czwartek, 14 lutego 2013

Wiem, że Ciebie chcę w tę noc Gdy tańczysz tylko dla mnie Tak pragnę Cię W te noc Nikt tego nie odgadnie

Rozdział 21


-Bartek
-Hm?
-Bartek no...- szturchnęłam go kilka razy ale on dalej nie reagował.
-Hmmm....?
-Bartek !- otworzył oczy, przetarł twarz i oparł się na łokciu.
-Co chcesz kobieto! Wróciliśmy wczoraj a w sumie dziś w nocy do domu, więc chyba mam prawo na chwilkę snu.- pocałowałam go.
-Pewnie że masz, ale Bartek wybudujmy dom najlepiej z ogrodem i piękną huśtawką na środku. I żeby był on duży i....- nie dokończyłam bo mnie pocałował tak bardzo namiętnie i soczyście.- Co to miało oznaczać?
-Że kupimy działkę i wybudujemy na niej dom taki jak będziesz chciała.- przytuliłam się do niego i  zamknęłam oczy. Wyobraziłam sobie nas z gromadką dzieci siedzących w wielkim ogrodzie na huśtawce. Dzieci bawią się a my po prostu możemy nacieszyć się sobą. Czuję się na maksa bezpieczna i przede wszystkim kochana.- Kocham Cię wiesz ?
-Wiem także Ciebie Kocham.- pocałował mnie w czoło a ja po prostu zatopiłam się w marzeniach.
-Skarbie śpisz ?
-Nie. Głodna jestem- podniosłam głowę do góry i spoglądnęłam na niego, akurat z kimś korespondował.
-Zobacz.- przed oczyma zauważyłam Bartkowy telefon a w nim wiadomość od Nowakowskiego
i zdjęcie USG a pod nim podpis: "Cześć Ciociu i Wujku to ja dzidziuś Nowakowski <3"
-Jejku jakie słodziaki. Piotrek się cieszy pewnie.
-I to jeszcze jak, nawet mu forma podniosła się do góry z radości, swoją drogą Ola nie cieszy się tak jak on.
-Na pewno się cieszy tylko to coś dla niej nowego. Dzisiaj masz trening?
-Mam o 17:30 na sali a co byś chciała ?- wstał i poszedł odsłonić rolety i otworzył okno aby się troszkę przewietrzyło.
-Chciałam jechać na jakieś zakupy czy coś.
-W sumie czemu nie.- opatuliłam się w szlafrok i poszłam do łazienki.
- I jeszcze kawę bym po prosiła!- nie usłyszałam odzewu żadnego, a sama poszłam wziąć rześki prysznic na rozruch. Następnie kiedy załatwiłam wszystkie rzeczy, poszłam napić się kawy z mleczkiem i cukrem. Załączyłam jeszcze laptopa, aby obczaić wszystkie najważniejsze sprawy związane z naszym krajem i zajrzałam jeszcze na facebook-a. Dawno już nie byłam, ale to co zobaczyłam wzbudziło we mnie przerażenie: 100 zaproszeń do znajomych od jakiś ludzi, których nie znam w większości, pełno powiadomień niektóre jakieś bez sensowne inne zabawne i wiadomość od Olki, Poliny i Igora. Tą ostatnią zostawiłam sobie na później. Olka  napisała mi o ciąży, akurat była na facebook-u więc pogratulowałam jej i sobie po gadałyśmy, postanowiłam się do nich wybrać w przyszłym tygodniu. Polina pisała o tym co zawsze więc i ja jej wszystko opisałam i podrzuciłam kilka zdjęć z gali i sylwestra. Igor napisał o tym, że tęskni za tym co było ale nic nie odpisałam tylko usunęłam jego wiadomość i zablokowałam go we wszelki możliwy sposób.
-Jest 12:00 więc może zjemy coś na mieście co?- Bartek podszedł do mnie od tyłu i pocałował mnie w szyję.- A no i ktoś się do Ciebie dobijał.
-Dobra to ja się ubiorę i możemy jechać.- poszła do sypialni, narzuciła coś na siebie i zrobiła makijaż. Rozczesała włosy, narzuciła kurtkę, przewiesiłam torbę przez ramię i wyszliśmy. Postanowiliśmy zmierzać w kierunku Łodzi, bo tam jest jednak więcej sklepów i wgl.

Droga minęła nam bardzo powoli, bo śnieżne zaspy nie znikały. Bardzo lubimy z Bartkiem Łódź, dokładnie nie wiem dlaczego, ale bardzo ją lubimy ma w sobie coś magicznego coś co nas do niej bardzo przyciąga. Podjechaliśmy pod centrum handlowe i podążyliśmy do niego. Znów zaczął padać śnieg, ale mi to nie przeszkadzało bo wprost uwielbiam te płatki sypiące się z nieba.
-To co może idziemy coś zjeść?
-Okej.- Bartuś objął mnie szczelnie ramieniem i poszliśmy do jednej z restauracji naładować akumulatory.
Zjedliśmy i napiliśmy się soku a potem podążyliśmy podbijać sklepy. Kiedy szliśmy zauważyłam piękną sukienkę, więc wrzuciłam 5 bieg i rura do sklepy zobaczyć to cudo z bliska. Bartek rozdał jeszcze kilka autografów więc ja poszłam zostawiając go w tyle. Taka kolej rzeczy wynikała z tego, że jeżeli coś mi się podoba to zrobię wszystko żeby to mieć. O to ja Joanna.

-Asia?
-Słucham.
-Ktoś do Ciebie dzwoni.- no tak Bartek ma moją torebkę i kurtkę.
-No to odbierz.- przeglądnęłam się w lutrze chyba to 100 rzecz, którą przymierzam i nadal mi się nie podoba. Bartek z kimś bardzo "namiętnie" rozmawiał więc ja przymierzałam dalej. I w końcu znalazłam coś co mi się spodobało. Marynarka i bluzka do tego spodnie. Dokładnie się odziałam w to w czym przyszłam i wyszłam z przebieralni. Odłożyłam to co mi się nie podobało i czekałam na Bartka który zabrał ode mnie to co miałam zamiar kupić i podał mi torebkę oraz telefon.- Kto dzwonił?
-Zbyszek. Ma do Ciebie jakąś sprawę.- Bartek od pewnego czasu na punkcie Bartmana ma kompletnego bzika, jest o niego bardzo zazdrosny, nie wiem z czego to wynika. Nie umiem mu wytłumaczyć, że Bartman to w ogóle nie jest ktoś kto mi się podoba, ale od niego odbija się jak groch o ścianę. Z atomową prędkością postanowiłam zmienić temat.
-Dobra potem oddzwonię. A jeżeli to coś ważnego to zadzwoni jeszcze raz.- podeszliśmy do kasy, panię ekspedientki bardzo szybko mnie obsłużyły i poszliśmy dalej.- A wiesz co Ci powiem?
-Słucham Cię?- stanęłam przed nim i się uśmiechnęłam nic nie mówiłam.- Asia no powiedz mi..
-Widziałam fajną bluzę.- złapałam go za rękę i zaprowadziłam go do sklepu.- Pewnie myślałeś,że coś innego Ci powiem.
-Nie ukrywam że tak myślałem, aczkolwiek ty nie umiesz trzymać jęzora za zębami.
-Ja?! Oj Panie Kurek przegiąłeś wiesz?
-Ja?!- zachował się identycznie jak ja.- Oj Pani Kurek, wie pani co myślę że chyba muszę przymierzyć tą bluzę którą trzymasz w ręku.- wyrwał mi ją z rąk i pobiegł do przebieralni. Czujecie to jak to śmiesznie wyglądało, ale ja jako że szybko myślę poszłam za nim. Wszystkie przebieralnie były zajęte. Osz masz ci los, akurat teraz muszą być WSZYSTKIE zajęte. Moment zaraz coś wymyślę. Bingo ! Przecież on ma dwa metry ponad, musi coś jego wystawać ponad przebieralnianą "zasłonkę". Postawiłam zakupy i przeszłam się, ludzie się dziwnie na mnie patrzyli, ale co mi tam. Nic nie było widać. Skubaniec jeden. Po kilku minutach przebieralnie były prawie puste, zostały tylko 2. Po chwili dostałam sms-a od Bartka " To teraz zostały Ci tylko dwie, albo się zbłaźnisz, albo mnie znajdziesz i boję się myśleć co to będzie :D". Tak sobie ze mną pogrywa. Rozejrzałam się czy nikogo aby więcej nie ma w pobliżu i przykucnęłam, sprawdziłam buty- mam go! Podeszłam i wparowałam do tej przymierzalni. Uśmiechnął się do mnie i mnie pocałował. Przyparł mnie do ściany i całował.
-Moment moment moment.- odepchnęłam go i poprawiłam bluzkę.- Po A tam są nasze zakupy, po B to nie czas i miejsce na takie rzeczy.
-Po A kochanie tam są twoje zakupy, po B na to zawsze jest odpowiedni czas i miejsce i po C- uśmiechnęłam się szeroko i zastanawiałam się co jeszcze powie.- Bardzo podoba mi się ta bluza więc sobie ją kupię.- pocałował mnie i poszedł zabrać zakupy. Nawet na mnie nie poczekał, poszedł do kasy zapłacić. Poszłam za nim, pomiędzy wieszakami spotkałam Dagmarę i Oliwiera.
-Cześć Ciociu.- odwróciłam się i poszłam się z nimi przywitać.
-Cześć Oli- pocałowałam go w czoło i podeszłam do Dagi ją wyściskać.- Widzę zakupy? A gdzie Michał?
-Poszedł po coś do pici, bo mnie suszy. A ty sama w męskim?
-Nie no gdzieżby, jestem z Bartkiem który akurat teraz stoi przy kasie i płaci.
-Ciociu a kiedy do nas przyjedziesz ?- przykucnęłam przed Oliwierem i go przytuliłam.
-Przyjadę jutro po pracy o ile nie będziesz w przedszkolu.
-Nie będę.- pogadaliśmy jeszcze chwilkę i poszłam, bo Bartek czekał na mnie przed sklepem. Minęłam się jeszcze w wejściu z Winiarem i poszłam do mojego lubego.  Nie wiedzieliśmy co chcemy jeszcze robić, więc wróciliśmy się do domu, suma sumaru było już po 15:00.

Po 17:00, Bartek pojechał na trening a ja poszłam sobie do mojej ulubionej kawiarni na czekoladę i ciastko, bo jakoś nie chciało mi się siedzieć samej w domu. Kiedy doszłam dostałam sms-a od Winiara o dziwnej treści ale go zignorowałam, bo pewnie mu się pomyliło.  Siadając i zamawiając moją ukochaną karpatkę i czekoladę rozglądałam się przez szybę i zamarłam. Stał tam i spoglądał w moją stronę i wcale się szyderczo nie uśmiechał tylko miał minę zbitego psa. Nie wiedziałam czego mam się spodziewać. 



Nawet ja będę waszą Walentyną iiii dodaję dla was rodział właśnie dziś :)
I chyba w ten dzień zakończę tą historię, za rok może dwa.
Ogólnie nie mogła zebrać myśli, aczkolwiek jakoś sobie poradziłam.
Nie wiem, kiedy będzie kolejny rozdział, bo teraz w ogóle nie mam czasu na nic.
 Pozdrawiam :)














2 komentarze:

  1. :*
    Moja druga blogowa Walentynka xd
    I teraz będę się zastanawiać co temu Winiarowi się stało?! ;O
    :*

    OdpowiedzUsuń