Rozdział 33
Weszłam głębiej i się przeraziłam. Nie było jej, ale jej rzeczy były. Walizka leżała pod oknem, piżama złożona na pościelonym łóżku, telefon przy ładowarce. Masz ci los, nawet do niej nie zadzwonię. Postanowiłam się uspokoić, więc wyszłam i zeszłam na dół do kuchni. Zerknęłam na stół w jadalni, aby sprawdzić czy wszystko jest. Chleb z wczoraj nie wyglądał za dobrze, więc postanowiłam jechać do sklepu, ale kiedy już ubierałam buty, stwierdziłam że nie mogę wyjść, bo nie ma Asi, więc usiadłam zrezygnowana na jednym z krzeseł i czekałam aż wróci. Nie czekałam długo, bo Asia wróciła dosłownie pięć minut później z bułkami i chlebem.
– Zamorduję cię. – przytuliłam ją a ona była zdezorientowana. – Czemu nie zabrałaś telefonu, dlaczego nie napisałaś kartki.– spojrzałam na nią.
– Napisałam ci kartkę i położyłam koło telefonu domowego. Spokojnie jestem dużą dziewczynką.– Przytuliłam ją jeszcze raz i poszłam po koszyczek na bułki i chleb. – Panikujesz jak Zbyszek.
– Bo się martwimy o ciebie, aby nic ci się nie stało. – Rozłożyłam pieczywo i mogłyśmy zacząć jeść. Dziś postanowiłyśmy wyjść na imprezę do jednego z Częstochowskich klubów. Oj się będzie działo. Dawno już się nigdzie nie bawiłam, więc będziemy szaleć. Mam kilka znajomych w Częstochowie, więc dobrze odświeżyć kontakty i się z nimi zabawić. Po zjedzonym śniadaniu i generalnym sprzątaniu salonu i kuchni, nie chciało się nam robić obiadu, więc poszłam się ubrać, bo Asia prowadzi inny tryb życia niż ja i tylko musiała zmienić obuwi, wyruszyłyśmy do Częstochowy. Jako, że była dopiero trzynasta postanowiłyśmy pokręcić się jeszcze po sklepach, ale nie z odzieżą tylko z kwiatkami. Chciałam kupić coś do tego ogrodu, chyba mu się coś należy a nie tylko trawa, jakieś krzaki, drzewka ozdobne i jabłoń. Na początek ruszyłyśmy na obiad do baru sushi a po nim, miałyśmy troszkę czasu, więc pojechałyśmy do Praktikera i zaopatrzyłam się w trochę kwiatów. Miła pani bardzo mi pomogła za co dostała troszkę grosza. O godzinie osiemnastej byłyśmy w domu, po szybkim wypakowaniu kwiatków do garażu, ja poszłam się umyć a Asia podjęła się zadania zrobienia czegoś dobre. Wzięłam prysznic, umyłam włosy. Wyszłam z kabiny, stanęłam na dywaniku dokładnie wytarłam swoje ciało. Następnie nałożyłam balsam podkreślający opaleniznę i założyłam bieliznę. Rozczesałam i wysuszyłam włosy.
– Wolna łazienka! –
Zasygnalizowałam i poszłam do siebie. Ściągnęłam sukienkę z wieszaka i nasunęłam ją. Usiadłam przy toaletce i zrobiłam sobie koka. Zrobiłam delikatny makijaż i podkreśliłam usta błyszczykiem, po czym zorientowałam się że będę jeszcze jadła i nie ma sensu, ale trudno. Zapięłam naszyjnik, włożyłam pierścionek zaręczynowy, zabrałam małą torebkę do której wpakowałam wszystko to co potrzebne. Poszłam do garderoby i wyciągnęłam ze złotego pudełka ukochane szpilki, nasunęłam je i poszłam na dół. Asia brała jeszcze prysznic a ja wciągnęłam swoją część tostów.
Około dwudziestej pierwszej byłyśmy w Częstochowie, pod klubem. Wchodząc musiałam pokazać dowód osobisty, a jak pan zobaczył datę, przeprosił i dostałam darmowego drinka na jego koszt. Ogólnie trafiłyśmy na jakieś "ostre studenckie party" cytując Joannę. Podsumowując bawiłyśmy się świetnie, nie miałyśmy jakiś nieprzyjemnych sytuacji a do domu wróciłyśmy po trzeciej, czyli w sumie o dobrej porze.
Obudziłam się o dwunastej przetarłam zaspane oczy i zobaczyłam na swoich palcach drobinki eye-linera. Złapałam telefon, który leżał na poduszce Bartka i zerknęłam na wyświetlacz. Mordka zaczęła mi się cieszyć, kiedy zobaczyłam nasze zdjęcie, które widniało na mojej tapecie. Oprócz tego widać też było 20 nieodebranych połączeń i 3 sms-y. Na początek wolałam odczytać sms-y, wszystkie od Bartka i miały podobną treść " Co się z tobą dzieje, gdzie się szlajasz ?!". Mój kochany Bartuś. Włączyłam mojego różowego laptopa i włączyłam sobie facebooka. Zadzwoniłam także do Bartka, aby go poinformować, że nic mi nie jest, żyję i mam się dobrze.
– Kończę, idziemy na trening.
–
Okej, o której będziesz?
– Po dwudziestej. Kocham cię.
–
Kocham cię. – Rozłączyłam się, rzuciłam telefon w głąb łóżka i zrobiłam ogólny przegląd facebooka. Milion pięćset sto dziewięćset wiadomości i tyle samo powiadomień, od ludzi których nie znam. Ach wszystko zaznaczyłam usunęłam i po sprawie. Zerknęłam jeszcze na czat, mój profil i wylogowałam się. Postanowiłam zobaczyć jak wygląda moja towarzyszka, która nie ukrywam przeszła samą siebie. Weszłam do niej, ale jej nie było. Poszłam na dół, gdzie był jeden wielki syf, pełno piasku, bo wczoraj troszkę padało. Asia siedziała w kuchni i jadła śniadanie, wróć... Asia siedziała w kuchni i jadła śniadanie ?! Myślałam, że będzie spać dłużej niż ja, zlała się niemiłosiernie.
–
Zaskoczyłaś mnie. – Usiadłam na przeciwko niej i zaczęłam jeść swoją porcję.
–
Spoko, jeszcze nie raz ciebie zaskoczę.
–
Mam nadzieje. – Zjadłam śniadanie, ubrałam się, posprzątałam i zjawił się Zibi. Szybko porwał mi Asię i pojechali a ja leżałam do góry brzuchem resztę dnia, bo przecież nie miałam co robić w taki bardzo ponury dzień.
Hello :) Melduję się.
Dziś chciała bym was zaprosić na nowego bloga. Nowa historia, dosyć kontrowersyjna, ale mam nadzieje że wypali. Serdecznie zapraszam :)
http://zyc-kochac-trwac.blogspot.com/
Greetings :) Ogonodraszki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz