wtorek, 20 listopada 2012

"Marzenia się spełniają tylko trzeba być MARZYCIELEM z prawdziwego zdarzenia i lubić na coś długo czekać."


Rozdział 1.



Dziś obudziłam się bardzo wcześnie, nawet nie wiem dlaczego. Korzystając z tego że jest wolna łazienka postanowiłam wsiąść szybki prysznic. Mama wariowała na dole w kuchni trzaskając garnkami a tata się z niej śmiał. Stare dobre małżeństwo. Kiedy zaczerpnęłam miłej kąpieli z rana zeszłam na dół sporządzić sobie napój bogów. Kiedy weszłam do kuchni mama się na mnie dziwnie spojrzała a tata przywitał mnie ciepłym uśmiechem.
 - Cześć mamo.
 - Cześć zadziwiasz mnie coraz bardziej. Wstawanie o 6 w twoim wykonaniu nie wyglądało nigdy najlepiej.
 - Och mamo, tak jakoś dziś mój organizm szybciej się zregenerował.
- Agnieszka powinnaś się cieszyć nasze dziecko w końcu dorosło- i oczywiście moi rodzice kleili ze mnie pompę  mówiąc po normalnemu a ja na nich nie zwróciłam uwagi i zabierając moją ambrozje poszłam na górę do swojej jaskini. Upijając łyk kawy podeszłam do komody i wyciągnęłam jasne rurki, beżowy sweterek a pod spodem białą bokserkę, czarne oficerki i szybko się ubrałam. Nawet nie wiedziałam kiedy była już 7. Mama pojechała do pracy z tata a ja poszłam tradycyjnie obudzić Maksa. Potem mój dzień zleciał tak samo jak dotychczas aż do momentu kiedy weszłam na Podpromie. Nawet nie postawiłam dwóch kroków a już mnie ktoś zaatakował falą pytań. Ignaczak.
- Igła, daj mi wejść do gabinetu, a swoją drogą możesz wsiąść ten karton- wcisnęłam mu karton a on popatrzył na mnie ze zdziwieniem i podążył za mną. Postawił go na moim biurku- No to co chciałeś?
- Asia bo jest taka sprawa. Bo za 3 dni mamy wyjazd no i chciał bym prosić Ciebie, abyś popatrzyła na mnie łaskawie przy rozdzielaniu pokoi i pozwoliła mi zamieszkać z Dżordzem.- popatrzył na mnie ze słodką minką a ja wybuchał śmiechem. No popatrz jednak faceci potrafią przekonywać.
- Słuchaj Igła, oświadczam wszem i wobec możesz to przekazać reszcie ze sami się rozdzielacie w pokojach, bo to wasza osobista sprawa.
- Dziękujemy.- poszedł na sale a ja postanowiłam się rozpakować. Powoli gospodarowałam każdy centymetr mojego biurka. Kiedy wszystko poukładałam zabrałam się za pracę. Musiałam ustalić harmonogram wyjazdu do grodu Bełchatowa. Po 12 wpadła do mnie Magda ze sklepu kibica przyniosła jakieś foldery abym zatwierdziła gadżety bo prezes ją tutaj przysłał a potem mama z karnetami i biletami. W gruncie rzeczy do 15 przez mój gabinet który nie był po drodze przeleciało z 20 osób. Co to A2 ? Stos papierów, niekończące się telefony coś czuje że dziś nie wyjdę przed 19. I tak też się stało. Oprócz mnie była  tylko pani Jadzia która sprząta i nikt więcej nie licząc portiera oczywiście. Kiedy wychodziłam chłopaki kończyli trening co mnie baaardzo dziwiło. Weszłam na sale i popatrzyłam na ich wycięczone minki. Kowal się do mnie uśmiechnął i przywołał mnie ręka.
- Wszystko załatwione z wyjazdem ?
- Tak udało mi się to ogarnąć.- uśmiechnęłam się i założyłam kurtkę. Kowal krzyknął magiczny koniec a chłopaki przybijając sobie piątki pobiegli do szatni.
- Kocham ich jak swoje dzieci.
- Dobry trener tak właśnie traktuje swoich podopiecznych.. Do zobaczenia jutro- pomachałam mu i poszłam. Wsiadłam do auta i pojechałam do domu aby choć na chwilkę zapomnieć o pracy.


                                       3 dni później



Dopakowywałam ostatnie rzeczy aby podążyć do Bełchatowa na 3 dni i dwie noce. Wyjazd był o 7:10 a była już 6:40. Mama miała mnie odwieść na Podpromie.
- Aśka czekam na Ciebie na dole już 5 minut. – mama jak zawsze na czas uszykowana i powiem wam zazdroszczę jej bo umie sobie kobieta zaplanować czas.
- Idę już.- zeszłam na dół i ubrałam kurtkę. Wyszłyśmy przed dom, wsiadłam do jej lexusa
i pojechałyśmy na Podpromie. Chłopaki już stali przed autokarem, pożegnałam się z mamą
i poszłam do nich.
- Cześć chłopaki.
- Cześć. Piękną mamy dzisiaj noc. – Nowakowski rozbraja mnie na łopatki.
- Naprawdę piękna tylko szkoda że bez gwiazd i księżyca.- poszłam podać moją walizkę kierowcy i wsiadłam do autokaru. Przez całą drogę pisałam z Poliną. Pytała mnie o różne rzeczy związane z Siatkarzami, bo ona po prostu ich wielbi; Droga do Bełchatowa w gruncie rzeczy minęła nam bardzo szybko. W hotelu było nie małe zamieszanie, które szybko ogarnęłam. Zajęłam pokój 71. Moim sąsiadem był Igła i niejaki Zibi Bartman z tego co się dowiedziałam. Od razu humor mi się poprawił……..
    Dziś chłopaki nie mieli treningu ale koniecznie chcieli iść na miasto aby zrobić małe zapasy, nie myśląc długo zabrałam się z nimi. Chwilami było mi za nich wstyd a w końcu szłam tylko z Cichym, Igłą i Dżordzem. Chłopaki dużo mi opowiadali o tym co się dzieje
w klubie. Kiedy weszliśmy do Biedronki. Rozdzieliliśmy się na dwie grupy i zarządziłam że za 1h spotykamy się przy wyjściu. Ze mną poszedł Nowakowski:
- Ile ty masz lat ?- ocho wiedziałam że ktoś mi zada to pytanie prędzej czy później.
- 26.- a on momentalnie szukał szczęki na podłodze. Tego nie trzeba komentować. Kiedy się uspokoił poszliśmy na słodycze. W mojej części koszyka znała się mleczna milka, 5 batonów i gumi-żelki. Piotr wziął to samo co ja tylko x2. Ile Ci faceci jedzą. Jak bym była ich żoną chyba bym zbankrutowała. Poszliśmy na napoje a ja zadzwoniłam do pana Trenera z zapytaniem czy mogę wziąć dla siebie piwo, powiedział że nie ma problemu i że jemu też mam wsiąść. Nowakowski patrzył z uwagą aż momentalnie wybuchł:
- Kim ty jesteś że możesz pić? To nie sprawiedliwe. –założył ręce na piersiach i popatrzył na mnie.
- Wpadnij do mnie dam Ci wypić piankę.- pogłaskałam go po policzku i poszliśmy do kasy. Kiedy płaciłam za swoje artykuły ekspedientka patrzyła na mnie jak by chciała mnie zabić. Zapłaciłam i odeszłam kawałek czekając na Piotra, który przez cały czas się do mnie uśmiechał, tym samym działając na nerwach ekspedientce.
- Idziemy? Bo ich  nie ma….- popatrzyliśmy w około. Niebyło tych dwóch facetów. Stwierdziłam że idziemy. Szliśmy ulicami Bełchatowa, uśmiechając się do siebie i pytając
różne rzeczy związane z naszym życiem prywatnym. Piotrek nadal nie mógł uwierzyć w to że mam 26 lat. Dzięki że tak młodo wyglądam hehehehe……. Kto jak kto ale jestem mistrzem pochlebiania samej sobie. Ale to taki szczególik, malutki.
- To co wpadniesz na tą piankę ?
- Myślałem że żartowałaś ale okej. Oglądniemy jakiś film jest kablówka.- podniósł do góry ręce i cieszył się jak małe dziecko. W hotelu odwiedziliśmy trenera i minęliśmy się z Igłą i Dżordzem. Uśmiechnęłam się do nich i poszliśmy do Andrzeja.
- Przesyłka specjalna, czy to tutaj?- Piotr wyciągnął czteropak Lecha i postawił na stoliku
- Dzięki dzięki. Miłej nocki
- Dziękujemy cześć. – poszliśmy do mnie, tzn. ja bo mój kompan poszedł się umyć i mówi że wpadnie za godzinkę….    
         Kiedy wpadł rozlałam piwko w szklanki i oglądnęliśmy jakąś komedie i nawet nie wiem kiedy zasnęłam….


No to co mamy pierwszy rozdzialik ale powiem wam że jakoś tak pisany bez weny .......
                             Pozdrawiam was :)

2 komentarze:

  1. Bardzo fajnie się wszystko zapowiada. :D
    Napisane z homorem i ciekawie. ^_^
    Na pewno będę tutaj wpadać! ♥
    Pozdrawiam. ;-*

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuje :) I także pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń