sobota, 25 stycznia 2014

This is my house, my team, my dreams.

Rozdział 46

Niedziela wieczór, kominek, woda z cytryną i jakieś romansidło, czyli to czego potrzebowałam. Nie ukrywam, że ten weekend był dla mnie dosyć szalony, a wiadomość o tym, że będę mamą i przy okazji mogę być vice-prezesem przyprawia mnie na pewno o uśmiech. Delikatnie zanurzyłam usta w wodzie
i przewróciłam kartkę książki. Ciepło z kominka delikatnie pieściło moją twarz. Oczywiście o dwudziestej pierwszej nikt nie spodziewa się gości a tu taka niespodzianka. Maks już słodka spał na górze, kiedy ktoś zadzwonił do drzwi. Odłożyłam książkę na stolik i ruszyłam. Delikatnie spojrzałam przez "judasza" kto mnie nawiedził a kiedy zobaczyłam jego uśmiechniętą mordkę ucieszyłam się. Otworzyłam drzwi i za chwilkę, byłam zamknięta w niedźwiedzim uścisku.

- Cześć Misiek.- Poczochrałam delikatnie włoski Kubiaka a ten uśmiechnął się.

- Cześć Asia.- Weszliśmy do środka. Gość zdjął swą odzież wierzchnią i przeszliśmy do salonu. Bijące zimno od wędrowca, przyprawiło mnie o dreszcz. Usiadł na kanapie i zerknął na książkę, którą czytam.

- Czego się napijesz?

- Herbaty. Swoją drogą nie wiedziałem czy jesteś w domu, czy w szpitalu czy może w Rzeszowie, ale dobrze strzeliłem.- Uśmiechnął się i podszedł do kominka, aby ogrzać ręce.

- Nie za późno na wizyty?- Zalałam herbatę i zaniosłam wywar Michałowi.Usiadłam na puchowym dywanie, oparłam się o poduszki i wkładając do książki zakładkę leżącą na brzegu kominka, odłożyłam ją do tajemnej szuflady w dolnej części stolika.

- Chciałem sprawdzić czy wszystko dobrze. Mam nadzieje, że tak?

- Pewnie, że tak. Wszystko jest jak w najlepszym porządku, więc czas przygotowywać się do ślubu.- Uśmiechnęłam się i zjadłam miąższ z plasterka, a skórkę wrzuciłam do szklanki.

- Będzie się działo.- Uśmiechnął się i nasza rozmowa weszła na poziom bardziej wyluzowanej, czyli plotki, ploteczki, plotunie. Za to właśnie Michała uwielbiam.

- A jak tam mały Hubert?- Michał wyciągnął telefon i pokazał mi kilka zdjęć. Mały rośnie jak na drożdżach.

- Moje szczęście.- Uśmiechnął się i położył swojego iPhonia na ławie. Przed dwunastą Michał postanowił wrócić do domu. Myślę, że to dosyć niebezpieczny plan.

- Jadę, jutro rano mam spotkanie. Przedłużam umowę z Jastrzębskim.

- Chyba oszalałeś. Jest po dwunastej i nie mam zamiaru mieć cię na sumieniu.

- To ja ciebie odwiedziłem a nie ty mnie... Zresztą sam ci się zwaliłem na głowę.

- Nie bez przyczyny.- Spojrzał na mnie piorunującym wzrokiem. Okej, okej nic im nie powiem.- Pojedziesz rano.

- Rano mam spotkanie. Nie martw się jestem dużym chłopcem.- Owinął się grubym szalikiem i nasunął
oficerki.- Gdzie przyszły sezon?

- Mam nadzieję, że Polska.- Poklepałam się delikatnie po brzuchu a Misiek uśmiechnął się.- Choć czuję, że może być z tym kłopot.

- Przecież może wrócić do Skry?

- Może, ale czy chce...- Pocałował mnie w policzek.- Jeszcze raz dziękuję za odwiedziny i rozmowę.

- Cała przyjemność po mojej stronie.- Mocno mnie przytulił.- Zadzwonię jak dojadę.

- Okej. Cześć.- Wyszedł z domu a ja zamknęłam drzwi i wygaszając światło wróciłam do salonu, aby posprzątać, a potem ugasić kominek i pójść na górę, zaznać rozkoszy prysznica i snu.

Gdzieś tam w Rosji, part. 2  

 Pobudka o szóstej to niekoniecznie to czego od zawsze pragnąłem w życiu. Przetarłem twarzy i wstałem. Odsłoniłem rolety i przeszedłem do kuchni zaparzyć sobie kawę. "Lotnisko, lot, obiad z rodzinką, leniuchowanie, siłownia i miły wieczór". Plan był prosty, ale czy uda się go zrealizować? Mam nadzieję. Po wypiciu kawy postanowiłem się ubrać i już przed siódmą oddałem klucze właścicielowi mieszkania i zabierając walizkę, torbę i plecak ruszyłem na lotnisko.

Oczekiwanie na lot jest najgorsze, mimo iż mam go dopiero przed dziewiątą czuję się tragicznie i gdybym nie był sam odespał bym jeszcze jedną zabraną mi godzinę. Włączyłem laptopa i jak zawsze pochłonąłem się grą... Dziesiąta piętnaście, czyli wylot z Moskwy i zapisanie tego rozdziału w karierze jako niezbyt udanego.
Około czternastej byłem już w Łodzi. Czekając na bagaż nie mogłem się już doczekać, aż będę mógł
w końcu rzucić się na swoje łóżko z ukochaną, przyszłą żoną i dziećmi. Kiedy przechodziłem przez ostatnią bramkę po odprawie, włączyłem telefon i zadzwoniłem do Asi. Kilka sygnałów i odebrała.

- Cześć Asia.- Uśmiechnąłem się i czułem, że ona też.

- Cześć Bartuś. Jesteś już na lotnisku?

- Tak jestem. Zaraz będę.- Rozłączyłem się, zabrałem bagaż i ruszyłem do wyjścia. Włożyłem telefon do kieszeni spodni i poszedłem do wyjścia A. Jejku jak dobrze, że jestem już w Polsce. Idąc z daleka zobaczyłem ją. Wyglądała jak zawsze pięknie, a jej opadające, delikatnie blond włoski dodawały jej wielkiego uroku. Wyglądała cudownie i tak bardzo chciałbym już móc ją przytulić.- Ależ się rozmarzłym- Wyszeptałem i za chwilkę trzymałem ją w ramionach. Delikatnie smukłe ciało, które wprost uwielbiam. Odszukaliśmy swoich ust i złączyliśmy się w pocałunku.

- Dobrze, że już jesteś.- Uśmiechnąłem się do niej i jeszcze raz delikatnie musnąłem jej wargi.

- Tata !- Maks szybko znalazł się na Bartka rękach i mocno obejmował jego szyję. Uśmiechnęłam się
i radość mnie przepełniała.- Pójdziemy dziś pojeździć rowerami?

- Jasne, że tak.- Poczochrał jego czuprynę i postawił na ziemię.- Wracamy do domu?- Uśmiechnął się do nas, złapał moją dłoń i zabrawszy bagaże, poszliśmy na parking a potem wróciliśmy do Dąbrowy. Nareszcie jest tak jak być powinno. Weszliśmy do domu i od razu zajęłam się przyrządzanie obiadu, ze składników które wcześniej już przygotowałam. Pierś z kurczaka w sosie ziołowym i do tego makaron. Myślę, że panowie zadowolą się takim obiadem. Wrzuciłam makaron do wody i przyszedł Bartek. Delikatnie objął mnie od tyłu i pocałował szyję.

- Ślicznie pachniesz.- Delikatnie przejechał nosem koło ucha. Uśmiechnęłam się i obróciłam się w jego stronę.

- Za dziesięć minut będzie obiad.- Przejechałam dłonią po jego policzku.- Gdzie Maks?

- Kupiłem mu grę na konsolę i już ją katuje.- Uśmiechnął się delikatnie a ja zarzuciłam ręce na jego szyję
i po chwili poczułam jego ciepłe wargi na moich.

- Rozpraszasz mnie.- Rzuciłam oskarżycielsko a on musnął mój nos i podszedł do jednej z wielu szuflad
i wyciągnął tym razem czarne podkładki. Dokończyłam gotowanie i po wcześniejszym wyciągnięciu makaronu i wyłączeniu piersi, poszłam na górę zawołać Maksa. Szybko zbiegł na dół, wydawało się, że był bardzo głodny. Kiedy zeszłam już na dół, wszystko było nałożone i ustawione w jadalni.- No no, szybki jesteś.

- Wiem.- Uśmiechnął się, jak łobuz i usiedliśmy przy stole, delektując się naprawdę pysznym daniem. Miła atmosfera i niezamykająca się buzia Maksa, sprawiła że ten obiad był jednym z przyjemniejszych i w końcu razem. Choć wiem, że wieczorem będę musiała poruszyć bardzo ciężki temat, związany z klubem, moją propozycją.

Po obiedzie ja poszłam zrobić pranie i posprzątać łazienkę a chłopaki grali w gry na konsoli. Nie żeby coś, ale od rozpieszczania chyba jest mama a nie tata. Czyżbyśmy zamienili się rolami? Pokiwałam głową na znak, że pewnie tak i włączyłam pralkę. Wyłączyłam światło i poszłam na górę do łazienki. Jak to normalna matka polka zajęłam się tym sprzątaniem a kiedy skończyłam poszłam do sypialni, rozłożyłam dokumenty
a raczej zarys umowy i przeanalizowałam go. Oczywiście długopis, który leżał koło mnie, został użyty
i niektóre rzeczy zostały po zmieniane.

- Tu jesteś.- Ściągnęłam okulary i delikatnie przygryzłam ich końcówkę.

- Jestem...- Bartek rzucił się na łóżko i zabrał jeden papierek. Akurat ten z wynagrodzeniem i czasem umowy.

- Umowa? Zmienia się stołek vice-prezesa w Skrze?

- No to ja mam nim być.- Papierek wyleciał mu z dłoni. Usiadł na brzegu łóżka a on ja obok niego.- Bartek nie chcę wyjeżdżać. Nie mam zamiaru rodzić dziecka na obczyźnie, poza tym taka okazja więcej mi się nie trafi.- Spojrzałam na niego a on przeczesał ręką włosy. Jest zły.

- Asia, negocjowałem o grę w Maceracie. Taka okazja pewnie też mi się nie trafi. Marzyłem o lidze włoskiej.

- Marzyłam o ciepłej posadzce.- I tak właśnie jest kiedy ludzie mają marzenia, spełniające się w jednym czasie i kiedy jesteś pewny, że to jest to czego szukasz, niestety musisz z tego zrezygnować. Takie są właśnie nasze marzenia.





     Jestem na fali :) 

Pozdrawiam
Ogonodraszki 





6 komentarzy:

  1. Oo to widzę, że kłopotów ciąg dalszy. Jedno i drugie chce spełniać swoje marzenia więc będzie trudno o jakiś kompromis:/
    Pozdrawiam;>

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję, że znajdą jakiś kompromis :D bo oni są taką kochaną parą, i jeszcze z Maksem wyglądają jak prawdziwa rodzina ♥ oni nie mogą się rozstac. Super rozdział pozatym :*
    zapraszam na 6 ^^
    http://kiedy-spotkalam-siatkarskiego-jego.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapraszam na 7 ^^
    http://kiedy-spotkalam-siatkarskiego-jego.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapraszam na 8 :*
    http://kiedy-spotkalam-siatkarskiego-jego.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń