Rozdział 28
– Asia zrobiłaś coś czego będziesz żałować? – Spojrzałam na nią i przeanalizowałam to co do mnie powiedziała. Przecież nie żałuję tego co zrobiłam tylko to jak to się wszytko potoczyło.
–No właśnie problem jest w tym, że tu nie ma czego żałować. Mam syna.
–Syna?
–Tak. Maks jest moim synem. – wlepiła we mnie swój wzrok a potem mnie przytuliła. Oparłam się na jej barku i chciała bym, żeby tak Bartek zareagował.
–Masz fantastycznego syna. A on o tym wie?
–No właśnie nie, ale mama nalega abyśmy powiedzieli mu prawdę. Wszyscy wiedzą tylko nie on.
–No to jedziesz w najbliższym czasie do Rzeszowa.– mocno ją przytuliłam, chwilkę jeszcze posiedziałyśmy i rozluźniłyśmy atmosferę a potem pojechałyśmy do Żor. Kiedy będę miała chwilkę czasu to zadzwonię do mamy, aby z nią to wszystko obgadać.
–Monia, co ja bym bez ciebie zrobiła? –uśmiechnęłam się do niej i oparłam o kierownice.
–Zginęła byś – trzepnęła palcem wskazującym mój nos i uśmiechnęła się do mnie. – Przemyśl wszystko dokładnie, nie rób nic pochopnie. Przyjedz jutro się pożegnać. – musnęła mój polik, a następnie wysiadła i poszła do domu, a ja pojechałam do Zbyszka domu i postanowiłam puki go nie ma zatelefonować do mamy.
Zibi wrócił po osiemnastej do domu. Rozmawiałam z mamą prawie dwie godziny. Umówiliśmy się na przyszły weekend, że wpadnę do nich. Zbyszek miał tak dobry humor, że nawet nie miałam chwili, aby mu się wyżalić, bo czymś się jarał i chyba się domyślałam czym.
–Zbyszek o co chodzi? – usiadłam koło niego na sofie i oparłam się o jego bark.
– Asia się dziś do mnie odezwała, nalega na spotkanie. – uśmiechnął się do mnie i pocałował mnie w czółko. – Myślałem, że to dziewczyna jak każda inna, ale ona jest wyjątkowa.
– Mówiłam. –
przytuliłam go mocno. – Kiedy się spotykacie?
–
W następną sobotę przyjedzie na mecz a potem zjemy razem kolację. –
Mówił to z taką miłością i radością, że teraz już wiem że Asia to naprawdę fantastyczna kobieta i przede wszystkim jest dla niego bardzo ważna. –
Dziękuje za te wszystkie rozmowy.
–
Mnie też się one przydały. –
resztę dnia spędziliśmy na oglądaniu filmów, wcinaniu lodów i śmiechu.
W końcu oboje mieliśmy znakomite humory, powiedzmy.
–
Dziękuje za ten weekend. – Przytuliłam go bardzo mocno. –
Poczekaj. –
sięgnęłam do torebki po mały drobiazg dla Zbyszka. – Odpakuj w domu.
–
Okej. Dziękuje, ty już wiesz za co. – przepięknie się do mnie uśmiechnął i zamknął drzwi mojego samochodu. Pomachałam mu, nasunęłam okulary na nos i wyjechałam w drogę powrotną.
Drogi minęła mi bardzo szybko bynajmniej tak mi się wydawało. Podjechałam pod dom, gdzie Bartek grzebał coś w silniku swojego audi. Wysiadłam z samochodu i poczułam jego uścisk. Zadarłam głowę i poczułam jego ciepłe i przede wszystkim delikatne usta. Uwielbiam je.
– Kocham cię Asia. –
uśmiechnęłam się do niego i nie powiem było to najmilsze przywitanie jakie kiedykolwiek usłyszałam.
–
Jesteś zmęczona, bo zamówiłem stolik na dwudziestą. Zabieram cię na kolację.
–Stęskniłam się tylko tyle. – Zabrałam swoją torebkę z samochodu i ruszyłam do domu – Jak skończysz zabierz moją walizkę. –
Rzuciłam mu kluczyki i poszłam do domu. Zsynchronizowałam zegarek, jest osiemnasta jedenaście. Poszłam na górę i ruszyłam od razu do łazienki. Wzięłam prysznic, wysuszyłam włosy i poszłam do garderoby. Minęłam Bartka w korytarzy, który szedł się umyć i niósł moją walizkę. Jak dobrze, że wszystko wróciło do normy, że jest po staremu. Ubrałam się, ogarnęłam włosy, zrobiłam makijaż i zeszłam na dół. Bartek siedział w salonie, odwalony w garnitur. To musi być poważna sprawa.
– Pięknie wyglądasz. – Na dodatek ma refleks, podeszłam do niego i się przytuliłam. Tak po prostu.
–Idziemy? –
pocałował mnie w skroń, złapał za rękę i wyszliśmy z domu, uprzednio dokładnie go zamykając.
Pojechaliśmy na kolację do Częstochowy. Było multum ludzi i pełno znajomych samochodów, ale w gruncie rzeczy każdy może mieć taki samochód jaki chce. Bartek zaparkował, wysiadł i otworzył mi drzwi. Co za dżentelmen. Złapał mnie za rękę i weszliśmy do restauracji. Przeszliśmy przez pierwszą część sali, a kiedy znalazłam się, bo Bartek mi zaginął, w drugiej części sali zobaczyłam mamę, tatę, Maksa, Dagmarę, Michała, Oliwiera, Miśka, Monię, Zbyszka i resztę Skry. Dojrzałam jeszcze rodziców i brata Bartosza. Stanęłam na środku i nie wiedziałam o co chodzi.
–Przepraszam czy może mi...– wszyscy zamilkli i wlepili w coś wzrok i to z pewnością nie na mnie. Obróciłam się i zobaczyłam Bartka z bukietem herbacianych i białych róż. –... o co tu chodzi. – podszedł do mnie bliżej – Bartosz co ty kombinujesz?
–Asia, bo ja wiem, że ostatnio było dziwnie, ta cała atmosfera i liga mistrzów, ale kiedy byłem sam zrozumiałem, że to wszystko ja, ty Rzeszów potem Bełchatów i teraz Dąbrowa Zielona to nie jest tylko jakiś krótki epizod w moim i może w niebawem naszym życiu. Wiem, że jestem bałaganiarzem, lubię cię po wkurzać – wszyscy zaczęli się śmiać i ja także, jeszcze moment a popłaczę się. – Wiem też, że kocham cię najmocniej na świecie i chciał bym cię prosić o to abyś... – tutaj klęknął przede mną i wtedy się popłakałam rzecz jasna ze szczęścia, ale ryczałam jak bóbr. – Została moją żoną, Joanno Krawiec, spędź ze mną resztę swojego życia. – uśmiechnął się do mnie i otworzył pudełko a ja spojrzałam na niego i obróciłam się do reszty. Mama moja jak i reszta kobiet ryczała, Zibi szeptał żebym się zgodziła, a Bartek klękał w niepewności, do czasu kiedy obróciłam się do niego.
–Wstań, wiesz co ci powiem pięć miesięcy to krótki okres czasu, ale długi aby się zakochać w takim popaprańcu jak ty. Kocham cię i chcę być twoją żoną – na sali wszyscy zaczęli klaskać a mi Bartek wsunął pierścionek, podał kwiaty i mnie bardzo ale to bardzo namiętnie pocałował.
–Jestem popaprańcem ? – spojrzał mi głęboko w oczy a ja kiwnęłam głową że tak i go pocałowałam.
Kiedy nasze namiętności skończyliśmy wszyscy do nas podeszli i nam gratulowali.
–Monia wiesz co, żeby mi nie powiedzieć. – spojrzałam na nią i się przytuliłam. – Dziękuje.
–Do usług, ale teraz pokaż to twoje cudo. – podałam jej dłoń z pierścionkiem. – Bartek ty to masz gust.
–Wiadomo.– po gratulacjach, zjedliśmy kolację. Maks i Bartek nie odstępowali mnie na krok. Zastanawiałam się dlaczego Maks nie chciał się bawić z Oliwierem tylko siedział ze mną i słuchał jakiś dziwnych konwersacji.
Moja mama z tatą niestety musieli wracać, ale obiecałam im że na pewno przyjadę w następny weekend do nich. Rodzina Bartka także wyjeżdżała już dziś po kolacji, ale za to Misiek z Monią u nas chcieli się przenocować, więc byłam prze szczęśliwa, Bartek nie za bardzo, bo chciał mieć chwilkę sam na sam ze mną, ale cóż myślę że Misiek z Monią nie będą mieli nic przeciwko.
–Monia, Monia ja tego nie powiedziałem ! – leżymy z Bartkiem w sypialni i przeprowadzamy grę wstępną, spojrzeliśmy na siebie i musieliśmy się roześmiać – Monia, trzeba było tak od razu! – Misiek darł się, ale my stwierdziliśmy, że nic to nas nie obchodzi i kontynuowaliśmy to co zaczęliśmy.
W Poniedziałek miałam na dziewiątą do pracy, wstałam po siódmej. Wzięłam prysznic, umyłam włosy i poszłam się ubrać. Wszyscy jeszcze smacznie spali, więc ja kiedy się ogarnęłam, poszłam się spakować do pracy i zeszłam na dół z manatkami i poszłam zrobić śniadanie dla całej bandy. Usmażyłam im naleśniki, a niech mają dzień dobroci dla zwierzątek.
–Uciekłaś mi .– jakiś glonojad przyssał mi się do szyi i nie chce się odessać. – Naleśniki ! Jesteś aniołem.
–Raz w roku można. – pocałowałam go i zabrałam się za nakrywanie do stołu. Kiedy porozkładam wszystko a Bartosz dokończył smażenie naleśników na dole pojawił się Misiek a za nim Monia.
–Witamy państwa Kubiaków.
–Cześć. Naleśniki ?!
–Tak.– usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy wcinać, ale ja niestety musiałam się troszkę pośpieszyć, bo jednak muszę dojechać do Bełchatowa. – Zbieram się, trening masz na dziesiątą trzydzieści. – poszłam do przedpokoju nasunąć szpilki i wróciłam do nich się pożegnać.
–Zawsze jesteś tak odwalona do pracy? – Spojrzałam na Monię potem na siebie.
–Zawsze i za to ją kocham – "Dzięki Bartek sama mogłam odpowiedzieć". Wzruszyłam ramionami, pożegnałam się z Miśkiem, Monią i potem podeszłam do Bartka. Musnęłam jego usta.
–Kocham cię. – zabrałam torebkę i torbę z dokumentami, usłyszawszy Bartkowe kocham cię, wybiegłam z domu i szybko odjechałam do Bełchatowa. Nie lubię się spóźniać.
Kiedy weszłam na halę, zobaczyłam pełno dzieciaków. No tak dziś dzień otwarty hali energia wraz
z otwartym treningiem.
–Asia gratulacje.– mignęła mi Magda ze sklepu. "Dzięki"
–Joasiu, gratulacje. – Pani Helena nawet wie, kto nie wie ?! Oto jest pytanie. Weszłam do gabinetu i rozsiadłam się na krześle za moim biurkiem, włączyłam laptopa i dopiero wtedy zauważyłam kopertę leżącą na moim biurku. Była nie podpisana, ale raz się żyje, więc od razu ją otworzyłam. Było w niej zaproszenie dla mnie i Bartka na sesję i to nie byle jaką do Cosmopolitan-u. Oho robi się bardzo ciekawie. Zaproszenie ustawiłam koło ramki ze zdjęcie Bartka i zajęłam się pracą. Przed 10 poszłam do konferencyjnej, gdzie pan trener prowadził swoje warsztaty. Chciałam zobaczyć jak im idzie i rozdać troszkę gadżetów. Dzieciaki zawsze cieszą takie bajery. Nim się obejrzałam trener skończył i zaraz zaczynał się trening. Poszłam na halę jak reszta dzieci.
–Bartek ?! –
spojrzałam się po hali i go nie widziałam.
–
Szukasz Bartka? –
obróciłam się Paulina. Kiwnęłam głową i wybrałam do niego numer, oczywiście nie odebrał. – Przebierał się z chłopakami.
–
Dzięki, idę go poszukać. –
pierwsze co to poszłam do szatni i o dziwno od razu go znalazłam. Siedział na ławce i przebierał się. –
Spóźniłeś się?
–
Troszeczkę. –
uśmiechnął się do mnie. Podeszłam do niego i pocałowałam go w czoło.
–
Dostaliśmy zaproszenie na sesję do Cosmopolitan-u.
– Czuję się jak Bąku – jeszcze raz go pocałowałam i poszłam do siebie po drukować dokumenty. Chłopaki skończyli trening o dwunastej, ale nim wyszli było przed pierwszą.
–Jedziemy na obiad? –
Bartek wparował zdyszany, rzuciłam mu wodę i zabrałam torebkę. Wyszliśmy z gabinetu, szybko minęliśmy dzieciaki i ruszyliśmy na jakiś obiad. Pojechaliśmy do jednej z Bełchatowskich restauracji. Usiedliśmy przy stoliku prawie na końcu sali. Zamówiłam sałatkę a Bartek jakieś mięso.
–
Coś jeszcze dla państwa? –
młoda dziewoja zapytała "nas" a raczej Bartka, czy coś jeszcze chce. Bartek odpowiedział, że poprosi o rachunek, więc ona się oddaliła a ja mogłam zjeść. –
Przyniosłam rachunek –
położyła kawałek papieru na stoliku –
Mogę prosić o autograf. –
Bartek przegryzł kawałek mięsa i wziął kartę i długopis do ręki.
–
Jak masz na imię?
– Magda. –
nadrukował coś i jej podał. Stała chwilkę i za chwilę po prosiła o zdjęcie, które ja miałam zrobić.
–
Czy ja i mój narzeczony –
tak ładnie to zaakcentowałam. –
możemy w spokoju zjeść obiad ? – zapytałam a ona speszona poszła. Bartek oczywiście ryczał ze śmiechu, a mi nie było do śmiechu. Jak tak ma wyglądać moje życie z nim to pozdro 600. –Ależ to zabawne, boki zrywać.
– Zazdrośnica. –
pocałował mnie i włożył pieniądze do rachunku. –
Idź zapłać, bo jak ja pójdę to... –
szybko zabrałam rachunek i podeszłam do "lady". Dziewczyna zabrała go a my mogliśmy szybko wyjść.
– Ja muszę jeszcze wrócić na halę. – Podwiózł mnie pod halę –
Kocham cię. –
dostałam soczystego buziaka i wróciłam do pracy. Praca, praca, praca...
Pozdro 600 :)
Na początek gratulacje dla Asseco Resovi Rzeszów, za drugie pod rząd mistrzostwo naszego kraju, aczkolwiek Skra zawsze będzie najlepsza :)
Foto relacja ze strony Asseco Resovi.
Maks jej synem!? I to pewnie z Igorem!? O Matko!
OdpowiedzUsuńAle mnie zastrzeliłaś tym!!!
Nawet zaręczyny nie przyćmiły tej wiadomości!
Ale wiesz co, coś ci zrobię jak Kurek się w końcu dowie i ja zostawi a ona pocieszy się np. z Zibim! :P Taka tam mała groźba :P
Pozdrawiam:)
http://szukajacszczescia-lookingforhappiness.blogspot.com/2013/04/15.html -Zapraszam do siebie :)
Nikt jeszcze nie wie jak to będzie :)
UsuńPozdrawiam :)
Świetnie piszesz :D Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału o którym możesz mnie informować :D
OdpowiedzUsuńTymczasem zapraszam do siebie :D
http://sercezawszewielepiej14.blogspot.com/
http://4volleyball44.blogspot.com/
Mam nadzieję że pozostawisz po sonie jakiś znak :D
Pozdrawiam gorąco!!
Dziękuje i także pozdrawiam :)
Usuń