czwartek, 6 grudnia 2012

Tak byś chciała dotykać mego ciała, w moim łóżku podrapać mnie po brzuszku


Rozdział 6 

Obudziłam się po 7. Przeciągnęłam się i wstałam, odsłoniłam roletę aby ujrzeć jesienne promienie słoneczne. Podeszłam do kalendarza i przełożyłam kwadracik na 20 październik, oczywiście zaznaczyłam markerem x. No cóż nie codziennie obchodzi się 26 urodziny, ale w tym roku postanowiłam je obchodzić kameralnie tylko z rodziną. Poszłam pod prysznic, szybki bo za 30 minut muszę wyjść do pracy. Zeszłam na dół gdzie urzędowała już moja rodzinka.
-Sto lat sto lat niech żyje żyję nam……- poleciało mi kilka łez a potem ich wyściskałam.
-Dziękuje że pamiętaliście.- usiadłam i napiłam się kawy a na moje kolana wbił się niejaki Maksymilian.
-Mam coś dla Ciebie- uśmiechnął się do mnie i dał mi laurkę- w przedszkolu robiłem- obejrzałam ją dokładnie i cmoknęłam go w policzek.
-Dziękuje bardzo. Piękna, będzie stała w honorowym miejscu.- wypiłam kawkę do końca i zjadłam naleśnika a następnie poczłapałam na górę. Przeprałam się w strój do pracy, pomalowałam się i rozpuściłam włosy. Następnie spakowałam swój ekwipunek do pracy i wyszłam z domu żegnając się z domownikami. Na Podpromiu byłam po 30 minutach, czyli kilka minut po 8 kroczyłam już korytarzem w stronę mojego gabinetu. Idąc minęłam się z kilkoma osobami które obdarowały mnie słodkościami. Zastanawiam się kto ich poinformował o tym że mam urodziny---àmoże mamaß-----. Weszłam do gabinetu, ściągnęłam bezrękawnik i rzuciłam się na krzesło za moim biurkiem. Wyciągnęłam laptopa, 5 teczek, telefon. Odpisałam na kilka sms-ów od ludzi którzy odzywają się do mnie jak chcą pożyczyć kasę, albo kiedy mam urodziny. Weszłam na facebooka, na którym była taka sama sytuacja, odpisałam, polubiłam, podziękowałam i zajęłam się drukowaniem tabelek chłopaków na siłownię i zestawieniem z zeszłego roku.
 Po 11 odwiedziłam siłownię w celu rozdania kartek. Idąc na nią minęłam się z Krzyśkiem
-O nasza ukochana pani menadżer.
-Ach dziękuje bardzo.- poszukałam jego kartki i mu już ją dałam.- Trzymaj i do zobaczenia.- poszedł do szatni a ja poszłam na siłownię. Nim weszłam zadzwonił mój telefon. Spojrzałam w wyświetlacz „ Bartuś”.
      -Cześć Bartuś.
      -Cześć Kochanie. Wszystkiego Najlepszego. Spełnienia marzeń, dużo miłości i fajnej rodzinki.
      -Dziękuje bardzo. Co tam słychać w Bełchatowie?
      -No wiesz treningi, mecze, treningi. Tęsknię bardzo mocno.
      -Ja też. Zadzwonię później, buziaczki.
      -Kocham Cię. Pa.- rozłączył się a ja tak stanęłam i zastanawiałam się czy kiedykolwiek mu powiedziałam że go kocham, ale z drugiej strony nie jestem tego pewna na pewno jestem zauroczona. Ocknęłam się i poszłam na siłownię. Kiedy weszłam, rozbrzmiało się głośne sto lat w kilku językach. Aż rumieńca strzeliłam tak coś czuję. Przytuliłam każdego po kolei.
- Nie wiem jak wam mam podziękować…. Dziękuuuje wam bardzo- przytuliłam się do Cichego.
- Ach to nie koniec atrakcji….- spojrzałam na Igłę i ten jego diabelski uśmiech.
- Okej.-  chłopaki podstawili mi krzesełko a ja miałam usiąść. Igła z Cichym poszli a ja się niecierpliwiłam.  Po jakiś 10 minutach na siłownię wjechał wielki tort….. Ocho czy oni chcą abym przytyła nie………ładnie.
- Czy wy chcecie abym nie mieściła się w rozmiarze 38.- chłopaki się zaśmiali a za chwilkę z torta wyskoczył …. Bartek !  Nagi tors, szorty i ten uśmiech. O Boże myślałam że zejdę na zawał.
-Myślałaś że na życzeniach się zakończy kochanie- wyszedł z tego torta i się do mnie przytulił. Na policzku miał troszkę kremu, przejechałam palcem i brzydko mówiąc zlizałam ten krem który swoją drogą był pyszny.
- A ty nie masz treningu przypadkiem?- popatrzyłam na niego a chłopaki nie mogli powstrzymać się ze śmiechu.
- Czego się nie robi dla swojej drugiej połówki.- pocałował mnie i pociągnął- No to ja wam porywam menadżera i życzę miłego treningu. Cichy daj klucze do domu- Cichy poszedł do szatni po klucze a my z Bartkiem do mnie do gabinetu.
-Trzymaj Bartek. Cześć. – przytulił mnie i poszedł.
- No to co przebierz się a ja tu dokończę i możemy jechać do mnie do domu.
-No dobra- przyciągnął mnie do siebie i zaczął tak namiętnie. Nosz bo zaraz nie ogarnę.
-Opanuj się.- wyrwałam mu się i zasiadłam na moim miejscu, aby dokończyć to co miałam i zakończyć pracę na dziś, ale nawet nie mogłam tego zrobić, stał i się kiełczył do mnie. Rozprasza mnie ten delikwent. Ubrałam bezrękawnik, Bartek spakował mi laptopa, wzięłam torebkę i poszliśmy. Minęłam się z prezesem, który nie miał nic przeciwko i nawet dał mi prezent.
         Dojechaliśmy do mojego domku, było po 12 także raczej nikogo się nie spodziewam i tak też było. Bartek stwierdził że mam za małe auto, ach co on chce od mojego maleństwa.
Kiedy weszliśmy do mnie do domu, rozebraliśmy się i poszliśmy do kuchni. Tradycyjnie musiałam wypić kawkę a Bartek sporządzał jakieś swoje roztwory. Nie wnikam ale ładnie pachniało tak bananowo.
-Na ile przyjechałeś?- usiadłam naprzeciwko niego i zatopiłam usta w kawce.
-Jutro muszę jechać. Nawrot dał mi wolne do 17.
-Trening sala musisz być……
-O tak.- uśmiechną się do mnie i wypił resztę roztworu. Od razu umył ten swój kubek czy coś i wytarł. Ja jednak tak szybko nie uporałam się z moją kawą więc zabrałam ją na górę, bo tam podążyliśmy. Kiedy weszliśmy Bartek rzucił torbę i rzucił się na łóżko, uśmiechnął się i podparł na łokciu, ja niestety odstawiłam kawę i rozpakowałam pracę. Mam troszkę papierków do podpisania i jeszcze muszę dać do podpisu prezesowi. Oprócz tego nie skończyłam wydatków a sezon ligowy tuż tuż….. Bartek mi się uważnie przyglądał co nie powiem troszkę mnie irytowało.
-Kurcze jutro to zrobisz. Kochanie- Złapał mnie w tali i przyciągnął do siebie.
-To jest na jutro. Prezes mnie zabije. Swoja drogę możesz pomóc.- i ta przy współpracy Bartkowej skończyliśmy o 14 i potem przyszła moja mama z Maksem. Zeszliśmy na dół a ona nie wiedziała jak ma się zachować.
-Dzień dobry.- podała mu rękę.- Bartek o ile się nie mylę?
-Tak Bartek. Miło mi panią poznać- uśmiechnął się do niej przyjaźnie a mój brat przypatrywał się z boku całej sytuacji. Bartek do niego podszedł- A ty smyku jak się nazywasz ?
- Maks.- podał mu rączkę.- A ty jak się nazywasz ?
-Bartek. Miło mi Cię poznać. Powiem Ci że mam brata w twoim wieku.- mój brat dwie iskry w oczach.
-A będę mógł go poznać.
-Pewnie że tak.- Maks poszedł z Bartkiem na górę a ja do kuchni do mamy. Dobrze że Maks się nie przestraszył wtedy  by było kiepsko, ale swoją drogą Bartek wie jak postępować z takim młodzieńcem.  
   Weszłam do kuchni a mama akurat wstawiała wodę na makaron i piła kawę.
-Miło że w końcu mogłam poznać tego Bartka.
-Zrobił mi nie małą niespodziankę.
-Dziś na obiad spaghetti, a potem jak tato wróci mamy do Ciebie małą sprawę.- popatrzyłam na nią. Pocałowałam ją w policzek i pobiegłam do chłopaków zobaczyć jak sobie radzą......



-----------------------------------------------------------*.*-----------------------------------------------------------

Drodzy parafianie. Mam kilka ogłoszeń. 
Po 1: Przepraszam że mnie tak dłuuugo nie było ale niestety biol-chem zobowiązuje także no rozdziały będą dodawane w miarę moich możliwości. 

Po 2: Kocham was moje pierniczki, ale chciała bym abyście zostawiali po sobie jakąś wiadomość... Nawet anonimową jest to dla mnie baaardzo ważne. 

Po 3: Zapraszam na mojego i moich koleżanek fanpaga: 
                              http://www.facebook.com/CoJakCoAleOniSaNajlepsi?ref=hl   
             


 Pozdrawiam was :)   Miłych Mikołajek, do miłego zobaczenia 

5 komentarzy:

  1. Witam. Blog super. Zapraszam na mojego:
    http://przeciezwieszgdziejestsiatkowka.blogspot.com/

    Pozdrawiam
    no_princess

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuje :) Na pewno zajrzę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzisiaj znalazłam twojego bloga:)
    I przypadł mi do gustu:)
    czekam na kolejny rozdział:)
    Jak możesz to informuj mnie na gg 8638412

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuje bardzo i będę informować :)

    OdpowiedzUsuń
  5. nowy rozdział na http://as-prosto-w-serce.blogspot.com/
    Zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń