie, że masz mecz. Wychodzę. – Zabrałam torebkę z kanapy i wyszłam. Stał nieruchomo i nie wiem czy do niego dotarło to co powiedziałam. Nie interesuje mnie to. Wsiadłam do samochodu i pojechałam do Częstochowy na obiad i do Dagmary.  Było przed szesnastą, kiedy podjechałam pod dom Winiarskich. Wysiadłam, przeszłam do ścieżce i weszłam do domu. Jak zawsze mieli otwarte drzwi, kiedyś ich okradną.
–Cześć wszystkim. – Weszłam do salonu, gdzie leżakowała Dagmara z wielkim brzuchem. Koło niej leżał Oli. Musnęłam jej polik i przytuliłam Oliwiera. – Jak się czujesz? Gdzie Misiek?
–Pojechał już na mecz. Czuje się fatalnie, chcę już to dziecko na świecie. – Pogłaskała swój brzuszek i uśmiechnęła się do mnie. – A co tam u ciebie?
–Zostawiłam dom czysty, wróciłam bałagan, syf... Nie mam siły na niego. – Zrezygnowana opadłam na fotel, a Dagmara wybuchła śmiechem.
–Tacy oni są. Duże dzieci. – Uśmiechnęłam się do niej. Posiedziałyśmy jeszcze chwilkę i wyruszyłyśmy do Bełchatowa.

Mecz rozpoczął się planowo i trwał 5 setów. Mvp otrzymał Mario, należało mu się ono w stu procentach.
Nie umiem się obrażać na Bartka, staje się miękka jak masło na słońcu, kiedy się do mnie uśmiecha. Co za człowiek ! Nim Bartek się ogarnął po meczu ja pogadałam z Miśkiem i Zbyszkiem o wszystkim i niczym. Jak zawsze zresztą.
 – Jadę do domu, do jutra.
 – Asia jutro przyjeżdża. – Uśmiechnęłam się do Zbyszka i się do nich przytuliłam. Cieszę się ze szczęścia jego jak i Michała.
 – To super. Pa. – Wyszłam z hali, wsiadłam do swojego auta i odjechałam do domu.
Dziś łamałam przepisy na drodze, ale byłam zmęczona chciałam położyć się w swoim łóżku. Kiedy dojechałam do domu, Bartek napisał mi sms-a, że będzie za półgodziny, więc ja postanowiłam wsiąść prysznic w tym czasie, kiedy go nie będzie aby mu nie blokować łazienki. Weszłam do domu i znów panowała w nim harmonia. Moje serce się raduje. Kiedy szłam do łazienki zadzwonił telefon, tym razem domowy. Podeszłam do stolika, podniosłam telefon i odebrałam. Na sam początek zostałam skarcona za to, że nie odbieram. Mama dzwoniła, zapytać jak droga, mecz. Nie miała za wiele czasu na rozmowę tak jak i ja, więc szybko opowiedziałyśmy sobie wszystko, życzyłyśmy sobie na wzajem przyjemnej nocy i zakończyłam tą rozmowę. Szybko poszłam pod prysznic a następnie opatuliłam się w ręcznik i poszłam do sypialni się ubrać. Bartek urzędował na dole, nie chciało mi się schodzić, więc położyłam się do łóżka. Zgarnęłam telefon i napisałam mu sms-a, że idę już spać. Nie czekałam na niego, poszłam spać.


Obudziłam się rano, przetarłam oczy i uśmiechnęłam się. Bartek głowa leżała na mojej klatce piersiowej a reszta jego ciałka zwinięta była w kuleczkę. Słodziak. Delikatnie wysunęłam się i poszłam do łazienki. Umyłam włosy i owinęłam je ręcznikiem. Spojrzałam się w lustro i uśmiechnęłam. Stałam jeszcze chwilkę i tak jakby przypomniało mi się, że muszę porozmawiać z Bartkiem na temat Maksa. Boję się jego reakcji, ale chciała bym, aby Maks był tu ze mną. Poszłam do kuchni, gdzie zrobiłam kawę i kanapki. Usiadłam przy stole i czekałam, aż Bartek zejdzie na śniadanie.
 – Hej kochanie. – Pocałował mnie i usiadł na przeciwko mnie.
 – Hej. – Zdobyłam się na lekki uśmiech i zabrałam jedną kanapkę z talerza.
 – Coś cię gnębi?
 – Nie...  – Teraz poprawiłam uśmiech ażby Bartek się nie martwił i pochłonęłam kanapkę. Wypiłam kawę i poszłam się ubrać. Dziś bez zbędnego pośpiechu szykowałam się do pracy. Im bliżej do końca sezonu tym bardziej martwię się o nas. Zeszłam na dół i dopiłam kawę. Bartek pakował torbę i też miał zaraz zejść.
 – Musimy poważnie porozmawiać, Bartek. Oczywiście jak znajdziemy czas.
 – Okej, nie ma problemu. – Pocałował mnie w czoło i wyszliśmy przed dom. Nie mogłam dłużej przed nim tego ukrywać. Czułam się fatalnie. Przecież każdy związek składa się ze szczerości, a ja nie jestem z nim szczera.
Pojechaliśmy do Bełchatowa, gdzie ja zajęłam się pracą a on miał rozruch na sali. Jako że mecz miał dopiero wieczorem pojechał do domu a ja zostałam, aby zająć się czymś.
Nie poszłam na mecz, pojechałam do domu pociągiem. Może właśnie tak miało być, jechałam w przedziale z pewną starszą panią, która także jechała do Dąbrowy Zielonej. Nie znałam jej a czułam się jakby ona znała mnie. Czuła, że coś mnie gnębi a ja się przed nią otworzyłam. Opowiedziałam jej wszystko a ona lekko się uśmiechała i uświadomiła mi, że nie tylko ja mam taki sam problem. Opowiedziała mi o swoim życiu. Miała tak samo, narzeczonego, którego kochała najmocniej na świecie i córkę, która była jej oczkiem w głowie. Nie wiedział o istnieniu jej dziecka, a kiedy prawda wyszła na jaw nie potrafił się odnaleźć w tej sytuacji. Odszedł a wrócił po 10 latach, kochali się i żyją ze sobą aż do teraz.
 – Dziękuje.  –  Przytuliłam ją i ruszyłam przed siebie, ale coś jakby chciało abym się zatrzymała.
 – Pamiętaj, jeżeli kochasz to czekaj, bo on na pewno ciebie kocha. – Pomachałam jej i ruszyłam przed siebie. Nie miałam daleko do domu, ale wystarczająco tyle, aby przemyśleć to wszytko kolejny raz.
Kiedy doszłam przed dom spojrzałam na zegarek który wskazywał godzinę jedenastą. Weszłam do domu, zapaliłam lampę, która stała koło sofy, podeszłam do barku i wyciągnęłam swoje ulubione wino, po drodze zgarnęłam kieliszek i rozpoczęłam "degustację" wina. I powiem wam nie smakowało ono tak jak zawsze. Nim się obejrzałam była godzina dwunasta i dwa nieodebrane połączenia od Bartka. Już chciałam wybrać do niego numer, ale drzwi od domu się otworzyły. Wylałam ostatnie krople wina do kieliszka i powoli zaczęłam je sączyć.
  – Asia...  – Obróciłam głowę i natknęłam się na jego spojrzenie. Usiadł koło mnie na kanapie i mnie przytulił. – Bałem się o ciebie. – Zastanawiałam się kiedy mam mu powiedzieć. Teraz albo nigdy?
 – Mam syna. – Powiedziałam to dosyć głośno, abym nie musiała tego powtarzać.
 – Jesteś w ciąży?
 – Mój syn ma... – Przerwałam i wypiłam do końca wino, tak jakby ono dodawało mi odwagi.  – na imię Maks i ma 6 lat.  – Schował głowę w rękach a ja po prostu się popłakałam i pobiegłam do sypialni. Przerosło mnie to wszytko.


Jest i nowy rozdział :)

Jejku wiecie jak się cieszę że Skra wzięła sprawy w swoje ręce :)


OBWIESZCZENIE:
ROZDZIAŁY BĘDĄ KRÓTSZE, ALE DODAWANE CZĘŚCIEJ...
MAM TAKĄ NADZIEJE :)       POZDRAWIAM :)


Facundo Conte <3  






2 komentarze:

  1. W końcu mu powiedziała. Teraz czekać na burzę? Czy rozjaśnienie po burzy? Nie umiem przewidzieć, czy Bartek zrozumie czy nie?
    Dużo niewiadomych :)
    Pozdrawiam :)
    http://szukajacszczescia-lookingforhappiness.blogspot.com/2013/05/17.html

    OdpowiedzUsuń