Rozdział 4
Stałam zamurowana, przedemną stał Bartek nikogo nie było.
Trzymał w ręku różę i tak przepięknie się uśmiechał. Nie wiedziałam co mam
powiedzieć znam go może 3 dni a czuje że jest dla mnie kimś ważnym i może się
to wyda śmieszne, ale tak naprawdę jest.
- Czy pójdziesz ze mną tak „oficjalnie” na randkę ?
- Z miłą chęcią, tylko kiedy i gdzie- Bartek poruszył
brwiami co mnie bardzo rozbawiło.
- O 18 mam mecz to może 21 podjadę do Ciebie pod hotel i
zjemy u mnie- uśmiechnęłam się i przytuliłam go. No pięknie ma mnie w garści.
Przytuliłam go ubrałam kurtkę i wyszliśmy z hali. Miałam taką ogromną chęć na
tą karpatkę, ale Bartek ma za 40 min mecz także pożegnał się ze mną a ja
podążyłam do najfajniejszej kawiarni w Bełchatowie. Znów była ta sama kelnerka
i znów przyjmowała moje zamówienie chociaż znała je na pamięć.
- Dziś bez p. Kurka.
- Zaraz gra mecz, także dziś postanowiłam sama delektować
się tą pyszną karpatką- uśmiechnęła się do mnie i poszła zrealizować moje
zamówienia. W mgnieniu oka mi je przyniosła a ja szybko wciągnęłam ciasto,
napiłam się czekolady i poszłam do hotelu. Dziś chłopaków zapewne będzie rozpierać
energia. Mają całe popołudnie i wieczór wolne, szczerze aż się boje co się
stanie. Z ich pomysłami i gotowością do wykonania ich naprawdę może być duży
problem i zarazem świetna zabawa, bo nie było dnia bez zadymy w tym hotelu.
Wchodząc na nasze
piętro, nawet nie słyszałam szmeru. Coś się stało czy co. Podeszłam do swoich
drzwi wyciągnęłam moją magiczną kluczo-kartę i weszłam do mojego królestwa.
Rozebrałam się i od razu pozbierałam ubrania. Poskładałam się wszystko w
kosteczki
i włożyłam do walizki. Pozbierałam papierki i wyrzuciłam do
kosza. Nie miałam co robić, więc załączyła sobie TV, trafiło na TVN.
Powtórka Brzyduli. Oglądałam to milion
pięćset sto dziewięćset razy, ale w sumie lepsze to niż nic. Z tego
fantastyczniej fabuły zasnęłam….
Obudziłam się po
20. Pięknie nie ma to jak spać tyle czasu. Kiedy wstałam słyszałam ciszę. Co
się stało? Zawsze jest szmer, krzyk, śmiech, głośna muzyka a teraz…..
Poprawiłam włosy i poszłam na zwiady. Kiedy weszłam na korytarz zobaczyłam
Cichego, czytającego książke, był tak skupiony że nie chciałam mu przeszkadzać,
więc weszłam do pokoju i przygotowałam się do randki. Nie wiedziałam co mam
ubrać, nie byłam zbytnio przygotowana na randkę, więc ubrałam białe rurki,
niebieską bluzkę koszulową zwiewną, baleriny, kurtkę. We wrześniu nie jest jeszcze
tak zimno więc taki strój będzie całkiem spoko wyczarowany z mojej niewielkiej
szafy którą nazywam od pewnego czasu walizką.
20:40. Kończę
makijaż, zawijam kręcę i lecę, do pana Kurka zwanego Siurakiem. Zabrałam
torebkę i wyszłam a przed moimi drzwiami spotkałam Cichego. Uśmiechnął się do
mnie, oparł się o ścianę i spoglądał jak zamykam drzwi
- Cichy coś się stało?
- Nie nic. Ładnie wyglądasz, pozdrów Bartka- pokazałam mu
mój piękny język i wsiadłam do windy, w której spotkałam Bartmana. Jechał z 3
pietra. Ciekawe co on tam robił
- Zbyszek zmieniłeś piętro?
- Jak bym mógł ciebie zostawić. Byłem u trenera.
- Miłego wieczoru.- szybko popędziłam przed hotel.
Oczywiście mi się nigdy nie uda wyjść tak bez słowa, no bo jak by mogło być
inaczej. Zamieniłam kilka słów z trenerem, o jutrzejszym wyjeździe. Patrzyłam
nerwowo w telefon było za 3, trener nie przestawał nawijać
- Andrzej, bo ja muszę wyjść.
- Aha okej. Miłego wieczoru.
- Dzięki.- wyszłam przed hotel i zobaczyłam Bartka
opierającego się o swoje auto. Podeszłam pocałowałam go w policzek. Wsiedliśmy
i pojechaliśmy do niego.
Kiedy weszłam na 3
piętro, co było katorgą w moim wykonaniu. Jak można mieszkać na 3 piętrze bez
windy…..BEZSENSU. Weszliśmy do mieszkania. Było małe ale przytulne. 2 pokoje,
salon, kuchnia- jadalnia i łazienka. Ściągnęłam kurtę i Bartek łapiąc mnie
wcześniej za rękę zaprowadził mnie do kuchnio- jadalni. Odsunął mi krzesło i
usiadłam.
- Bartek no no….. Nie powiem zdziwiłam się .
- Dziękuje bardzo.- postawił przede mną talerz z spaghetti…
Moje ulubione „wielki plus” dla Gwiazdora. Zasiadł naprzeciwko mnie i mówiąc
krótkie „smacznego” zajęliśmy się kosztowanie tego dania. Było naprawdę pyszne.
Kto by pomyślał że Bartosz ma taki talent kulinarny. Kiedy zjedliśmy, zajęliśmy
się opróżnianiem butelki wina. Kiedy udało nam się postanowiłam się zbierać, bo
wolałam raczej wrócić na noc do hotelu. Bartkowi się to nie spodobało, ale mnie
odprowadził. Szliśmy wolnym spacerkiem, nie odzywaliśmy się do siebie. Kiedy
byliśmy pod hotelem, nie kleiła się zbytnio rozmowa co było dziwne, bo nam nie kończyły
się tematy do rozmów.
- Dziękuje Bartek za miły wieczór- szybko mi urwał
- To ja dziękuje że się zgodziłaś ze mną go spędzić- kiedy
to wypowiadał jakoś dziwnie czubki moich butów były bardzo interesujące.
Zobaczył to i podniósł mój podbródek i subtelnie musną mnie w usta. Bał się że
go odepchnę, ale ja nie chciałam. Chciałam aby ta chwila trwała wiecznie, ale
nie mogła tyle trwać, bo w holu pojawiła się wścibska banda pasiaków.
- Ach przed nimi nic się nie ukryję.
- Nie przejmuj się. Lecę do jutra.- pocałował mnie i
poszedł, a ja weszłam do hotelu i spotkałam się z falą wygwizdu. Popatrzyłam na
nich z kpiną i poszłam wsiąść do windy która zawiozła mnie na moje piętro. Kiedy
wysiadłam spotkałam Nowakowskiego czytającego książkę. Rzuciłam „miłej nocy” i
weszłam do pokoju. Zrzuciłam z siebie ubranie i weszłam pod prysznic. Wzięłam
dłuższy prysznic, przebrałam się w pidżamkę i poszłam szybko spać.
Kiedy próbowałam zasnąć, Bartek przysłał mi sms-ka z
życzeniami miłej nocy odpisałam mu to samo i zasnęłam.
No to co mamy czwarty rozdział. Troszkę z poślizgiem, ale jest i mam nadzieje że się poprawię.
Dejan opuszcza naszą Skrę :( Szkoda :(
Co do Vincić'a jestem bardzo zawiedziona... :C Nie wiem co się dzieje ze Skrą, ale miejmy nadzieję, że tam gdzie Dejan pójdzie, będzie mu dobrze. ;-)
OdpowiedzUsuńA teraz przejdźmy do rozdziału... błędy ortograficzne, stylistyczne, interpunkcyjne. Totalna masakra!!!!!
Hahahaha, taaaaaki żarcik... ;-*** Uwielbiam Twojego bloga!! ♥♥♥ Piszesz świetnie i rób to jak najdłużej!!!! *__*
Pozdrawiam serdecznie. ;-*
Dziękuje bardzo :) Pozdrawiam <3
OdpowiedzUsuńŚwietne opowiadanie, czekam na więcej :)
OdpowiedzUsuńA co do pana Dejana to jestem zawiedziona, że odszedł. Najpierw Cala a teraz on. Mam nadzieję, że nikt inny nie wpadnie na taki pomysł i nasze Skrzaki pozostaną w obecnym składzie, który bardzo mi się podoba :D
http://as-prosto-w-serce.blogspot.com/
Dziękuje Bardzo :)
OdpowiedzUsuńSzkoda Mi Dejana, ale cóż... co zrobić Życzę mu owocnej kariery siatkarskiej, tak samo jak Cali. :)
Dejan był moim ulubieńcem,no cóż :3
OdpowiedzUsuńdopiero zaczynam
maybevolleylove.blogspot.com
Napewno będę czytała :)
OdpowiedzUsuń