Rozdział 10
Już wielkimi krokami zbliżał się adwent. Świąteczny nastrój jest już wszechobecny wszędzie gdzie nie spojrzę. Wystawy sklepowe roją się od przecen- najlepszy czas aby wszystko wyprzedać co zalega to właśnie okres świąteczny. Pewnie jesteście ciekawi co u Bartka..... Powiem wam nie będę taka, wrócił już do treningów i jest z nim bardzo dobrze. Teraz siedzę z Poliną w mojej kuchni. Tak przeprowadziłam się już do siebie jakiś czas temu. Siedzimy sobie w kuchni i debatujemy na różne tematy.
-Asia i co zrobisz dalej?- no tak, ja dalej jestem na bezrobociu i jest mi z tym źle.
-Wysłałam swoje CV do kilku klubów. Może któryś mnie zechce.- poszłam do sypialni po laptopa i przyszłam s powrotem do kuchni. Załączyła go i weszła na pocztę. Pełno reklam i jeden e-mail. Od Bełchatowskiego klubu.- No pięknie.
-Co się stało?- Polina nie czekała na odpowiedz tylko podeszła do laptopa zaczęła się śmiać.
-Z czego rżysz. Co ?- popatrzyłam na nią i sama zaczęłam się śmiać, tylko nie wiem z czego. Hallo- Może się w końcu dowiem z czego się kiełczysz.
-No bo to jest dla mnie śmieszne- przerwała sobie na chwilkę, aby napić się wody- chłopak stara się abyście się częściej widzieli. Robi wszystko co w jego mocy a ty jesteś zła. Toż to takie zabawne.- bla bla bla bardzo śmieszne nie ma co. Za ten suchar dostanie puchar.
-Tak nie może być. A jak ktoś stracił teraz pracę, albo ją straci 27 jak się zgodzę no to co. Wolę być bez pracy niż z pracą i sumieniem do dupy.
-Najpierw się dowiedz a potem no, wymyślaj teorie spiskowe świata.- pocałowała mnie w policzek.- muszę lecieć Pa Kochana.
-Jak się dowiem że ten idiota maczał w tym palce. A zresztą napiszę. Pa Kochana.- Polina poszła a ja postanowiłam najpierw się zadzwonić do Gwiazdora a potem zastanowię się do dalej. Usiadłam wygodnie na łóżku- wdech, wydech i wcisnęłam zieloną słuchawkę. Pierwszy sygnał nic, drugi tak samo trzeci, czwarty, piąty- Kurwa!- i nic zakończyłam tą rozmowę i został mi mętlik w głowie. Za ścianą ryczało dziecko jak zawsze zresztą. Pod wpływem chwili spakowałam walizkę i postanowiłam pojechać do Bełchatowa. Szybko się w coś ubrałam i postanowiłam wyruszyć ale najpierw poszłam do Oli na wyczerpującą rozmowę.
W Bełchatowie byłam o 20:00. Robiło się już troszkę zimno. Stałam przed halą i czekałam na Bartka. Byłam strasznie zmęczona a jednocześnie spragniona jego. Tęsknota teraz mną kierowała już. Spojrzałam na wyjście, już pierwsi siatkarze opuszczali halę. Pomachali mi i każdy poszedł w swoim kierunku tylko Winiar szedł w moim bo miał koło mnie samochód.
-Cześć pięknooki chłopaku.- przytuliłam go.
-Cześć cześć. Do Bartka?
-No tak. Mamy do pogadania. A ty Częstochowa?
-Noo Lece. Czekają na mnie. Pa- dał mi buziaka w polik i poszedł do samochodu.- wpadnij jutro do mnie.
-Okej. Cześć.- Michał pojechał a ja czekałam na księcia. Wyszedł jako ostatni i Bąkiewiczem. Humory im dopisywały to dobrze.
-Cześć Michał.
-Cześć Asia.- Michał poszedł do samochodu a Bartek przyszedł po chwili do mnie kiedy rozdał ostatnie autografy
-Cześć kochanie.- pocałował mnie bardzo namiętnie aż żal mi było tego nie odwzajemnić.
-Cześć Bartek. Mamy do pogadania.
-Wiem o co chodzi. Polina mnie uprzedziła.- popatrzyłam na niego a on zebrał się i zaczął mówić.- No bo to nie jest tak że ty kogoś wykurzyłaś z stanowiska, po postu Adam odszedł właśnie do was do Resovi bo rzekomo dostał większe pieniążki a mnie prezes powiedział że mam Ciebie tutaj sprowadzić, bo jesteś dobra w tym co robisz.- przytuliłam go. Już myślałam, że kogoś będę miała na sumieniu a tu proszę. Jaki miły prezes.- Jedziemy do mnie?
-Yhym. Jesteś swoim.
-Nie byłem z Bąkiem. I znów muszę się cisnąć.- wsiadł do mojego autka i odjechaliśmy na jedną z dzielnic Bełchatowa. Kamień spadł mi z serca, że wszystko jest w porządku i nie mam innego wyjścia po prostu muszę przyjąć tą ofertę.
Wczorajszy wieczór spędziliśmy bardzo miło a mianowicie oglądaliśmy komedie a potem grzecznie poszliśmy spać. W tym słowie nie było ani grama ironii. Dziś wstaliśmy o 8:15 tzn. chłopaki, bo ja wstałam o 11 kiedy wparowali do domu po siłowni. Tak i pożałowałam tego że nie wstałam wcześniej bo chłopaki wpadli i zajęli łazienkę. Ćwiczenia na sali mają o 14:00 więc postanowiłam się z nimi dziś wybrać i wpaść do prezesa. Jeżeli łazienka jest zajęta to pójdę napić się czegoś, bo nawet nie jestem głodna. Weszłam do kuchni, Michał wżerał jakiegoś kabanosa. Nalałam sobie soku i usiadłam na blacie.
-Nic nie jesz. Kruszyna.
-Nie jestem głodna. Potem coś jest, a poza tym trzeba by było się wybrać na zakupy- otworzyłam lodówkę i się uśmiechnęłam, Michał zresztą też. Zeskoczyłam z blatu i poszłam po ubrania. Akurat Bartek wyszedł z łazienki więc wparowałam do niej szybko, wyprzedzając Bąkiewicza. Wzięłam prysznic, umyłam moje czekoladowe włosy a potem wysuszyłam je, nałożyłam lekki makijaż i ubrałam się w coś stosownego do tej okazji i wyszłam z łazienki. Poszłam do kuchni gdzie Bartek czytał gazetę i Bąku poszedł do łazienki.
Kiedy byliśmy gotowi a akurat była 13:00 postanowiliśmy spacerkiem iść na trening. Oczywiście kto to wymyślił Bartek. Tak mu się chce chodzić.
Weszliśmy na halę i akurat szedł prezes.
-Dzień dobry prezesie.- wypowiedzieliśmy wszyscy razem chórkiem. Prezes podał nam rękę a mnie zaprosił do siebie na podpisanie umowy. Bo skoro już jestem to nie ma na co czekać. Jednak ja musiałam wprowadzić kilka swoich aneksów no bo jak by mogło być inaczej. Wyszłam uradowana i już w poniedziałek muszę się stawić o 9:00 w pracy. Poszłam na halę i chyba kipiałam z radości. Chłopaki ciężko trenowali a ja wykonałam kilka telefonów przede wszystkim do rodziców aby ich o tym poinformować, że znalazłam pracę i jest suuper.
No dobrze koniec na dziś :) Jakiś taki szczęśliwszy ten rozdział. Mam nadzieje.
Jest projekt nowej opowieści ale muszę się jeszcze nad tym poważnie zastanowić.
Sylwester to już dziś, ale ten czas SZYBKO zleciał. Jestem z szokowana.
Dziś bardzo chciałam coś dodać i mi się udało. No to czas na życzenia.
Siatkarskich jak i prywatnych sukcesów, zdrowia, miłości- bardzo duuużo miłości, mało kontucji tym co grają. Żebyście w końcu się zebrali na odwagę i komentowali te moje wypociny. Czego wam jeszcze życzyć-spełnienia marzeń i żeby ten 2013 rok był jeszcze lepszy niż ten 2012.
Buziaki pierniczki i nie pić za dużo bo za 2 dni szkoła. : * Pozdrawiam Ogonodraszki
foto. s-w-o.pl / Głosujcie na najlepsze zdjęcie 2012 roku :)
Kolejny b.dobry rozdział! ;*
OdpowiedzUsuńOjj bardzo milusi rozdział :)
Baaaaaaaardzo podoba mi się u Ciebie dodawanie zdj:) Te z prawej strony są świetne! :)
Pozdrawiam :)
Dziękuuuje Bardzo :)
OdpowiedzUsuń