sobota, 23 lutego 2013

Dzień dobry, Kocham cię! Już posmarowałem tobą chleb. Dzień dobry, Kocham cię! Nie chce cię z oczu stracić, więc Jeszcze więcej... Dzień dobry, Kocham cię! Podzielimy dziś ten ogień na dwoje. Dzień dobry, Kocham cię! To zapyziałe miasto niech o tym wie.....

Rozdział 23


Czas przeprowadzić poważną rozmowę z Olą, jako że jest nowy dzień a ja chyba jestem na to gotowa. Zastanawiam się co mogło się stać, że spowodowało to taki poważny stan w jakim ją znalazłam. Usiadłam w kuchni i zdałam sobie sprawę jak dawno mnie tu nie było. Podeszłam do jednej z szafek i wyciągnęłam kawę rozpuszczalną. Nastawiłam czajnik i czekałam, aż się zagotuje woda potem zalałam wodą, tą kawę rozpuszczalną w mojej ulubionej filiżance i no finito, bo nie mam mleka a nie chce mi się ruszyć więc musi wystarczyć.
-Asia, która jest godzina?- Olka weszła zaspana i usiadła na parapecie opierając głowę o okno.
-Jest za piętnaście dziesiąta kochanie. Chyba musimy poważnie pogadać.- podeszłam do niej i wręczyłam jej sok pomarańczowy ot znalazł się jeden.- Czemu płakałaś?
-Pokłóciłam się z Piotrem, niby taka błahostka, ale hormony buzują.- uśmiechnęła się do mnie i zanurzyła usta w soku.
-A dokładniej?
-A dokładniej o to czyje mieszkanie sprzedajemy. Nie chcę się rozstawać z tym moim, bo wiesz jak czasem mnie odwiedzisz to mam do kogo zagadać, a Piotra jest duże, ale nie w centrum. Dodatkowo do tego dodałam, że ciągle narzuca mi swoje zdanie i to wszystko jest bez sensu a on z nerwów powiedział, że ma już tego wszystkiego dosyć.
-Wiesz, że musicie poważnie porozmawiać razem.
-Wiem, ale nie chcę jeszcze do niego wracać.
-Okej tylko wiesz pusta lodówka, a ja lecę do szpitala.
-Spokojnie poradzimy sobie.- poszła do salonu a ja poszłam do siebie się ubrać i wyruszyć na podbój Rzeszowskiego Podpromia i szpitala.
-Jak będzie się coś działo to dzwoń.- pocałowałam ją w policzek i teraz już faktycznie wyszłam w zdrowiu i szczęściu.

Podjechałam pod Podpromie, zerknęłam na zegarek 10:15 czyli mama ma przerwę za 5 minut. Jak miło.
Wysiadłam, stopniał troszkę śnieg, ale nie powiem troszkę było mi zimniej w stopy, ale pocieszyłam się tym że u mamy jest wyjątkowo ciepło. Weszłam, przywitałam się z panem Markiem z ochrony. Nie wiedziałam gdzie iść ale kiedy usłyszałam krzyk Lotmana, wiedziałam że mają trening więc do nich poszłam.
- .......I czujesz to tak się na mnie spojrzała- koło wejścia stał Achrem z Tichackiem opowiadali sobie coś.
-Cześć Chłopaki !- obrócili się w moją stronę i rzucili się na mnie.- Bo mnie udusicie paszczuchy.
-Jakaż niespodzianka nas dopadła !- uśmiechnęłam się do nich i odwróciłam, bo widziałam że mama idzie.
-Czekajcie pójdę do mamy a potem do was wpadnę.
-Będziemy czekać.- podbiegłam do mamy a potem poszłyśmy do niej do gabinetu. Pani Ania się rozchorowała i mama nie powiem miała troszkę więcej pracy niż zwykle. Usiadłam przy grzejniku i tak sobie wyobraziłam mnie za mniej więcej 3 dni w Bełchatowie, będę miała masę pracy. Szkoda gadać normalnie.
-Asia a czym ty się martwisz ?
-Niczym mamo, tak sobie siedzę i na ciebie spoglądam i wiem co mnie będzie czekało za kilka dni.
-A co tam u Bartka słychać?
-Wiesz co, jest dobrze ciężko trenuje. Wiesz chcemy budować dom.- przysiadłam się do niej a dla niej papierki stały się dziwnie ciekawsze. Wiedziałam ! Moja mama wcale nie chcę abym układała sobie życie.
-Dom? Jesteście tego pewni- jak bym tego nie była pewna to bym nie proponowała mu tego.
-Tak mamo, w stu procentach.
-No to dobrze, wybraliście już działkę i gdzie ten dom będzie?- spojrzałam na sufit i w sumie czas zacząć o tym myśleć.- Okej jak coś ustalicie to powiedz.
-Dzięki mamo.- posiedziałam jeszcze z nią chwilkę a potem poszłam na salę do chłopaków, akurat mogłam zaobserwować obrazek z cyklu: "Stado przy wodopoju". Weszłam głębiej i podeszłam do nich.
-Cześć chłopaki !- wydarłam się i stado spoconych mamutów się na mnie rzuciło, nawet Pit, który szepnął mi do ucha, że chce pogadać.- Ale się za wami stęskniłam.- przytuliłam Grzyba a potem usiadłam i opowiadałam im co się dzieje w Bełchatowie.
-A jak tam u Bartka?- Igła się troszczy o Bartka, bardzo mi miło.
-Jakoś mu leci, ciężkie treningi teraz ma.- potem rozmowa jako tak się kleiła więc większość odbijała sobie piłkę a my z Igłą, Alkiem, Dżordzem i Grzybem gadaliśmy na jakieś luźne tematy.
Z nimi bardzo szybko leci czas, wydaje mi się że chyba dawno powinni być w domach a oni tak po prostu siedzieli na sali do prawie 12 aby ze mną po gadać, Kocham Ich <3.
-Lecę do Brata mojego Maksymiliana.
-Dziś z Sebkiem wpadniemy po 16 do Maksa- uśmiechnęłam się na samą myśl.
-Okej. Cichy! - zawołałam Nowakowskiego a sama wszystkich wyściskałam i poszłam z moim ogonem w postaci Nowakowskiego usiąść sobie w holu.- Piotr hmmm..... co się stało?- spojrzałam na niego a on tak ciężko wypuścił powietrze.
-Pokłóciłem się z Olą, jak zawsze o błahostkę i ją obraziłem.
-Piotrek, musicie sobie jakoś radzić, kompromis to był by dobry pomysł.- poklepałam go po plecach.- przeproś ją i wystarczy, bo ona wcale nie jest tak mocno zdenerwowałam.
-Mówisz?- uśmiechnął się delikatnie i spojrzał na mnie.
-Mówię. Lecę- pocałowałam go w policzek, nałożyłam szalik.
-Wpadnij dziś do nas!
-Oczywiście!- odwróciłam się przed drzwiami, jak bym mogła się nie zgodzić?! Pomachałam mu i poszłam do samochodu a potem pojechałam do szpitala. Kiedy parkowałam pod szpitalem moja księgowa zapaliła się czyli czas odwiedzić stację Orlen.

Bełchatów:

-Słuchaj Winiar i co powiedziałeś jej?
-Tak powiedziałem.- spojrzał na mnie z uśmiechem i wcisnął w siebie ostatnią część kotleta ala Bartkowy schabowy.
-I co?
-I nic, powiedziała że to błahosta i że nie mam się tym przejmować.- spojrzałem na niego. Z jednej strony to super, wybaczyła i się tym nie przejęła a z drugiej.. Nie wiem jaka jest druga strona tej całej akcji, muszę ją odkryć.- A ty kiedy jedziesz do Asi?
-Dziś po treningu wieczornym.
-W sumie Asia do nas dzwoniła i się pytała czy nie było by jakieś możliwość, żeby Oli mógł się spotkać z Maksem, wpadniemy do niego w niedzielę bo mamy wolne. Mecz w Bełchatowie także luuuz.
-Pewnie tak.- posiedzieliśmy jeszcze chwilkę a potem Winiar poszedł, bo Daga już... Co ja mówię w końcu po niego przyjechała a ja mogłem się zdrzemnąć, bo dziś ciężka droga przede mną. Trening zaczęliśmy o 17:00, półtorej godzinki na hali- ćwiczyliśmy taktykę, potem szybko się przebrałem ubrałem szalik, czapkę i kurtkę zapiąłem po samą szyję bo jest zimno i wyruszyłem do domu się przebrać i wypić kawę a potem Rzeszów i Asia za którą powiedzmy sobie szczerze stęskniłem się, aż mam na maksa nie przyzwoite myśli. Mówię wam.

Rzeszów:


Jest po 18:00, od kilku godzin siedzę sobie w szpitalu z mamą, Krzysztofem, Iwoną, Dominiką i Sebastianem oraz Maksem. Dostałam sms-a od Bartka że będzie wyjeżdżał za kilka minut i że mam się go spodziewać na wysokości godziny 21:00. Nawet nie wiecie jak się cieszę, tęsknota dała po sobie poznać.. Niby nie widzieliśmy się 3 dni, ale to i tak długo jeżeli jesteś z ukochaną osobą 24 godziny na dobę.
-Kruszyna słuchaj bo mam sprawę?- ocknęłam się i poszłam za Igłą. Nie wiedziałam o co w ogóle chodzi.
-Coś się stało?- z drugiej strony tak sobie pomyślałam, że ciągle ktoś ma do mnie jakąś sprawę. Non stop to aż staje się męczące, ale żeby nie było ja uwielbiam pomagać bliźniemu ale bez przesady.
-Nic się nie stało przecież- przytulił mnie- Czy musi się coś dziać?
-Z reguły ludzie coś ode mnie chcą jak coś się dzieje.
Uśmiechnął się i oparł o ścianę.- Ale ja tylko bym chciał, abyś mi pomogła z prezentem dla Iwony na walentynki.
-Igła przecież jest jeszcze ponad 2 tygodnie.
-No tak, ale mój prezent wymaga czasu... Ale będziesz mi potrzebna.- usiedliśmy sobie na ziemi, oparci o ścianę wspólnie się wymienialiśmy pomysłami, aby dopieścić pomysł dla Iwony. Ten Igła to się jednak stara nie ma co, to jest prawdziwa miłość godna naśladowania.
Siedzimy i gadamy na tym korytarzu, tematy nam się nie kończą.
-Fajnie, że chcecie budować dom ale czy nie lepiej dla was kupić już jakiegoś.- Igła przyglądał mi się uważnie a ja w sumie wrzuciłam tą informację w obieg do mojego mózgu, może faktycznie tak by było lepiej. Moglibyśmy szybciej się przeprowadzić w ogóle.
-Czemu nie.
-Wiesz, że Bartek to jest twoja jedyna miłość?- co on takie psychologiczne pytania mi zadaje. Pokiwałam głową a w tym momencie przypomniało mi się nasze pierwsze spotkanie, kiedy to go niechcący pacnęłam ręką w twarz.- Nie z chrzańcie tego, a nawet jeśli to wiedzcie że i tak do siebie wrócicie.- uśmiechnęłam się na jego słowa i go przytuliłam. Wyszeptałam jeszcze: "Dziękuje", bo to są bardzo ważne słowa.- Dobra zbieramy się bo to jest przed 19 a dzieciaki idą spać o 20:30.
-Igła przykładny tatuś.- uśmiechnęłam się i weszłam do sali, pełnej miłości i ciepła, wszyscy na nas patrzyli.
-A żebyś wiedziała kruszyna.- usiadł koło Iwony i pocałował ją w skroń. Ciepło się robi na sercu momentalnie. Maks grał w coś z Sebkiem a Domi bawiła się lalką.- Zbieramy się rodzino, bo jestem głodny a trzeba iść spać wcześniej.
-Ja muszę jeszcze zrobić zakupy, bo lodówka świeci pustkami.- mama zaczęła się śmiać, no tak jakby nie wiedziała jak jest.


Kończę zakupy w Albie, jest godzina 20:53 no może już 54, mniejsza o to. Kupiłam  coś na obiad na jutro, jakieś przekąski, mleko, płatki, słodycze o tak dużo słodyczy i jakieś tam składniki na ciasto czekoladowe, które wprost uwielbiamy z Bartkiem. Targam te zakupy do samochodu i akurat w tym momencie musi mi zadzwonić telefon.
-Tak słucham.- o ile to nie było pierwsze kłamstwo podczas tej rozmowy, bo coś mi gadało w słuchawce, ale ja byłam zajęta pakowaniem zakupów.
-Aśka, czy ty mnie słyszysz!- wróć, spojrzałam na wyświetlacz Bartek.
-Przepraszam pakowałam zakupy.
-Ja już jestem prawie w Rzeszowie, będę za 20 minut.
-Okej. Buziaki.- rozłączyłam się i włożyłam ostatnią ekologiczną torbę do bagażnika. Zamknęłam go i pojechałam do domu. Podjechałam na parking po 30 minutach, bo w Rzeszowie zawsze muszą być korki tam gdzie ja jestem. Skandal! Oczywiście jak zawsze tradycyjnie moja torebka pozostawia wiele do życzenia a telefon dzwoni, więc go szukam, czyli wysypuje wszystko, ale on po chwili przestaje dzwonić i ktoś puka do mojej szyby. Odwracam się a tam moja big love. Szybko wszystko pozbierałam i wysiadłam.
-Cześć skarbie.- na przywitanie dostałam najbardziej namiętnego buziaka.
-Cześć Bartuś. Zakupy są do wniesienia.- podeszłam do bagażnika i zabrałam dwie torby a resztę niech Bartosz taszczy co mi tam.- Co tam słychać w Bełchatowie?- pierwsze pytanie z cyklu wywiad środowiskowy "Co on tam wyprawiał :)". W razie jak by mi coś nie pasowało, to zawsze mogę rzucić w niego czymś np. pomidor, którego  układałam w metalowym koszyczku.
-Praca, praca, praca no i wszyscy tęskniliśmy, ale ja najbardziej- i pocałunek na szyi, który przyprawił mnie o dreszcz.- A w Rzeszowie?
-Szpital, Podpromie, dom.- odwróciłam się i w drodze do lodówki złożyłam na ustach Bartka soczystego całusa. A niech ma.



Witam was :)

Jestem z nowym rozdziałem, coś z niczego :)  DIY- zrób to sam bez weny napisz rozdział :)

Dziś Dziku mój <3 Ma urodziny, więc jestem dziś Dzikiem w 100 %.
I zdjęcia też będę w dzikowym stylu oprócz dwóch.

Pozdrawiam was :)   Buziaki :)    Pierniczki ; *











Poszedł jak dzik w żołędzie <3 






wtorek, 19 lutego 2013

Liebster Awards

Dziś nietypowo dosyć napiszę do was opowiadając wam coś o sobie a zarazem odpowiadając na pytania od  Carmen, która prowadzi bloga      "Z siatką pod górkę" , którą z tego miejsca serdecznie pozdrawiam
i zapraszam do odziwedzić jej jak i mojego bloga.  

Pytanie właśnie otrzymałam od Carmen, tak jak wcześniej wspomniałam a brzmią one nastepująco:

1. Siatkarz do którego kompletnie nie pałasz sympatią?
Odpowiedz:  Nie pałam sympatią do Louisa Mastrangelo i do Zbigniewa Bartmana. 


2. Ulubiony siatkarski cytat?
Odpowiedz: Jejku jest ich mnóstwo, ale mój ulubiony a zarazem nakręcający do działania to słowa Krzysztofa Ignaczaka mojego idola zarazem:   "Robię to co kocham, wywołując u innych łzy szczęścia. Czy może być coś piękniejszego?"   <3  
3. Jakiemu klubowi kibicujesz?
Odpowiedz: Kibicuję przede wszystkim z całego serducha moim pszczołom- PGE Skra Bełchatów zawsze do końca i  kisielowym kumplom z Brzydgoszczy czyli Delecta Bydgoszcz. 
4. Kto twoim zdaniem powinien przejąć po Igle 16?
Odpowiedz: Moim zdaniem Igły się nie da zastąpić, ale jeżeli coś tak owego miało by mieć miejsce no to przede wszystkim kwalifikuje się na to miejsce Paweł Zatorski. 
5. Czy jest coś z czego jesteś dumna? Jeśli tak to co?
Odpowiedz: Jestem dumna z tego, że codziennie stawiam czoła moim problemom, że mam taki piękny kraj, że kocham Boga i właśnie za sprawą jego opatrzności pokazał mi jakim pięknym sportem jest siatkówka. Wiem może się to wydawać dziwne, ale tak jest wyciągnął mnie z ciemnego bagnistego dołka właśnie dzięki siatkówce. Jestem dumna, że nie muszę się wstydzić swojego kraju i mogę pozywać jego piękno. Dziękuje za to że mam te nasze Złotka i że wszyscy tworzymy razem zgrany Team na meczach reprezentacyjnych, bo przecież kibic to jak 7 zawodnik na boisku.
6. Jak widzisz siebie za 20 lat?
Odpowiedz: Za 20 lat będę stara, przebrzydła już bo to już będzie wiek średni, nie będę miała czasu na głupoty. Pewnie założę już rodzinę, jak dobrze się uda i jakoś będę żyła. 
7. Ulubiony serial?
Odpowiedz: Nie mam ulubionego serialu, bo tego nie oglądam ale codziennością jest oglądanie kanałów 100% Sportowych: Eurosport, Polsat Sport i TVP Sport. 
8. Co wywołuje na twoje twarzy uśmiech?
Odpowiedz: Kiedy widzę uśmiechniętych ludzi i widzę jakiegoś siatkarza czy siatkarkę czy sportowca, bo to wywołuje we mnie baaardzo pozytywne emocje. 
9. Bez czego nie wyobrażasz sobie swojego życia?
Odpowiedz: Jejku można tu polemizować szczerze mówiąc, ale nie wyobrażam sobie życia bez wody, powietrza moich bliskich, Boga, sportu i przyjaciół. 
10. Styl muzyki której słuchasz?
Odpowiedz: Słucham przede wszystkim rapu i hip-hopu, ale nie zamykam się tylko na jednym stylu muzycznym lubię słuchać wszystko. 
11. Wygrywasz dwa miliony. Na to wydasz tyle pieniędzy?
Odpowiedz: Wybudowała bym dom a za resztę spłaciła bym kredyt moich rodziców, odpicowała bym im chatkę, a za resztę pojechała/ poleciała bym do Brazylii na Światowe Dni Młodych, Mistrzostwa Europy do Danii, Mistrzostwa Świata, Olimpiadę i oczywiście Ligę Światową.. Jeździła bym po całym świecie za naszą reprezentacją. 



Czas na moje 11 pytań: 

1. Gdyby nie siatkówka, co by to mogło być innego....?
2. Jakimi wartościami kierujesz się w życiu?
3. Zasiadasz w "naszym" Polskim parlamencie i dostajesz propozycję bycia ministrem, jakiej dziedziny życia chciała lub chciał byś być ?
4. Bezludna wyspa, trzy przedmioty ?
5. Do jakiego Polskiego klubu siatkarskiego nie pałasz sympatią?
6. Życiowy autorytet?
7. Uśmiech na twarzy za sprawą czego pojawia się najczęściej?
8. Twój ulubiony Polski zawodnik?
9. Co lubisz jeść ?
10. Ulubiona piosenka, która nakręca Cię do działania?
11. Ulubiony film?


Liebster Awards moje nominacje:

http://volleyball-dreams-come-true.blogspot.com
http://me-and-you-belong-together.blogspot.com
http://as-prosto-w-serce.blogspot.com
http://myvolleyballdreams.blogspot.com
http://spala-adventures.blogspot.com
http://jestesmy-sobie-przeznaczeni.blogspot.com
http://lekcja-milosci-fc.blogspot.com

niedziela, 17 lutego 2013

Nie bój się, kochaj mnie po kres... Jeszcze dziś wznieśmy się do gwiazd. Lekko tak zawsze tam gdzie Ty. Dusze dwie, serca dwa, dwa sny.. Razem Już....

Rozdział 22


-Michał? Coś się stało.- stanął przede mną a jago twarz nic nie pokazywała. Była bez żadnego posmaku ani to gorzkiego ani słodkiego. Zupełne zero.- Michał powiedz mi.
-Asia ja ją zdradziłem.
-Co proszę?
-Zdradziłem Dagmarę.- popatrzyłam na niego i nie wiedziałam, co teraz mam do niego powiedzieć. Mam mu doradzić czy po prostu go zjechać za swoją lekkomyślność.
-Michał... Dlaczego i z kim?
-Nie od razu mówię, że tylko pocałowałem inną dziewczynę i nawet nie wiem jak ma na imię.- ułożył twarz w rękach i oparł się o blat stołu. Pocałował inną i to nawet nie wiem jak ona ma na imię?!
-A kiedy tyś to zrobił?
-Wczoraj w galerii, jak poszedłem po tą cholerną wodę przy okazji zahaczyłem o łazienkę, aby załatwić potrzebę i wtedy ta laska tam stała. Podeszła do mnie, pocałowała mnie a ja to odwzajemniłem i poszła sobie. Co ja mam teraz zrobić?
-Nie wiem Michał, po prostu porozmawiaj z nią.- spojrzałam na zegarek hmmm..... 17:25, no tak to by wyjaśniało dlaczego on tu jest.- A ty nie masz przypadkiem treningu?
-A no mam. Idziesz ze mną, Dagmara ma przyjechać z Oliwierem i Zosią.
-Zosią?- po patrzyłam na niego z miną, czy ja o czymś nie wiem a potem pojęłam, że przecież znają płeć dziecka.- A no tak, to będzie dziewczynka. Super.- przytuliłam go i poszliśmy na halę, bo jak się okazało Michał specjalnie przyszedł do mnie się wyżalić. Co prawda spóźnił się troszkę na trening, ale ja to wzięłam na klatę po prostu i go usprawiedliwiłam, że go zatrzymałam bo musiałam mu się wyżalić. Na początku trener nie chciał tego łyknąć, ale potem jakoś poszło. Bartek przez cały czas szczerzył się jak głupi do sera i nawet nie chcę się zastanowić co mu chodzi po głowie. Jak na razie mnie chodzi po głowie tylko to jak Michał powie Dagmarze o tym co się stało, albo czy w ogóle powie.
-Asia!- odwróciłam się i zobaczyłam mojego tatę. Szybko do niego podeszłam i rzuciłam mu się na szyję.
-Tato. Jejku jak ja was dawno nie widziałam.- pocałowałam go w policzek i usiedliśmy sobie na krzesełkach.- Coś się stało? Mogłeś zadzwonić! Tato..
-Nic się nie stało, przejeżdżałem więc wpadłem a wiedziałem że pewnie jesteś w pracy więc przyszłem i się nie myliłem.
-Jak tam u mamy i Maksa ?
-No właśnie u mamy dobrze a u Maksa, jest w szpitalu nawrót białaczki.- w moich oczach pojawiły się łzy i nie wiedziałam co mam teraz ze sobą zrobić. Mój kochany braciszek znów musi przechodzić to samo.
-Dlaczego wcześniej mi nie powiedzieliście?
-Wczoraj się dowiedzieliśmy, były ostateczne wyniki badań.- przytulił mnie a ja coraz bardziej szlochałam. Nie wyobrażam sobie życia bez tego szkraba.- No i właśnie mama jest przy nim..
-Wezmę urlop i pojadę do niego choć na troszkę.
-No dobrze.- wytarłam nos i poszłam do prezesa a tata poszedł pogadać z Bartkiem o zaistniałej sytuacji.

Podeszłam do drzwi sali 204. Na ścianach w holu było pełno zwierzaków od żyraf po dinozaury czy krowy.
Mama poszła do lekarza a ja delikatnie zapukałam i weszłam. Mimo iż przespałam całą noc u siebie w Rzeszowskim mieszkaniu czuję jakiegoś moralniaka, który pewnie wynika z tego że nie pomogłam do końca Michałowi i że nie interesowałam się rodziną. Weszłam głębiej a Maks siedział na łóżku i grał w coś na laptopie. Widzę, że dostał nowy sprzęcik do szpitala.
-Cześć kruszynko.- podeszłam bliżej a on się odwrócił i przytulił do moich nóg.
-Wiesz tęskniłem za tobą.- ściągnęłam kurtkę i położyłam ją na łóżku obok a potem usiadłam koło niego i zaczęliśmy sobie opowiadać co tam u nas słychać. Maks ciągle pytał o Bartka, bardzo lubił sport jakim jest siatkówka i każda możliwość spotkania się z siatkarzem była na wagę złota, więc dlatego bardzo się cieszył, że jest on moim chłopakiem.- A Bartek przyjedzie do mnie ?
-Mówił że przyjedzie w poniedziałek albo we wtorek. Nie może się już doczekać.
-Suuuper, ale wiesz ja to bym chciał się jeszcze spotkać z Oliwierem. Bardzo go polubiłem.- przytuliłam go i postanowiłam stworzyć jakiś plan, aby go na maksa uszczęśliwiać, bo jego dobre samopoczucie jest bardzo ważne teraz.
Po 12:00 przyszła mama, szybciej się zwolniła z pracy i szybko tu przyjechała, więc tak spędziliśmy po południe. Całą czwórką, bo tata niedługo po mamie też dojechał. Po 18:00 dostałam telefon od Igły....
Skunks się dowiedział że jestem w Rzeszowie i natychmiast mam się u niego zameldować, więc i tak zrobiłam pojechałam do Ignaczaków.
Jak zawsze nikt nie chciał mi otworzyć drzwi, więc sama się wprosiłam. Słyszałam jakieś piski w salonie, więc tam poszłam.
-Cześć Wszystkim. Jak zawsze muszę sama wchodzić, nikt mi nie chce otworzyć!
-Asia!- Iwona rzuciła się na mnie, potem dzieciaki. Rozebrałam się i usiadłam z nimi.
-Igły jeszcze nie ma?
-Będzie za 20 minut. Co tam słychać w Bełchatowie?
-Jakoś leci, praca-dom i tak przez cały czas. A u was ?
-No wiesz chyba tak samo. Jejku jak ja Ciebie dawno nie widziałam.- przytuliła mnie a potem gadałyśmy
o dziecku Winiarskich i Nowakowskich. No właśnie wypadało by ich także odwiedzić.
-A no i z Bartkiem od marca zaczynamy budować dom.
-No no no, proszę proszę takie poważne decyzje a swojej kochanej przyjaciółce nie powiesz.
-Przepraszam- gadałyśmy o różnych domach, aż wpadł zmachany Igła.
-Cześć kochanie.- pocałował Iwonę.- Joanno, witam w moich skromnych progach.
-Cześć- wyściskałam go a potem usiedliśmy i wymienialiśmy sie róźnymi newsami i plotami i ciekawymi ciekawoskami... Wszystkiego po troszku.
Po 21 pojechałam do siebie do domu, a kiedy wchodziłam do klatki spotkałam Olę, która była cała zapłakana. To jakiś fatum, zabrałam ją do siebie a to co się dowiedziałam od niej, bardziej przytwierdziło mnie w przekonaniu, że coś się dzieje niedobrego w moim życiu.



Jestem :)  Malutkim gratiskiem wrzucam wam kolejny rozdział.
Pozdrawiam was pierniczki :)











I Ojciec Pliński z Gazetką <3   Rozwaliło mnie to :) <3  I uśmiech Dantego też <3



czwartek, 14 lutego 2013

Wiem, że Ciebie chcę w tę noc Gdy tańczysz tylko dla mnie Tak pragnę Cię W te noc Nikt tego nie odgadnie

Rozdział 21


-Bartek
-Hm?
-Bartek no...- szturchnęłam go kilka razy ale on dalej nie reagował.
-Hmmm....?
-Bartek !- otworzył oczy, przetarł twarz i oparł się na łokciu.
-Co chcesz kobieto! Wróciliśmy wczoraj a w sumie dziś w nocy do domu, więc chyba mam prawo na chwilkę snu.- pocałowałam go.
-Pewnie że masz, ale Bartek wybudujmy dom najlepiej z ogrodem i piękną huśtawką na środku. I żeby był on duży i....- nie dokończyłam bo mnie pocałował tak bardzo namiętnie i soczyście.- Co to miało oznaczać?
-Że kupimy działkę i wybudujemy na niej dom taki jak będziesz chciała.- przytuliłam się do niego i  zamknęłam oczy. Wyobraziłam sobie nas z gromadką dzieci siedzących w wielkim ogrodzie na huśtawce. Dzieci bawią się a my po prostu możemy nacieszyć się sobą. Czuję się na maksa bezpieczna i przede wszystkim kochana.- Kocham Cię wiesz ?
-Wiem także Ciebie Kocham.- pocałował mnie w czoło a ja po prostu zatopiłam się w marzeniach.
-Skarbie śpisz ?
-Nie. Głodna jestem- podniosłam głowę do góry i spoglądnęłam na niego, akurat z kimś korespondował.
-Zobacz.- przed oczyma zauważyłam Bartkowy telefon a w nim wiadomość od Nowakowskiego
i zdjęcie USG a pod nim podpis: "Cześć Ciociu i Wujku to ja dzidziuś Nowakowski <3"
-Jejku jakie słodziaki. Piotrek się cieszy pewnie.
-I to jeszcze jak, nawet mu forma podniosła się do góry z radości, swoją drogą Ola nie cieszy się tak jak on.
-Na pewno się cieszy tylko to coś dla niej nowego. Dzisiaj masz trening?
-Mam o 17:30 na sali a co byś chciała ?- wstał i poszedł odsłonić rolety i otworzył okno aby się troszkę przewietrzyło.
-Chciałam jechać na jakieś zakupy czy coś.
-W sumie czemu nie.- opatuliłam się w szlafrok i poszłam do łazienki.
- I jeszcze kawę bym po prosiła!- nie usłyszałam odzewu żadnego, a sama poszłam wziąć rześki prysznic na rozruch. Następnie kiedy załatwiłam wszystkie rzeczy, poszłam napić się kawy z mleczkiem i cukrem. Załączyłam jeszcze laptopa, aby obczaić wszystkie najważniejsze sprawy związane z naszym krajem i zajrzałam jeszcze na facebook-a. Dawno już nie byłam, ale to co zobaczyłam wzbudziło we mnie przerażenie: 100 zaproszeń do znajomych od jakiś ludzi, których nie znam w większości, pełno powiadomień niektóre jakieś bez sensowne inne zabawne i wiadomość od Olki, Poliny i Igora. Tą ostatnią zostawiłam sobie na później. Olka  napisała mi o ciąży, akurat była na facebook-u więc pogratulowałam jej i sobie po gadałyśmy, postanowiłam się do nich wybrać w przyszłym tygodniu. Polina pisała o tym co zawsze więc i ja jej wszystko opisałam i podrzuciłam kilka zdjęć z gali i sylwestra. Igor napisał o tym, że tęskni za tym co było ale nic nie odpisałam tylko usunęłam jego wiadomość i zablokowałam go we wszelki możliwy sposób.
-Jest 12:00 więc może zjemy coś na mieście co?- Bartek podszedł do mnie od tyłu i pocałował mnie w szyję.- A no i ktoś się do Ciebie dobijał.
-Dobra to ja się ubiorę i możemy jechać.- poszła do sypialni, narzuciła coś na siebie i zrobiła makijaż. Rozczesała włosy, narzuciła kurtkę, przewiesiłam torbę przez ramię i wyszliśmy. Postanowiliśmy zmierzać w kierunku Łodzi, bo tam jest jednak więcej sklepów i wgl.

Droga minęła nam bardzo powoli, bo śnieżne zaspy nie znikały. Bardzo lubimy z Bartkiem Łódź, dokładnie nie wiem dlaczego, ale bardzo ją lubimy ma w sobie coś magicznego coś co nas do niej bardzo przyciąga. Podjechaliśmy pod centrum handlowe i podążyliśmy do niego. Znów zaczął padać śnieg, ale mi to nie przeszkadzało bo wprost uwielbiam te płatki sypiące się z nieba.
-To co może idziemy coś zjeść?
-Okej.- Bartuś objął mnie szczelnie ramieniem i poszliśmy do jednej z restauracji naładować akumulatory.
Zjedliśmy i napiliśmy się soku a potem podążyliśmy podbijać sklepy. Kiedy szliśmy zauważyłam piękną sukienkę, więc wrzuciłam 5 bieg i rura do sklepy zobaczyć to cudo z bliska. Bartek rozdał jeszcze kilka autografów więc ja poszłam zostawiając go w tyle. Taka kolej rzeczy wynikała z tego, że jeżeli coś mi się podoba to zrobię wszystko żeby to mieć. O to ja Joanna.

-Asia?
-Słucham.
-Ktoś do Ciebie dzwoni.- no tak Bartek ma moją torebkę i kurtkę.
-No to odbierz.- przeglądnęłam się w lutrze chyba to 100 rzecz, którą przymierzam i nadal mi się nie podoba. Bartek z kimś bardzo "namiętnie" rozmawiał więc ja przymierzałam dalej. I w końcu znalazłam coś co mi się spodobało. Marynarka i bluzka do tego spodnie. Dokładnie się odziałam w to w czym przyszłam i wyszłam z przebieralni. Odłożyłam to co mi się nie podobało i czekałam na Bartka który zabrał ode mnie to co miałam zamiar kupić i podał mi torebkę oraz telefon.- Kto dzwonił?
-Zbyszek. Ma do Ciebie jakąś sprawę.- Bartek od pewnego czasu na punkcie Bartmana ma kompletnego bzika, jest o niego bardzo zazdrosny, nie wiem z czego to wynika. Nie umiem mu wytłumaczyć, że Bartman to w ogóle nie jest ktoś kto mi się podoba, ale od niego odbija się jak groch o ścianę. Z atomową prędkością postanowiłam zmienić temat.
-Dobra potem oddzwonię. A jeżeli to coś ważnego to zadzwoni jeszcze raz.- podeszliśmy do kasy, panię ekspedientki bardzo szybko mnie obsłużyły i poszliśmy dalej.- A wiesz co Ci powiem?
-Słucham Cię?- stanęłam przed nim i się uśmiechnęłam nic nie mówiłam.- Asia no powiedz mi..
-Widziałam fajną bluzę.- złapałam go za rękę i zaprowadziłam go do sklepu.- Pewnie myślałeś,że coś innego Ci powiem.
-Nie ukrywam że tak myślałem, aczkolwiek ty nie umiesz trzymać jęzora za zębami.
-Ja?! Oj Panie Kurek przegiąłeś wiesz?
-Ja?!- zachował się identycznie jak ja.- Oj Pani Kurek, wie pani co myślę że chyba muszę przymierzyć tą bluzę którą trzymasz w ręku.- wyrwał mi ją z rąk i pobiegł do przebieralni. Czujecie to jak to śmiesznie wyglądało, ale ja jako że szybko myślę poszłam za nim. Wszystkie przebieralnie były zajęte. Osz masz ci los, akurat teraz muszą być WSZYSTKIE zajęte. Moment zaraz coś wymyślę. Bingo ! Przecież on ma dwa metry ponad, musi coś jego wystawać ponad przebieralnianą "zasłonkę". Postawiłam zakupy i przeszłam się, ludzie się dziwnie na mnie patrzyli, ale co mi tam. Nic nie było widać. Skubaniec jeden. Po kilku minutach przebieralnie były prawie puste, zostały tylko 2. Po chwili dostałam sms-a od Bartka " To teraz zostały Ci tylko dwie, albo się zbłaźnisz, albo mnie znajdziesz i boję się myśleć co to będzie :D". Tak sobie ze mną pogrywa. Rozejrzałam się czy nikogo aby więcej nie ma w pobliżu i przykucnęłam, sprawdziłam buty- mam go! Podeszłam i wparowałam do tej przymierzalni. Uśmiechnął się do mnie i mnie pocałował. Przyparł mnie do ściany i całował.
-Moment moment moment.- odepchnęłam go i poprawiłam bluzkę.- Po A tam są nasze zakupy, po B to nie czas i miejsce na takie rzeczy.
-Po A kochanie tam są twoje zakupy, po B na to zawsze jest odpowiedni czas i miejsce i po C- uśmiechnęłam się szeroko i zastanawiałam się co jeszcze powie.- Bardzo podoba mi się ta bluza więc sobie ją kupię.- pocałował mnie i poszedł zabrać zakupy. Nawet na mnie nie poczekał, poszedł do kasy zapłacić. Poszłam za nim, pomiędzy wieszakami spotkałam Dagmarę i Oliwiera.
-Cześć Ciociu.- odwróciłam się i poszłam się z nimi przywitać.
-Cześć Oli- pocałowałam go w czoło i podeszłam do Dagi ją wyściskać.- Widzę zakupy? A gdzie Michał?
-Poszedł po coś do pici, bo mnie suszy. A ty sama w męskim?
-Nie no gdzieżby, jestem z Bartkiem który akurat teraz stoi przy kasie i płaci.
-Ciociu a kiedy do nas przyjedziesz ?- przykucnęłam przed Oliwierem i go przytuliłam.
-Przyjadę jutro po pracy o ile nie będziesz w przedszkolu.
-Nie będę.- pogadaliśmy jeszcze chwilkę i poszłam, bo Bartek czekał na mnie przed sklepem. Minęłam się jeszcze w wejściu z Winiarem i poszłam do mojego lubego.  Nie wiedzieliśmy co chcemy jeszcze robić, więc wróciliśmy się do domu, suma sumaru było już po 15:00.

Po 17:00, Bartek pojechał na trening a ja poszłam sobie do mojej ulubionej kawiarni na czekoladę i ciastko, bo jakoś nie chciało mi się siedzieć samej w domu. Kiedy doszłam dostałam sms-a od Winiara o dziwnej treści ale go zignorowałam, bo pewnie mu się pomyliło.  Siadając i zamawiając moją ukochaną karpatkę i czekoladę rozglądałam się przez szybę i zamarłam. Stał tam i spoglądał w moją stronę i wcale się szyderczo nie uśmiechał tylko miał minę zbitego psa. Nie wiedziałam czego mam się spodziewać. 



Nawet ja będę waszą Walentyną iiii dodaję dla was rodział właśnie dziś :)
I chyba w ten dzień zakończę tą historię, za rok może dwa.
Ogólnie nie mogła zebrać myśli, aczkolwiek jakoś sobie poradziłam.
Nie wiem, kiedy będzie kolejny rozdział, bo teraz w ogóle nie mam czasu na nic.
 Pozdrawiam :)














wtorek, 5 lutego 2013

Nanananana nie brak mi ochoty, nanananana weznę Cię w obroty, nananana zakręcimy razem, nananana.......

Rozdział 20



Po burzliwym sylwestrze, wymyślanych ciążach i nie odzywaniu się do siebie przez tydzień przyszedł czas na 77 galę Plebiscytu Przeglądy Sportowego. Jest 6 stycznia a my z Bartkiem szykujemy się na podbój Warszawy. Wysłałam chyba ze 100 sms-ów na Bartka, liczę na to że nie zajmie jakiegoś dennego 4 lub 5 miejsca liczy się same podium.  Z tego co się zorientowałam to na galę wybiera też się Winiar, Misiek, Możdzon i Zibi, czyli będzie zabawa. Najbardziej mi szkoda że nie będzie Igły który niestety nie może się wyrwać z Rzeszowa a bardzo chciał jechać, smuteczek no, ale obiecałam mu ze za rok to ja stanę na tej scenie i będę odbierać statuetkę i go pozdrowię, a czy to się spełni ciekawe bardzo ciekawe. Wracając do teraźniejszości tradycyjnie podam czas czyli jest 10:50, chcieliśmy wyruszyć o 13:00 do Warszawy ale pewnie się nam nie uda. Bartek jeszcze dziś trenuje do 12:00, a ja ja przypatruję się mojej kreacji i nie wiem czy ją założyć czy nie, no bo powiem szczerze byłam na wielu imprezach z tzw."szyszkami", ale na gali
o takim prestiżu jak ta jeszcze nie byłam.
-Cześć, jestem już....- wyszłam z sypialni i poszłam przywitać się Siurakiem i czegoś się napić.- Jak Ci minęło przed południe?
-Ach.. wstałam później i dzwoniłam do fryzjera, kosmetyczki i oglądałam kreację.
-Ciągle nie możesz się przekonać. Będziesz pięknie wyglądać.- musnął moje czoło- idę się umyć, przebrać
i możemy jechać.
-Okej.- poszłam do sypialni, dopięłam pokrowiec sukienki, czyli nie ma już odwrotu. Zapięłam walizkę
i poszłam z wszystkim na korytarz.  Po 30 minutach i Bartek było gotowy więc wyruszyliśmy do stolicy naszego kraju.
Po 5 godzinach ciężkiej drogi byliśmy zmęczeni, monotonne widoki i ten śnieg sypiący za oknem przyprawił mnie o sen, a Bartkowi który był moim driverem nie przyjało to.
Zatrzymaliśmy się w Polonia Palace Hotel i tam przeleżeliśmy resztę dnia. Mieliśmy także gości Możdzona
z Hanią i Winiar z Dagą, którzy spędzili z nami resztę wieczoru.

7.01.2012 rok.
Dzisiejszy dzień rozpoczęłam o 9:30. Na godzinę 13:00 byłam z Dagmarą umówiona do fryzjera potem jakiś obiad i 15:00 kosmetyczka. O 16:30 dotarłam do hotelu, Bartek coś oglądał.
-Jestem już.
-No no no... Nawet tak ładnie wyglądasz...- musnęłam jego usta.
-Będzie jeszcze lepiej mam nadzieję.- Na gali powinniśmy być już po 19:00 bynajmniej umówiłam się
z Bartmanem na 19:15 abyśmy mogli zająć sobie jakieś super miejsca z tyłu oczywiście.
Było o 18:40 a ja siedziałam w bieliźnie i spoglądałam na sukienkę, Bartek był już wystrojony a ja
w rozsypce.
-Asia no coś ty.- podszedł i usiadł koło mnie na łóżku.
-No nie wiem....
-Nie poznaję Ciebie, zawsze pewna się, nie dająca za wygraną a teraz taki "ciampciok"- po patrzyłam na niego i przemyślałam jego słowa, jak ja się w ogóle zachowuję. Wziąwszy się w garść ubrałam moją kreację która swoją drogą była bardo długa ale gdy ubrałam wysokie buty to wyrównała się. Założyłam biżuterię, spakowałam torebkę. Bartek założył mi marynarkę i przeglądnęłam się w lustrze.
-No to co może jeszcze sweet focia - Bartek wyciągnął swój telefon i pyknęliśmy sobie kilka zdjęć przy tym magicznym lustrze. O tak tego na pewno nie zapomnę. - Idziemy bo wiesz to nie jest Bełchatów.
-Tak tak.- szybkie poprawki i wyruszyliśmy na podbój Warszawy. Jak ja się powtarzam a zresztą co mi tam. Nie przeszkadza mi to szczerze mówiąc. - Mam nadzieje że moje nogi wytrzymają całą tą Galę.
-Będę trzymał kciuki.
-Dzięki.- odjechaliśmy w stronę Teatru Polskiego.
Kiedy weszliśmy tam, oddaliśmy naszą odzież wierzchnią zobaczyłam pełno ludzi których na ogół widzę w telewizji. Jak sobie myślałam o gali to szczerze mówiąc z miłą chęcią zamieniła bym kilka słów z Tomaszem Majewskim czy Adamem Małyszem.  Idąc wielkim korytarzem, holem (nie wiem jak to nazwać) spotkaliśmy w końcu Bartmana z pewną piękną dziewczyną. Wysoka, długie nogi, piękne długie blond włosy aż się rozpłynęłam. Bartman to ma jednak gust nie ma co.
-Cześć Zbyszek.- przytuliłam go, szczerze stęskniłam się za nim... Za tym jego biadoleniem o głupotach, albo życiu.- Cześć, Joanna.. Miło mi Cię poznać w końcu.
-Cześć, Joanna.- przytuliła mnie, co nie powiem było wielkim +. Ma tak samo na imię jak ja, co jest kolejnym wielkim +.- Zbyszek idziemy ?
-Tak tak. Idziecie z nami ?
-Nie bo jeszcze chcemy poczekać na Miśka bo napisał do Bartka.
-No to my idziemy. Do zobaczenia.- nasz wzrok odprowadził Zbyszka i Joannę do końca korytarza i na lewo, a potem staliśmy i rozkminialiśmy o co chodzi im.
-Może ja zapytam Miśka potem o co chodzi?
-Dobra- spojrzał na zegarek, następnie rozglądnął się i pomachał do Miśka i Moni.
-Cześć Kurki.- Misiek mocno mnie przytulił, potem Monia się na mnie rzuciła.
-Ulala... Jaką masz piękną kreację.- Monia obeszła mnie w koło.- Kurde tobie to zazdroszczę.
-Spokojnie są ładniejsze ode mnie na tej gali. Idziemy już?- Ruszyliśmy do wejścia na salę która swoją drogą jest wielka. Bartek wziął mnie pod ramię i zeszliśmy na dół za Miśkiem i Monią. Usiedliśmy koło AA no i czekaliśmy aż się to wszystko w końcu zacznie. Bartek z synchronizował dla mnie zegarek więc obczaiłam godzinę. 20:00 poczekaliśmy jeszcze i kiedy wybiła godzina "0" na scenę weszli Przemysław Babiarz i Maciej Kurzajewski. Pogdybali, pogdybali i zaczęło się rozdawanie nagród specjalnych. Trener Roku, Nadzieja Olimpijska, Impreza Roku, ale chyba najważniejsza to Drużyna Roku. Bartek z  Miśkiem i resztą bandy Możdżona i AA dumnie poszli na scenę odebrać jakże cenną nagrodę. No tak siatkarze drużyna roku a piłka nożna to dalej sport narodowy. Po odebraniu statuetki chłopaki wyszli inną stroną więc ja z Monią usiadłyśmy koło siebie no i czułyśmy się raźniej rzecz jasna w tym wielkim tłumie sportowców. Kiedy skończyło się rozdawanie części nagród specjalnych na scenę wyszedł mój dobry kolega Marcin Wyrostek ze swoim zespołem Tango Corazon Quintet a chwilkę przed nimi przyszli chłopaki. Nachylił się nade mną pewnie osobnik o imieniu Bartek i musnął moje usta a potem usiadł i wsłuchaliśmy się w muzykę jakże przyjemną i relaksacyjną. Kiedy skończyła się część artystyczny numer 1, na scenę weszli piękni i młodzi prowadzący i rozdano resztę nagród specjalnych. Potem  znów był występ artystyczny tym razem Kayah i to długi występ artystyczny oraz chwilka przerwy ale bardzo krótka na której, ja z Monią siedziałyśmy i oceniałyśmy sukienki. No tak i wypadło że najładniejszą sukienkę ma niejaka Joanna Michalska. Czarna materiałowo-koronkowa do kolana, ale ona może z taką figurą. Około 21:30 znów na scenie pojawili się Przemek i Maciek. Gadu gadu i zaprosili pierwszego sportowca czy tam ważną osobę związaną ze sportem, żeby wręczyła statuetkę dla sportowca który zajął 10 miejsce czyli Kamil Stoch. Potem na dziewiątym sklasyfikowano Konrada Czerniaka, następnie Jarosław Hampel, Robert Lewandowski a z chwili na chwilę Bartek coraz bardziej zaciskał dłoń na mojej że aż zaczęło mnie boleć, ale niech mu będzie. 6 miejsce Paweł Wojciechowski, 5 Maja Włoszczowska i teraz wielka czwórka. Agnieszka Radwańska, Adam Małysz który był nieobecny a szkoda, bo chciałam z tym gościem pogadać. Bartek spojrzał na mnie i się uśmiechnął. Na scenę wszedł Jerzy Dudek w towarzystwie muzyki, w której wyróżniała się trąbka. Podszedł do mikrofonu i wszystkim sportowcom podziękował za cały trud, następnie zaczął nadawać o "Smutasie" mam nadzieje że wiecie o kogo chodzi i potem o tym że "pewien zawodnik" niesamowicie broni, jeszcze lepiej atakuje i wypowiedział to "Drugie miejsce Bartosz Kurek" a ten Bartosz to subtelnie się do mnie uśmiechnął, musnął moje usta i poszedł odebrać swoją nagrodę. Wszedł na tą scenę a mnie tak serducho waliło że nawet sobie nie wyobrażacie. Kombinacje i mikrofonem, Jerzy Dudek pochwalił się nam ile ma wzrostu a Bartek przyznał mu że jest "Najdroższym Statywem Świata". Salwa śmiechu na sali, my z Miśkiem złożyliśmy się wpół ale potem postanowiłam się ogarnąć, bo przecież on mnie widzi. Zaczął swoją krótką wypowiedz podziękował chłopakom ze Skry i Reprezentacji, opowiedział że to zaszczyt z nimi wychodzić na boisko przeciwko jakiemukolwiek przeciwnikowi i dodał że dziękuje swoim najbliższym za wielką pomoc i wyrozumiałość. Wzruszyłam się normalnie. 1 miejsce zajęła "Królowa Zimy" Justyna Kowalczyk, której nie było ale było krótkie nagranie. Rozradowany Bartosz siedział koło mnie. Jak on jest szczęśliwy to i ja. Na koniec wszyscy którzy dostali jakąś statuetkę weszli na scenę i przy piosence Queen, cieszyli się razem że są najlepsi. Po całej gali czas na balety. Alkohol tak alkohol po tym jak dziennikarze zniknęli lał się hektolitrami. Bawiliśmy się przy piosenka zespołu Modern Talking, Boys, Akcent, Abba, Michael Jackson, Bonny M. Coś wolnego do potańczenia to przede wszystkim Celine Dion, Whitney Houston i wiele, wiele innych. Ogólnie zabawa była przednia, no kto by pomyślał że sportowcy tak dobrze potrafią się bawić.   




Jestem .... :)   Mam nadzieję że dziś będzie lepiej choć mam wątpliwości, ale już za długo z tym zwlekałam.

Piosenkę mam dla was:     Super produkcja Polecam

I coś z Gali co mi się tak pasowało:














A no i mam dla was tradycyjnie zdjęcia, ale te będą kobiet z mojej prywatnej Galerii.

PTPS Piła- Tauron MKS Dąbrowa Górnicza