sobota, 18 stycznia 2014

What if I lose it all?

Rozdział 45



W sobotę rano, obudziłam się po dziewiątej. Sama byłam zdumiona, że spałam tak długo. Delikatnie przetarłam oczy i zabrawszy małego, szarego pilota ze stolika nocnego i przyciskając duży czarny przycisk, w pokoju pojawiło się dużo światła. Rolety automatyczne przy nie małym hałasie, zwinęły się a ja uśmiechnęłam się, dzień zapowiadał się na przyjemny. Założyłam szlafrok, klapki i zeszłam na dół. Przy okazji zabrałam telefon i odpisałam na kolejny czuły sms od tajemniczego B., który informował mnie, że w poniedziałek będzie już w Polsce. Przechodząc przez korytarz zajrzałam do Maksa, ale ten jeszcze spał, więc nie chciałam mu przerywać. Zeszłam na dół, gdzie poczułam zapach kawy, a mój żołądek zrobił fikołka
i poczułam mdłości, ale przeszło po kilku chwilkach. Podeszłam do mamy i obdarzyłam ją całusem
w policzek.

- Jak się spało?- Postawiła przede mną zieloną herbatkę a ja wywinęłam wargę w dół.- Kawy byś chciała? Marzenia.- Bezwzględna Alicja, to bezwzględna Alicja.

- Pojedziemy dziś na zakupy? Mam chęć na nowe buty.- Zanurzyłam usta w herbacie a ona roześmiała się. Taki śmiech to jak miód dla ucha.

- Możemy. Co chcesz na śniadanie? Może naleśniki z czekoladą.

- Pewnie.- Mama zajęła się przygotowanie, ale kiedy je zobaczyłam i przebiegłam w czasy przeszłe, kiedy Maks, był w moim brzuszku odechciało mi się ich. Jeżeli mam być znowu gruba, to ja dziękuje bardzo.

- Jedz, a nie zamartwiasz się linią.- Spojrzałam na nią z kpiną a ona poszła obudzić Maksa. Taka właśnie jest mama, zna mnie jak mało kto. Po chwili, koło siebie zobaczyłam swoje największe szczęście, które emanowało radością i latało po salonie jak elektron. Kiedy wybiegał się, usiadł koło mnie i zaczął jeść wcześniej przygotowane przeze mnie naleśniki.

- Tato o której jutro przyjeżdża?

- Przed dwunastą. Wieczorem jedzie na wyjazd, a ja muszę w poniedziałek pojawić się na konferencji w klubie.- Uśmiechnęłam się do niej i zjadłam ostatni kęs naleśnika. Dopiłam herbatę
i poszłam na górę wziąć prysznic. Szybko się ogarnęłam i ubrałam. Jedną nogą byłam już na zakupach, kiedy zadzwonił do mnie prezes, że musi się ze mną pilnie spotkać. Jejku, była z jednej strony przerażona a z drugiej wyluzowana. Nasunęłam szpilki i zeszłam na dół.

- Mamo muszę jechać do Bełchatowa, prezes ma do mnie pilną sprawę.

- Co z zakupami?

- Przyjadę po was po spotkaniu i pojedziemy, okej?

- Jasne.- Narzuciłam skórzaną kurtkę, zabrałam kluczyki i dokumenty i wyszłam.

W Bełchatowie byłam po niecałych czterdziestu minutach. Zaparkowałam pod halą i widziałam samochody zawodników. Czyżby konferencja a mnie nic o tym nie wiadomo?
Weszłam do klubu i spotkałam Paulinę.

- Aśka?! Hej!- Mocno mnie przytuliła, a ja uśmiechnęłam się i odwzajemniłam jej uścisk. Stęskniłam się za nimi.- Jak się czujesz?- W jej oczach pojawiła się troska.

- Dobrze, bardzo dobrze.- Obiecałam kawę po spotkaniu z prezesem i poszłam do niego. Delikatnie zapukałam i weszłam. Uśmiechnął się na mój widok a we mnie wpłynął pogodny duch. Przytulił mnie i usiadłam na krześle naprzeciwko niego. Magda przyniosła mi jeszcze wodę z cytryną i zaczęliśmy spotkanie.

- Jak zdrowie Asiu? Jak się czujesz?

- Wszystko jest już dobrze, więc mogę wrócić do pracy.

- O tym chciałem porozmawiać.- Adrenalina się podniosła. Ciśnienie na pewno mi podskoczyło, a ja nie mogę się denerwować przecież.- Sezon nam nie wyszedł... Wiesz o tym?

- Tak, ale myślę, że możemy się odbić. Negocjacje z PGE idą dobrze, więc... Panie prezesie mamy wielki potencjał.

- Otóż to. Mamy na oku nowego trenera i kilku graczy rangi światowej. Chciałbym, aby pani była wiceprezesem a także menadżerem klubu.- Mroczki przed oczami i prawie spadłam z krzesła. Upiłam spory łyk wody i przeczesałam włosy. Że ja? Chyba to żart...

- Panie prezesie... Wydaje mi się, że nie mam doświadczenia...- Westchnęłam a on tylko uśmiechnął się.

- Odpowiednia osoba na odpowiednim stanowisku. Jesteś najlepsza.- Jejku już nie wiedziałam co mam na ten temat myśleć.- Jesteś pewna siebie, zorganizowana, chłopaki mają z tobą rewelacyjny kontakt.

- Jestem w ciąży.- Szybko wypowiedziałam te słowa, a jego oczy były większe.- Będę miała na głowie Maksa, dziecko i nie wiem czy dam radę.- Przytulił mnie i poklepał po ramieniu.

- Dam ci tydzień na zastanowienie, a teraz idę do chłopaków.

- Oczywiście. Dziękuję za spotkanie.

- Cieszę, że u ciebie, was wszystko dobrze.- Przytulił mnie i wyszedł. Narzuciłam kurtkę, poszłam się przywitać z chłopakami i wróciłam do domu z ogromnym mętlikiem.


Gdzieś tam w Rosji.

Wróciłem po treningu do swojego mieszkania i rozpocząłem pakowanie. Za godzinę mam spotkanie z menadżerem Maceraty, ale choć coś spakuję, nie chcę robić wszystkiego na ostatnią chwilkę.
- O kurwa! - Zerknąłem na zegarek i zobaczyłem, że zostało mi dwadzieścia minut. Szybko ubrałem gruby sweter z dzianiny, który dostałem na święta Bożego Narodzenia od mamy, kurtkę ze skóry, przerzuciłem torebkę przez ramię i wyszedłem. Wiem, że kontrakt z Dynamo, kończy się
w poniedziałek. Mimo tego, że saldo mojego konta zmieniło się i czuje się multimilionerem to wiem, że nic dobrego, oprócz tego, nie wniosło to do mojej kariery. W kawiarni, byłem po dziesięciu minutach. Usiadłem przy jednym ze stolików i poczekałem na menadżera. Kiedy pojawił się w kawiarni, czułem że te negocjacje mogą się dobrze skończyć.

- Cześć Bartek.- Uśmiechnął się do mnie i przywitaliśmy się uściśnięciem dłoni.

- Cześć.- Usiedliśmy, zamówiliśmy kawę i negocjowaliśmy.

Kiedy wyszedłem z restauracji czułem, że Macerata to będzie fajne miejsce dla mnie, dla Asi, Maksa i Kruszynki, ale czy uda mi się ją przekonać? Westchnąłem i wróciłem do mieszkania kontynuować pakowanie.

                                         
Czułam, że ten kontrakt to może być moja szansa, tylko czy Bartek wróci do Polski....





Mamy kolejny rozdział :) 
Czyli jednak potrafię, ale muszę mieć wenę, z którą trudno w ostatnim czasie... :) 

Pozdrawiam i do następnego *.* 
Ogonodraszki

7 komentarzy:

  1. Mam nadzieję, że Asia pojedzie z Bartkiem i będzie z nim szczęśliwa. I nie zrobi mu awantury.
    Pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale bedzie draka....
    Oby Aska sie zgodziła na ta prace ;)
    Juz sie sie moge doczekav nastepnego
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział. Już się za nimi trochę stesknilam :D ją w sumie mam nadzieję, że Asia pojedzie z nim do Maceraty, bo oni obydwoje zasługują na szczęście :)
    Zapraszam na 4 rozdział.
    http://kiedy-spotkalam-siatkarskiego-jego.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na 5 :*
      http://kiedy-spotkalam-siatkarskiego-jego.blogspot.com/?m=1

      Usuń