środa, 28 listopada 2012

Miłość nigdy nie wybiera i jest zupełnie darmowa


Rozdział 5


Ostatni dzień pobytu w Bełchatowie minął mi strasznie szybko. Wstałam o 7:15 z myślą że ostatni raz przybędę punktualnie na śniadanie. Tradycyjnie podreptałam pod prysznic, kiedy wyszłam opatulona w ręcznik, włączyłam laptopa i muzykę, na cały regulator, a niech mają.Wykonałam taniec dzikiego kojota na środku pokoju kiedy poleciała moja piosenka na open.fm i wtedy wpadł do mnie do pokoju Cichy.- Co jest Cichy ? A tak na marginesie, puka się- uśmiechnęłam się a on dalej stał jak zamurowany.
-Idziemy razem na śniadanie? Poczekam.- usiadł na łóżku i wziął mojego laptopa na swoje kolanka i coś zaczął przeglądać.
- Ok.- wzięłam ubrania i poszłam do łazienki. Chciałam się jak najszybciej ogarnąć. Kiedy weszłam Piotr oderwał wzrok od laptopa i popatrzył na mnie. Ubrałam zegarek i poszliśmy.Zjechaliśmy na dół, na stołówkę. Kiedy weszliśmy, Piotrek poszedł zamówić a ja poszłam do stolika. Tradycyjny skład wciągający kaszankę…. KASZANKĘ !  Usiadłam koło Wojtka, a ten uśmiechnął się do mnie i wiem że zaraz coś powie dziwnego.
- Co tam słychać u Ciebie…..- chwila zastanowienia…- i u Romea ?- No myślałam że mu zdzielę przez łeb.
- Wszystko bardzo dobrze. A swoją drogą zachowujecie się gorzej niż baby i czasem powątpiewam czy wy oby na pewno jesteście facetami- popatrzyli na mnie i zastanawiałam się który mnie pierwszy zaatakuje. W między czasie dosiadł się do mnie Piotr przynosząc mi na śniadanie sałatkę i kawkę z mleczkiem. Ale wracając do rozmowy z męskimi plotkarami żeby ich nie obrażać tak ich nazwę. Bartman odchrząknął.-A chcesz się przekonać że jesteśmy facetami- popatrzyłam na niego z politowanie. Spojrzałam na zegarek i wzięłam ser feta do buzi.
-Myślę że to mogło by się dla Ciebie źle skończyć. – uśmiechnęłam się i dokończyłam jeść, wypiłam kawę rozmawiając z Piotrkiem i poszłam do siebie. Dopakowałam resztę rzeczy i posiedziałam na facebooku do 11. Pewnie leniuchowała bym dłużej ale miałam gościa i to nie byle jakiego. Patrzcie kto przyszedł, Bartek. Oczywiście wszedł bez pukania. Co to jest A2 ja się pytam?
-Cześć Bartek.- musnęłam go w usta a on się rozebrał i rzucił się na moje łóżko. Przytulił mnie.-Dziś dzień leniuchowania widzę?- uśmiechnął się i musnął moje czoło. Co za człowiek.
-Narzekam na nadmierną ilość wolnego czasu, ale poszła bym na czekoladę.- Nie musiałam długo czekać, zebraliśmy się i poszliśmy do NAJLEPSZEJ KAWIARNII W BEŁCHATOWIE. Idą przez holl(hall) minęliśmy się z Igłą, który ostrzegał Kurka że Bartman mnie podrywa, ale z drugiej strony jak by nie patrzeć on nie jest moim chłopakiem więc, trzeba coś zmienić. Przeszliśmy się a kiedy doszliśmy do kawiarni, ja poszłam zająć miejsce a Bartosz złożyć zamówienia.-Zamówiłem po dwa kawałki.
-Ehhh….. nie wiem czy wciągnę, bo wcześniej bez śniadania jadłam dwa- Bartek popatrzył na mnie jak na kosmitkę i zaczął się śmiać. No co….. moje śniadanie od dwóch dnia to karpatka i gorąca czekolada.
  Wciągając karpatkę Bartek się pobrudził, dokładnie bluzę. To się nazywa umiejętne trzymanie łyżki, oczywiście przeprowadziłam szybko akcję ratunkową chusteczkami nawilżonymi i w nagrodę dostałam gorącego buziaka.-Asia co z nami będzie?- nie wiedziałam co mam mu nawet odpowiedzieć. Zapytał mnie tak znienacka.
-A co ma być? Ja wracam do Rzeszowa ty będziesz w Bełchatowie.
-Nie o to mi chodzi- nie poddaje się skubany.- Asia-złapał mnie za rękę i wlepił swoje ślepia w moje.- Nie jesteś dla mnie obojętna i chciałbym abyśmy spróbowali, może związki na odległość to……- przerwałam mu przykładając palca wskazującego do jego ust. Zbliżyłam się do niego i go musnęłam jego usta a potem przerodził się to w bardziej romantyczny pocałunek. Kiedy skończyliśmy i przytuliłam się do jego torsu Bartek musiał się upewnić czy jesteśmy razem.- No czyli chcesz być moją dziewczyną. - Pewnie.- pocałowałam go i zawołałam kelnerkę, żeby uregulować rachunek. Oczywiście nie mogłam tego zrobić, bo Kurek stwierdził że to nie wypada. Wyszliśmy z kawiarni i Bartek odprowadził mnie pod hotel. Pożegnaliśmy się wywołując lekkie zdziwienie wokół Bełchatowskich obywateli, więc ogarnęliśmy się i każdy poszedł w swoją stronę.
         Przed 17 byliśmy już zwarci i gotowi aby stawić czoła pszczółką. Kiedy wychodziłam z pokoju koledzy z Jastrzębia się wręcz na mnie rzucili. Myślałam że Bartman się obraził a tu proszę jednak, odporny chłopak. Droga na halę została umilona przez boomboxa, a potem mój aparat w ruch, tak postanowiłam pyknąć kilka fotek żeby nie było. Mecz był wyrównany ale niestety musieliśmy uznać wyższość Skry Bełchatów. Od razu po meczu była dekoracja sratatatata…. Najpierw rozdano nagrody indywidualne, otrzymali je Igła, Winiar, Guma, Plina, Szampon, najlepiej punktujący Zibi i MVP Kurek potem medale dla zwycięskiej drużyny. Zdjęcie, autografy, wywiady i wyjazd z grodu Bełchatowa. Bartek nie chciał mnie wypuścić ale niestety jak mus to mus.
- Będę tęsknić- musnął moje usta a potem zatonełam w namiętynym pocałunku
- Ja też będę bardzo tęsknić.- przytuliłam się do niego, aby jeszcze przez chwilkę poczuć woń prefum które przyprawiamy mnie o zawrót głowy oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Pocałował mnie ostatni raz i wsiadłam do autokaru, usiadłam na swoim miejscu, pomachałam mu przez szybę i pojechaliśmy do Rzeszowa.




No to mamy kolejny rozdział :) Zaczyna się robić sielanka ;p      Jak wam dziś minął dzień ?


                                 Do Boju Skro <3                            Pozdrawiam was :)                    

4 komentarze:

  1. bardzo fajny blog ;)
    Zapraszam do siebie : http://nowa-historia-zycia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuje Baaardzo :) Napewno zaglądne :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kaszanka mnie rozwaliła! xDDDDDDDDDDD Hahahahaha! ♥

    Świeeeeeetny rozdział! *__*
    Pozdrawiam serdecznie! ;-*

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuje baaardzo :) Kaszanka sama w sobie jest zabawna :)
    Pozdrawiam Ciepluusio :)

    OdpowiedzUsuń