niedziela, 14 kwietnia 2013

I'm no superman I cant take your hand And fly you anywhere you wanna go, yeah

Rozdział 27


Po przegranej lidze mistrzów, nasz dom ucichł. Odwołaliśmy parapetówkę i nawet nie wiadomo kiedy ją zrobimy. Ucichliśmy także my, nie rozmawiamy ze sobą jak już to się kłócimy, nie śpimy razem, nie jemy razem, kryzys dopadł i nas. Bartek zamknął się w sobie jako jedyny z całej Skry. Jest to ciężkie, nie potrafię sobie do końca z tym poradzić, ale wierzę że ten Bartek w którym się zakochałam wróci.
 W ten weekend mam wolne, więc postanowiłam wpaść do Żor. Dostałam oficjalne zaproszenie od Kubiaków i Bartmana, więc je wykorzystuje.
Byłam już uszykowana do wyjazdu, więc weszłam do salonu, gdzie leżał Bartek i oglądał telewizję.
–Jadę dziś do Żor na weekend.– stanęłam przed nim i wydawało mi się, że kolejny raz prowadzę monolog. –Będę w niedziele wieczorem. Kocham Cię.– musnęłam jego czoło i poszłam. Kuźwa nie chcę takiego życia. Czy każda poważna przegrana będzie się kończyła milczeniem z Bartka strony? Wsiadłam do samochodu, włączyłam gps i odjechałam do Żor a to pytanie krążyło mi po głowie przez całą drogę.
Wyjechałam po jedenastej a w Żorach byłam przed szesnastą. Piękna pogoda dodawała mi otuchy i radości oraz nadzieję, że ten weekend będzie miły i przyjemny. Podjechałam pod dom Zbyszka, który prezentowałam się bardzo ładnie. Zaparkowałam koło białego audi, które bardzo mi się podobało jak kupowałam auto, ale wiedziałam że Bartman takie ma, więc niestety musiałam wybrać sobie inne. Zabrałam swoją walizkę i ruszyłam do rezydencji Bartmana. Zadzwoniłam dzwonkiem i po chwili otworzył mi Zbigniew. Potargany, nieogolony, zaspany. Piękny widok.
–Cześć Zbyszek.– Przytuliłam go i weszłam do środka.
–Już się nie mogłem doczekać, kiedy przyjedziesz jeden weekend nie będzie nudny.
–Będziemy szaleć.– rozebrałam się i weszłam do salonu. Rzuciłam swoją torebkę na fotel a sama rozsiadłam się na kanapie. Dom Zbyszka był jednopiętrowy. Salon był łączony z kuchnią, pierwsze drzwi po lewej prowadziły do sypialni gościnnej a następne do Zbyszkowej sypialni. Na przeciwko znajdowała się duża, przestronna łazienka a obok niej garderoba. Wszystko urządzone z gracją i nowoczesnością. Podoba mi się.
Zbyszek przyniósł jakiś sok i dwie szklanki z kuchni i dosiadł się do mnie.
–Jak tam w Bełchatowie?
–Drużyna się trzyma tylko nie Bartek, ale to wiesz.– chwila milczenia i Zbyszek włączył jakiś film, którego nie oglądaliśmy bo gadaliśmy na różne sprawy. Uwielbiam z nim rozmawiać, ma ogromną wiedzę, może nie większą niż Bartosz, ale umie ją wykorzystać.  O osiemnastej poszłam wsiąść prysznic i przebrać się w rzeczy wyjściowe do Kubiaków.
 –Jestem gotowa. – Weszłam do salonu i oparłam się o framugę. Zibi przeniósł wzrok z telewizora na mnie i niczym prawdziwy krytyk mody, zrobił oto właśnie tą minę i uniósł dwa kciuki do góry.
 – No to teraz nie mogę ubrać się jak wieśniak.
 – Ubieraj się jak chcesz, wiesz najwyżej będę szła za tobą i nie będę się do ciebie przyznawała –  przeszedł i przyłożył mi swoje faketa do czoła, a potem zniknął w łazience. Panienka Zibi wkroczyła do akcji. Spakowałam torebkę, próbowałam się dodzwonić do Bartka, bez skutecznie, zdąrzyłam zobaczyć pogodę na polsacie i przyszedł Bartman. Odszczelił się jak stuś w Boże Ciało, ale podobał mi się taki Zibi Bartman.
 – Idziemy na tą kolację?
 – Tak. – po szybkim zamkniąciu domu i zastanowieniu się czy idziemy czy jedziemy wybraliśmy opcję "Szybki spacerek". Mimo iż kończył się marzec, piękna pogoda sprzyjała. Kwiaty rosną, drzewa puszczaja pierwsze listki, żyć nie umierać. Miśka dom naprawdę znajdował  się niedaleko Bartmana, ale był troszkę większy i jeszcze ładniej się prezentował z zewnątrz. Wynikało to z tego, że było posadzone troszkę kwiatów. Przeszliśmy się po kamiennej drużce i podeszliśmy do drzwi. Długo nie musielismy czekać, bo pani domu dosyć szybko nam otworzyła.
 –Aśka ! –  Monia wydarła mi się do ucha i rzuciała się na mnie. –  Dawno cię nie widziałam. Jesteś jeszcze piękniejsza.
 – Monia ty to zawsze schlebisz. – Weszliśmy głębiej, do jadalini gdzie Michał rozkładał sztućce.
 –Aśka! – Misiek "przytulił mnie" powiedzmy że to ściśnięcie można było tak nazwać – Jesteś jeszcze piękniejsza.
 – Zmówiliście się czy co? – usiadłam koło Bartmana i zastanawiałam się o co chodzi. Misiek popatrzył się dziwnie na Monikę, obydwoje wzruszyli ramionami, więc i ja sobie odpuściłam.
Kolacja była przepyszna, wino także chociaż napiłam się niewiele bo niestety nie mogę.
 – Kto mówi, ty czy ja? – Misiek zwrócił się do swej narzeczonej a tak dała mu pole do popisu.
  –To mówię – wziął głęboki oddech i wstał.  –Zibi będziesz wójkiem a ty Asia będziesz ciocią. –spojrzeliśmy na siebie z Bartmanem a następnie fala radości ogarnęła wszystkich. Będę ciocią, kolejnego siatkarskiego dziecka. Rzuciłam się na Monikę a potem na Miśka.
 –Proszę proszę, nareszcie się doczekam małego Dzika. – zaśmiałam się a Michał przybrał kolor czerwony i walnął w ramię Bartmana, który zawsze ma coś ciekawego do powiedzenia. Po posprzątaniu ze stołu i chwili rozmowy zbieraliśmy się do domu, w końcu musimy się przejść a Bartman nie jest pierwszej trzeźwości.
 –Do jutra, przyjadę po Ciebie –buziak w polik dla Moniki. –Dziękuje za kolacje.
 –Wiem czego ci trzeba. – następnie podszedł do mnie Misiek przytulił mnie i zwinął się do łazienki, bo go pęcherz dusił. Ostatnie pożegnanie i wyszliśmy. Szłam nieco szybciej niż Zbyszek, bo chciało mi się spać.
 –Gdzie ty tak gnasz ?
 –Do domu, jestem zmęczona. – odwróciłam się i poczekałam na Bartmana.
 –Chciałem z tobą pogadać.
 –Znowu masz doła. –dorównał do mnie kroku i znów jakby się zamyślił. Oczywiście nie odpowiedział mi na moje pytanie, ale to była oczywista oczywistość, że miał doła.  Kiedy doszliśmy do domu, ja poszłam do łazienki a Zbyszek poszedł do salonu. Kiedy poszłam do niego, niestety ale Bartman spał, więc ja nakryłam go kocykiem a sama poszłam po piżamkę, umyć się i spać.

W sobotę obudziłam się o jedenastej. Piękna godzina. Ubrałam szlafrok i poszłam do kuchni. Na stole leżała kartka od Zbyszka, że jest na treningu i będzie po dwunastej. Obok stał talerzyk z kanapkami. Poszłam do siebie, ubrałam się, uczesałam i sprawdziłam czy ktoś do mnie nie dzwonił.  Miałam jedno nieodebrane połączenie od Bartka. Od razu oddzwoniłam, odebrał po 3 sygnale.
 –Cześć Bartek, przepraszam że nie odebrałam.
 –Cześć tak myślałem że śpisz.  – czułam jak się uśmiechnął. –Jak się czujesz i kiedy wracasz ?
 –Tęsknie i wracam jutro albo dziś wieczorem.
 –Okej, wiesz co właśnie idziemy na siłownię i muszę kończyć. Zadzwonię wieczorem, Kocham cię –stałam w bez ruchu i byłam bardzo zaskoczona. Mój dzień od razu stał się lepszy.
 –Kocham cię. Cześć. – rozłączyłam się i poszłam zjeść śniadanie. Czyżby Bartosz zmądrzał ? Oto jest pytanie. Nim się obejrzałam załoga "Zbychał" wróciła, oczywiście dojechała do nich Monika.
–A co ty taka rozanielona?– uśmiechnęłam się i chyba dałam im wystarczającą odpowiedz na ich pytanie.–Bartek się ogarnął. Chwała Panu, bo już chciałem do niego jechać.–Misiek mój obrońca i przede wszystkim sumienie.–Ale i tak musimy pogadać–środkowego oraz wskazującego palca przyłożył sobie do oczu i nakierował potem je moje. Oho poważna rozmowa.
–Co dziś robimy ?
–My mamy trening za 3 godziny. –"Jest mi strasznie przykro"
–A my jedziemy na zakupy – Monia uwiesiła się na mojej "biednej" szyjce, następnie zaciągnęła do przedpokoju i nawet chciała mi ubrać buty, ale nie pozwoliłam jej. Z myślą, że wychodzimy pokierowałam się przed drzwi, ale się myliłam bo Monia poszła do Kubiaka po hajs. –Misiek ale ja ciebie tak ładnie proszę.–słysząc tą frazę postanowiłam zobaczyć co się tam dzieje.–Misiuuuu –tak przepięknie przeciągała to "u", że musiał się zgodzić.–Kocham Cię.– szybki buziak i ruszyłyśmy na te zakupy. Ta Monia z tym Michałem to ma dobrze i w sumie vice versa, bo to jest anioł nie kobieta. 


                                 Bełchatów

–"Kocham Cię. Cześć"– rozłączyła się a ja poszedłem na tą siłownię.
–Cześć wszystkim –pierwszy raz od jakiegoś czasu uśmiechnąłem się do chłopaków. Byłem ostatnim chujem, że tak się zachowywałem. Podszedłem do sztangi, Dante dał mi rozpiskę i zacząłem ćwiczyć.
Po siłowni, pojechałem do domu. Cisza i spokój nie sprzyja mi, więc zamiast rozkminiać jakieś dziwne rzeczy postanowiłem sobie zrobić drzemkę przez którą delikatnie spóźniłem się na trening. Tak mi się wydawało, ale tak nie było, bo okazało się że jest odwołany. Jak zawsze nie słuchałem i myślałem o niskiej blondynce, z pięknymi brązowymi oczyma, która mnie kocham i walczy o nas związek, mimo iż jest to nie łatwa sztuka. Nie wiedziałem co mam robić, więc pojechałem po jakieś zakupy aby coś było w lodówce jak Asia wróci i pojechałem do domu, gdzie spotkałem "gościa", którego nawet nigdy bym się nie spodziewał a niestety musiałem go spotkać.
–Cześć Bartuś –spojrzałem na nią błagalnie i z przymusu się uśmiechnąłem.
–Cześć. Co chciałaś? –chciała mnie przytulić, ale zrobiłem unik.
–Tak przyjechałam zobaczyć jak sobie radzisz.
–Wiesz co jestem troszkę zajęty, więc nie mam czasu na pogaduchy.
–Tak a co musisz zrobić. –Panie Boże jak dobrze że chciałem teraz sprzątać. Wskazałem na mopa i znów musiałem wymusić uśmiech. Myślałem, że już się od nas odczepi, ale jednak nie ona jest jak rzep, przylepiony do psiego ogona. – No dobrze, nie będę ci przeszkadzać. Cześć
–Cześć. –zamknąłem drzwi i ruszyłem rozpakować zakupy a potem posprzątać.
Po dwudziestej pierwszej kiedy już siedziałem na kanapie i jadłem lody, dostałem sms-a od Cupka, że idą na dyskotekę. Odpisałem, że nie idę i zająłem się oglądaniem filmu.  Dyskoteka bez Asi to nie dyskoteka.  Na samą myśl o niej lody stały się smaczniejsze a mrok jakby jaśniejszy.
–Co te kobiety robią z facetami. – Uśmiechnąłem się i zainteresowałem się filmem. 



                    Żory / Jastrzębski- Zdrój

–Bartek do ciebie zadzwonił? – pokiwałam głową i nie odrywałam wzroku od jezdni. – Myślę, że się już ogarnął i ma dla ciebie coś extra.
–Co on może mieć dla mnie? – Popatrzyłam na nią pod kątem i zaparkowałam pod centrum handlowym. – A zresztą ja nic nie chcę.
–Ile wy jesteście razem?
–Pięć miesięcy. – na samą myśl o naszym pierwszym spotkaniu uśmiechnęłam się sama do siebie.  Uderzyłam go w twarz a on nic sobie z tego nie zrobił. Kompletny chillout. – Krótko stosunkowo.
A w z Miśkiem ile jesteście razem?
– Siedem lat, ale my jesteśmy inni. Znamy się od dziecka i tak jakoś teraz chcemy stworzyć rodzinę. – siedem lat to szmat czasu. –A z drugiej strony narzeczoną Miśka jestem od pół roku, więc wiesz.– poklepała mnie po ramieniu i weszłyśmy do pierwszego lepszego sklepu. Ogólnie wyłączyłam się i myślałam o tym co przeżyliśmy razem.
–Muszę ci coś powiedzieć Monia. –obróciła się i przystanęła.
–Asia, czy ty masz jakąś wielką tajemnice?
–Tak. Największą...– zapłaciła za zakupy, odłożyłyśmy je do auta i poszłyśmy do jakiegoś parku usiąść sobie na ławeczkę. Czas w końcu komuś o tym powiedzieć. Ktoś musi mi pomóc.




Jest i on :)      Dodam później zdjęcia, bo jestem po ostrym melanżu i mam lekki nie ogar.

A tak apropo co myślicie o wypowiedzi Możdżonka na temat "twierdzy" Rzeszów ? 

Pozdrawiam :)


PS: Mini Fotorelacja z 4 meczu finałowego   Asseco Resovia Rzeszów 0:3 Zaksa Kędzierzyn- Koźle









Moje ulubione <3 



4 komentarze:

  1. ejj to jest mega <3

    szkoda, ze Bartek tak odreagował przegrany mecz .. myślę, ze przyszykuje dla Asi coś specjalnego, żeby jej to wynagrodzić :)
    bardzo ciekawi mnie to, co Asia chce powiedzieć Monice :)

    a w międzyczasie zapraszam do siebie :)
    [http://love-and-hope-are-neverending-story.blog.pl/]

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozumiem Bartka, ale mógł wybrać jakiś inny sposób na odreagowanie złości i żalu po przegranym meczu. Mam nadzieję, że jakoś wynagrodzi to Joannie :)

    http://as-prosto-w-serce.blogspot.com/ - jeżeli masz czas i ochotę to zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście że mam ochotę i czas :) Pozdrawiam :)

      Usuń