poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Monalizą byłaś mi, marzyłem tylko o tobie. Rysowałem serca dwa, pytałaś po co to robię....


Rozdział 29


Ten tydzień minął mi niemiłosiernie szybko. Ostatnie przygotowania do rozpoczęcia fazy play-off i mój wyjazd do Rzeszowa. Jeszcze miesiąc i medale będą wisiały na szyjach najlepszej drużyny kraju. Wyjedziemy na tygodniowy urlop na Majorkę i wracamy, Bartek pojedzie na kadrę a ja dalej będę działać w PGE Skrze, kompletować drużynę.  W ten tydzień dowiedziałam się o planach Bartka na przyszły sezon. Dostał dosyć ciekawą propozycję od Rosyjskiego klubu Dynamo Moskwa, tylko jego sprawa czy ją przyjmie. Ja daję mu wolną rękę, chce jechać niech jedzie i pokazuje swoje umiejętności.
– Szkoda, że nie możesz ze mną jechać. – Usiadłam koło niego na kanapie i przytuliłam się. Kolejny raz weekend spędzamy osobno. Za niedługo w ogóle nie będziemy siebie widzieć, zacznie się sezon reprezentacyjny a pan trener jest bardzo konkretnym... i sympatycznym człowiekiem.
– Odrobimy za tydzień na weselu twojej kuzynki.– Musnął moje usta i wrócił do oglądania filmu.
– Do kiedy musisz podjąć decyzje co do nowego kontraktu ?
– Do 1 maja, jak będę potrzebował jeszcze czas to mi go dadzą. Wiedzą, że to trudna decyzja.
– Bardzo...– zabrałam telefon z drewnianej ławy i wybrałam numer do mamy. Chciałam zapytać jak jej mija dzień i powiedzieć, że przyjadę późnym wieczorem. – Jest piętnasta, zbieram się.
– Bardzo dobrze, nie chcę abyś jeździła sama po nocach. – Poszłam na po torebkę i jakąś kurtkę. Bartek zabrał już moją walizkę do samochodu. – Kocham cię, zadzwoń jak dojedziesz.
– Pamiętaj, aby skosić trawnik, włączyć zraszacze a i jeszcze coś...  – Stanęłam przed nim i pogroziłam mu palcem – Nie bałagań. Masz obiad na jutro w lodówce. – Przyssałam się do niego. – Kocham cię.
– Kocham cię, pozdrów rodziców i Maksa.– jeszcze raz go pocałowałam i wyszłam. Na zewnątrz słońce dawało czadu. Idealny dzień na opalanie się a nie na jazdę samochodem...

   W Rzeszowie byłam po dwudziestej, bo jak zawsze stałam w korku. Klątwa Rzeszowa.
Zaparkowałam przed domem, koło auta moich rodziców, szybko wysiadłam zabrałam walizkę oraz torebkę i ruszyłam do domu. Byłam padnięta. Dosłownie. Drzwi były otwarte, więc weszłam zostawiłam manatki i poszłam do kuchni.
 – Cześć kochani.– przytuliłam się do mamy i taty. Usiadłam z nimi i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. W domu ogólnie było strasznie cicho i Maks nie schodził z góry. – Gdzie Maks?
 – Na górze. Nareszcie podjęłaś słuszną decyzję, tylko czy Bartek wie ?
 – Nie. Idę do niego. – weszłam po schodach do góry. Przeszłam się korytarzem i zapukałam do drzwi, które były na wprost. Byłam zdenerwowana, nie wiem czy śpi czy może czeka i czy w ogóle będzie zainteresowany rozmową ze mną. Weszłam do pokoju, Maks siedział na łóżku i grał w jakąś grę na konsoli.
 – Cześć Maks. – spojrzałam na mnie i się mocno do mnie przytulił.
 – Cześć mamo. – zamurowało mnie. Przytuliłam go i pocałowałam w czoło. Usiedliśmy na jego łóżku i milczeliśmy.
 – Skąd wiesz, że jestem twoja mamą ?  – Spojrzałam na niego a on uśmiechnął się do mnie.
 – Babcia mi powiedziała.  – Siedzieliśmy i gadaliśmy o wszystkim i o niczym. Opowiadał mi co dziś działo sie w przedszkolu i ile mamy rzeczy do nadrobienia. Myślałam, że źle to przyjmie, że załamie się i będę potrzebowała pomocy jakiegoś specjalisty, a on tak po prostu przyjął to do wiadomości i się z tym oswajał. Czasem zastanawiam się czy on faktycznie ma siedem lat.
 – Nie musisz iść spać?  – Uśmiechnęłam się do niego i za chwilkę usłyszałam jęk nad uchem. Pocałowałam go w czoło. – Za godzinkę przyjdę i masz już spać. – Dostałam buziaka i wyszłam. Zeszłam na dół do kuchni i usiadłam przy kubku herbaty, który mi mama zrobiła. – Naprawdę tak dobrze zareagował.
 – Tak, to jest dziecko naprawdę wyrozumiałe. – upiłam łyk zielonej cieczy i pochnąłem się w kolejnej rozmowie z mamą. – A ty Asia jesteś taka rozpromieniona? Czy chcesz mi coś powiedzieć?– Przecież nic się ze mną nie działo. Zawsze tak samo się zachowuje...
–Mamo nic nie mam ci do powiedzenia.– przytuliłam się do niej i musnęłam jej policzek.
–Cieszę się, że układasz sobie życie z Bartkiem. To naprawdę fantastyczny facet i czekam tylko na ślub a potem wnuki. – uśmiechnęłam się na samą myśl o białej sukni, Bartku w garniturze. Rozmarzyłam się.
–Przyjdzie czas i pora. – pocałowałam ją w policzek.– Idę zobaczyć do Maksa i się położyć, bo jestem strasznie zmęczona. – weszłam na górę i poszłam zobaczyć czy Maksymilian śpi, tak też było. Ruszyłam do siebie po jakąś pidżamkę, umyć się i spać.
Nazajutrz wstałam po dziesiątej. No pięknie ! Przyjechałam do domu, po to aby leniuchować? Otóż nie. Ubrawszy się wcześniej zeszłam na dół, gdzie Maks siedział i oglądał telewizję.
–Babcia jest w pracy ? – Pokiwał mi i zajął się oglądaniem i jedzeniem a ja zrobiłam sobie jakieś kanapki i kawę. Nim zjadłam śniadanie, posprzątałam minęły prawie dwie godziny, jeszcze w międzyczasie zagadał mnie Maks. – Jedziesz ze mną na trening ?
–Resovii ? – Pokiwałam głową na znak że tak i wyłączyłam mu telewizor, po czym zabrałam go na górę, aby się ubrał. Ja sama z dresu przebrałam się w coś bardziej wyjściowego, bo myślę że zrobiła bym nie małe poruszenie swoim strojem... Asia dresiara= nieeee... Tylko jedno z nas może ubrać się jak dres i tą osobą jest Bartosz. – Jestem gotowy a ty ? – Maks usiadł na łóżku i zabrał się za rozpracowywanie mojego telefonu, a ja kończyłam makijaż.
–Jedziemy... Byłeś kiedyś na treningu chłopaków?
–Nie, ale fajnie że mnie zabierasz mamo. – Dostał buziaka w czoło, ruszyliśmy do mojego auta i odjechaliśmy na hale. Jak zawsze staliśmy w korku, ale czas stania umiliła nam muzyka lecą z radia.
Kiedy weszliśmy na halę panowałam jak zawsze spokój. I za tą ją kochałam spokój, cisz... Żyć nie umierać.Poszliśmy od razu na salę, gdyż takie informacje otrzymałam od pana ochroniarza.
Weszliśmy na tą halę a chłopaki akurat się rozgrzewali. Dziś chyba był jakiś rodzinny trening.
Nim doszłam na trybuny na mojej biednej szyjce czułam Olkę.
–Gratulacje.
–Dziękuje ślicznie.A ty jak się czujesz ?
–Już chcę, aby to maleństwo było z nami – Przytuliłam ją. Potem przyszło jeszcze "kilka osób" i było wypytywanie o wszystko. Ekspozycja mojego pierścionka i zapoznawanie się z moimi odczuciami nie ukrywam była męcząca. Maks na szczęście kopał sobie piłkę z Sebą, więc nie musiałam się martwić o to czy mu się nudzi czy nie. Kiedy chłopaki już zaczęli trening usiadłam z Iwoną i gadałyśmy o wszystkim i o niczym. Chłopcy siedzieli koło nas i grali w jakąś grę. Kiedy trening się skończył Igła do nas przyszedł i mnie bardzo mocno przytulił.
–Bartek jest dojrzałym człowiekiem... Nie spodziewał bym się.
–A jednak, sama się zdziwiłam...
–Kiedy parapetówa u was, bo trener się już pytał – uśmiechnął się do mnie i pomachał trenerowi, aby przyszedł. Kiedy Andrzej przyszedł dostałam gratulacje.
–Wiecie co w przyszłym tygodniu jadę na wesele do kuzynki i wracam od razu w sobotę, to może w niedziele ?
–Mi pasuję, a wam Krzysiek ? – Iwona spojrzała na swojego męża, który główkował co oni wtedy robią.
– To co trenerze, możemy ? – Igła przepięknie się uśmiechnął do trenera.
– Pewnie, że tak ale czuję się zaproszony
–Oczywiście. – przytuliłam go i zaczęłam się ubierać. – Lecimy. Maks !
–Mamo już ? – uśmiechnęłam się do niego i zabrałam jego bluzę i konsolę z grami. Pożegnałam się ze wszystkimi, zapraszając przy okazji na parapetówkę. Maks podał mi łapkę i ruszyliśmy do wyjścia. – Mamo pójdziemy na lody ?
– Pewnie. – szybko dojazd na rynek a potem wciągnęliśmy lody i szlajaliśmy się po rynku. Piękna pogoda dopisywała a nam nie kończyły się tematy do rozmów, więc trzeba było korzystać.



W niedziele wyjeżdżałam już po dziesiątej, gdyż o osiemnastej chłopaki grali pierwszy mecz fazy- playoff. Musiałam być obecna.
– Kiedy po mnie przyjedziesz ?
– Kiedy już nie będziesz musiał chodzić do przedszkola. – przytuliłam Maksa, normalnie myślałam, że się rozkleję. – Nie martw się, zabiorę cię na jakiś weekend do siebie , okej ?
–Tak. – pocałowałam nie w polik, pomachał mi i poszedł na górę.
–Asia, trzymaj się i dobrze by było, abyś chociaż do nas dzwoniła. Tęsknimy – przytuliłam się do mamy a potem do taty.
–Dobrze, będę pamiętać. – wsiadłam do samochodu, pomachałam im i odjechałam. Chciała bym choć jeden weekend położyć się na leżaku i móc nigdzie nie wyjeżdżać. Przytulić się do Bartka, tego mi tylko trzeba, ale przed tym muszę dojechać do tego domu i przygotować się na najgorsze czyli bałagan w wykonaniu Bartka.


Cześć wszystkim :)

Jak wam minął poprzedni tydzień?
Mi szybkoooo.... Bierzmowanie + 4 bramki Lewego + 2 mecze w weekend :)     Wszystko to co kocham :)


Poniżej wrzucam kilka fotek z meczu o 5 miejsce PTPS Piła- Impel Wrocław  :)  Zacięte widowisko :)


Pozdro 600 i Czółeczko jak to mówi, bądź pisze Wrona & Rucek










6 komentarzy:

  1. A jednak Maks to jej syn. Mieszasz, a było tak miło :)
    Mam nadzieję, że Bartek jakoś to zrozumie? Ale to wręcz niemożliwe, żeby wybaczył od tak że go tyle czasu oszukiwała :( Ejj, niedobra jesteś! ;P
    Pozdrawiam:)
    http://szukajacszczescia-lookingforhappiness.blogspot.com/2013/04/16.html -zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie może być tylko sielanka w ich życiu, było by zbyt nudnooo :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Ależ namieszałaś, mamuniu! :D

    http://as-prosto-w-serce.blogspot.com/ - zapraszam na nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  3. mogłabyś informować mnie o nowych rozdziałach na gadu? ;) bardzo się wciągnęłam ;D mój numer gg: 16164650 ;] pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń