poniedziałek, 10 czerwca 2013

Tak miało być, taka jak ty zdarza się tylko raz. Wznosiliśmy sie coraz wyżej by, dotykać nieba i za chwilkę spaść.

Rozdział 34



Leżałam na leżaku i korzystałam z uroków pięknej, majowej pogody. Bartek ciężko trenował w Spale, a ja leniuchowałam w domku. Maks latał po trawie, szukając biedronek... Największa niespodzianka weekendu.
– Maks nie jesteś głodny? – Podeszłam do chłopca, ukucnęłam przed nim i odgarnęłam mu niesforny blond kosmyk z czółka.
– Jestem. – Wzięłam go na ręce i zabrałam do domu. Podgrzałam zapiekankę makaronową z dnia wczorajszego. Poszliśmy na górę umyć ręce, ale w naszym wykonaniu było to raczej chlapanie się wodą, zrobienie bałaganu i pełno śmiechu. Uwielbiam jego uśmiechniętą buzię. – Mamo, a kiedy Bartek przyjedzie.
– My pojedziemy do niego na trzy dni. Będziemy mu kibicować i będzie super. – Zeszliśmy na dół, wciągnęliśmy obiad na tarasie i poszliśmy dalej się wylegiwać.

 –Mamooooo ?!  – Ocknęłam się i spojrzałam na Maksa. Leciał z komórką do mnie.  – Mamo Bartek dzwoni.  – Przejęłam telefon i odebrałam.

 – Cześć kochanie.

 – Cześć kochanie.  – Maks położył się koło mnie a ja pocałowałam go w czoło.  –  Jak tam treningi? Jak się czujesz?

 – Dobrze, w sumie po tym pierwszym turnieju czujemy się wyśmienicie. A co tam u ciebie, u Maksa ?
 – Leniuchujemy sobie i tęsknimy za naszym Bartkiem.  – Uśmiechnęłam się i poczułam, że i on się uśmiechnął. – Już Maks, dziś o ciebie pytał.

 – Czyli będziecie razem na meczu?

 – Tak.

 – Nawet nie wiesz jak się ciesze. Najważniejsze osoby w moim życiu, będą ze mną.

 – My też się cieszymy.

 – Kończę... Idziemy na siłownię. Kocham cię, ucałuj Maksa. Zadzwonię wieczorem.

 – Kochamy cię.  – cmoknęłam w słuchawkę i rozłączyłam się. Pocałowałam Maksa w czółko od Bartka
i wylegiwaliśmy się dalej. Uwielbiam tak przyjemną monotonię.


Katowice 30.05.2012


Przycumowaliśmy z Maksymilianem do brzegu, czyli dojechaliśmy do hotelu i już czujemy te emocje.
 –Mamo chcę być siatkarzem jak Bartek.  – Uśmiechnęłam się do niego i go przytuliłam. Wielkie, naprawdę wielkie marzenia i jeszcze większe ambicje. Wczoraj kupiliśmy piłkę do siatkówki i nawet przetestowaliśmy ją już przed wyjazdem. Zagraliśmy w siatkówkę przez płot. Jak na sam początek może być.
 –Musisz ciężko pracować jak będziesz większy. – Zaplanowałam małą przechadzkę, po Katowicach choć w sumie w tym mieście naprawdę nie ma nic do zwiedzania. Jest szare, bure i nijakie, ale mają piękną halę.
Pochodziliśmy sobie po jakimś parku, zajadaliśmy się lodami i łapaliśmy przyjemne promienie słońca.
Już się nie mogę doczekać tych jutrzejszych emocji. Będzie się działo. Przed ósmą (wieczorem oczywiście) byliśmy w hotelu. Chwilka wygłupów i czas iść się myć i spać. Tak też się stało, Maks już o dziewiątej spał a ja mogłam znaleźć chwilkę spokoju dla siebie. Pomalowałam paznokcie w biało-czerwone barwy, zerknęłam co się dzieje w sieci i Bartek zadzwonił, że są w hotelu, jest zmęczony i jutro przyjdzie do nas po treningu na odwiedziny. Sama też byłam wycieńczona, prysznic i spać, w końcu jutro wielki dzień a team Bartka Kurka musi mieć dużo energii.



Melduję się z kolejnym rozdziałem :)

Mam nadzieje, że się spodoba :)

Czytam= Komentuje
To baaaardzo motywuje :*

Zapraszam na nowy rozdział na mojego drugiego bloga :)

xoxoxoxo 
Ogonodraszki
















3 komentarze:

  1. Nie byłam tutaj gościem, ale po przeczytaniu kilka fragmentów obiecuję, że w wolnym czasie wszystko nadrobię ;)
    Zapraszam do mnie na "dramatyczną dwójkę" :D
    przeszlosc-nie-zniknie.blogspot.com
    całuję, camilla.;*

    OdpowiedzUsuń