poniedziałek, 19 listopada 2012

Prolog


Prolog :


    Wstałam tradycyjnie rano o 7. Mama pojechała do pracy, tata albo wcześnie rano wyjechał albo po prostu już się szykuje do pracy. Zeszłam na dół zaparzyć sobie tradycyjnie kawkę i zalać ją mleczkiem. Tata siedział w kuchni i kończył kanapkę.
   - Cześć tatuś.
   - Cześć córeczko. Dziś pierwszy dzień do pracy ?
   - Nieeee…… Jutro mam pierwszy dzień ale dziś obgadam szczegóły……
   -  Obudzisz Maksa ?
   - Tak i zawiozę go do przedszkola. Nie martw się … Tato- Przytuliłam go i popędziłam na górę. Kiedy weszłam do pokoju Maksa w którym było ciemno jak w dupie u murzyna i paliła się mała gwiazdka przy kontakcie potknęłam się o jego buta czy tam kapcia i takim oto sposobem go obudziłam. Mój brat nie miał w zwyczaju mówienia czegokolwiek kiedy się obudzi więc się ulotniłam i poszłam do siebie. Wyciągałam czarne rurki, kremową koszulkę z jakimś nadrukiem i szybko na siebie naciągnęłam ubranie. Kiedy podążałam do łazienki na dole usłyszałam krzyk taty :   „ Asia ja lecę do pracy, Kocham was Pa” i trzask dziwi.
„Pa tato” tyle sobie pomyślałam w głębi duszy. Wiem że mój tata robi to wszystko dla nas. To dzięki niemu mamy teraz to wszystko i zapewnioną przyszłość.
    - Maks jesteś gotowy ? Zrobiłam Ci śniadanie.
    - Okej idę już na dół.- Codzienna szara rutyna. Cóż by więcej trzeba. Mam 26 lat odprowadzam brata do przedszkola, prowadzę imprezowy tryb życia, ale nie jest ze mną aż tak źle. Żebyście sobie czasem nie myślały za dużo. Wyszliśmy z Maksem przed dom i wsiedliśmy do mojego auta….. Pojechaliśmy do przedszkola. Kiedy pierwszy raz odprowadzałam go do placówki nazywanej przedszkolem, panie nauczycielki tudziesz przedszkolanki myślały że jestem jego mamą. Oczywiście ja i mój brat wybuchliśmy nie pohamowanym śmiechem i byliśmy spaleni pierwszego dnia znaczy on. Wracając do teraźniejszości kiedy odprowadziłam go i wsiadałam do auta szukając w moim worku bez dna--> patrz torebka; telefonu. Wszystko mi się wysypało ale znalazłam mojego padalca i stwierdziłam że wpadnę na jakieś mini śniadanko do baru mamy Poliny.
…… Szybko wybiegłam wręcz z baru, bo jak zawsze musiałam się zagadać z panią Martą. Szybko do auta i rura na Podpromie. Dojechałam w niecałe 20 minut z lekkim naginaniem prawa ale to taki malutki szczególik.  Miałam 5 minut do spotkania. Nie raz byłam na Podpromie więc miałam jako taką orientację w terenie. Mama akurat zagadywała panią Czesie także szybko pobiegłam pod gabinet prezesa. Ogarnęłam się przeglądnęłam w lusterku i zapukałam. Usłyszałam głośnie proszę, więc wpakowałam się do gabinetu.
 - Joanno, jak dobrze Cię widzieć.
 - Mi też bardzo miło pana widzieć.
 - Umowę już podpisaliśmy na 2 lata także teraz może zaprowadzę Cię do chłopaków a może potem pokaże Ci twój gabinet.
 - Okej.- Wyszliśmy z gabinetu. Pan Marek był bardzo miły, ale ja nie byłam spięta. Przecież pracuje w tym zawodzie który sobie wymarzyłam. Być Menadżerem naprawdę dobrego teamu który mam nadzieje że w sezonie 2011/2012 zasięgnie po Mistrzostwo Polski bezcenne uczucie.  Kiedy weszliśmy na halę, czułam się jak w takim dużym przedszkolu. Tylko to niestety różniło się tym że tu trzeba bardzo ciężko pracować. Chłopaki kiedy zobaczyli prezesa od razu zamilkli.
 - Moje kochane słoneczka. Tłumacz Igła bo mi się nie chce. Chciałem was przedstawić waszą nową panią menadżer.- Czułam jak wszyscy na mnie skupiali wzrok, szczególnie na biuście. Prawdziwi mężczyźni tego nie można im zarzucić.- Teraz macie komu zawracać gitarę tylko nie za często i nie bez podstawnie.
 - A Pani może się nam przedstawi – Nowakowski… Poznaję go.
 - Asia i nie żadna pani.- podali mi wszyscy swoje ręce i wrócili do treningu bo ich Kowal pognał. Zamienił ze mną jeszcze kilka zdań na temat wyjazdów i poszłam za prezesem do swojego gabinetu. Był mały ale dosyć przytulny, elegancki. Kanapa skórzana fioletowa mój ulubiony kolor, krzesło też takiego samego koloru, czuje że to będą piękne 2 lata mojej kariery.
- No to co do pracy rodacy- i ten dziki uśmiech prezesa a ja normalnie myślałam że zejdę na zawał . No popatrz jaki żartowniś, such mistrz. – Żartowałem ale fajną miałaś minę. Do zobaczenia jutro.
 - Do zobaczenia.- Poszedł a ja szybko uciekłam do domu. Trzeba się nacieszyć wolnym jeszcze, jak się je ma bo potem będzie ciężko zapewne. Ale słyszałam że menadżerzy mają bardzo elastyczną pracę także luuuuuz i pełen chillout dziś……….


I mamy prolog. To mój pierwszy blog, nie mam jeszcze takiej wprawy także wybacznie za większe błędy czy coś :) Pozdrawiam was serdecznie :) 

1 komentarz:

  1. Fajnie się zaczyna. Mam nadzieję, że szybko pojawi się rozdział. Czekam z niecierpliwością.

    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń