Rozdział 6
Obudziłam się po 7. Przeciągnęłam się i wstałam, odsłoniłam
roletę aby ujrzeć jesienne promienie słoneczne. Podeszłam do kalendarza i
przełożyłam kwadracik na 20 październik, oczywiście zaznaczyłam markerem x. No
cóż nie codziennie obchodzi się 26 urodziny, ale w tym roku postanowiłam je
obchodzić kameralnie tylko z rodziną. Poszłam pod prysznic, szybki bo za
30 minut muszę wyjść do pracy. Zeszłam na dół gdzie urzędowała już moja
rodzinka.
-Sto lat sto lat niech żyje żyję nam……- poleciało mi kilka
łez a potem ich wyściskałam.
-Dziękuje że pamiętaliście.- usiadłam i napiłam się kawy a
na moje kolana wbił się niejaki Maksymilian.
-Mam coś dla Ciebie- uśmiechnął się do mnie i dał mi laurkę-
w przedszkolu robiłem- obejrzałam ją dokładnie i cmoknęłam go w policzek.
-Dziękuje bardzo. Piękna, będzie stała w honorowym miejscu.-
wypiłam kawkę do końca i zjadłam naleśnika a następnie poczłapałam na górę.
Przeprałam się w strój
do pracy, pomalowałam się i rozpuściłam włosy. Następnie spakowałam swój
ekwipunek do pracy i wyszłam z domu żegnając się z domownikami. Na Podpromiu
byłam po 30 minutach, czyli kilka minut po 8 kroczyłam już korytarzem w stronę
mojego gabinetu. Idąc minęłam się z kilkoma osobami które obdarowały mnie
słodkościami. Zastanawiam się kto ich poinformował o tym że mam urodziny---àmoże
mamaß-----.
Weszłam do gabinetu, ściągnęłam bezrękawnik i rzuciłam się na krzesło za moim
biurkiem. Wyciągnęłam laptopa, 5 teczek, telefon. Odpisałam na kilka sms-ów od
ludzi którzy odzywają się do mnie jak chcą pożyczyć kasę, albo kiedy mam
urodziny. Weszłam na facebooka, na którym była taka sama sytuacja, odpisałam,
polubiłam, podziękowałam i zajęłam się drukowaniem tabelek chłopaków na
siłownię i zestawieniem z zeszłego roku.
Po 11 odwiedziłam
siłownię w celu rozdania kartek. Idąc na nią minęłam się z Krzyśkiem
-O nasza ukochana pani menadżer.
-Ach dziękuje bardzo.- poszukałam jego kartki i mu już ją
dałam.- Trzymaj i do zobaczenia.- poszedł do szatni a ja poszłam na siłownię.
Nim weszłam zadzwonił mój telefon. Spojrzałam w wyświetlacz „ Bartuś”.
-Cześć Bartuś.
-Cześć Kochanie.
Wszystkiego Najlepszego. Spełnienia marzeń, dużo miłości i fajnej rodzinki.
-Dziękuje
bardzo. Co tam słychać w Bełchatowie?
-No wiesz
treningi, mecze, treningi. Tęsknię bardzo mocno.
-Ja też.
Zadzwonię później, buziaczki.
-Kocham Cię.
Pa.- rozłączył się a ja tak stanęłam i zastanawiałam się czy kiedykolwiek mu
powiedziałam że go kocham, ale z drugiej strony nie jestem tego pewna na pewno
jestem zauroczona. Ocknęłam się i poszłam na siłownię. Kiedy weszłam,
rozbrzmiało się głośne sto lat w kilku językach. Aż rumieńca strzeliłam tak coś
czuję. Przytuliłam każdego po kolei.
- Nie wiem jak wam mam podziękować…. Dziękuuuje wam bardzo-
przytuliłam się do Cichego.
- Ach to nie koniec atrakcji….- spojrzałam na Igłę i ten
jego diabelski uśmiech.
- Okej.- chłopaki
podstawili mi krzesełko a ja miałam usiąść. Igła z Cichym poszli a ja się niecierpliwiłam. Po jakiś 10 minutach na siłownię wjechał
wielki tort….. Ocho czy oni chcą abym przytyła nie………ładnie.
- Czy wy chcecie abym nie mieściła się w rozmiarze 38.-
chłopaki się zaśmiali a za chwilkę z torta wyskoczył …. Bartek ! Nagi tors, szorty i ten uśmiech. O Boże
myślałam że zejdę na zawał.
-Myślałaś że na życzeniach się zakończy kochanie- wyszedł z
tego torta i się do mnie przytulił. Na policzku miał troszkę kremu,
przejechałam palcem i brzydko mówiąc zlizałam ten krem który swoją drogą był
pyszny.
- A ty nie masz treningu przypadkiem?- popatrzyłam na niego
a chłopaki nie mogli powstrzymać się ze śmiechu.
- Czego się nie robi dla swojej drugiej połówki.- pocałował
mnie i pociągnął- No to ja wam porywam menadżera i życzę miłego treningu. Cichy
daj klucze do domu- Cichy poszedł do szatni po klucze a my z Bartkiem do mnie
do gabinetu.
-Trzymaj Bartek. Cześć. – przytulił mnie i poszedł.
- No to co przebierz się a ja tu dokończę i możemy jechać do
mnie do domu.
-No dobra- przyciągnął mnie do siebie i zaczął tak
namiętnie. Nosz bo zaraz nie ogarnę.
-Opanuj się.- wyrwałam mu się i zasiadłam na moim miejscu,
aby dokończyć to co miałam i zakończyć pracę na dziś, ale nawet nie mogłam tego
zrobić, stał i się kiełczył do mnie. Rozprasza mnie ten delikwent. Ubrałam
bezrękawnik, Bartek spakował mi laptopa, wzięłam torebkę i poszliśmy. Minęłam
się z prezesem, który nie miał nic przeciwko i nawet dał mi prezent.
Dojechaliśmy
do mojego domku, było po 12 także raczej nikogo się nie spodziewam i tak też
było. Bartek stwierdził że mam za małe auto, ach co on chce od mojego maleństwa.
Kiedy weszliśmy do mnie do domu, rozebraliśmy się i
poszliśmy do kuchni. Tradycyjnie musiałam wypić kawkę a Bartek sporządzał
jakieś swoje roztwory. Nie wnikam ale ładnie pachniało tak bananowo.
-Na ile przyjechałeś?- usiadłam naprzeciwko niego i
zatopiłam usta w kawce.
-Jutro muszę jechać. Nawrot dał mi wolne do 17.
-Trening sala musisz być……
-O tak.- uśmiechną się do mnie i wypił resztę roztworu. Od
razu umył ten swój kubek czy coś i wytarł. Ja jednak tak szybko nie uporałam się
z moją kawą więc zabrałam ją na górę, bo tam podążyliśmy. Kiedy weszliśmy
Bartek rzucił torbę i rzucił się na łóżko, uśmiechnął się i podparł na łokciu,
ja niestety odstawiłam kawę i rozpakowałam pracę. Mam troszkę papierków do
podpisania i jeszcze muszę dać do podpisu prezesowi. Oprócz tego nie skończyłam
wydatków a sezon ligowy tuż tuż….. Bartek mi się uważnie przyglądał co nie
powiem troszkę mnie irytowało.
-Kurcze jutro to zrobisz. Kochanie- Złapał mnie w tali i przyciągnął
do siebie.
-To jest na jutro. Prezes mnie zabije. Swoja drogę możesz
pomóc.- i ta przy współpracy Bartkowej skończyliśmy o 14 i potem przyszła moja
mama z Maksem. Zeszliśmy na dół a ona nie wiedziała jak ma się zachować.
-Dzień dobry.- podała mu rękę.- Bartek o ile się nie mylę?
-Tak Bartek. Miło mi panią poznać- uśmiechnął się do niej
przyjaźnie a mój brat przypatrywał się z boku całej sytuacji. Bartek do niego
podszedł- A ty smyku jak się nazywasz ?
- Maks.- podał mu rączkę.- A ty jak się nazywasz ?
-Bartek. Miło mi Cię poznać. Powiem Ci że mam brata w twoim
wieku.- mój brat dwie iskry w oczach.
-A będę mógł go poznać.
-Pewnie że tak.- Maks poszedł z Bartkiem na górę a ja do
kuchni do mamy. Dobrze że Maks się nie przestraszył wtedy by było kiepsko, ale swoją drogą Bartek wie
jak postępować z takim młodzieńcem.
Weszłam do kuchni a
mama akurat wstawiała wodę na makaron i piła kawę.
-Miło że w końcu mogłam poznać tego Bartka.
-Zrobił mi nie małą niespodziankę.
-Dziś na obiad spaghetti, a potem jak tato wróci mamy do
Ciebie małą sprawę.- popatrzyłam na nią. Pocałowałam ją w policzek i pobiegłam
do chłopaków zobaczyć jak sobie radzą......
-----------------------------------------------------------*.*-----------------------------------------------------------
Drodzy parafianie. Mam kilka ogłoszeń.
Po 1: Przepraszam że mnie tak dłuuugo nie było ale niestety biol-chem zobowiązuje także no rozdziały będą dodawane w miarę moich możliwości.
Po 2: Kocham was moje pierniczki, ale chciała bym abyście zostawiali po sobie jakąś wiadomość... Nawet anonimową jest to dla mnie baaardzo ważne.
Po 3: Zapraszam na mojego i moich koleżanek fanpaga:
http://www.facebook.com/CoJakCoAleOniSaNajlepsi?ref=hl
Pozdrawiam was :) Miłych Mikołajek, do miłego zobaczenia
Witam. Blog super. Zapraszam na mojego:
OdpowiedzUsuńhttp://przeciezwieszgdziejestsiatkowka.blogspot.com/
Pozdrawiam
no_princess
Dziękuje :) Na pewno zajrzę :)
OdpowiedzUsuńDzisiaj znalazłam twojego bloga:)
OdpowiedzUsuńI przypadł mi do gustu:)
czekam na kolejny rozdział:)
Jak możesz to informuj mnie na gg 8638412
Dziękuje bardzo i będę informować :)
OdpowiedzUsuńnowy rozdział na http://as-prosto-w-serce.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZapraszam :)