Rozdział 7
Siedzieliśmy na
dole i czekaliśmy na tatę. Przy okazji oglądnęliśmy telewizję. Bartek
przyglądał się w jedno miejsce w salonie. Pogadam z nim o tym potem teraz nie
chcę. Tata był dosłownie po 10 minutach.
-Wróciłem. Cześć rodzinko.- wszedł do salonu i się
uśmiechnął. Wstaliśmy z Bartkiem, ja przytuliłam się do taty.
-Tato jest mój chłopak Bartek.
-My się znamy. Witam- popatrzyłam na nich jak na idiotów.
Znają się że co?
-A przepraszam skąd jeśli można wiedzieć ?- Bartek się
uśmiechnął, tata też. Co dziś dzień śmiania się do siebie.
-Praca kochanie.- tata poszedł do łazienki a ja z Bartek do
jadalni do mamy i Maksa. Usiedliśmy a Bartek pocałował mnie z skroń i objął
ramieniem. Cały czas się uśmiechał i
w sumie mnie tez się wkradł uśmiech na usta. Tata przyszedł i zaczęliśmy jeść. Maks nie był coś głodny a mama wcinała patrząc się na mnie z niedowierzaniem tata uśmiechał się jak głupi a ja czułam się jak bym zadawała się z idiotami.
w sumie mnie tez się wkradł uśmiech na usta. Tata przyszedł i zaczęliśmy jeść. Maks nie był coś głodny a mama wcinała patrząc się na mnie z niedowierzaniem tata uśmiechał się jak głupi a ja czułam się jak bym zadawała się z idiotami.
-Przepraszam ale muszę. Z czego wy się cieszycie ?- popatrzyli
się wszyscy na mnie jak na głupka….
-Po prostu ostatnio widziałem się z Bartkiem i gadaliśmy o
tobie troszkę.- uśmiechnęłam się i napiłam się soku.
Kiedy Bartek
skończył jeść poszliśmy na górę, rzuciłam się na łóżko i zerknęłam na ekran
telefonu. Jedno nieodebrane połączenie…. Marcel. Zdziwiłam się ostatni raz
odezwał się 2 lata temu. Zadzwoniłam ale nikt nie odebrał może i nawet lepiej.
Bartek położył swoją głowę na moim brzuchu a ja pocałowałam go we włosy i
zamknęłam oczy. Zapadłam w sen.
Obudziłam się i przetarłam oczy, Bartek klikał z kimś.
Spojrzałam na zegar 19:00. Pięknie. Od 15 lat jeszcze tak nie spędzałam
urodzin. Przysunęłam się do Kurka. Pocałował mnie i kontynuował konwersacje z Nowakowskim.
Przeciągnęłam się i podeszłam do okna. Robiło się już ciemniej ale było
cieplusio. Był w sumie czwartek a ja miałam ochotę na dyskotekę, nie wiem co mi
się zebrało ale miałam taki nagar że masakra.
-Poszła bym na disco.- uśmiechnęłam się i podeszłam do szafy
zobaczyć co by tu ubrać.
-Okej.- Bartek dalej pisał a ja wyciągnęłam kilka ubrań i
zaczęłam je kompletować. Wyszło całkiem nieźle. Poszłam
się przebrać. Przyszłam a Bartek przebierał koszulkę.
-Chłopaki też idą.- odwrócił się.- Ulalalala- zagwizdał i
pocałował mnie.
Wyszliśmy po 20:30 i
poszliśmy do kręgalni w której po 22 jest dyskoteka. Chłopaki z Resovi
przechodzili dziś samych siebie ale fajnie że miałam się z kim bawić. Nawet
Igła z Iwoną przyszli i chyba z nimi bawiłam się najlepiej, było dużo ludzi
których nawet nie znałam i bawili się z nami ale myślę że to dzięki chłopakom
bo nie jest problem zobaczyć gościa który ma 205 cm wzrostu i jest ze
swoimi kumplami którzy są mniej więcej takiego samego wzrostu a że Rzeszów to takie
siatkarskie miasto to też dlatego tłum ludzi i duuużo zabawy.
Do domu dotarliśmy o
4.
Kiedy weszliśmy nie mogliśmy za wiele hałasować ale i tak jak rzuciliśmy się na łóżko by po chwili zasnęliśmy od razu.
Kiedy weszliśmy nie mogliśmy za wiele hałasować ale i tak jak rzuciliśmy się na łóżko by po chwili zasnęliśmy od razu.
Obudziłam się o 12 z tego co zobaczyłam na zegarku, czułam
na swoim brzuchu czyjeś ręce odwróciłam się a Bartek tak słodko śnił, musnęłam
go w usta a on się uśmiechnął i przewrócił na drugi bok. Wygramoliłam się z
łóżka i podeszłam do okna aby je otworzyć, ładnie świeciło słonko, mile
zapowiadający się dzień. Poszłam do łazienki wsiąść kąpiel a następnie na dół.
Mama siedziała w kuchni rozwiązując krzyżówkę. Pocałowałam ją w policzek i
zaparzyła kawkę w ekspresie.
-Cześć Mamuś.
-Cześć kochanie. O której jedziemy na cmentarz ?
-Myślę że po 14 będzie dobrze. Ostatnio Marcel dzwonił ale
jak oddzwoniłam to nie odebrał… Może to i nawet lepiej.- usiadłam naprzeciwko a
mama złapała mnie za rękę. Przypominając sobie sytuację z przed dwóch lat aż mi
łzy poleciały. Mama otarła mi je.
-Córeczko, nie martw się tam z góry Kacperek na ciebie
patrzy i się cieszy że układasz sobie życie……..
----------------**--------------------------
Zszedłem na dół i przez przypadek posłyszałem kawałek
rozmowy Asi z jej mamą. Jaki Marcel, jaki Kacperek, o co w tym wszystkich
chodzi? Poszedłem do kuchni i oparłem się o framugę.
-Dzień dobry Bartek.
-Dzień dobry.- wszedłem głębiej do pomieszczenia i
zobaczyłem odruch Asi, od razu otarła łzy tak jak by się czegoś bała, nie
chciała mi zaufać. Przecież ją kocham do jasnej cholery.- Co się dzieje.- Kryśka wyszła a ja zasiadłem naprzeciwko Asi.
Milczała, przypatrywała mi się i miała coraz więcej łez w oczach. Wyglądały jak
szklane kuli które po chwili miały pęknąć pod wpływem czegoś ciężkiego, bardzo
ciężkiego.- Asia możesz mi powiedzieć.- Wstała i usiadła mi na kolanach, mocno
się wtulając. Objąłem ją jak najmocniej, całując we włosy.
-Dwa lata temu straciłam syna w wypadku samochodowym.-
zamurowało mnie kompletnie. Asia miała syna i teraz on nie żyje. Przytuliłem ją
jeszcze mocniej a ona coraz mocniej szlochała. Było mi jej szkoda.
-Ej słonko…. Nie płacz.- popatrzyła na mnie uśmiechając się.
Otarłem jej łzy- jak płaczesz
łamiesz mi serce.- pocałowała mnie i wytarła nos.
---------------------**---------------------
-Ej słonko…. Nie płacz- popatrzyłam na niego i się
uśmiechnęłam powiedział do mnie słonko. Otarł mi łzy- jak płaczesz łamiesz mi
serce- wariat, pocałowałam go i wytarłam nos.
-Obiecuje już nie będę.
-Kacper nie był by zadowolony że jego mama płacze. Mówię
Ci.- przytuliłam go i siedzieliśmy wtuleni. Tego właśnie potrzebowałam przez te
dwa lata- wsparcia a zarazem ciepłego uścisku i miłych słów które sprawiały że
przestawałam płakać dla tej osoby i mojego synka, którego tak mocno kocham i
który zawsze będzie w moim sercu bez względu na wszystko. Ogarnęliśmy się, Maks
przyszedł z dworu i zjedliśmy obiad, bo nastała już pora obiadowa. Od razu po
ruszyliśmy na cmentarz. Odzież czarna dominowała w naszych strojach. Kiedy
nadchodzi ten dzień, albo jaki kolwiek związany z Kacprem przychodzę do niego i
po prostu siedzę przy nim na cmentarzu, rozmawiając o różnych sprawach.
Odpaliłam znicz, położyłam wiązankę i się
rozpłakałam kolejny raz. Bartek pomógł mi wstać i po prostu mnie przytulił.
Staliśmy i wpatrywaliśmy się w grób, rozmawialiśmy o Kacprze, wspominaliśmy go.
Jego grobu dzisiejszego dnia nie odwiedził jego ojciec. Nigdy mu tego nie
wybaczę, że to przez niego go teraz nie mam…………
Dodałam kolejny rozdział... Troszkę smutnawo ale cóż ja także mam teraz takie dni......
http://www.youtube.com/watch?v=Dd5sX9Q5iw0&feature=youtu.be
Kliknij i pomóż :)
A tu proszę Piękni z Ogromnymi serduchami panowie Dla was.. Kochani :)
Witam, rozdział fajny, trochę smutny, ale cóż. Polecam mojego bloga: http://przeciezwieszgdziejestsiatkowka.blogspot.com jak i bloga znajomej: http://zgaskombajn.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, no_princess
Dziekuje już czytam :]
UsuńCześć :) Dzięki, za komentarze, i że poinformowałaś nas o Twoim blogu. Postaramy się nadrobić zaległośći w miarę szybko, zależy od ilości wolnego czasu, którego niestety, ostatnimi czasy jak na lekarstwo. A opowiadanie będziemy czytać na pewno, bo bohaterzy wyjątkowo przez nas lubiani ;) A jeśli masz ochotę to zapraszam na Lekcję 8 na http://lekcja-milosci-fc.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Napewno przeczytam :) I Dziękuje za to że chcieliście zajrzeć :)
UsuńOjj końcówka rzeczywiście smutna...
OdpowiedzUsuńAle mam nadzieję że następny rozdział będzie weselszy:)
I prosiłabym o info na gg 8638412 bo chyba zapomniałaś :P
Pozdrawiam:)
Przepraszam ale pewnie too wynikało z braku czasu....
UsuńUwielbiam tę sesję Resoviaków. *___*
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału, to bardzo poruszający. :C Aż mi się łezka w oku zakręciła..............
Pozdrawiam serdecznie. ;-***
Ja także ją baaardzo lubię <3
UsuńDziękuje bardzo i także serdecznie pozdrawiam :)