Rozdział 19
Nie chciało mi się dziś ruszać z łóżka. Obróciłam się na drugi bok, Bartka nie było. Wstałam narzuciłam na siebie swój szlafrok i poszłam do kuchni. Stał przy oknie pijąc herbatę. Nalałam sobie soku i usiadłam.
-Asiu proszę powiedz mi o co chodzi.- obrócił się i odstawił kubek.
-Chyba jeszcze nie jestem na to gotowa.
-Asia, proszę Cię nie możemy zwlekać muszę wiedzieć wszystko jeżeli mam Ci pomóc.- podszedł do mnie i kucnął przede mną układając głowę na moich kolanach. Przytuliłam go.
-To wszystko zaczęło się jak poszłam do liceum. Chodził na równoległego humana, wszystkie dziewczyny się w nim kochały, nie byłam nim zaślepiona jak one.- usiadł oprał się o ścianę i się wsłuchał.- Jednak on polował na mnie. Chodził na te same zajęcia pozalekcyjne co ja, razem przeprowadzaliśmy wywiady jeździliśmy autobusem aż w końcu przerodziło się to w coś więcej.
-Byliście parą?
-Tak jeżeli można było to nazwać związkiem. Na początku było pięknie a potem byłam dla niego tylko zwykłą dupą którą mógł pukać jak mu się podobało, nie umiałam sobie z tym poradzić. Wiele razy go zostawiałam ale nigdy nie było to prawdziwe miał pełno nagrać którymi twierdził że jak go zostawię mnie ośmieszy, nie chciałam tego więc w to brnęłam. Najgorzej było w 3 liceum, nie mogłam skupić się na nauce cały czas czułam ból i cierpienie. Moi rodzicie dowiedzieli się o wszystkim przed maturą, usłyszeli moje krzyki roznoszące się po domu wparowali i odciągnęli go ode mnie. Maturę zdałam bardzo dobrze a Igor po niej miał proces siedział 5 lat. Kiedy skończyłam studia bałam się, ale się nie pojawił aż do ostatniego tygodnia kiedy nawiedził moich rodziców potem wydzwaniał do mnie a teraz nawiedził nas.- rozpłakałam się. Bartek jest pierwszym chłopakiem któremu o tym opowiedziałam. Miał takie wielkie oczy a potem mocno mnie przytulił.
-Asia czy ty mnie się boisz?- spojrzałam na niego i zaczęłam lustrować jego twarz. Rysowała skupienie i strach. Co miałam mu odpowiedzieć przecież się go nie boję, wiem że jest czuły i delikatny dla mnie.
-Nie nie boję się Ciebie. Jesteś inny niż Igor. Ciągle zadawał mi ból, kiedy przychodził serce waliło mi jak oszalałe, ale nie z miłości tylko ze strachu przed nim, przed tym co wymyśli aby sobie ulżyć. Byłam zwykłą lalą do pukania, po prostu.- kolejne łzy poleciały mi, ale szybko je otarłam.- I pamiętaj. Nie boję się Ciebie bo jesteś czuły a ja lubię czułość i miłość.- mrugnęłam i uśmiechnęłam się do niego a potem poszłam do łazienki, wszystko przemyśleć z pomocą wody.
- Ej nie utopiłaś się tam?- no tak już długo zażywam tego prysznica skórka moich palców jest cała pofałdowana. Nie wiem jak to nazwać, ale można normalnie nazwać do fałdkami. Zawinęłam się w ręcznik i wyszłam.
-Jestem spokojnie.- pocałowałam go i poszłam ubrać się w coś.- Jedziemy do nich, może już się pobudzili.- Bartek mnie zlustrował.
-Co ty masz na nogach.
-Moje nowe buty nie pytaj o cenę.- uśmiechnął się a ja wiedziałam co to oznacza. Przez cały czas będzie mi gadał abym mu powiedziała ile są warte. O na pewno nie, nie będzie chciał ze mną żyć jak się dowie.
-No powiedz, nie zastrzelę Ciebie... Powiedz.- przybliżał się coraz bardziej i bardziej a ja zabrałam kurtkę i wybiegłam z mieszkania. Szybko na rzuciłam na siebie szalik i czapkę dopięłam kurtkę i wyszłam.
-Poczekaj na mnie !- przekręcający się klucz w drzwiach i szybkie zdecydowane kroki i mnie dogonił.- Asia jakaś ty uparta. Przecież to z twoich pieniędzy zostały one kupione a ja tylko chcę wiedzieć za ile.
-Bartek no.- wsiedliśmy do samochodu i odjechaliśmy do domu Ignaczaków. Wstąpiliśmy jeszcze do supermarketu po 2 zgrzewki wody jakieś maślanki czy coś i leki przeciw bólowe.
Po 30 minutach byliśmy pod domem. Wysiadłam z samochodu, cisza spokój. Toż to normalnie szok.
Bartek targał wodę ja maślankę i wparowaliśmy na chatę. Daga czytała jakąś gazetę a reszta spała.
Bartek szyderczo się do mnie uśmiechnął i zaczął się drzeć.
-Pali się ! Uciekajcie Pali się !- byście to widzieli, wszyscy jak jeden mąż wstali i nie wiedzieli co się dzieje. Plina z Winiarem wybiegli przed dom, ale szybko wrócili.
-Co wy odpierdzielacie co?- Bartman jak na nas fuknął.
-Bartman zachowuj się jak jesteś w towarzystwie mojej kobiety.- Bartek położył mu rękę na czole i go popchnął. - Kto chce wodę lub maślankę albo coś przeciwbólowego.- No tak stado sępów się rzuciło a nam pozostało tylko patrzeć jak się popychają, kopią, jak wyrywają sobie butelki. Szaleństwo.
-Daga mogłaś zadzwonić.- poszłam do Dagmary i ją przytuliłam.
-Ojejku, chciałam sobie poczytać gazetkę a poza tym pewnie też byliście zajęci z Bartkiem.- zaczęłyśmy się śmiać więc postanowiłam się rozebrać, ale nie z powodu tego że zaczęłyśmy się śmiać tylko dlatego że zrobiło mi się gorąco. Od mundurowałam się zajęłam się gazetką Dagmary o dzieciach.
-A swoją drogą, chcecie znać wcześniej płeć dziecka?
-Tak, bo chcemy mieć wszystko przygotowane na czas, przeżyłam już ciąże w której nie wiedziałam co mi się urodzi i mi wystarczy potem tyle stresu, że głowa mała.- uśmiechnęłam się i zajęłam się czytaniem artykułu o wózkach, szczerze czego to ludzie nie wymyślą 3 funkcyjne, spacerówki, głębokie...... O czym ja w ogóle myślę.
-O Asia tu jesteś, właśnie Ciebie szukałem...- Bartman przybliżył się do mnie i spojrzał się w moją gazetkę.- spodziewacie się dziecka?- i jego mina bezcenna a moja jeszcze bezcennejsza.....
-Jasne 3 razy.. Spodziewamy się trojaczków...- Zbyszek wycofał się i poszedł w głąb mieszkania... - Teraz daj 5 sekund Kurkowi jak tu przyleci...- policzyłyśmy do pięciu, przyleciał ze zdziwioną twarzą.- Nie cieszysz się?
-Asia no, czemu mi wcześniej nie powiedziałaś....
-Ale o czym?- poparzyła na mnie z jeszcze większym zdziwieniem
-O ciąży...- przytulił mnie.- wiem jesteś w szoku, ale nie wiesz jak się cieszę.- pocałował mnie i normalnie kipiał z radości a ja ja siedziałam i postanowiłam przerwać tą sielankę.
Witam was... Mamy rozdzialik o tak :)
Nie wiem co do was napisać, więc może po prostu... Pozdrawiam was Pierniczki i zapraszam do lektury :)
poniedziałek, 28 stycznia 2013
czwartek, 24 stycznia 2013
Hej czy Ty wiesz że mam Cię na oku. Hej czy Ty wiesz co czeka Cię. Hej czy Ty wiesz kochanie za chwilę,spotka Cię cud to będę ja
Rozdział 18
Nie mogłam zasnąć całą noc i siedziałam przy oknie balkonowym płacząc i zadając pytanie "dlaczego?".
Znowu on i te pieprzone problemy.
-Asia?- usłyszałam głos Bartka, szybko poszłam do łazienki. Obmyłam twarz i spojrzałam w lustro. Zawsze potrafiłam się uśmiechnąć, wtedy dzień stawał się jeszcze lepszy teraz nawet nie mogłam unieś choć jednego kącika ust. Opuściłam głowę w dół, wytarłam ręcznikiem twarz i poszłam do sypialni- Coś się stało?
-Nic nic. Śpij.- położyłam się koło Bartka, który mocno mnie do siebie przytulił i przykrył kołdrą. Spojrzałam na zegarek 5:15, czyli z moich obliczeń wynika że mogę jeszcze pospać jak mi się uda.
Spałam do 11:00, czyli miałam godzinę na dotarcie do pracy. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam sobie jakieś ubrania, szybko je na siebie narzuciłam i poszłam do kuchni. Bartek pił herbatkę.
-Cześć pierniczku.- podeszłam do niego i pocałowałam go a potem zawróciłam w stronę lodówki po jakiś serek czy coś.
-Cześć kochanie. Twój telefon dzwonił kilka razy, ale nie odbierałem.- usiadłam i pierwsza myśl Igor. O nie, skąd on ma mój numer ale potem przemyślałam to i stwierdziłam że on tego tak szybko by nie załatwił.
-Jak to coś ważnego to zadzwoni jeszcze raz.- zjadłam śniadanie i poszłam do łazienki umyć zęby oraz łyknąć leki i zrobić lekki makijaż. Wychodząc z łazienki, akurat zadzwonił telefon. Nie spojrzałam w wyświetlacz tylko odebrałam.
-Tak słucham...- cisza, a zdenerwowanie rosło z sekundy na sekundę..- Halo?
-Jestem jestem. Cześć Asiu.
-Cześć Zbyszek. Co tam słychać?- Bartek wyszedł z kuchni i się dziwnie na mnie spojrzał a potem zaczął się ubierać.
-A dobrze a u Ciebie?- ale rozmowny nie ma co.
-Właśnie muszę wychodzić do pracy także zadzwonię jak dojadę do tej pracy w rzeczy samej. Cześć
-Hey.- włożyłam telefon do torebki i zebrałam się do pracy z Bartkiem, który dziwnie się nie odzywał.
W pracy jak w pracy dużo pracy. Tak tak i nawet miałam gościa od telefonu. Zbigniew ma kontuzję i nie może grać toteż postanowił mnie odwiedzić w Bełchatowie i dlatego do mnie dzwonił. Toż to po prostu tajniak. Zamiast mi powiedzieć wprost bym kupiła jakieś ciasta czy coś to on tak z zaskoczenia mnie bierze. Szaleniec.
-A tak naprawdę co Cię do mnie sprowadza.
-Tak chciałem Cię odwiedzić jak pracujesz.... i nie ukrywam stęskniłem się.- ulala... Zbigniewie wchodzisz na niebezpieczny grunt rozejrzyjmy się czy jest tu gdzieś Bartosz? Nie ma !
-Miło bardzo miło.- wypiliśmy kawę a potem Bartman pojechał do domu a ja dalej pracowałam. Mimo iż ktoś do mnie wydzwaniał 20 razy na godzinę. Mimo iż wiem kto to dzwonił wolałam nie odbierać i nie ryzykować.
-Jedziesz do domu czy tu koczujesz?
-Jadę jadę.- zabrałam swoje manatki i podążyłam za Bartkiem do samochodu a potem do domu. No i tak właśnie minął nam ten dzień.
31 grudzień 2011 rok.
Dzień jak co dzień dla większości Polaków i pewnie ludzi na całym świecie. Jak jak to miałam w zwyczaju albo gdzieś byłam zaproszona albo jakaś wkręta do znajomych w ostatniej chwili. Tego sylwestra spędzamy z Bartkiem w Rzeszowie u Igły. Tak tak obiecałam mu więc jedziemy tam.
-Bartek wstawaj. Jest po 10:00- szturchnęłam go ale on i tak nie drgnął więc postanowiłam iść napić się kawy i rozczesać włosy. Na początku nie chciałam sylwestrować, bo ja nie mogę pić a tym bardziej Bartek gdyż od wczoraj jest na antybiotykach. Efekt chodzenia bez czapki i rękawiczek.
-Zrobisz mi kawy ?!- i trzask drzwi od łazienki. Wstał olbrzym więc czas zrobić mu śniadanie. Szybkie kanapki, kawa z mleczkiem i cukrem i Bartek po prysznicu.- Dziękuje.
-Proszę. Idę prasować.- pocałowałam go w czoło i poszłam do sypialni prasować kieckę i smoking Bartosza. Musieliśmy się wystroić gdyż ponieważ w zaproszeniu które dostałam drogą e-mail'ową było napisane cytuję " jak byśmy już szli na galę mistrzów sportu" Igła jak coś wymyśli. Epicki sylwester tylko dziś od 17:00 do 2013 roku tylko u Igły.
Kiecka i smoking wyprasowany, lakierki wypastowane, pantofle wypolerowane można ruszać na dzamprezę.
-Jedziemy czy co ?- weszłam do salonu Kurek akurat pykał w coś na playstation.
-Jedziemy.- wstał zdecydowanie i ruszyliśmy się ubrać i z rzeczami do samochodu a potem Rzeszów.
I niby tak to wszystko miało się super zapowiadać, ale niestety tak nie było.
Dojechaliśmy do Rzeszowa przed 16:00, więc szybko zrobiliśmy wlot na moje mieszkanie i przepychanka do łazienki, którą ja wygrałam. 16:30 wyszłam z łazienki w makijażu i fryzurze i idę się ubrać.
16:50 wychodzimy i lecimy do Igły. Jak dobrze że wcześniej zrobiłam zakupy alkoholowe.
-Spóźnialscy!- no tak Igła już imprezuje. Przytuliłam go i weszłam do środka. No no to faktycznie wszyscy odstawieni. Dziewczyny kiecki, większość ma czarne Daga czerwona, Iwona zielona, Ola niebieska taka jak moja. Przywitałam się ze wszystkimi i zaczęła się impreza. Wyciągnęłam lustrzankę i robiłam zdjęcia. Grupowe, sweet focie czy takie o których lepiej nie opowiadać. W gruncie rzeczy nie ma to jak sylwester z siatkarzami.
-Kruszyna a ty nie pijesz.- odwróciłam się, uśmiechnięty Plina.
-Nie nie piję, nalej Igle bo się upomina.- poszedł do Krzyśka a ja poszłam do kuchni, w której spotkałam Bartmana. Nie mogę się teraz wycofać to usiadłam.
-Zbyszek coś się stało?
-Nie nic. Idziemy tańczyć.- od razu uśmiech mu wrócił, no więc nie pytam o nic więcej i poszliśmy zatańczyć. Bartek balował z Nowakowskim a ja postanowiłam sobie zatańczyć z Zbyszkiem.
Przetańczyłam kilka piosenek a potem dj Winiar puścił coś wolnego więc poszłam obić
Bartka od Piotrka.
-Odbijany panowie.
-Ale którego chcesz?
-Bartosza. Chodź.- pociągnęłam go i przytuliłam się do niego. Czułam jak musnął moje czoło i tak kiwaliśmy się troszkę czasu. Czuję się szczęśliwa, ale wiem że to może się skończyć wcześniej niż mi się wydaje.
-Uśmiech!- odwróciliśmy się, Igła z aparatem. Uśmiechnęłam się najpiękniej jak mogłam a kiedy już błysnął flesz podbiegłam szybko do niego i obejrzałam dokładnie zdjęcie.
23:53- wszyscy podążyliśmy do ogrodu. Trzymaliśmy z Bartkiem po szampanie, aby je otworzyć a sami przynieśliśmy sobie szklanki z sokiem jabłkowym. Plina z Igłą fajerwerki, Winiar oprawa muzyczna, Zbyszek nosił kieliszki a reszta stała i żartowała.
-10!
-09!
-08!
-07!
-06!
-05!
-04!
-03!
-02!
-01!
-Nowyyy rok...!!!!- wszyscy się wydarli a my jak przystało na "szampanistów" wystrzeliśmy korki i zaczęliśmy polewać reszcie bandy. A kiedy każdy był ugodzony szampanem, który na tej imprezie nie wątpliwie był najmniej procentowym trunkiem zaczęliśmy składać sobie życzenia.
-Czego Ci życzyć Bartek.- po patrzyłam się w jego oczy i zobaczyłam te iskry. Musnęłam jego usta.- Życzę Ci dużo miłości, cierpliwości i przyjemnego seksu.- i tutaj śmiech Dzika nie do opisania.- Dziku proszę Cię.
-Przepraszam.
-Kontynuując oczywiście ze mną nie z żadną kochanką i spełnienia tego co jeszcze nie spełnione.
-A ja Ci życzę abyś ze mną wytrzymała, kochała mnie całym serduchem tak jak ja Ciebie i spełnienia marzeń.- pocałował mnie bardzo namiętnie i dopadła nas reszta bandy.
Życzenia picie dalej, gadanie o głupotach i o 5:00 zwinęliśmy się z Bartkiem, kiedy wszyscy już padli. Zamknęliśmy dom i pojechaliśmy do nas. Wysiedliśmy i ruszyliśmy do domu.
-Asia !- obejrzałam się do tyłu i zamarłam Igor.
-Igor! Co ty tu robisz?
-Nie przedstawisz nas.
-Sam się przedstawię. Bartosz.
-Igor. Złotko przyszedłem po pieniądze i coś jeszcze.- złapał mój policzek, ale Bartek skutecznie odciągnął jego rękę.- Zadziornego masz chłopa.
-Igor daruj sobie. Nie chcę cię widzieć. Chodź
Bartek.
-Ostatni raz bo inaczej pogadamy.- Bartek podszedł i klatą prawie zgniótł mu nos co komicznie wyglądało. Weszliśmy do domu, rzuciliśmy się od razu na łóżko w sypialni i zasnęłam nie chciało mi się już gadać o tym ale Bartek nalegał a ja zasnęłam.
No to jestem z rozdziałem.......
Ehhh...... Prawie koniec ferii a ja nie wiem w co mam włożyć ręce.
Brzydgoszcz nadchodzę z moją dziewczyną którą pozdrawiam z tego miejsca !
Lecimy na Ligę Światową :)
Pozdrawiam was pierniczki :)
Nie mogłam zasnąć całą noc i siedziałam przy oknie balkonowym płacząc i zadając pytanie "dlaczego?".
Znowu on i te pieprzone problemy.
-Asia?- usłyszałam głos Bartka, szybko poszłam do łazienki. Obmyłam twarz i spojrzałam w lustro. Zawsze potrafiłam się uśmiechnąć, wtedy dzień stawał się jeszcze lepszy teraz nawet nie mogłam unieś choć jednego kącika ust. Opuściłam głowę w dół, wytarłam ręcznikiem twarz i poszłam do sypialni- Coś się stało?
-Nic nic. Śpij.- położyłam się koło Bartka, który mocno mnie do siebie przytulił i przykrył kołdrą. Spojrzałam na zegarek 5:15, czyli z moich obliczeń wynika że mogę jeszcze pospać jak mi się uda.
Spałam do 11:00, czyli miałam godzinę na dotarcie do pracy. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam sobie jakieś ubrania, szybko je na siebie narzuciłam i poszłam do kuchni. Bartek pił herbatkę.
-Cześć pierniczku.- podeszłam do niego i pocałowałam go a potem zawróciłam w stronę lodówki po jakiś serek czy coś.
-Cześć kochanie. Twój telefon dzwonił kilka razy, ale nie odbierałem.- usiadłam i pierwsza myśl Igor. O nie, skąd on ma mój numer ale potem przemyślałam to i stwierdziłam że on tego tak szybko by nie załatwił.
-Jak to coś ważnego to zadzwoni jeszcze raz.- zjadłam śniadanie i poszłam do łazienki umyć zęby oraz łyknąć leki i zrobić lekki makijaż. Wychodząc z łazienki, akurat zadzwonił telefon. Nie spojrzałam w wyświetlacz tylko odebrałam.
-Tak słucham...- cisza, a zdenerwowanie rosło z sekundy na sekundę..- Halo?
-Jestem jestem. Cześć Asiu.
-Cześć Zbyszek. Co tam słychać?- Bartek wyszedł z kuchni i się dziwnie na mnie spojrzał a potem zaczął się ubierać.
-A dobrze a u Ciebie?- ale rozmowny nie ma co.
-Właśnie muszę wychodzić do pracy także zadzwonię jak dojadę do tej pracy w rzeczy samej. Cześć
-Hey.- włożyłam telefon do torebki i zebrałam się do pracy z Bartkiem, który dziwnie się nie odzywał.
W pracy jak w pracy dużo pracy. Tak tak i nawet miałam gościa od telefonu. Zbigniew ma kontuzję i nie może grać toteż postanowił mnie odwiedzić w Bełchatowie i dlatego do mnie dzwonił. Toż to po prostu tajniak. Zamiast mi powiedzieć wprost bym kupiła jakieś ciasta czy coś to on tak z zaskoczenia mnie bierze. Szaleniec.
-A tak naprawdę co Cię do mnie sprowadza.
-Tak chciałem Cię odwiedzić jak pracujesz.... i nie ukrywam stęskniłem się.- ulala... Zbigniewie wchodzisz na niebezpieczny grunt rozejrzyjmy się czy jest tu gdzieś Bartosz? Nie ma !
-Miło bardzo miło.- wypiliśmy kawę a potem Bartman pojechał do domu a ja dalej pracowałam. Mimo iż ktoś do mnie wydzwaniał 20 razy na godzinę. Mimo iż wiem kto to dzwonił wolałam nie odbierać i nie ryzykować.
-Jedziesz do domu czy tu koczujesz?
-Jadę jadę.- zabrałam swoje manatki i podążyłam za Bartkiem do samochodu a potem do domu. No i tak właśnie minął nam ten dzień.
31 grudzień 2011 rok.
Dzień jak co dzień dla większości Polaków i pewnie ludzi na całym świecie. Jak jak to miałam w zwyczaju albo gdzieś byłam zaproszona albo jakaś wkręta do znajomych w ostatniej chwili. Tego sylwestra spędzamy z Bartkiem w Rzeszowie u Igły. Tak tak obiecałam mu więc jedziemy tam.
-Bartek wstawaj. Jest po 10:00- szturchnęłam go ale on i tak nie drgnął więc postanowiłam iść napić się kawy i rozczesać włosy. Na początku nie chciałam sylwestrować, bo ja nie mogę pić a tym bardziej Bartek gdyż od wczoraj jest na antybiotykach. Efekt chodzenia bez czapki i rękawiczek.
-Zrobisz mi kawy ?!- i trzask drzwi od łazienki. Wstał olbrzym więc czas zrobić mu śniadanie. Szybkie kanapki, kawa z mleczkiem i cukrem i Bartek po prysznicu.- Dziękuje.
-Proszę. Idę prasować.- pocałowałam go w czoło i poszłam do sypialni prasować kieckę i smoking Bartosza. Musieliśmy się wystroić gdyż ponieważ w zaproszeniu które dostałam drogą e-mail'ową było napisane cytuję " jak byśmy już szli na galę mistrzów sportu" Igła jak coś wymyśli. Epicki sylwester tylko dziś od 17:00 do 2013 roku tylko u Igły.
Kiecka i smoking wyprasowany, lakierki wypastowane, pantofle wypolerowane można ruszać na dzamprezę.
-Jedziemy czy co ?- weszłam do salonu Kurek akurat pykał w coś na playstation.
-Jedziemy.- wstał zdecydowanie i ruszyliśmy się ubrać i z rzeczami do samochodu a potem Rzeszów.
I niby tak to wszystko miało się super zapowiadać, ale niestety tak nie było.
Dojechaliśmy do Rzeszowa przed 16:00, więc szybko zrobiliśmy wlot na moje mieszkanie i przepychanka do łazienki, którą ja wygrałam. 16:30 wyszłam z łazienki w makijażu i fryzurze i idę się ubrać.
16:50 wychodzimy i lecimy do Igły. Jak dobrze że wcześniej zrobiłam zakupy alkoholowe.
-Spóźnialscy!- no tak Igła już imprezuje. Przytuliłam go i weszłam do środka. No no to faktycznie wszyscy odstawieni. Dziewczyny kiecki, większość ma czarne Daga czerwona, Iwona zielona, Ola niebieska taka jak moja. Przywitałam się ze wszystkimi i zaczęła się impreza. Wyciągnęłam lustrzankę i robiłam zdjęcia. Grupowe, sweet focie czy takie o których lepiej nie opowiadać. W gruncie rzeczy nie ma to jak sylwester z siatkarzami.
-Kruszyna a ty nie pijesz.- odwróciłam się, uśmiechnięty Plina.
-Nie nie piję, nalej Igle bo się upomina.- poszedł do Krzyśka a ja poszłam do kuchni, w której spotkałam Bartmana. Nie mogę się teraz wycofać to usiadłam.
-Zbyszek coś się stało?
-Nie nic. Idziemy tańczyć.- od razu uśmiech mu wrócił, no więc nie pytam o nic więcej i poszliśmy zatańczyć. Bartek balował z Nowakowskim a ja postanowiłam sobie zatańczyć z Zbyszkiem.
Przetańczyłam kilka piosenek a potem dj Winiar puścił coś wolnego więc poszłam obić
Bartka od Piotrka.
-Odbijany panowie.
-Ale którego chcesz?
-Bartosza. Chodź.- pociągnęłam go i przytuliłam się do niego. Czułam jak musnął moje czoło i tak kiwaliśmy się troszkę czasu. Czuję się szczęśliwa, ale wiem że to może się skończyć wcześniej niż mi się wydaje.
-Uśmiech!- odwróciliśmy się, Igła z aparatem. Uśmiechnęłam się najpiękniej jak mogłam a kiedy już błysnął flesz podbiegłam szybko do niego i obejrzałam dokładnie zdjęcie.
23:53- wszyscy podążyliśmy do ogrodu. Trzymaliśmy z Bartkiem po szampanie, aby je otworzyć a sami przynieśliśmy sobie szklanki z sokiem jabłkowym. Plina z Igłą fajerwerki, Winiar oprawa muzyczna, Zbyszek nosił kieliszki a reszta stała i żartowała.
-10!
-09!
-08!
-07!
-06!
-05!
-04!
-03!
-02!
-01!
-Nowyyy rok...!!!!- wszyscy się wydarli a my jak przystało na "szampanistów" wystrzeliśmy korki i zaczęliśmy polewać reszcie bandy. A kiedy każdy był ugodzony szampanem, który na tej imprezie nie wątpliwie był najmniej procentowym trunkiem zaczęliśmy składać sobie życzenia.
-Czego Ci życzyć Bartek.- po patrzyłam się w jego oczy i zobaczyłam te iskry. Musnęłam jego usta.- Życzę Ci dużo miłości, cierpliwości i przyjemnego seksu.- i tutaj śmiech Dzika nie do opisania.- Dziku proszę Cię.
-Przepraszam.
-Kontynuując oczywiście ze mną nie z żadną kochanką i spełnienia tego co jeszcze nie spełnione.
-A ja Ci życzę abyś ze mną wytrzymała, kochała mnie całym serduchem tak jak ja Ciebie i spełnienia marzeń.- pocałował mnie bardzo namiętnie i dopadła nas reszta bandy.
Życzenia picie dalej, gadanie o głupotach i o 5:00 zwinęliśmy się z Bartkiem, kiedy wszyscy już padli. Zamknęliśmy dom i pojechaliśmy do nas. Wysiedliśmy i ruszyliśmy do domu.
-Asia !- obejrzałam się do tyłu i zamarłam Igor.
-Igor! Co ty tu robisz?
-Nie przedstawisz nas.
-Sam się przedstawię. Bartosz.
-Igor. Złotko przyszedłem po pieniądze i coś jeszcze.- złapał mój policzek, ale Bartek skutecznie odciągnął jego rękę.- Zadziornego masz chłopa.
-Igor daruj sobie. Nie chcę cię widzieć. Chodź
Bartek.
-Ostatni raz bo inaczej pogadamy.- Bartek podszedł i klatą prawie zgniótł mu nos co komicznie wyglądało. Weszliśmy do domu, rzuciliśmy się od razu na łóżko w sypialni i zasnęłam nie chciało mi się już gadać o tym ale Bartek nalegał a ja zasnęłam.
No to jestem z rozdziałem.......
Ehhh...... Prawie koniec ferii a ja nie wiem w co mam włożyć ręce.
Brzydgoszcz nadchodzę z moją dziewczyną którą pozdrawiam z tego miejsca !
Lecimy na Ligę Światową :)
Pozdrawiam was pierniczki :)
poniedziałek, 21 stycznia 2013
Żadna wielka miłość nie umiera do końca. Możemy strzelać do niej z pistoletu lub zamykać w najciemniejszych zakamarkach naszych serc, ale ona jest sprytniejsza - wie, jak przeżyć.
Rozdział 17
Po szaleństwach na zakupach nadszedł 24 dzień oczekiwany może też dlatego, że jest wolne ale pewnie też dlatego że można sobie posiedzieć w gronie swoich najbliższych, zjeść coś dobrego i po prostu porozmawiać.
Jest około 10:30, Bartek już spakowany do Nysy a ja pojadę do Częstochowy po 12:00 czy jakoś tak.
-Masz wszystko.- weszłam do sypialni, Bartek stał przy oknie.
-Tak chyba tak, w końcu jadę tylko na jeden dzień.- spojrzałam na niego, dlaczego na jeden dzień.
-Czemu?
-No jutro wracam do Ciebie.- pocałował mój nos i mnie przytulił.
-A ja jadę do Rzeszowa.
-No to jadę z tobą.-no tak mooocno mnie przytulił.- To jutro dam Ci prezent.
-Okej to ja tobie też dam jutro.- wyszliśmy do przed pokoju. Bartek ubrał się w kurtkę, szalik, oficerki bo w tym roku mamy troszkę śniegu. Ubrał jeszcze rękawiczki bo mu kazałam. Pocałował mnie i wyszedł. No tak chata wolna a ja nie mam co robić. Poszłam rozsiąść się na kanapie i nie wiem czemu, ale przysnęło mi się a obudziłam się po 13:00. No pięknie. Szybko się ogarnęłam, zabrałam sukienkę, buty, torebkę i wyszłam do zaśnieżonego samochodu. Obok mnie odśnieżali Michał i Piotrek swoje auto. Dla nich też miałam drobiazgi więc je wyciągnęłam i poszłam im dać.
-Cześć chłopaki.- przytuliłam ich.- Święty Mikołaj u nas był i coś dla mnie zostawił, abym wam przekazała.
-Kruszynka, mówiłem Ci.- Michał zgromił mnie wzrokiem, ale przyjął prezent podziękowali i pojechali do Piotrkowa a ja ja pojechałam do Częstochowy.
Kiedy dojechałam, próbowałam się do dzwonić do Bartosza, ale nie odbieram. Nie powiem zmartwiłam się troszkę. Zabrałam swoje rzeczy i weszłam do zawsze otwartego domu państwa Winiarskich. Z kuchni usłyszałam śmiech Oliwiera i Dagmary, więc poszłam dalej. Odłożyłam swoje rzeczy w przed pokoju
i poszłam do salonu. Winiar akurat zakładał czubek w kształcie gwiazdy na choinkę.
-Czołem niebieskooki.- pocałowałam go w policzek.- No no ale się postarałeś.
-Czołem Czołem Kruszynko, dzięki dzięki ja zawsze ładnie ubieram choinkę.- pogadaliśmy chwilkę i wtedy coś uczepiło się moich nóg.
-Ciocia!- odwróciłam się i zostałam wyściskana przez małego szplina zwanego Oliwierem. Potem poszliśmy do kuchni gdzie urzędowała Dagmara
-Cześć Ciocia.
-Cześć Mama.- przytuliłam ją.- W czym Ci pomóc.
-Pierogi zostały tylko do ulepienia, ciasto jest farsz też także możemy zacząć.- Usiedliśmy w piątkę przy stole w kuchni. Tak wiem pewnie dziwicie się czemu w piątkę, jeszcze mały dzidziuś Winiarski. On też się liczy. Lepiliśmy te pierogi prawie do 17:00 a następnie każdy poszedł się ubrać. Ja poszłam ostatnia na górę. Powoli ubierałam każdą część garderoby. Głośna muzyka na dole troszkę mnie zdziwiła, ale się tym nie przejęłam. Ubrałam szpilki i zeszłam na dół. Wparowałam do pokoju a tam moja mama z tatą i Maksem, Bartek ze swoją rodzinką.
-Pomyliłam imprezy chyba.- wszyscy zaczęli się śmiać a ja z każdym się przywitałam.
-No no mój syn to jednak ma gust.
-Tato.- Bartek skarcił swojego tatę a ja zaczęłam się z nich śmiać. Kiedy ze wszystkimi się przywitałam zaczęliśmy dzielić się opłatkiem. Przez cały czas zastanawiałam się jak ja mogłam tego wszystkiego nie zauważyć. Nie poznaję siebie nic nigdy nie można było przede mną zataić a teraz, nosz normalnie szok.
Po opłatku, wieczerzy wigilijnej po kolędowaliśmy i dzieciaki rozdały prezenty. Kiedy wpatrywałam się w uśmiechniętą buśkę Maksa i Oliwiera poczułam że ktoś mnie szturcha.
-Asia i coś ode mnie dla ciebie.- Popatrzyłam na Bartka i otworzyłam prezent, który dla mnie miał największą wartość niewątpliwie. Papier rozerwany, czerwone pudełko zostało. Otworzyłam je a moim oczom ukazała się śliczna bransoletka i łańcuszek.
-Dziękuje, piękne- pocałowałam go i z uśmiechem wtuliłam się w niego. Kuba poszedł dalej i przyszedł do nas po bardzo długim czasie z prezentem dla Bartka. - A to dla Ciebie prezent ode mnie.- Bartek także szybko odwinął czerwony papier. Jego oczom ukazało się czarne pudełko. Popatrzył na mnie i szybko je otworzył. Ja także kupiłam mu bransoletkę. Zegarków ma full, krawatów nie nosi, perfumy kupuję mu na co dzień więc bransoletka to był najlepszy pomysł na prezent. Wygrawerowałam mu swoje imię i datę kiedy się poznaliśmy, a co mi tam niech będzie troszkę romantyczności w tym związku.
-Jejku, dziękuje.- rzucił się na mnie z pocałunkiem.
A kiedy prezenty są otwarte czas posiedzieć i pogadać ale zbierać się do domu. Moi rodzice wracali do Rzeszowa, Rodzice Bartka do Nysy a my posiedzieliśmy jeszcze trochę i wyruszyliśmy do Bełchatowa.
-Jeszcze raz dziękuje za zaproszenie i za organizację.- przytuliłam Dagmarę potem zastygłam w uścisku Michała i na końcu pożegnałam się z Oliwierem.
-Zabieram ją i dziękujemy za wigilię.- Bartek się pożegnał i pojechaliśmy do nas.
-Dlaczego mi nic nie powiedziałeś?
-A co miałem psuć niespodziankę... Głupia.- oparłam się o samochód. Co prawda mroziło mnie w stopy bo nie przebierałam butów ale co mi tam raz się żyje. Bartek podszedł i stanął nade mną czego bardzo nie lubię, gdyż ten panicz jest ode mnie o wiele wiele wyższy i wtedy czuję się tragicznie jak ofiara losu czy coś.
-Chyba chcesz żeby zamarzły mi stopy.- popatrzył na dół i z uśmiechem na twarzy, którego u mnie nie było bo było mi zimno, pocałował moje usta i przez chwilkuńkę zapomniałam o tych stopach.- Jedziemy?
-Yhym.- wsiadłam do samochodu, szybko włączyłam wszelkiego rodzaju ogrzewanie i odjechaliśmy do domu.
25 grudnia spędziliśmy w domu przed telewizorem oglądając filmy, mecze czy pogodę i poszliśmy do kościoła wieczorną porą.
26 grudnia wstałam wcześniej od Bartka poszłam wziąć prysznic, umyć włosy i napić się kawy. Włączyłam swojego laptopa i poczytałam różne bzdety.
-Tu jesteś, myślałem że gdzieś uciekłaś.- Zaspany Bartek w negliżu szuka mnie po mieszkaniu, bezcenne.
-A no jestem śpiochu.- pocałował mnie i nalał sobie kawy.- Co dziś robimy?
-Zbyszek chciał przyjechać nas odwiedzić.
-Jak chce to niech przyjeżdża.- uśmiechnęłam się do niego i poszłam wysuszyć włosy i się ubrać no bo jak mamy mieć gościa no to wypadało by żeby ten dom jako tako wyglądał. Zresztą jak się wstaje o 12:00 no to niestety tak już bywa że wszystko na szybko i tak dalej. Zbyszek był u nas o 17:00 akurat zdążyłam się ubrać.
-Cześć Zbyszek.- pocałowałam go w policzek i zaprosiłam do środka. Bartek nakrył stół i po ustawiał smakołyki.
-Cześć.- weszliśmy głębiej, Bartman przyniósł nam wino więc trafiło na stół. Chłopaki od razu zajęli się rozmową na temat pracy i ogólnie sportu. Siedziałam i sms-owałam z Miśkiem, bo te koguty nadawały na jakieś tematy w które nie chciałam się zagłębiać.
-Bal Mistrzów Sportu idziecie razem?
-Zibi pewnie że tak muszę zaprezentować moją piękność.- Bartek musnął mój policzek a ja się do nich uśmiechnęłam.
-A kto Ci powiedział że z Tob pójdę.. hę ?- Zibi zaczął się śmiać a Bartek popatrzył się na mnie i napił się wina.
-Mowę mu odjęło. Może pójdziesz ze mną?- Och ten Zibi i jego wpaniałe pomysły. Spojrzałam na niego z kpiną i pocałowałam Kurka.
-Ja idę z Bartkiem, tak ładnie mnie nazwał.- Kurek mnie przytulił i napiliśmy się wina. Reszta wieczoru minęła nam w spokoju, Zbyszek pojechał do domu po 19:00 bo jutro ma trening a my z Bartkiem poszliśmy się "wylegiwać" do sypialni. Celibat Kurkowi nie sprzyja, bo z chwili na chwilę stawał się bardziej rządny nowych wrażeń, nie chcę wykorzystywać wszystkich moich wdzięków na raz bo mu się znudzę.
O 23:00 zadzwoniła do mnie mama, nie powiem zdziwiłam się jej telefonem o tej godzinie.
-Cześć mamuś.
-Igor u nas był.- pierwsza myśl jaki Igor a potem wszystko wróciło. Ból, smutek, łzy....
-Po co?
-Chciał twój adres.
-Dałaś mu?!- z chwili na chwilę coraz bardziej zaczęłam się denerwować.
-Nie ale powiedział że będzie Ciebie szukał.- rozłączyłam się, poszłam do salonu bo Bartek już spał i się rozpłakałam.
Cześć Czołem. Melduje się. ! :)
Dzisiejszy rozdział jest jednym z ważniejszych,gdyż od niego rozwinie się akcja która będzie trwała do końca opowiadania ooo... :)
Pozdrawiam was pierniczki xoxoxo
Po szaleństwach na zakupach nadszedł 24 dzień oczekiwany może też dlatego, że jest wolne ale pewnie też dlatego że można sobie posiedzieć w gronie swoich najbliższych, zjeść coś dobrego i po prostu porozmawiać.
Jest około 10:30, Bartek już spakowany do Nysy a ja pojadę do Częstochowy po 12:00 czy jakoś tak.
-Masz wszystko.- weszłam do sypialni, Bartek stał przy oknie.
-Tak chyba tak, w końcu jadę tylko na jeden dzień.- spojrzałam na niego, dlaczego na jeden dzień.
-Czemu?
-No jutro wracam do Ciebie.- pocałował mój nos i mnie przytulił.
-A ja jadę do Rzeszowa.
-No to jadę z tobą.-no tak mooocno mnie przytulił.- To jutro dam Ci prezent.
-Okej to ja tobie też dam jutro.- wyszliśmy do przed pokoju. Bartek ubrał się w kurtkę, szalik, oficerki bo w tym roku mamy troszkę śniegu. Ubrał jeszcze rękawiczki bo mu kazałam. Pocałował mnie i wyszedł. No tak chata wolna a ja nie mam co robić. Poszłam rozsiąść się na kanapie i nie wiem czemu, ale przysnęło mi się a obudziłam się po 13:00. No pięknie. Szybko się ogarnęłam, zabrałam sukienkę, buty, torebkę i wyszłam do zaśnieżonego samochodu. Obok mnie odśnieżali Michał i Piotrek swoje auto. Dla nich też miałam drobiazgi więc je wyciągnęłam i poszłam im dać.
-Cześć chłopaki.- przytuliłam ich.- Święty Mikołaj u nas był i coś dla mnie zostawił, abym wam przekazała.
-Kruszynka, mówiłem Ci.- Michał zgromił mnie wzrokiem, ale przyjął prezent podziękowali i pojechali do Piotrkowa a ja ja pojechałam do Częstochowy.
Kiedy dojechałam, próbowałam się do dzwonić do Bartosza, ale nie odbieram. Nie powiem zmartwiłam się troszkę. Zabrałam swoje rzeczy i weszłam do zawsze otwartego domu państwa Winiarskich. Z kuchni usłyszałam śmiech Oliwiera i Dagmary, więc poszłam dalej. Odłożyłam swoje rzeczy w przed pokoju
i poszłam do salonu. Winiar akurat zakładał czubek w kształcie gwiazdy na choinkę.
-Czołem niebieskooki.- pocałowałam go w policzek.- No no ale się postarałeś.
-Czołem Czołem Kruszynko, dzięki dzięki ja zawsze ładnie ubieram choinkę.- pogadaliśmy chwilkę i wtedy coś uczepiło się moich nóg.
-Ciocia!- odwróciłam się i zostałam wyściskana przez małego szplina zwanego Oliwierem. Potem poszliśmy do kuchni gdzie urzędowała Dagmara
-Cześć Ciocia.
-Cześć Mama.- przytuliłam ją.- W czym Ci pomóc.
-Pierogi zostały tylko do ulepienia, ciasto jest farsz też także możemy zacząć.- Usiedliśmy w piątkę przy stole w kuchni. Tak wiem pewnie dziwicie się czemu w piątkę, jeszcze mały dzidziuś Winiarski. On też się liczy. Lepiliśmy te pierogi prawie do 17:00 a następnie każdy poszedł się ubrać. Ja poszłam ostatnia na górę. Powoli ubierałam każdą część garderoby. Głośna muzyka na dole troszkę mnie zdziwiła, ale się tym nie przejęłam. Ubrałam szpilki i zeszłam na dół. Wparowałam do pokoju a tam moja mama z tatą i Maksem, Bartek ze swoją rodzinką.
-Pomyliłam imprezy chyba.- wszyscy zaczęli się śmiać a ja z każdym się przywitałam.
-No no mój syn to jednak ma gust.
-Tato.- Bartek skarcił swojego tatę a ja zaczęłam się z nich śmiać. Kiedy ze wszystkimi się przywitałam zaczęliśmy dzielić się opłatkiem. Przez cały czas zastanawiałam się jak ja mogłam tego wszystkiego nie zauważyć. Nie poznaję siebie nic nigdy nie można było przede mną zataić a teraz, nosz normalnie szok.
Po opłatku, wieczerzy wigilijnej po kolędowaliśmy i dzieciaki rozdały prezenty. Kiedy wpatrywałam się w uśmiechniętą buśkę Maksa i Oliwiera poczułam że ktoś mnie szturcha.
-Asia i coś ode mnie dla ciebie.- Popatrzyłam na Bartka i otworzyłam prezent, który dla mnie miał największą wartość niewątpliwie. Papier rozerwany, czerwone pudełko zostało. Otworzyłam je a moim oczom ukazała się śliczna bransoletka i łańcuszek.
-Dziękuje, piękne- pocałowałam go i z uśmiechem wtuliłam się w niego. Kuba poszedł dalej i przyszedł do nas po bardzo długim czasie z prezentem dla Bartka. - A to dla Ciebie prezent ode mnie.- Bartek także szybko odwinął czerwony papier. Jego oczom ukazało się czarne pudełko. Popatrzył na mnie i szybko je otworzył. Ja także kupiłam mu bransoletkę. Zegarków ma full, krawatów nie nosi, perfumy kupuję mu na co dzień więc bransoletka to był najlepszy pomysł na prezent. Wygrawerowałam mu swoje imię i datę kiedy się poznaliśmy, a co mi tam niech będzie troszkę romantyczności w tym związku.
-Jejku, dziękuje.- rzucił się na mnie z pocałunkiem.
A kiedy prezenty są otwarte czas posiedzieć i pogadać ale zbierać się do domu. Moi rodzice wracali do Rzeszowa, Rodzice Bartka do Nysy a my posiedzieliśmy jeszcze trochę i wyruszyliśmy do Bełchatowa.
-Jeszcze raz dziękuje za zaproszenie i za organizację.- przytuliłam Dagmarę potem zastygłam w uścisku Michała i na końcu pożegnałam się z Oliwierem.
-Zabieram ją i dziękujemy za wigilię.- Bartek się pożegnał i pojechaliśmy do nas.
-Dlaczego mi nic nie powiedziałeś?
-A co miałem psuć niespodziankę... Głupia.- oparłam się o samochód. Co prawda mroziło mnie w stopy bo nie przebierałam butów ale co mi tam raz się żyje. Bartek podszedł i stanął nade mną czego bardzo nie lubię, gdyż ten panicz jest ode mnie o wiele wiele wyższy i wtedy czuję się tragicznie jak ofiara losu czy coś.
-Chyba chcesz żeby zamarzły mi stopy.- popatrzył na dół i z uśmiechem na twarzy, którego u mnie nie było bo było mi zimno, pocałował moje usta i przez chwilkuńkę zapomniałam o tych stopach.- Jedziemy?
-Yhym.- wsiadłam do samochodu, szybko włączyłam wszelkiego rodzaju ogrzewanie i odjechaliśmy do domu.
25 grudnia spędziliśmy w domu przed telewizorem oglądając filmy, mecze czy pogodę i poszliśmy do kościoła wieczorną porą.
26 grudnia wstałam wcześniej od Bartka poszłam wziąć prysznic, umyć włosy i napić się kawy. Włączyłam swojego laptopa i poczytałam różne bzdety.
-Tu jesteś, myślałem że gdzieś uciekłaś.- Zaspany Bartek w negliżu szuka mnie po mieszkaniu, bezcenne.
-A no jestem śpiochu.- pocałował mnie i nalał sobie kawy.- Co dziś robimy?
-Zbyszek chciał przyjechać nas odwiedzić.
-Jak chce to niech przyjeżdża.- uśmiechnęłam się do niego i poszłam wysuszyć włosy i się ubrać no bo jak mamy mieć gościa no to wypadało by żeby ten dom jako tako wyglądał. Zresztą jak się wstaje o 12:00 no to niestety tak już bywa że wszystko na szybko i tak dalej. Zbyszek był u nas o 17:00 akurat zdążyłam się ubrać.
-Cześć Zbyszek.- pocałowałam go w policzek i zaprosiłam do środka. Bartek nakrył stół i po ustawiał smakołyki.
-Cześć.- weszliśmy głębiej, Bartman przyniósł nam wino więc trafiło na stół. Chłopaki od razu zajęli się rozmową na temat pracy i ogólnie sportu. Siedziałam i sms-owałam z Miśkiem, bo te koguty nadawały na jakieś tematy w które nie chciałam się zagłębiać.
-Bal Mistrzów Sportu idziecie razem?
-Zibi pewnie że tak muszę zaprezentować moją piękność.- Bartek musnął mój policzek a ja się do nich uśmiechnęłam.
-A kto Ci powiedział że z Tob pójdę.. hę ?- Zibi zaczął się śmiać a Bartek popatrzył się na mnie i napił się wina.
-Mowę mu odjęło. Może pójdziesz ze mną?- Och ten Zibi i jego wpaniałe pomysły. Spojrzałam na niego z kpiną i pocałowałam Kurka.
-Ja idę z Bartkiem, tak ładnie mnie nazwał.- Kurek mnie przytulił i napiliśmy się wina. Reszta wieczoru minęła nam w spokoju, Zbyszek pojechał do domu po 19:00 bo jutro ma trening a my z Bartkiem poszliśmy się "wylegiwać" do sypialni. Celibat Kurkowi nie sprzyja, bo z chwili na chwilę stawał się bardziej rządny nowych wrażeń, nie chcę wykorzystywać wszystkich moich wdzięków na raz bo mu się znudzę.
O 23:00 zadzwoniła do mnie mama, nie powiem zdziwiłam się jej telefonem o tej godzinie.
-Cześć mamuś.
-Igor u nas był.- pierwsza myśl jaki Igor a potem wszystko wróciło. Ból, smutek, łzy....
-Po co?
-Chciał twój adres.
-Dałaś mu?!- z chwili na chwilę coraz bardziej zaczęłam się denerwować.
-Nie ale powiedział że będzie Ciebie szukał.- rozłączyłam się, poszłam do salonu bo Bartek już spał i się rozpłakałam.
Cześć Czołem. Melduje się. ! :)
Dzisiejszy rozdział jest jednym z ważniejszych,gdyż od niego rozwinie się akcja która będzie trwała do końca opowiadania ooo... :)
Pozdrawiam was pierniczki xoxoxo
czwartek, 17 stycznia 2013
Szukając szczęscia Ty patrz na każdy krok! Gdy myślisz że trzymasz je w garści ono wypada Ci z rąk!
Rozdział 16
Podjechałam pod dom nr. 49. Zaparkowałam, zabrałam tylko telefon i kluczyki. Podchodząc coraz słyszałam coraz to głośniejszą muzykę, zagotowałam się ale potem stwierdziłam że muszę się opanować. Zapukałam a drzwi otworzyła mi p. Bąkiewicz która była lekko wstawiona.
-Dobry wieczór, przyjechałam po Piotra.- zaprosiła mnie do środka, weszłam głębiej a tam impreza rozkręcona. Nie ma co baba jest tak odpowiedzialna.-Gdzie jest Piotruś?
-U góry, w pokoju na wprost.- weszłam po schodach i poszłam do pokoju na wprost. Uchyliłam je, Piotrek rysował.
-Cześć Piotruś.- podeszłam bliżej a on mnie tak mocno przytulił. Na pewno to nie było dla niego miłe przeżycie.
-Ciociu nawet nie wiesz jak się bałem.- dał mi soczystego całusa w policzek, a potem zabrał konsolę PS Vita, rysunek i kredki, ja zabrałam jego torbę i poszliśmy na dół. Imprezowicze wraz z mamą Michała na czele się świetnie bawili więc nie chciałam im przeszkadzać pomogłam ubrać się Piotrkowi i pojechaliśmy do Bełchatowa. Napisałam do Michała sms-a i do Bartka też aby się nie martwili, wszytko jest dobrze i najważniejsze Piotrek jest ze mną. Po niecałej godzinie, wolałam jechać ostrożniej dotarliśmy do Bełchatowa. Zabrałam Piotrka ekwipunek a on podreptał za mną.
-Chcę do taty, ciociu.- odwróciłam się do niego i przykucnęłam przed nim.
-Jutro się zobaczycie. Pojedziemy do taty na mecz a potem spędzicie razem czas.- poprawiłam jego grzywkę i pocałowałam go w czoło.- Głowa do góry. Jutro się zobaczycie.- złapał mnie za rękę i zaciągnął do domu. Spojrzałam na zegarek 4:15, pięknie. Weszliśmy, poszliśmy się umyć a potem szybko zasnęliśmy.
Obudziliśmy się po 10:00, zrobiliśmy sobie śniadanie następnie poszłam się ubrać a Piotrek zajadał płatki przed telewizorem. Ubrałam się, pomalowałam spakowałam torbę. Następnie ułożyłam ubrania Dżunorowi Bąkiewiczowi i zawołałam go aby się poszedł ubrać a ja w tym czasie sama wypiłam kawę. Około 11:15 wyruszyliśmy podbijać drogę do Jastrzębskiego Zdroju, zajęło nam to z 3,5 godzinki ale jakie miłe 3,5h. Opowiadanie żartów, śmianie się i śpiewanie to coś fajnego podczas jazdy samochodem a jak jeszcze siedzi się przy tym z na prawdę sympatycznym dzieckiem to coś fajnego zaufajcie mi. Do Jastrzębia dojechaliśmy
o 15:00. Pojechaliśmy na halę bo chłopaki zaczynali trening godzinny z tego co wiem. Wchodząc na halę minęłam się z Monią i Miśkiem.
-Och to Bartka.- Piotrek był troszkę ze stresowany ale dał radę.
-To nie moje to Michała. Piotrek to jest wujek Michał i Ciocia Monika.- podał im rączkę.- idziemy do chłopaków. Do zobaczenia na meczu.
-Spoko usiądziemy razem.- poczochrali jeszcze głowę Piotrka i poszli a ja z nim podążyłam na parkiet. Chłopaki akurat stali i pili wodę. Weszliśmy i usiedliśmy na trybunach. Piotrek był wpatrzony jak w obrazek w Michała a ja uśmiechałam się do Bartka. W sumie przyszliśmy już na koniec treningu to Piotrek pobiegł do taty a poszłam do Bartka. Przytulił mnie mocno.
-Stęskniłem się wiesz?- po patrzyłam na niego i musnęłam jego usta.
-Ja też tęskniłam. Gotowy na mecz
-Oczywiście- objął mnie ramieniem i poszliśmy w stronę szatni on poszedł się przebrać a ja poczekałam na niego a potem pojechaliśmy do hotelu coś zjeść i chwilkę się zrelaksować.
Mecz rozpoczął się o 18:00, siedziałam z Moniką i Piotrkiem. Miałam na sobie koszulkę Bartka a ona Michała. Dosyć śmiesznie to wyglądało.
-Cześć Asia.- odwróciłam się i zobaczyłam Kasię koleżankę panią fotograf, wstałam i ją przytuliłam.
-Co tam słychać, jak zdjęcia?
-A dziś nawet nawet wychodzą. Mam pytanie poprosiła być Miśka dziewczynę aby ustawiła się z tobą do zdjęcia bo tak fajnie wyglądacie.- roześmiałam się i zawołałam Monikę. Poznały się a potem pozowałyśmy do kilku zdjęć. Mecz się rozkręcił na dobre tzn. Skra. Piłki szły z piorunującą prędkością, pełno bloków i obron. W ostateczności wygraliśmy 3:1, a nagrodę MVP otrzymał Winiar, no tak chłopak dziś szalał to można przyznać. Ja sobie jeszcze ucięłam pogawędkę z Miśkiem i Monią a Bartek rozdawał autografy. Potem ja poszłam z Bartkiem w stronę szatni a Michał rozdawał autografy.
-Co dziś będziemy robić?- popatrzyłam na niego i się uśmiechnęłam serdecznie żeby poszedł do szatni się przebrać nawet kiwnęłam mu głową a tamtą stronę ale on pocałował mnie a jego ręka zjechała na mój pośladek. Świntuch.
-Bartek idź się przebrać i nie zapędzaj się tak.- poszłam w stronę wyjścia a on poszedł na halę. Kiedy szłam w stronę ławki, postanowiłam sobie usiąść zaczepiły mnie 3 dziewczynki. Usiadłam sobie a one stanęły nade mną.
-Przepraszam panią mamy takie pytanie.- jedna popatrzyła na mnie i się uśmiechnęła, co mi tam też się uśmiechnę.
-Słucham was.
-Czy pan Bartek już wyszedł, chciałyśmy jego autograf.- spojrzałam na nie i nie wiedziałam co mam zrobić.
-Moment.- napisałam sms-a do Bartka, żeby szybciej się umył i przebrał.- Zaraz przyjdzie usiądźcie sobie.- usiadły wszystkie 3 koło mnie wpatrywały się wyjście od szatni. Bartkowi zajęło wyjście z szatni 20 minut. Kiedy wyszedł podszedł obdarował mnie soczystym buziakiem.
-Coś się stało.- patrzył się na dziewczynki i uśmiechnął się.- A o to chodzi. Dajcie te zeszyty.- każda podała mu po kolei zeszyt, nabazgrał coś podziękowały i poszły.- Kochanie jakaś ty uczynna.
-Wiem wiem.- objął mnie ramieniem, pocałował w czoło i poszliśmy do autokaru pełnego zabawy. Tak chłopaki świętowali wygraną nad Jastrzębskim Zdrojem.
W hotelu poszłam do siebie ściągnąć kurtkę i poszłam na dół do baru zamówić sobie piwko. Chłopaki poszli zjeść. Ciągle coś jedzą ja nie wiem gdzie oni to mieszczą. Weszłam na stołówkę z złotą cieczą i kierowałam się do stolika który zajął Bartek, był tak przy oknie, siedzieliśmy sami. Bartek już jadł a na mnie czekała sałatka grecka. Postawiłam piwo i usiadłam.
-Osz ty dupo!- wydarł się na całą stołówkę. Chłopaki zaczęli się śmiać a ja zaczęłam konsumować sałatkę
-Bartek czy coś jest z tobą nie tak ?- popatrzył na mnie i wcisnął sobie pełno mięsa do buzi.- Nie chcesz gadać to nie.- dokończyłam sałatkę, poszłam odnieść naczynie a potem ruszyłam się do siebie. Nie chce gadać to nie, powiem niczym dziecko " łaski bez". Rozsiadłam się u siebie i włączyłam laptopa, poszłam się przebrać w pidżamkę a potem oglądnę sobie film taki jest mój plan na ten wieczór. Wyszłam spod prysznica w ręczniku. Bartek siedział sobie na łóżku po turecku i spoglądał w moją stronę.
-Co chciałeś?- podeszłam do niego i założyłam rękę na rękę.
-Nic tak wpadłem do Ciebie- swoimi łapami złapał moje uda i przyciągnął do siebie. Usiadłam na jego kolanach i wtuliłam się.- Przepraszam.
-Zazdrośniku- pocałowałam go. - oglądasz ze mną film czy idziesz do chłopaków.
-Idę po swoją torbę, bo u mnie będzie Michał i Piotrek.
-Okej czekam.- pocałował mnie w czoło i poszedł po swoje manatki ale baardzo szybko przyszedł więc zajęliśmy się "oglądaniem filmu" jeżeli to tak można nazwać.
23 Grudnia wróciliśmy do Bełchatowa, byłam zła jak osa bo nic jeszcze nie pozałatwiałam, żadnego prezentu jeszcze nie kupiłam jestem w czarnej dupie. Bartek prowadził, bo stwierdził że ja za wolno jeżdżę, dobra spoko.
-To gdzie spędzasz wigilię?- powracając do rozmowy z ostatniego czasu.
-Jadę do Nysy, mama mówiła że już się nie mogą doczekać.
-Okej.- położył swoja wielką łapę na moje udo i rozmasowywał je. Dojechaliśmy do Bełchatowa a ja otrzymałam telefon od Dagmary. Rozmawiałyśmy chyba z 30 minut a Bartek siedział i się śmiał. Menda społeczna.
-Jedziesz ze mną do Łodzi?- poszłam do salonu, a on leżał i oglądał telewizję.
-Prezenty? Nie chce mi się.
-No dobra.- pocałowałam go w czoło i poszłam się przebrać w coś ładniejszego a potem pojechałam do Łodzi szaleć na zakupach z niejaką Dagmarą W.
Jestem ! :)
Dziękuje za komentarze :)
Niby mam ferie ale jako taki dostęp do komputera i jest mi z tym źle ale mam nadzieje że damy radę.
Dodam kilka tych zdjęć obiecanych z Brzydgoszczy... Nie są za dobre bo obiektyw mam kiepski ale zawsze coś :) Pozdrawiam i do zobaczenia nie wiem kiedy, zobaczymy jak to będzie :)
Podjechałam pod dom nr. 49. Zaparkowałam, zabrałam tylko telefon i kluczyki. Podchodząc coraz słyszałam coraz to głośniejszą muzykę, zagotowałam się ale potem stwierdziłam że muszę się opanować. Zapukałam a drzwi otworzyła mi p. Bąkiewicz która była lekko wstawiona.
-Dobry wieczór, przyjechałam po Piotra.- zaprosiła mnie do środka, weszłam głębiej a tam impreza rozkręcona. Nie ma co baba jest tak odpowiedzialna.-Gdzie jest Piotruś?
-U góry, w pokoju na wprost.- weszłam po schodach i poszłam do pokoju na wprost. Uchyliłam je, Piotrek rysował.
-Cześć Piotruś.- podeszłam bliżej a on mnie tak mocno przytulił. Na pewno to nie było dla niego miłe przeżycie.
-Ciociu nawet nie wiesz jak się bałem.- dał mi soczystego całusa w policzek, a potem zabrał konsolę PS Vita, rysunek i kredki, ja zabrałam jego torbę i poszliśmy na dół. Imprezowicze wraz z mamą Michała na czele się świetnie bawili więc nie chciałam im przeszkadzać pomogłam ubrać się Piotrkowi i pojechaliśmy do Bełchatowa. Napisałam do Michała sms-a i do Bartka też aby się nie martwili, wszytko jest dobrze i najważniejsze Piotrek jest ze mną. Po niecałej godzinie, wolałam jechać ostrożniej dotarliśmy do Bełchatowa. Zabrałam Piotrka ekwipunek a on podreptał za mną.
-Chcę do taty, ciociu.- odwróciłam się do niego i przykucnęłam przed nim.
-Jutro się zobaczycie. Pojedziemy do taty na mecz a potem spędzicie razem czas.- poprawiłam jego grzywkę i pocałowałam go w czoło.- Głowa do góry. Jutro się zobaczycie.- złapał mnie za rękę i zaciągnął do domu. Spojrzałam na zegarek 4:15, pięknie. Weszliśmy, poszliśmy się umyć a potem szybko zasnęliśmy.
Obudziliśmy się po 10:00, zrobiliśmy sobie śniadanie następnie poszłam się ubrać a Piotrek zajadał płatki przed telewizorem. Ubrałam się, pomalowałam spakowałam torbę. Następnie ułożyłam ubrania Dżunorowi Bąkiewiczowi i zawołałam go aby się poszedł ubrać a ja w tym czasie sama wypiłam kawę. Około 11:15 wyruszyliśmy podbijać drogę do Jastrzębskiego Zdroju, zajęło nam to z 3,5 godzinki ale jakie miłe 3,5h. Opowiadanie żartów, śmianie się i śpiewanie to coś fajnego podczas jazdy samochodem a jak jeszcze siedzi się przy tym z na prawdę sympatycznym dzieckiem to coś fajnego zaufajcie mi. Do Jastrzębia dojechaliśmy
o 15:00. Pojechaliśmy na halę bo chłopaki zaczynali trening godzinny z tego co wiem. Wchodząc na halę minęłam się z Monią i Miśkiem.
-Och to Bartka.- Piotrek był troszkę ze stresowany ale dał radę.
-To nie moje to Michała. Piotrek to jest wujek Michał i Ciocia Monika.- podał im rączkę.- idziemy do chłopaków. Do zobaczenia na meczu.
-Spoko usiądziemy razem.- poczochrali jeszcze głowę Piotrka i poszli a ja z nim podążyłam na parkiet. Chłopaki akurat stali i pili wodę. Weszliśmy i usiedliśmy na trybunach. Piotrek był wpatrzony jak w obrazek w Michała a ja uśmiechałam się do Bartka. W sumie przyszliśmy już na koniec treningu to Piotrek pobiegł do taty a poszłam do Bartka. Przytulił mnie mocno.
-Stęskniłem się wiesz?- po patrzyłam na niego i musnęłam jego usta.
-Ja też tęskniłam. Gotowy na mecz
-Oczywiście- objął mnie ramieniem i poszliśmy w stronę szatni on poszedł się przebrać a ja poczekałam na niego a potem pojechaliśmy do hotelu coś zjeść i chwilkę się zrelaksować.
Mecz rozpoczął się o 18:00, siedziałam z Moniką i Piotrkiem. Miałam na sobie koszulkę Bartka a ona Michała. Dosyć śmiesznie to wyglądało.
-Cześć Asia.- odwróciłam się i zobaczyłam Kasię koleżankę panią fotograf, wstałam i ją przytuliłam.
-Co tam słychać, jak zdjęcia?
-A dziś nawet nawet wychodzą. Mam pytanie poprosiła być Miśka dziewczynę aby ustawiła się z tobą do zdjęcia bo tak fajnie wyglądacie.- roześmiałam się i zawołałam Monikę. Poznały się a potem pozowałyśmy do kilku zdjęć. Mecz się rozkręcił na dobre tzn. Skra. Piłki szły z piorunującą prędkością, pełno bloków i obron. W ostateczności wygraliśmy 3:1, a nagrodę MVP otrzymał Winiar, no tak chłopak dziś szalał to można przyznać. Ja sobie jeszcze ucięłam pogawędkę z Miśkiem i Monią a Bartek rozdawał autografy. Potem ja poszłam z Bartkiem w stronę szatni a Michał rozdawał autografy.
-Co dziś będziemy robić?- popatrzyłam na niego i się uśmiechnęłam serdecznie żeby poszedł do szatni się przebrać nawet kiwnęłam mu głową a tamtą stronę ale on pocałował mnie a jego ręka zjechała na mój pośladek. Świntuch.
-Bartek idź się przebrać i nie zapędzaj się tak.- poszłam w stronę wyjścia a on poszedł na halę. Kiedy szłam w stronę ławki, postanowiłam sobie usiąść zaczepiły mnie 3 dziewczynki. Usiadłam sobie a one stanęły nade mną.
-Przepraszam panią mamy takie pytanie.- jedna popatrzyła na mnie i się uśmiechnęła, co mi tam też się uśmiechnę.
-Słucham was.
-Czy pan Bartek już wyszedł, chciałyśmy jego autograf.- spojrzałam na nie i nie wiedziałam co mam zrobić.
-Moment.- napisałam sms-a do Bartka, żeby szybciej się umył i przebrał.- Zaraz przyjdzie usiądźcie sobie.- usiadły wszystkie 3 koło mnie wpatrywały się wyjście od szatni. Bartkowi zajęło wyjście z szatni 20 minut. Kiedy wyszedł podszedł obdarował mnie soczystym buziakiem.
-Coś się stało.- patrzył się na dziewczynki i uśmiechnął się.- A o to chodzi. Dajcie te zeszyty.- każda podała mu po kolei zeszyt, nabazgrał coś podziękowały i poszły.- Kochanie jakaś ty uczynna.
-Wiem wiem.- objął mnie ramieniem, pocałował w czoło i poszliśmy do autokaru pełnego zabawy. Tak chłopaki świętowali wygraną nad Jastrzębskim Zdrojem.
W hotelu poszłam do siebie ściągnąć kurtkę i poszłam na dół do baru zamówić sobie piwko. Chłopaki poszli zjeść. Ciągle coś jedzą ja nie wiem gdzie oni to mieszczą. Weszłam na stołówkę z złotą cieczą i kierowałam się do stolika który zajął Bartek, był tak przy oknie, siedzieliśmy sami. Bartek już jadł a na mnie czekała sałatka grecka. Postawiłam piwo i usiadłam.
-Osz ty dupo!- wydarł się na całą stołówkę. Chłopaki zaczęli się śmiać a ja zaczęłam konsumować sałatkę
-Bartek czy coś jest z tobą nie tak ?- popatrzył na mnie i wcisnął sobie pełno mięsa do buzi.- Nie chcesz gadać to nie.- dokończyłam sałatkę, poszłam odnieść naczynie a potem ruszyłam się do siebie. Nie chce gadać to nie, powiem niczym dziecko " łaski bez". Rozsiadłam się u siebie i włączyłam laptopa, poszłam się przebrać w pidżamkę a potem oglądnę sobie film taki jest mój plan na ten wieczór. Wyszłam spod prysznica w ręczniku. Bartek siedział sobie na łóżku po turecku i spoglądał w moją stronę.
-Co chciałeś?- podeszłam do niego i założyłam rękę na rękę.
-Nic tak wpadłem do Ciebie- swoimi łapami złapał moje uda i przyciągnął do siebie. Usiadłam na jego kolanach i wtuliłam się.- Przepraszam.
-Zazdrośniku- pocałowałam go. - oglądasz ze mną film czy idziesz do chłopaków.
-Idę po swoją torbę, bo u mnie będzie Michał i Piotrek.
-Okej czekam.- pocałował mnie w czoło i poszedł po swoje manatki ale baardzo szybko przyszedł więc zajęliśmy się "oglądaniem filmu" jeżeli to tak można nazwać.
23 Grudnia wróciliśmy do Bełchatowa, byłam zła jak osa bo nic jeszcze nie pozałatwiałam, żadnego prezentu jeszcze nie kupiłam jestem w czarnej dupie. Bartek prowadził, bo stwierdził że ja za wolno jeżdżę, dobra spoko.
-To gdzie spędzasz wigilię?- powracając do rozmowy z ostatniego czasu.
-Jadę do Nysy, mama mówiła że już się nie mogą doczekać.
-Okej.- położył swoja wielką łapę na moje udo i rozmasowywał je. Dojechaliśmy do Bełchatowa a ja otrzymałam telefon od Dagmary. Rozmawiałyśmy chyba z 30 minut a Bartek siedział i się śmiał. Menda społeczna.
-Jedziesz ze mną do Łodzi?- poszłam do salonu, a on leżał i oglądał telewizję.
-Prezenty? Nie chce mi się.
-No dobra.- pocałowałam go w czoło i poszłam się przebrać w coś ładniejszego a potem pojechałam do Łodzi szaleć na zakupach z niejaką Dagmarą W.
Jestem ! :)
Dziękuje za komentarze :)
Niby mam ferie ale jako taki dostęp do komputera i jest mi z tym źle ale mam nadzieje że damy radę.
Dodam kilka tych zdjęć obiecanych z Brzydgoszczy... Nie są za dobre bo obiektyw mam kiepski ale zawsze coś :) Pozdrawiam i do zobaczenia nie wiem kiedy, zobaczymy jak to będzie :)
niedziela, 13 stycznia 2013
I'm in love with you. And all your little things.
Rozdział 15
Nie mogę się na niczym skupić, bo dziś jest kolacja u Klaudii. Bartek idzie ze mną a mi się tak szczerze nie chce iść. Bąku się już wyprowadził a przyczyna jego nagłej przeprowadzki jest to że będzie miał syna pod opieką. Okazało się, że miał syna z którym nie miał kontaktu jego mama zachorowała i nie żyje.. A Michał jest jego jedynym opiekunem prawnym. Chłopak ma z 6 lat i nazywa się Piotr. Czysta podobizna do Michała. Ostatnia kartka do druku, idę zanieść do sekretarki i do domu się przygotować do kolacji.
-Cześć przyniosłam papiery.- położyłam jej na ladzie i poszłam.
-Miłego weekendu.- odwróciłam się i się uśmiechnęłam, odkrzyknęłam "wzajemnie" i poszłam do chłopaków oddać im rozpiski na wyjazd. Chłopaki się rozciągali. Podeszłam do pana trenera i podałam mu kartki a sama próbowałam się zmyć, ale ktoś mnie zatrzymał.
-I jak gotowa na kolację z Klaudią.- odwróciłam się do Bartka przodem i pocałowałam go.
-Wpadniemy na godzinkę a potem pojedziemy i będziemy odpoczywać bo jutro nieprzyjemna podróż autokarowa.- uśmiechnął się, musnął mnie baaardzo namiętnie i poszedł. Pomachałam im i postanowiłam powiedzieć "cześć czapeczka" mojej pracy i pojechałam do domu. Byliśmy zaproszeni na 19:00 na tą kolację. Bartek ma się zwolnić z treningu o 18:00, a ja muszę coś ze sobą zrobić. Kiedy wyprasowałam sobie ubrania i Bartkowi, to poszłam się wykąpać i umyć włosy. I niby wróciłam o 15:30 do domu a kiedy wyszłam z łazienki to była 17:30. Miło bardzo miło. Usiadłam na kanapie w salonie i włączyłam sobie tv, choć na chwilkę. Chwilkę po 18:00 przyszedł Bartek.
-Cześć kochanie.
-Cześć- stanęłam w przedpokoju.- Nie chce mi się iść.
-Aj tam, będziemy ją mieć z głowy- no ja myślę, tyle sobie po myślałam. Poszłam do sypialni się przebrać, Bartek wziął szybki prysznic i też przyszedł się ubrać. Zabrałam wino, torebkę pomalowałam usta i wyszliśmy na kolację. Minęliśmy się z Michałem i Piotrkiem. Sprzyjało mu to rodzicielstwo i Piotrek już się zgrał z Michałem.
Weszliśmy do klatki i poszliśmy na 3 piętro. W wyśmienitych humorach, bo stwierdziliśmy że tak trzeba do tego podejść. Zapukała do drzwi 8. Uśmiechnęłam się do Bartka i otworzył nam jakiś koleś.
- O cześć. Wejdźcie.- zdziwiłam się ale weszliśmy. Bartek podał wino i poszliśmy do salonu, gdzie była już Klaudia.
-Cześć.- podeszłam do niej i przytuliłam ją a potem usiadłam koło Bartka. Objął mnie ramieniem i czekaliśmy na tego kolesia.
-A tak nie przedstawiałam wam. To jest Paweł a to Asia i Bartek.- podaliśmy mu rękę. Gadka się nie kleiła ale nam nie było śpieszno do rozmowy. Klaudia mi za wszystko podziękowała a potem zaczęliśmy jeść i powiem wam że to było nawet dobre. Potem gadka zaczęła się kleić ale my musieliśmy iść, bo jutro mamy wyjazd więc no.
-Jeszcze raz dziękuje że przyszliście i jeszcze raz dziękuje za wszystko- przytuliła nas, ubraliśmy wierzchnie okrycie i wyszliśmy. Nuuuda, drętwota więc nawet nie mam co opisywać. Już u mojej babci jest zabawniej. Pojechaliśmy do domu i posiedzieliśmy sobie na kanapie resztę wieczoru.... Nie no przyszedł Michał z Piotrkiem też na chwilkę a potem to film... Titanic i morze wylanych łez. Bartek się ze mnie śmiał ale chyba wiedział dlaczego te łzy i w ogóle. Leżałam na jego kolanach i nie mogłam się ogarnąć.
-Coś ty, nie płacz.- popatrzyłam na niego a on otarł mi łzy. Kurde no co ja za to poradzę że się tak wzruszam. Ehhhh......
-Po prostu się wzruszyłam.- film się skończył a ja po patrzyłam na zegar 23:30. Poszłam do łazienki się umyć i spać, jutro ciężka podróż. Poszłam do sypialni, po tknęłam się o walizkę. Sierota i nic więcej, podłączyłam telefon do ładowarki i laptopa.... Nastawiłam budzik i położyłam się. Bartek przyszedł, rzucił się na łóżko, przytulił mnie i poszliśmy spać.
Nazajutrz obudziliśmy się o 8:15, tzn. ja bo Bartek to inna bajka. Wiadomo jak to z prawdziwym śpiochem bywa, 15 minut drzemki minimum. Wstałam poszłam umyć włosy, zawinęłam je w tzw." turban" i poszłam robić śniadanie. Tosty, kiełbaska dla Bartka nawet 3 a dla mnie tylko tost z szynką i serem. Kiedy robiłam kawę wstał panicz. Przytulił mnie od tyłu.
-Co ja bym bez Ciebie zrobił.- odwróciłam się i pocałowałam go. Widok zaspanego Bartka bezcenny. Postawiłam kawę i usiadła.
-Zginął byś. Mówię Ci.- uśmiechnęłam się i wgryzłam w tosta. Kiedy zjedliśmy poszliśmy się ubrać, dopakowaliśmy wszystkie potrzebne rzeczy i ruszyliśmy na halę energia. Jeszcze w między czasie wpadliśmy do supermarketu po zgrzewkę wody dla Bartka prywatnej, słodycze, gumę do żucia bynajmniej pełno jedzenia. Dojechaliśmy na halę przed 10:30. Tak tak my i nasz pośpiech. Byliśmy przed ostatni, bo ostatni był Winiar. Wszyscy kleili z niego przysłowiową " pompę". W ogóle zastanawiałam się czy mogę tak napisać, ale niech tak zostanie. Siedziałam z Bartkiem w przed ostatnim rzędzie Bełchatowskiego autokaru i oglądaliśmy jakiś film, Bartek stwierdził że i tak będziemy się nudzić to sobie coś oglądniemy. Chłopaki albo spali patrz. Winiar, albo słuchali muzyki, czytali książki grali w karty. Podróż jak podróż bynajmniej nic interesującego się nie wydarzyło. Dojechaliśmy przed 15 chłopaki mają takie wymagania że szok, na co drugiej stacji benzynowej postój..... Zakwaterowanie zajęło 30 minut potem 1,5h dla siebie i trening na hali.
Mój pokój to numer 34, obok mnie żyje Zator i Kłos na przeciwko Cupkowic i Atanasijevic. Bartek mieszka na drugim końcu korytarza ale pewnie i tak będzie u mnie. Rozpakowałam kilka rzeczy i postanowiłam się przebrać w coś wygodniejszego na tą halę. W Jastrzębiu jeszcze nie byłam więc może się przejdę, napisałam sms-a do Miśka z zapytaniem czy nie chciał by mi pokazać grodu Jastrzębskiego- Zdroju. Zgodził się od razu i będzie czekał na mnie na hali po treningu. Przebrałam się w coś wyjściowego bardziej i przyszedł Bartek.
-Puka się.- fuknęłam na niego a on usiadł i nic nie mówił.- Co chciałeś?
-A ty idziesz z nami na halę czy co?- zilustrował mnie wzrokiem i się uśmiechnął.
-Michał idzie mnie oprowadzić po Jastrzębiu, jeszcze tutaj nie byłam.- przejrzałam się w lustrze i poszłam pakować torebkę.- A ty gotowy na trening?
-Pewnie że tak. Jak zawsze.- pocałował mnie na początku delikatnie a potem coraz bardziej namiętnie, ale ja powiedziałam stop.
-Chyba Ci się godziny po przestawiały.
-Coś sugerujesz.
-Ja nie.- trzepnęłam go w ramię, wyszliśmy zamknęłam pokój i trzymając się za rękę poszliśmy po Bartka torbę a potem na dół do recepcji i do autokaru, którym pojechaliśmy na halę. Michał na mnie już czekał a po chwili wyłonił się też Zbyszek Bartman. Bartek przywitał się z nimi.
-No to co porywacie moją dziewczynę, tylko pamiętajcie szczególnie ty- wskazał na Zbyszka z taką powagą- łapki przy sobie.
-Dobrze dobrze.- Bartman poklepał go po ramieniu, pocałowałam go, życzyłam mu miłego treningu i oczywiście padły z moich ust dwa magiczne słowa" kocham cię" więc po tym rytuale mogłam iść z strzelbami "Koksowni przyjaźni". Zastanawiałam się gdzie chcą mnie zabrać ale pewnie pierw coś zjeść także no tak też się stało. Poszliśmy na pizzę. Śmiech, żarty i oczywiście rozmowy na "poważne sprawy".
-Tak mnie nogi bolą ale park śliczny.- usiedliśmy na ławce. Spojrzałam do góry, niebo, gwiazdy ciacha Polskiej Reprezentacji żyć nie umierać. Zamknęłam oczy i pomyślałam sobie szybko o tym co w moim życiu już się zdarzyło dobrego, bo tylko o tym chcę myśleć.
-Idziemy bo Monia czeka przed parkiem.
-No to niech przyjdzie. Bartek jeszcze nie dzwonił.- spojrzałam na Miśka a ten się uśmiechnął i zadzwonił do Moniki aby przyszła.Spojrzałam na Zbyszka był tak zajęty sms-owaniem że nie wiedziała co się dzieje wokół niego. Spojrzałam mu w wyświetlacz i otworzyłam szerzej oczy.
-Czemu mi nie powiedziałeś.- szturchnęłam go w ramię a on się uśmiechnął i wzruszył ramionami. No to sobie pogadaliśmy na temat nowej dziewczyny Bartmana. Chciałam się coś dowiedzieć a tu nic. Smuteczek. Monia przyszła nie powiem stęskniłam się, bo z nią bardzo się dobrze dogaduję. Odprowadzili mnie pod hotel,bo chłopaki już wrócili po treningu. Podziękowałam za spędzenie czasu i poszłam. Weszłam do hotelu i chłopaki szli na stołówkę, poszłam do siebie odnieść rzeczy i poszłam do nich. Posiedzimy pogadamy czy coś. Chłopaki byli mocno zmęczeni a ja siedziałam przed herbatą i stwierdziłam w myślach że w moje życie wtargnęła rutyna. Jednak ja nigdy nie mogę pomyśleć, bo Bąku mnie zawołał.
-Potrzebuje twoją pomoc.- popatrzyłam na jego twarz, rysowało na niej się zmartwienie.
-W czym?- wypuścił gwałtownie powietrze z ust
-Piotrek jest u mojej mamy, która dzwoniła do mnie że źle się u nich czuje- zmarszczyłam brwi- masz pociąg o 20:20. Proszę.- popatrzył na mnie i mnie przytulił. Kurcze chyba muszę mu pomóc.
-No dobrze.Poradzicie sobie beze mnie?- pokiwał głową i poszłam się spakować. Wszystko za pakowałam i była 19:40. Bąku miał mnie odprowadzić na pkp.
-Co ty robisz?- Bartek, no tak on nic nie wie.
-Muszę wracać, Michał poprosił mnie o pomoc- przyłożyłam swoją dłoń do jego policzka a on ją musnął a potem zaczął całować moje usta- poradzicie sobie beze mnie?- Bartek kiwnął zdecydowanie głową że tak. Ubrałam ramoneskę, przewiesiłam sobie torebkę i wprowadziłam walizkę.
-Jesteśmy in- touche Bartuś.- zabrał ode mnie walizkę, poszedł po swoja kurtkę i razem z Michałem odprowadzili mnie na pkp, kupili mi bilet i poszłam na peron pożegnałam się z nimi i pojechałam do Bełchatowa, byłam co prawda w nocy ale w trakcie jazdy zadzwoniła do mnie mama Michała abym przyjechała nawet w nocy po Piotrka. Zimna kobieta strasznie. Ja bym zrobiła wszystko aby dziecku a w szczególności swojemu wnukowi było dobrze a ona po prostu przy jakimś kryzysie dzwoni żeby po niego ktoś przyjechał, szok szok szok. Byłam o 2:00 w nocy w Bełchatowie, szybko do domu po dokumenty i kluczki i rura do Piotrkowa ale to co tam zobaczyłam, przeraziłam się.
Jestem z kolejnym rozdziałem. Wiem wiem musiałyście długo czekać ale z dnia na dzień spadają obroty tego bloga i jest mi przykro po prostu i wenę troszkę odejmuje.
KOMUNIKAT !
Jeżeli dodajesz komentarz tylko po to aby polecić swojego bloga to nie pisz.... Jest mi jeszcze bardziej przykro. Bo wchodzę na bloga patrzę nowy komentarz a tam tylko "nowy rozdział zobacz...." i wtedy jest smutno.
Dodam kilka zdjęć z meczu z "Brzydgoszczy" bo byłam ale to w późniejszym czasie.
PS. mam ferie także rozdziały jak dobrze pójdzie będą częściej.
Pozdrawiam was.
xoxoxo Ogonodraszki
Nie mogę się na niczym skupić, bo dziś jest kolacja u Klaudii. Bartek idzie ze mną a mi się tak szczerze nie chce iść. Bąku się już wyprowadził a przyczyna jego nagłej przeprowadzki jest to że będzie miał syna pod opieką. Okazało się, że miał syna z którym nie miał kontaktu jego mama zachorowała i nie żyje.. A Michał jest jego jedynym opiekunem prawnym. Chłopak ma z 6 lat i nazywa się Piotr. Czysta podobizna do Michała. Ostatnia kartka do druku, idę zanieść do sekretarki i do domu się przygotować do kolacji.
-Cześć przyniosłam papiery.- położyłam jej na ladzie i poszłam.
-Miłego weekendu.- odwróciłam się i się uśmiechnęłam, odkrzyknęłam "wzajemnie" i poszłam do chłopaków oddać im rozpiski na wyjazd. Chłopaki się rozciągali. Podeszłam do pana trenera i podałam mu kartki a sama próbowałam się zmyć, ale ktoś mnie zatrzymał.
-I jak gotowa na kolację z Klaudią.- odwróciłam się do Bartka przodem i pocałowałam go.
-Wpadniemy na godzinkę a potem pojedziemy i będziemy odpoczywać bo jutro nieprzyjemna podróż autokarowa.- uśmiechnął się, musnął mnie baaardzo namiętnie i poszedł. Pomachałam im i postanowiłam powiedzieć "cześć czapeczka" mojej pracy i pojechałam do domu. Byliśmy zaproszeni na 19:00 na tą kolację. Bartek ma się zwolnić z treningu o 18:00, a ja muszę coś ze sobą zrobić. Kiedy wyprasowałam sobie ubrania i Bartkowi, to poszłam się wykąpać i umyć włosy. I niby wróciłam o 15:30 do domu a kiedy wyszłam z łazienki to była 17:30. Miło bardzo miło. Usiadłam na kanapie w salonie i włączyłam sobie tv, choć na chwilkę. Chwilkę po 18:00 przyszedł Bartek.
-Cześć kochanie.
-Cześć- stanęłam w przedpokoju.- Nie chce mi się iść.
-Aj tam, będziemy ją mieć z głowy- no ja myślę, tyle sobie po myślałam. Poszłam do sypialni się przebrać, Bartek wziął szybki prysznic i też przyszedł się ubrać. Zabrałam wino, torebkę pomalowałam usta i wyszliśmy na kolację. Minęliśmy się z Michałem i Piotrkiem. Sprzyjało mu to rodzicielstwo i Piotrek już się zgrał z Michałem.
Weszliśmy do klatki i poszliśmy na 3 piętro. W wyśmienitych humorach, bo stwierdziliśmy że tak trzeba do tego podejść. Zapukała do drzwi 8. Uśmiechnęłam się do Bartka i otworzył nam jakiś koleś.
- O cześć. Wejdźcie.- zdziwiłam się ale weszliśmy. Bartek podał wino i poszliśmy do salonu, gdzie była już Klaudia.
-Cześć.- podeszłam do niej i przytuliłam ją a potem usiadłam koło Bartka. Objął mnie ramieniem i czekaliśmy na tego kolesia.
-A tak nie przedstawiałam wam. To jest Paweł a to Asia i Bartek.- podaliśmy mu rękę. Gadka się nie kleiła ale nam nie było śpieszno do rozmowy. Klaudia mi za wszystko podziękowała a potem zaczęliśmy jeść i powiem wam że to było nawet dobre. Potem gadka zaczęła się kleić ale my musieliśmy iść, bo jutro mamy wyjazd więc no.
-Jeszcze raz dziękuje że przyszliście i jeszcze raz dziękuje za wszystko- przytuliła nas, ubraliśmy wierzchnie okrycie i wyszliśmy. Nuuuda, drętwota więc nawet nie mam co opisywać. Już u mojej babci jest zabawniej. Pojechaliśmy do domu i posiedzieliśmy sobie na kanapie resztę wieczoru.... Nie no przyszedł Michał z Piotrkiem też na chwilkę a potem to film... Titanic i morze wylanych łez. Bartek się ze mnie śmiał ale chyba wiedział dlaczego te łzy i w ogóle. Leżałam na jego kolanach i nie mogłam się ogarnąć.
-Coś ty, nie płacz.- popatrzyłam na niego a on otarł mi łzy. Kurde no co ja za to poradzę że się tak wzruszam. Ehhhh......
-Po prostu się wzruszyłam.- film się skończył a ja po patrzyłam na zegar 23:30. Poszłam do łazienki się umyć i spać, jutro ciężka podróż. Poszłam do sypialni, po tknęłam się o walizkę. Sierota i nic więcej, podłączyłam telefon do ładowarki i laptopa.... Nastawiłam budzik i położyłam się. Bartek przyszedł, rzucił się na łóżko, przytulił mnie i poszliśmy spać.
Nazajutrz obudziliśmy się o 8:15, tzn. ja bo Bartek to inna bajka. Wiadomo jak to z prawdziwym śpiochem bywa, 15 minut drzemki minimum. Wstałam poszłam umyć włosy, zawinęłam je w tzw." turban" i poszłam robić śniadanie. Tosty, kiełbaska dla Bartka nawet 3 a dla mnie tylko tost z szynką i serem. Kiedy robiłam kawę wstał panicz. Przytulił mnie od tyłu.
-Co ja bym bez Ciebie zrobił.- odwróciłam się i pocałowałam go. Widok zaspanego Bartka bezcenny. Postawiłam kawę i usiadła.
-Zginął byś. Mówię Ci.- uśmiechnęłam się i wgryzłam w tosta. Kiedy zjedliśmy poszliśmy się ubrać, dopakowaliśmy wszystkie potrzebne rzeczy i ruszyliśmy na halę energia. Jeszcze w między czasie wpadliśmy do supermarketu po zgrzewkę wody dla Bartka prywatnej, słodycze, gumę do żucia bynajmniej pełno jedzenia. Dojechaliśmy na halę przed 10:30. Tak tak my i nasz pośpiech. Byliśmy przed ostatni, bo ostatni był Winiar. Wszyscy kleili z niego przysłowiową " pompę". W ogóle zastanawiałam się czy mogę tak napisać, ale niech tak zostanie. Siedziałam z Bartkiem w przed ostatnim rzędzie Bełchatowskiego autokaru i oglądaliśmy jakiś film, Bartek stwierdził że i tak będziemy się nudzić to sobie coś oglądniemy. Chłopaki albo spali patrz. Winiar, albo słuchali muzyki, czytali książki grali w karty. Podróż jak podróż bynajmniej nic interesującego się nie wydarzyło. Dojechaliśmy przed 15 chłopaki mają takie wymagania że szok, na co drugiej stacji benzynowej postój..... Zakwaterowanie zajęło 30 minut potem 1,5h dla siebie i trening na hali.
Mój pokój to numer 34, obok mnie żyje Zator i Kłos na przeciwko Cupkowic i Atanasijevic. Bartek mieszka na drugim końcu korytarza ale pewnie i tak będzie u mnie. Rozpakowałam kilka rzeczy i postanowiłam się przebrać w coś wygodniejszego na tą halę. W Jastrzębiu jeszcze nie byłam więc może się przejdę, napisałam sms-a do Miśka z zapytaniem czy nie chciał by mi pokazać grodu Jastrzębskiego- Zdroju. Zgodził się od razu i będzie czekał na mnie na hali po treningu. Przebrałam się w coś wyjściowego bardziej i przyszedł Bartek.
-Puka się.- fuknęłam na niego a on usiadł i nic nie mówił.- Co chciałeś?
-A ty idziesz z nami na halę czy co?- zilustrował mnie wzrokiem i się uśmiechnął.
-Michał idzie mnie oprowadzić po Jastrzębiu, jeszcze tutaj nie byłam.- przejrzałam się w lustrze i poszłam pakować torebkę.- A ty gotowy na trening?
-Pewnie że tak. Jak zawsze.- pocałował mnie na początku delikatnie a potem coraz bardziej namiętnie, ale ja powiedziałam stop.
-Chyba Ci się godziny po przestawiały.
-Coś sugerujesz.
-Ja nie.- trzepnęłam go w ramię, wyszliśmy zamknęłam pokój i trzymając się za rękę poszliśmy po Bartka torbę a potem na dół do recepcji i do autokaru, którym pojechaliśmy na halę. Michał na mnie już czekał a po chwili wyłonił się też Zbyszek Bartman. Bartek przywitał się z nimi.
-No to co porywacie moją dziewczynę, tylko pamiętajcie szczególnie ty- wskazał na Zbyszka z taką powagą- łapki przy sobie.
-Dobrze dobrze.- Bartman poklepał go po ramieniu, pocałowałam go, życzyłam mu miłego treningu i oczywiście padły z moich ust dwa magiczne słowa" kocham cię" więc po tym rytuale mogłam iść z strzelbami "Koksowni przyjaźni". Zastanawiałam się gdzie chcą mnie zabrać ale pewnie pierw coś zjeść także no tak też się stało. Poszliśmy na pizzę. Śmiech, żarty i oczywiście rozmowy na "poważne sprawy".
-Tak mnie nogi bolą ale park śliczny.- usiedliśmy na ławce. Spojrzałam do góry, niebo, gwiazdy ciacha Polskiej Reprezentacji żyć nie umierać. Zamknęłam oczy i pomyślałam sobie szybko o tym co w moim życiu już się zdarzyło dobrego, bo tylko o tym chcę myśleć.
-Idziemy bo Monia czeka przed parkiem.
-No to niech przyjdzie. Bartek jeszcze nie dzwonił.- spojrzałam na Miśka a ten się uśmiechnął i zadzwonił do Moniki aby przyszła.Spojrzałam na Zbyszka był tak zajęty sms-owaniem że nie wiedziała co się dzieje wokół niego. Spojrzałam mu w wyświetlacz i otworzyłam szerzej oczy.
-Czemu mi nie powiedziałeś.- szturchnęłam go w ramię a on się uśmiechnął i wzruszył ramionami. No to sobie pogadaliśmy na temat nowej dziewczyny Bartmana. Chciałam się coś dowiedzieć a tu nic. Smuteczek. Monia przyszła nie powiem stęskniłam się, bo z nią bardzo się dobrze dogaduję. Odprowadzili mnie pod hotel,bo chłopaki już wrócili po treningu. Podziękowałam za spędzenie czasu i poszłam. Weszłam do hotelu i chłopaki szli na stołówkę, poszłam do siebie odnieść rzeczy i poszłam do nich. Posiedzimy pogadamy czy coś. Chłopaki byli mocno zmęczeni a ja siedziałam przed herbatą i stwierdziłam w myślach że w moje życie wtargnęła rutyna. Jednak ja nigdy nie mogę pomyśleć, bo Bąku mnie zawołał.
-Potrzebuje twoją pomoc.- popatrzyłam na jego twarz, rysowało na niej się zmartwienie.
-W czym?- wypuścił gwałtownie powietrze z ust
-Piotrek jest u mojej mamy, która dzwoniła do mnie że źle się u nich czuje- zmarszczyłam brwi- masz pociąg o 20:20. Proszę.- popatrzył na mnie i mnie przytulił. Kurcze chyba muszę mu pomóc.
-No dobrze.Poradzicie sobie beze mnie?- pokiwał głową i poszłam się spakować. Wszystko za pakowałam i była 19:40. Bąku miał mnie odprowadzić na pkp.
-Co ty robisz?- Bartek, no tak on nic nie wie.
-Muszę wracać, Michał poprosił mnie o pomoc- przyłożyłam swoją dłoń do jego policzka a on ją musnął a potem zaczął całować moje usta- poradzicie sobie beze mnie?- Bartek kiwnął zdecydowanie głową że tak. Ubrałam ramoneskę, przewiesiłam sobie torebkę i wprowadziłam walizkę.
-Jesteśmy in- touche Bartuś.- zabrał ode mnie walizkę, poszedł po swoja kurtkę i razem z Michałem odprowadzili mnie na pkp, kupili mi bilet i poszłam na peron pożegnałam się z nimi i pojechałam do Bełchatowa, byłam co prawda w nocy ale w trakcie jazdy zadzwoniła do mnie mama Michała abym przyjechała nawet w nocy po Piotrka. Zimna kobieta strasznie. Ja bym zrobiła wszystko aby dziecku a w szczególności swojemu wnukowi było dobrze a ona po prostu przy jakimś kryzysie dzwoni żeby po niego ktoś przyjechał, szok szok szok. Byłam o 2:00 w nocy w Bełchatowie, szybko do domu po dokumenty i kluczki i rura do Piotrkowa ale to co tam zobaczyłam, przeraziłam się.
Jestem z kolejnym rozdziałem. Wiem wiem musiałyście długo czekać ale z dnia na dzień spadają obroty tego bloga i jest mi przykro po prostu i wenę troszkę odejmuje.
KOMUNIKAT !
Jeżeli dodajesz komentarz tylko po to aby polecić swojego bloga to nie pisz.... Jest mi jeszcze bardziej przykro. Bo wchodzę na bloga patrzę nowy komentarz a tam tylko "nowy rozdział zobacz...." i wtedy jest smutno.
Dodam kilka zdjęć z meczu z "Brzydgoszczy" bo byłam ale to w późniejszym czasie.
PS. mam ferie także rozdziały jak dobrze pójdzie będą częściej.
Pozdrawiam was.
xoxoxo Ogonodraszki
środa, 9 stycznia 2013
Ważne są dni których jeszcze nie znam. Ważnych jest kilka tych chwil tych na które czekamy.......
Rozdział 14
I tak mi minął pierwsze 2 tygodnie w Bełchatowie. Były burzliwe ale raczej spokojne. Pewnie chcecie wiedzieć co u Bartka, gra gra i jeszcze raz gra a ja siedzę aktualnie w pracy bo jest godzina 10:30 i planuję wyjazd do "koksowni przyjaźni". Mniej więcej za tydzWieciień są święta i jeszcze jeden mecz także przyjadę na ostatnią chwilkę ale jeszcze nie wiem do kogo bo nie dostałam od nikogo zaproszenia. Wszyscy o mnie zapomnieli, smuteczek. Ciekawe kto chce mnie nawiedzić i puka na dodatek.
-Proszę.- wstałam i podeszłam bliżej drzwi.
-Cześć, coś się stało?- Winiarski..... Co mu się stało, że zapukał.
-Nie no myślałam, że to ktoś "poważny" przyszedł, bo zapukał.- popatrzył na mnie z miną lol i usiadł sobie, zresztą ja też co ja będę stała.- Co Cię do mnie sprowadza ?
-Przyszedłem z misją specjalną.- zrobił tajemniczy wyraz twarzy i wyjął jakąś kopertkę. Położył mi ją a ja przy pomocy takiego specjalnego czegoś do otwierania kopert- rozumiecie takie ja mam tu wyposażenie że szok. Otworzyłam tą kopertę i ujrzałam kartkę papieru. Wyglądało to komicznie. "Zapraszamy cię Ciocio Asio na naszą wigilię w Częstochowie, bo chcemy mieć Ciebie choć na chwilkę." Oczywiście podpis Dagmary, Olika, Winiara i nowego członka tej rodzinki jakim jest ona albo on nie wiem, bynajmniej było napisane "Dzidziuś".
-Ojejku jak mi miło. Przyjadę na pewno, to zaproszenie będzie w ramce. Pięknie dziękuje.- przytuliłam Michała.
-Tak no to jeszcze jedna- wyciągnął kopertkę otworzyłam kolejną tym przyrządem.- Lista prezentów akceptowanych przez Oliwiera napisał Ci list żeby ułatwić szukanie.- uśmiechnął się do mnie i zaczęliśmy się śmiać. Co za bystrzak. Po śmialiśmy się i Michał zwijał się na siłownię. Z uśmiechem popatrzyłam jeszcze raz na kartkę, złożyłam ją i schowałam do notesu. Nie miałam co robić więc zadzwoniłam do mamy.
-Cześć Mamuś.
-Cześć. I jak tam opowiadaj, właśnie siedzę sobie z Anią i wspominamy Ciebie.- uśmiechnęłam się na samą myśl o Resovi.
-No wiesz jakoś leci, jest miła atmosfera i najważniejsze, że Bartek jest koło mnie.
-No tak a co robisz w wigilię, bo teraz nie wiem czy spędzisz ją z nami czy z Bartkiem.
-Właśnie z kilka minut temu dostałam zaproszenie od Winiarskich, ale mamo- usłyszałam jej westchnienie do słuchawki.- przyjadę w pierwszy dzień świąt. Spokojnie.
-No dobrze. Muszę kończyć bo Adam przyszedł po coś. Buziaczki i pozdrów Bartka.
-A ty pozdrów tatę, Maksa i Resoviaków moich .Powiedz im, że tęsknie. Kocham Was. Pa- rozłączyłam się i uśmiechnęłam. O jak pięknie, miło i przytulnie. Popatrzyłam na biurko, teczka do prezesa jest przygotowana ale go nie ma, teczka dla marketingu jest to idę im oddać. No to wiadomo gdzie poszłam i przesiedziałam całą godzinę, potem u prezesa pół godzinki, w księgowości na rozliczeniu godzinka z kawałkiem i nim się obejrzałam a była 14:00, zwolniłam się szybciej i pojechałam do domu. Strasznie głodna jestem, bo nawet nie zdążyłam zjeść. Chłopaki już zaczęli trening ale obiad sobie podgrzali. Tak tak ugotowałam im wczoraj obiad, tylko musieli sobie dogotować ziemniaczki. Taki swojski obiad to jest to co im się podoba. Pod grzałam sobie i poszłam zjeść przed telewizorem. Przy okazji oglądnęłam końcówkę Dlaczego Ja-----> wiecie o co chodzi. Według mnie to najbardziej kultowy serial na Polsacie, w końcu coś co nie poraża aż tak głupotą, są poważne chwilę ale tak to można się pośmiać i całe popołudnie aż do 19:00 spędziłam przed telewizorem. Kiedy kończyły się fakty. Żeby nie było że tylko oglądam denne seriale czy coś przyszedł Bartek sam.
-Cześć kochanie.
-Cześć pierniczku- pocałował mnie i poszedł do sypialni odnieść torbę, kiedy przyszedł rzucił się na kanapę i położył za mną, przytulając od tyłu.- Jak tam po treningu? Umyłeś się więc prysznic działał.
-A dobrze i prysznic już nam naprawili.- zacisnęłam wargi bo jak przypomniałam sobie 3 dni z mojego życia w których chłopaki musieli przyjeżdżać do domu się myć a raz Bartek jechał ze mną, to było straszne ale zarazem zabawne.- A ty co robiłaś?
-Leżałam i wypoczywałam.- odwróciłam się do niego i pocałowałam go.- Co robisz w wigilię?
-Jadę do Nysy a ty ?- spojrzał na mnie i pocałował mnie w nos- Jedziesz do Rzeszowa?
-Nie jadę do Częstochowy. Winiary mnie zaprosiły więc się zgodziłam, Ciebie też ale jak jedziesz do Nysy.-zrobiłam minę coś w stylu smuteczek na maxa a on się uśmiechnął, pocałował mnie z każdą chwilą zachłanniej, przy okazji złapał mój pośladek. No no widzę, że zabawa się rozkręca, więc ja i moje myślenie które postanowiłam włączyć, zadecydowałam że idziemy do siebie.... Tak też zrobiliśmy i co pewnie chcecie więcej szczegółów... Na to przyjdzie czas i pora kiedyś. Wylegiwanie i sen, czyli cały dzień z głowy.
Kolejnego dnia obudziłam się jak zawsze pierwsza, ręce Bartka spoczywały na moim brzuchu więc postanowiłam się wyswobodzić. Bartek obrócił się na drugą stronę i wyszeptał " jeszcze pięć minut mamo". Uśmiechnęłam się, założyłam Bartkową koszulkę i poszłam do łazienki. Wyłoniłam się z niej i poszłam do kuchni, gdzie siedział Bąku. Czytał przegląd sportowy.
-Cześć Michał.
-Cześć Asia- uśmiechnął się do mnie i dalej czytał. Zrobiłam jakieś kanapki i przyszedł Bartek.
-Cześć piękna- pocałował mnie i usiadł.- Cześć Bąku. Co ty taki mało rozmowny.- Michał na niego popatrzył i zaczął jeść kanapki, które postawiłam na stół.
-Bo wiecie, ja wiem że chcecie mieć troszkę prywatności i dlatego postanowiłem przeprowadzić się do mieszkania obok, jest wolne także nie ma żadnej przeszkody.- uśmiechnął się do nas a ja popatrzyłam na Bartka on na mnie.
-Bartku co o tym myślisz ?
-Myślę że będzie nam bez Ciebie smutno, ale w końcu będziesz tylko drzwi dalej.
-No tak.- potem chłopaki analizowali jakieś tabelki a ja poszłam do sypialni się ubrać, posprzątać troszkę bo mieliśmy syf, pomalowałam się i uczesałam. Spakowałam torebkę i mogłam wychodzić. W sumie zastanawiałam się dlaczego Michał jest taki tajemniczy. Nagle się chce przeprowadzać i to tylko drzwi dalej. Dla mnie to wszystko jest dziwnie, nie wiem jak dla was. Kiedy ubierałam kurtkę, zadzwonił mój telefon.
Popatrzyłam na wyświetlacz "Klaudia". Okej odbiorę co mi tam.
-Tak słucham?
-Cześć Asia tutaj Klaudia. Wyszłam już ze szpitala i chciałam się zapytać czy nie wpadła być do mnie na kolacje z Bartkiem albo sama. Taką w ramach podziękowania.- no i co ja mam teraz zrobić zgodzić się i siedzieć z ex mojego chłopaka czy mam się nie zgodzić i nie wiem co.
-No dobra mogę przyjść, albo możemy to zależy kiedy i w ogólne.- Bartek stał i gestykulował rękoma żebym mu powiedziała o co chodzi. Machnęłam ręką, pożegnałam się i zakończyłam rozmowę.- Mamy zaproszenie na kolację do Klaudii.
-Och jak się niezmiernie cieszę.- zaczęliśmy się śmiać a akurat przyszedł Bąku.
-No no widzę że Klaudia tworzy z wami trójkąt od pewnego czasu. Ja bym uważał.- popatrzyłam na niego, Bartek też.- To do zobaczenia.- Okej i co teraz znów mętlik w głowie, ale przecież ona nic nie chce od Bartka... A może ona chce mnie wsiąść pod włos a potem zabierze się za Bartka... Ehhh nie wiem i teraz będę o tym myślała. Bąku ach Bąku.
No tak mamy kolejny rozdział. Jak obiecałam jest.
Epilog już napisałam, dziś w nocy mi się śnił.. Wszystko spisałam i czeka na odpowiedni czas.
niedziela, 6 stycznia 2013
„Niech ludzie nie znający miłości szczęśliwej Twierdzą, że nigdzie nie ma miłości szczęśliwej".
Rozdział 13
-Co Ci się stało?- wprowadziłam gościa nocnego do kuchni a potem poszłam po apteczkę.
-Stare porachunki, przepraszam że Cię obudziłam, ale nie wiem gdzie mam iść.- spuściła głowę, ale za chwilę musiała ją podnieść, bo trzeba było oczyścić tą twarz.
-Dobra o nic więcej nie pytam. Klaudia i dobrze że przyszłaś do nas.- uśmiechnęłam się do niej
i kontynuowałam akcję ratunkową - Oprócz twarzy gdzieś jeszcze Cię załatwił?
-Ręką nie mogę ruszać ale to przejdzie.
-Jasne. Musimy pojechać na pogotowie.- nie czekałam na odpowiedz, poszłam się szybko ubrać, zrobiłam wysokiego koka i pomalowałam się delikatnie tak na szybko, zabrałam torebkę i napisałam kartkę chłopkom że jestem na pogotowiu z Klaudią.- Możemy jechać, chodź.- wyszłyśmy z klatki i pokierowałyśmy się do mojego samochodu a potem pędem do szpitala. Ciekawi mnie jakie to "rachunki były do zapłacenia", że aż tak ją załatwił. Pod budynkiem szpitala chciała mi się cofnąć, ale ja nie dałam za wygraną. Ja wiem jak się czują tak wyglądające kobiety i wiem że to nie jest łatwe pokazać się tak światu ale trzeba teraz już ratować swoje zdrowie, żeby nie było gorzej.
Zszyli jej głowę w kilku miejscach, zagipsowana ręka prawa i obrzęk brzucha. Zostaje w szpitalu na obserwacji kilka dni. Zastanawiałam się czy mam jeszcze z nią siedzieć czy mogę się od meldować ale stwierdziłam że pójdę jeszcze do niej. Weszłam do sali gdzie paliła się delikatnie lampka.
-Śpisz?
-Nie nie.- usiadłam koło jej łóżka i na nią spoglądnęłam- myliłam się co do Ciebie.
-Aj przestań. Zawsze dziewczyna jest zazdrosna o swojego byłego. To normalne zjawisko.
-Wiem wiem i też wiem że tak naprawdę to on Ciebie kocha a nie mnie.
-Spokojnie odpoczywaj, nie potrzebujesz czegoś? I na ile zostajesz tutaj?- uśmiechnęłam się do niej i złapałam ją za rękę. Czuję że ona jest tu kompletnie sama, pewnie ma jakieś przyjaciółki ale dlaczego przyszła do nas. Może tak naprawdę nikt by nie zechciał jej pomóc.
-Wiesz co możesz mi przywieść jakiś ręcznik, świeżą pidżamkę bo ta jest niefajna i laptopa + ładowarkę do telefonu, bo niestety ale rozładował mi się.
-No dobra, tylko potrzebuje klucz do twojego mieszkania- poszperała w torbie i dała mi pęk kluczy. Spojrzałam na zegarek 5:30. No pięknie to noc mam z głowy- Wiesz co ty odpoczywaj a ja lecę do domu, może akurat prześpię się godzinkę i do pracy. Cześć wpadnę dzisiaj jeszcze.- wstałam ubrałam kurtkę.
-Cześć dziękuje.- szłam korytarzem i w myślach stwierdziłam " nie ma za co" bo przecież to właśnie powinna zrobić. Spojrzałam na wyświetlacz 2 nieodebrane połączenia Bartek. Stwierdziłam, że nie oddzwaniam, bo przecież zaraz będę w domu. Weszłam do domu bardzo cicho, ale światło w kuchni się paliło, myślałam że zgasiłam. Ściągnęłam kurtkę i powiesiłam ją na wieszaku, następnie położyłam torbę na komodzie i poszłam do kuchni. To świeże ranne powietrze, jakoś nie pomogło mi abym była senna, ale z drugiej strony jak być tu sennym skoro tak mi podskoczyła adrenalina.
-Martwiłem się o Ciebie.- Bartek siedział nad kubkiem herbaty, podeszłam do niego usiadłam mu na kolanach i przytuliłam się.- Co z nią.?
-Musi zostać kilka dni w szpitalu, nieźle ktoś ją załatwił.- napiłam się herbaty Bartka.- a ty czemu nie śpisz. Masz przecież dziś 4,5 h treningu. Jak ty to przetrwasz?- popatrzyłam na niego. A on się uśmiechnął i mnie pocałował.
-Ojejku dam radę nie takie rzeczy się już przechodziło. Swoją drogę ciśnienie mi się troszkę podniosło więc tak nie za bardzo chce mi się spać.- siedzieliśmy w tej kuchni gadaliśmy na różne luźne tematy mniej więcej. Wspominaliśmy i stwierdziliśmy że dziś wypada się wybrać na gorącą czekoladę do tej kawiarni, w której się bardziej poznaliśmy.
-Idę się umyć a ty możesz zrobić śniadanie.- poszłam do łazienki wsiąść prysznic i umyć włosy, następnie rozczesałam je i wysuszyłam a potem to poszłam na śniadanie bo byłam już głodna. Bartek zrobił jajowącznicę zapomniałam dodać że ja nie jadam jajek także szybko wypiekłam sobie tosty i schrupałam je kiedy on wcinał jajowącznicę.- o której kończysz siłownię?
-Myślę że o 11:30 będę gotowy i przyjdę do Ciebie i wtedy wyskoczymy okej?- i jeszcze ten zniewalający uśmiech.
-Zgadzam się na ten plan.- wciągnęłam ostatni kawałek i poszłam się ubrać. Nie wiedziałam kompletnie na co się zdecydować. Mam zawsze ten sam problem, ale myślę że każda z nas ma ten problem, ale koniec końców czy jak to się tam mówi wybrałam coś czyli od razu ubrałam się w to i poszłam do kuchni. Bartek akurat zmywał a ja wypiłam resztę kawy, spojrzałam na zegarek 7:55.- Michał jeszcze nie wstał ?
-Nie on wstanie za 5 minut.
-No dobra to zrobię mu śniadanie.- zrobiłam mu jajecznicę i wypiekłam tosty. Poszłam do sypialni troszkę ogarnąć ten syf, spakować torbę do pracy i wyruszyłam do niej powolnym tempem jak żółw ale cóż, lepiej być wcześniej niż później........
Tak więc do 11:30 ostro pracowałam, tzn. latałam do biura marketingu aby ustalić z nimi jakieś tam szczegóły. Jako że grudzień się już rozpoczął nasz klub postanowił wprowadzić nowe stroje dlatego dziś będę ich mierzyła. Nie wiem dlaczego ja ale okej. Mogę to wykonać.
-Jestem Idziemy?- zabrałam torebkę, zamknęłam gabinet i poszliśmy na szybko czekoladę bo ja muszę za 1h wracać do pracy.
-A ty gdzie idziesz ?- wiadomo kto to powiedział. Paulina.
-Jak będzie Ci smutno możesz iść z nami.- wytknęłam do niej język.
-Nie no musicie po romansować. Do zobaczenia.- każdy poszedł z swoim kierunku.. nasz był ciekawszy ale co zrobić. Dotarliśmy do kawiarni w szybkim tempie w końcu to koło hali. Usiedliśmy na naszych miejscach i przyszła nas obsłużyć ta sama dziewczyna co za pierwszym razem. Uśmiechnęła się do nas
-Dzień dobry, to co zawsze dla państwa.
-Dzień dobry tak oczywiście.- och ten Bartek jeszcze ładnie się uśmiechnął, a kelnerka odeszła jak zaczarowana.- Zastanawiam się czy jako para byliśmy już tu?
-Tutaj mnie poprosiłeś o to bym była twoją dziewczyną. Kurek no żeby nie pamiętać.- popatrzyłam na niego z politowaniem i wytarłam nos który potem był obśliniony, nie no żart musnął mnie delikatnie swoimi ustami.- Jedziesz dziś ze mną do mieszkania Klaudii?
-A chcesz tego?
-Bardzo. Już się nie mogę doczekać.- akurat kelnerka przyniosła zamówienie i kartkę na autograf. Bartek się podpisał i zajęliśmy się karpatką i gorącą czekoladą. O jak ja to lubię, mogła bym jeść to dzień i noc. O godzinie 12:30 byłam w budynku mojej pracy. Poszłam do siebie i zabrałam przygotowane tabele+ miarę i poszłam ich mierzyć. Weszłam na halę a chłopaki siedzieli i gadali. Przywitałam się z nimi a potem przeszłam do sedna sprawy czyli pobrania miary.
-Woicki jest, Wlazły też, Bąkiewicz też... Możecie iść już. Który następny.
-Dobra dajesz kruszyna.- Winiarski podszedł do mnie, mierzyłam mu najpierw pas potem klatkę piersiową. Goła klata + oczy Winiara uwierzcie piękny widok. Na samym końcu miednica i szerokość bicepsów. Koszulka musi być opięta.
-Następny- kolejnych zmierzyłam tak samo. Oczywiście nie zajęło mi to jak przewidywałam 30 minut a 1,5h. Żarty żarciki a praca się przeciąga. Ostatni był Bartosz. Zmierzyłam dokładnie każdy centymetr jego ciała.
-A wy już się nie mierzyliście w domu?- Zaraz wyszczelę Plinę w kosmos.
-Jakoś nie było okazji.- o mój "maczo" nas broni.
-Uuuuu.... Kurek i celibat. E słyszeliście.- Plina poszedł do szatni a ja popatrzyłam na Bartka i dokończyłam mierzenie.
-Bo on ma rację. My nic ten tegos wiesz.- popatrzyłam na niego i z zaczęłam zwijać miarę.
-Po prostu nie było okazji.- zwinęłam miarę, pocałowałam go i poszłam do siebie wysłać wymiary. Zastanawiałam się czy to jest coś złego, że my nie uprawialiśmy seksu. Po pierwsze nie było okazji, po drugie nie było okazji po trzecie nie wiem co ale mam nadzieje że Kurek nie stanie się teraz bardzo nachalny, bo z facetami jest tak zawsze, rzucisz kawałek mięsa chcą więcej. Dokończyłam pracę, pojechałam do Klaudii sama bo Bartosz ma trening i do niej do szpitala. Posiedziałam z nią i pojechałam do domu. Zmęczenie zmęczenie dało siwe znaki więc szybka drzemka mi nie zaszkodzi.
Jak obiecałam tak dodałam kolejny rozdział.
Jak wam minął weekend i tydzień powrotu do szkoły :) Mnie fatalnie.
I ważne pytanie :) Kto ma za 5 dni ferie ? Jaaaa tak *.* i się niezmiernie cieszę.
-Co Ci się stało?- wprowadziłam gościa nocnego do kuchni a potem poszłam po apteczkę.
-Stare porachunki, przepraszam że Cię obudziłam, ale nie wiem gdzie mam iść.- spuściła głowę, ale za chwilę musiała ją podnieść, bo trzeba było oczyścić tą twarz.
-Dobra o nic więcej nie pytam. Klaudia i dobrze że przyszłaś do nas.- uśmiechnęłam się do niej
i kontynuowałam akcję ratunkową - Oprócz twarzy gdzieś jeszcze Cię załatwił?
-Ręką nie mogę ruszać ale to przejdzie.
-Jasne. Musimy pojechać na pogotowie.- nie czekałam na odpowiedz, poszłam się szybko ubrać, zrobiłam wysokiego koka i pomalowałam się delikatnie tak na szybko, zabrałam torebkę i napisałam kartkę chłopkom że jestem na pogotowiu z Klaudią.- Możemy jechać, chodź.- wyszłyśmy z klatki i pokierowałyśmy się do mojego samochodu a potem pędem do szpitala. Ciekawi mnie jakie to "rachunki były do zapłacenia", że aż tak ją załatwił. Pod budynkiem szpitala chciała mi się cofnąć, ale ja nie dałam za wygraną. Ja wiem jak się czują tak wyglądające kobiety i wiem że to nie jest łatwe pokazać się tak światu ale trzeba teraz już ratować swoje zdrowie, żeby nie było gorzej.
Zszyli jej głowę w kilku miejscach, zagipsowana ręka prawa i obrzęk brzucha. Zostaje w szpitalu na obserwacji kilka dni. Zastanawiałam się czy mam jeszcze z nią siedzieć czy mogę się od meldować ale stwierdziłam że pójdę jeszcze do niej. Weszłam do sali gdzie paliła się delikatnie lampka.
-Śpisz?
-Nie nie.- usiadłam koło jej łóżka i na nią spoglądnęłam- myliłam się co do Ciebie.
-Aj przestań. Zawsze dziewczyna jest zazdrosna o swojego byłego. To normalne zjawisko.
-Wiem wiem i też wiem że tak naprawdę to on Ciebie kocha a nie mnie.
-Spokojnie odpoczywaj, nie potrzebujesz czegoś? I na ile zostajesz tutaj?- uśmiechnęłam się do niej i złapałam ją za rękę. Czuję że ona jest tu kompletnie sama, pewnie ma jakieś przyjaciółki ale dlaczego przyszła do nas. Może tak naprawdę nikt by nie zechciał jej pomóc.
-Wiesz co możesz mi przywieść jakiś ręcznik, świeżą pidżamkę bo ta jest niefajna i laptopa + ładowarkę do telefonu, bo niestety ale rozładował mi się.
-No dobra, tylko potrzebuje klucz do twojego mieszkania- poszperała w torbie i dała mi pęk kluczy. Spojrzałam na zegarek 5:30. No pięknie to noc mam z głowy- Wiesz co ty odpoczywaj a ja lecę do domu, może akurat prześpię się godzinkę i do pracy. Cześć wpadnę dzisiaj jeszcze.- wstałam ubrałam kurtkę.
-Cześć dziękuje.- szłam korytarzem i w myślach stwierdziłam " nie ma za co" bo przecież to właśnie powinna zrobić. Spojrzałam na wyświetlacz 2 nieodebrane połączenia Bartek. Stwierdziłam, że nie oddzwaniam, bo przecież zaraz będę w domu. Weszłam do domu bardzo cicho, ale światło w kuchni się paliło, myślałam że zgasiłam. Ściągnęłam kurtkę i powiesiłam ją na wieszaku, następnie położyłam torbę na komodzie i poszłam do kuchni. To świeże ranne powietrze, jakoś nie pomogło mi abym była senna, ale z drugiej strony jak być tu sennym skoro tak mi podskoczyła adrenalina.
-Martwiłem się o Ciebie.- Bartek siedział nad kubkiem herbaty, podeszłam do niego usiadłam mu na kolanach i przytuliłam się.- Co z nią.?
-Musi zostać kilka dni w szpitalu, nieźle ktoś ją załatwił.- napiłam się herbaty Bartka.- a ty czemu nie śpisz. Masz przecież dziś 4,5 h treningu. Jak ty to przetrwasz?- popatrzyłam na niego. A on się uśmiechnął i mnie pocałował.
-Ojejku dam radę nie takie rzeczy się już przechodziło. Swoją drogę ciśnienie mi się troszkę podniosło więc tak nie za bardzo chce mi się spać.- siedzieliśmy w tej kuchni gadaliśmy na różne luźne tematy mniej więcej. Wspominaliśmy i stwierdziliśmy że dziś wypada się wybrać na gorącą czekoladę do tej kawiarni, w której się bardziej poznaliśmy.
-Idę się umyć a ty możesz zrobić śniadanie.- poszłam do łazienki wsiąść prysznic i umyć włosy, następnie rozczesałam je i wysuszyłam a potem to poszłam na śniadanie bo byłam już głodna. Bartek zrobił jajowącznicę zapomniałam dodać że ja nie jadam jajek także szybko wypiekłam sobie tosty i schrupałam je kiedy on wcinał jajowącznicę.- o której kończysz siłownię?
-Myślę że o 11:30 będę gotowy i przyjdę do Ciebie i wtedy wyskoczymy okej?- i jeszcze ten zniewalający uśmiech.
-Zgadzam się na ten plan.- wciągnęłam ostatni kawałek i poszłam się ubrać. Nie wiedziałam kompletnie na co się zdecydować. Mam zawsze ten sam problem, ale myślę że każda z nas ma ten problem, ale koniec końców czy jak to się tam mówi wybrałam coś czyli od razu ubrałam się w to i poszłam do kuchni. Bartek akurat zmywał a ja wypiłam resztę kawy, spojrzałam na zegarek 7:55.- Michał jeszcze nie wstał ?
-Nie on wstanie za 5 minut.
-No dobra to zrobię mu śniadanie.- zrobiłam mu jajecznicę i wypiekłam tosty. Poszłam do sypialni troszkę ogarnąć ten syf, spakować torbę do pracy i wyruszyłam do niej powolnym tempem jak żółw ale cóż, lepiej być wcześniej niż później........
Tak więc do 11:30 ostro pracowałam, tzn. latałam do biura marketingu aby ustalić z nimi jakieś tam szczegóły. Jako że grudzień się już rozpoczął nasz klub postanowił wprowadzić nowe stroje dlatego dziś będę ich mierzyła. Nie wiem dlaczego ja ale okej. Mogę to wykonać.
-Jestem Idziemy?- zabrałam torebkę, zamknęłam gabinet i poszliśmy na szybko czekoladę bo ja muszę za 1h wracać do pracy.
-A ty gdzie idziesz ?- wiadomo kto to powiedział. Paulina.
-Jak będzie Ci smutno możesz iść z nami.- wytknęłam do niej język.
-Nie no musicie po romansować. Do zobaczenia.- każdy poszedł z swoim kierunku.. nasz był ciekawszy ale co zrobić. Dotarliśmy do kawiarni w szybkim tempie w końcu to koło hali. Usiedliśmy na naszych miejscach i przyszła nas obsłużyć ta sama dziewczyna co za pierwszym razem. Uśmiechnęła się do nas
-Dzień dobry, to co zawsze dla państwa.
-Dzień dobry tak oczywiście.- och ten Bartek jeszcze ładnie się uśmiechnął, a kelnerka odeszła jak zaczarowana.- Zastanawiam się czy jako para byliśmy już tu?
-Tutaj mnie poprosiłeś o to bym była twoją dziewczyną. Kurek no żeby nie pamiętać.- popatrzyłam na niego z politowaniem i wytarłam nos który potem był obśliniony, nie no żart musnął mnie delikatnie swoimi ustami.- Jedziesz dziś ze mną do mieszkania Klaudii?
-A chcesz tego?
-Bardzo. Już się nie mogę doczekać.- akurat kelnerka przyniosła zamówienie i kartkę na autograf. Bartek się podpisał i zajęliśmy się karpatką i gorącą czekoladą. O jak ja to lubię, mogła bym jeść to dzień i noc. O godzinie 12:30 byłam w budynku mojej pracy. Poszłam do siebie i zabrałam przygotowane tabele+ miarę i poszłam ich mierzyć. Weszłam na halę a chłopaki siedzieli i gadali. Przywitałam się z nimi a potem przeszłam do sedna sprawy czyli pobrania miary.
-Woicki jest, Wlazły też, Bąkiewicz też... Możecie iść już. Który następny.
-Dobra dajesz kruszyna.- Winiarski podszedł do mnie, mierzyłam mu najpierw pas potem klatkę piersiową. Goła klata + oczy Winiara uwierzcie piękny widok. Na samym końcu miednica i szerokość bicepsów. Koszulka musi być opięta.
-Następny- kolejnych zmierzyłam tak samo. Oczywiście nie zajęło mi to jak przewidywałam 30 minut a 1,5h. Żarty żarciki a praca się przeciąga. Ostatni był Bartosz. Zmierzyłam dokładnie każdy centymetr jego ciała.
-A wy już się nie mierzyliście w domu?- Zaraz wyszczelę Plinę w kosmos.
-Jakoś nie było okazji.- o mój "maczo" nas broni.
-Uuuuu.... Kurek i celibat. E słyszeliście.- Plina poszedł do szatni a ja popatrzyłam na Bartka i dokończyłam mierzenie.
-Bo on ma rację. My nic ten tegos wiesz.- popatrzyłam na niego i z zaczęłam zwijać miarę.
-Po prostu nie było okazji.- zwinęłam miarę, pocałowałam go i poszłam do siebie wysłać wymiary. Zastanawiałam się czy to jest coś złego, że my nie uprawialiśmy seksu. Po pierwsze nie było okazji, po drugie nie było okazji po trzecie nie wiem co ale mam nadzieje że Kurek nie stanie się teraz bardzo nachalny, bo z facetami jest tak zawsze, rzucisz kawałek mięsa chcą więcej. Dokończyłam pracę, pojechałam do Klaudii sama bo Bartosz ma trening i do niej do szpitala. Posiedziałam z nią i pojechałam do domu. Zmęczenie zmęczenie dało siwe znaki więc szybka drzemka mi nie zaszkodzi.
Jak obiecałam tak dodałam kolejny rozdział.
Jak wam minął weekend i tydzień powrotu do szkoły :) Mnie fatalnie.
I ważne pytanie :) Kto ma za 5 dni ferie ? Jaaaa tak *.* i się niezmiernie cieszę.
czwartek, 3 stycznia 2013
Bo miłość jest przecież tak mistyczna i ostateczna, i też ma swoje ewangelie. Ma też swoją komunię – gdy przyjmuje się w siebie czyjeś ciało.
Rozdział 12
Następnego dnia, obudziłam się o 6:30. Delikatnie wstałam nie budząc chłopaków i poszłam się wykąpać i wysuszyć włosy. Następnie poszłam zrobić tosty dla Bartka i Michała a dla mnie i Oliwiera płatki z mlekiem. Była 7:00 poszłam obudzić młodego, aby sobie zjadł a ja poszłam się ubrać, bo z tego co mi wiadomo ma być już o 7:45 w przedszkolu. Ubrałam się zrobiłam makijaż. Spakowałam laptopa i wzięłam rzeczy dla Oliwiera do salonu.
-Zjadłeś już?
-Tak.- przyszedł i zaczął się ubierać a wtedy ja poszłam zjeść miseczkę czekoladowych kulek. Powypiekałam do końca tosty i poszłam obudzić Bartka bo Michał już był ubrany i pałaszował.
-To mi się podoba.- słowa zachwytu z Michałowych ust- bezcenne. Spojrzałam na zegarek 7:25. Dobra mamy czas. Spakowałam rzeczy Oliwiera i jego plecak do przedszkola następnie umyliśmy zęby i uczesaliśmy włosy.
-Mama po mnie przyjedzie do przedszkola.
-Tak już Cię odbierze.
-Dobra.- ubraliśmy się i wyruszyliśmy na podbój Bełchatowskiego przedszkola. Odprowadziłam go i pojechałam do pracy ale w międzyczasie wpadłam na zakupy śniadaniowe i jakoś to zleciał czas do dziewiątej. Kilka magazynów kobiecych, kawa z KFC i jest dobrze.
Dotarłam na halę i kiedy wchodziłam akurat Bartek stał przy automacie i kupował wodę.
-Z przedszkola i sklepu
-Mhmmm.....- dałam mu całusa i poszłam do pani sprzątaczki po klucz do mojego gabinetu a potem szybko się do niego udałam.
I niby to taka lekka praca, jasne załatwianie spraw i to telefonicznych a zapomniałam dodać, że jak tak nie za bardzo lubię rozmawiać przez telefon. Ciągłe latanie i załatwianie coś aż się zmęczyłam, więc postanowiłam zjeść sobie moje drugie śniadanie i wypić kawę.
Chłopaki przyszli dopiero o 14:00 dziś do na salę, rozdałam im tabelki i rozpiski i postanowiłam zakończyć pracę na dziś w tym budynku bo w domu muszę zaplanować wyjazd do Olsztyna i zacząć robić jakiś plan na ferie dla dzieci w naszym powiecie.
-A ty do domu?- Bartek czy on nie powinien być teraz na sali.....
-A ty nie ćwiczysz....- podeszłam do niego i się przytuliłam.- Lecę miłego treningu- musnęłam jego usta i wyszłam, popędziłam do auta i do domu. Tak zrelaksować się a potem dalej pracować. Oczywiście ja nigdy nie mogę spokojnie pojechać do domu, bo przecież u mnie została torba młodego Winiarskiego. Najpierw zadzwonię do Dagmary a potem ustalę plan działania.
- Cześć Dagmara
-O cześć Asia.
- Słuchaj mam rzeczy twojego syna. Może wpadniecie do mnie na kawę?
- Okej.- szybka konkretna osoba, czyli wybieram kierunek dom i może w między czasie jako jesteśmy jedną wielką rodziną dam innym zarobić i wybiorę się na jakieś mini zakupy aby zakupić coś słodkiego. Wstyd tak kogoś przyjmować na sucho.
I nim się obejrzałam Była 18:00. Dagmara pojechała już z 1h do domu a ja zabrałam się za ten wyjazd, po pierwsze hotel , który musi być wypasiony po drugie dobry rozkład dnia aby im się nie nudziło po trzecie coś dla mnie abym ja też na tym skorzystała.
-Cześć co robisz?- Bartosz, czy on może wiedzieć. Wolę nie ryzykować, szybko zapisałam i zamknęłam laptopa.
-Pracuje proszę pana.- pocałowałam go w polik.- A pan nie jest przypadkiem głodny?
-Jestem proszę pani.- poszliśmy do kuchni zrobiłam szybką kolację dla chłopaków i poszłam dalej kontynuować moje "jakże kreatywne planowanie". Chłopaki oglądali telewizję więc miałam jeszcze więcej czasu czyli mogłam zacząć planować te ferie z siatkówką w powiecie Bełchatowskim. Wiem wiem bardzo inteligentna i kreatywna nazwa,ale myślę że nawet jak bym napisała siatkówka+ ferie= hala Energia Bełchatów to i tak by przyszła chmara dzieci.
Skończyłam zebrałam sprzęt i poszłam pod prysznic a potem położyć się, byłam padnięta tym myśleniem. Jednak być na bezrobociu miesiąc ponad a potem wrócić do pracy i mieć harówę pierwszego dnia to coś strasznego.
- Kochanie. Co z tobą.- Bartek rzucił się koło mnie i mnie przytulił pokiwałam głową i zamknęłam oczy.- No dobra. Ja zabieram laptopa i lecę do salonu, bo mi się nie chce spać.
-Mhmmm.......
-Kocham Cię. Śpij dobrze.
-Yhym.- pocałował mnie w czoło a ja zasnęłam.
I niby powinnam spać do rana jednak tak nie było w nocy obudził mnie domofon a potem dzwonek do drzwi. Chłopaki mieli tak twardy sen na tej kanapie, że musiałam sama się ruszyć. Myślałam że się przesłyszałam w domofonie ale nie. Kiedy zobaczyłam naszego gościa w dość strasznym stanie zamarłam....
Mamy kolejny rozdział :)
Co by tu wiele mówić, jestem strasznie zmęczona ale nie martwię się bo jutro piątek i za 9 dni ferie.... buahahahahahah
A wy kiedy macie ferie ? Pochwalcie się nooo :) Pozdrawiam was Pierniczki :*
]
Następnego dnia, obudziłam się o 6:30. Delikatnie wstałam nie budząc chłopaków i poszłam się wykąpać i wysuszyć włosy. Następnie poszłam zrobić tosty dla Bartka i Michała a dla mnie i Oliwiera płatki z mlekiem. Była 7:00 poszłam obudzić młodego, aby sobie zjadł a ja poszłam się ubrać, bo z tego co mi wiadomo ma być już o 7:45 w przedszkolu. Ubrałam się zrobiłam makijaż. Spakowałam laptopa i wzięłam rzeczy dla Oliwiera do salonu.
-Zjadłeś już?
-Tak.- przyszedł i zaczął się ubierać a wtedy ja poszłam zjeść miseczkę czekoladowych kulek. Powypiekałam do końca tosty i poszłam obudzić Bartka bo Michał już był ubrany i pałaszował.
-To mi się podoba.- słowa zachwytu z Michałowych ust- bezcenne. Spojrzałam na zegarek 7:25. Dobra mamy czas. Spakowałam rzeczy Oliwiera i jego plecak do przedszkola następnie umyliśmy zęby i uczesaliśmy włosy.
-Mama po mnie przyjedzie do przedszkola.
-Tak już Cię odbierze.
-Dobra.- ubraliśmy się i wyruszyliśmy na podbój Bełchatowskiego przedszkola. Odprowadziłam go i pojechałam do pracy ale w międzyczasie wpadłam na zakupy śniadaniowe i jakoś to zleciał czas do dziewiątej. Kilka magazynów kobiecych, kawa z KFC i jest dobrze.
Dotarłam na halę i kiedy wchodziłam akurat Bartek stał przy automacie i kupował wodę.
-Z przedszkola i sklepu
-Mhmmm.....- dałam mu całusa i poszłam do pani sprzątaczki po klucz do mojego gabinetu a potem szybko się do niego udałam.
I niby to taka lekka praca, jasne załatwianie spraw i to telefonicznych a zapomniałam dodać, że jak tak nie za bardzo lubię rozmawiać przez telefon. Ciągłe latanie i załatwianie coś aż się zmęczyłam, więc postanowiłam zjeść sobie moje drugie śniadanie i wypić kawę.
Chłopaki przyszli dopiero o 14:00 dziś do na salę, rozdałam im tabelki i rozpiski i postanowiłam zakończyć pracę na dziś w tym budynku bo w domu muszę zaplanować wyjazd do Olsztyna i zacząć robić jakiś plan na ferie dla dzieci w naszym powiecie.
-A ty do domu?- Bartek czy on nie powinien być teraz na sali.....
-A ty nie ćwiczysz....- podeszłam do niego i się przytuliłam.- Lecę miłego treningu- musnęłam jego usta i wyszłam, popędziłam do auta i do domu. Tak zrelaksować się a potem dalej pracować. Oczywiście ja nigdy nie mogę spokojnie pojechać do domu, bo przecież u mnie została torba młodego Winiarskiego. Najpierw zadzwonię do Dagmary a potem ustalę plan działania.
- Cześć Dagmara
-O cześć Asia.
- Słuchaj mam rzeczy twojego syna. Może wpadniecie do mnie na kawę?
- Okej.- szybka konkretna osoba, czyli wybieram kierunek dom i może w między czasie jako jesteśmy jedną wielką rodziną dam innym zarobić i wybiorę się na jakieś mini zakupy aby zakupić coś słodkiego. Wstyd tak kogoś przyjmować na sucho.
I nim się obejrzałam Była 18:00. Dagmara pojechała już z 1h do domu a ja zabrałam się za ten wyjazd, po pierwsze hotel , który musi być wypasiony po drugie dobry rozkład dnia aby im się nie nudziło po trzecie coś dla mnie abym ja też na tym skorzystała.
-Cześć co robisz?- Bartosz, czy on może wiedzieć. Wolę nie ryzykować, szybko zapisałam i zamknęłam laptopa.
-Pracuje proszę pana.- pocałowałam go w polik.- A pan nie jest przypadkiem głodny?
-Jestem proszę pani.- poszliśmy do kuchni zrobiłam szybką kolację dla chłopaków i poszłam dalej kontynuować moje "jakże kreatywne planowanie". Chłopaki oglądali telewizję więc miałam jeszcze więcej czasu czyli mogłam zacząć planować te ferie z siatkówką w powiecie Bełchatowskim. Wiem wiem bardzo inteligentna i kreatywna nazwa,ale myślę że nawet jak bym napisała siatkówka+ ferie= hala Energia Bełchatów to i tak by przyszła chmara dzieci.
Skończyłam zebrałam sprzęt i poszłam pod prysznic a potem położyć się, byłam padnięta tym myśleniem. Jednak być na bezrobociu miesiąc ponad a potem wrócić do pracy i mieć harówę pierwszego dnia to coś strasznego.
- Kochanie. Co z tobą.- Bartek rzucił się koło mnie i mnie przytulił pokiwałam głową i zamknęłam oczy.- No dobra. Ja zabieram laptopa i lecę do salonu, bo mi się nie chce spać.
-Mhmmm.......
-Kocham Cię. Śpij dobrze.
-Yhym.- pocałował mnie w czoło a ja zasnęłam.
I niby powinnam spać do rana jednak tak nie było w nocy obudził mnie domofon a potem dzwonek do drzwi. Chłopaki mieli tak twardy sen na tej kanapie, że musiałam sama się ruszyć. Myślałam że się przesłyszałam w domofonie ale nie. Kiedy zobaczyłam naszego gościa w dość strasznym stanie zamarłam....
Mamy kolejny rozdział :)
Co by tu wiele mówić, jestem strasznie zmęczona ale nie martwię się bo jutro piątek i za 9 dni ferie.... buahahahahahah
A wy kiedy macie ferie ? Pochwalcie się nooo :) Pozdrawiam was Pierniczki :*
]
Subskrybuj:
Posty (Atom)