czwartek, 3 kwietnia 2014

Epilog


- Ja Bartosz biorę ciebie Joanno za żonę...- Delikatnie uśmiechnął się a ja miałam oczy pełne łez.-
I ślubuje Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską, oraz że cię nie opuszczę, aż do śmierci. Tak mi dopomóż panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.- Uśmiechnął się szeroko do mnie a za chwilkę przyszła moja kolej.

-Ja Joanna biorę ciebie Bartoszu za męża i ślubuje ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską...- Widziałam jak ze skupieniem mi się przyglądał, tak słodko wyglądał.- ... oraz, że cię nie opuszczę, aż do śmierci. Tak mi dopomóż panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.- Ukazałam rządek białych zębów.

-Co Bóg złączył człowiek niech nie rozdziela...- Delikatnie przekręciłam głowę w prawą stronę
i w drzwiach świątyni zobaczyłam ją, z uśmiechem pełnym szyderstwa. Cóż mogłam zrobić, ksiądz poświęcił nasze obrączki a my za chwilkę mogliśmy je już spokojnie nałożyć. Bartek zabrał jako pierwszy tą, która ma należeć do mnie. Delikatnie złapał moją dłoń i powtórzył słowa księdza.

-Joanno, przyjmij te obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.- Wsunął złotą obrączkę na mój palec, a potem delikatnie ucałował moją dłoń. Zabrałam duży złoty krążek ze srebrnej tacki i wsunęłam go na jeden z palców Bartka.

-Bartoszu, przyjmij te obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.- Uśmiechnęłam się w jego stronę a za chwilkę ksiądz, w dosyć zabawny sposób, dał Bartkowi pozwolenie, aby mógł mnie pocałować. Publika się śmiała, a ja zaliczyłam pierwszy pocałunek z moim mężem.

Po skończonej ceremonii w kościele, kiedy wszyscy wyszli a my podpisaliśmy jakieś papierki związane ze ślubem, mogliśmy wyjść w rytm "Marszu Mendelsona". Czułam się cudownie i myślę, że nie łatwo było tego nie zauważyć. Przed kościołem zostaliśmy obsypani ryżem i monetami, które i tak pozbierał Maks z innymi dzieciaczkami, a my zaczęliśmy przyjmować życzenia.

-Córeczko, już nie wiem czego mam ci życzyć.- Mama uśmiechnęła się a ja mocno się do niej przytuliłam. Teraz to już się rozbeczałyśmy we dwie, a tata z Bartkiem stali i śmiali się z nas.- Kochajcie się to przecież najważniejsze, a reszta przyjdzie sama.- Pocałowałam jej policzek, otarłam łzy a ona stanęła obok i zaczęła odbierać kwiaty. Życzenia mamy Bartka, były podobne, ta solidarność. Po rodzinie przyszedł czas na siatkarzy. Kochane moje robaczki. 

-Taka mała Joaśka!- Igła wydarł się a ja mocno się do niego przytuliłam.- Ty już wiesz czego ci życzę.- Pocałował mój policzek a mi przypomniała się wczorajsza rozmowa telefoniczna. Potem rzuciła się na mnie Iwona. 

-Krzysiu pewnie już wiele powiedział, ale ja chciałam dodać, żebyś znalazła receptę na Bartka
i kochała go bez względu na wszystko.- Ucałowałam jej policzek i za chwilę rzuciła się reszta reprezentacji, siatkarzy i siatkarek. Potem przyszedł czas na moich przyziemnych znajomych. Na końcu życzenia złożyła mi Klaudia. Bartek patrzył na to wszystko z dosyć przerażoną miną. 

-Życzę ci, abyś zaznała szczęścia z Bartkiem. 

-Już jestem szczęśliwa.- Uśmiechnęłam się do niej, a ona przytuliła mnie, pomachała do Bartka
i wsiadła do czarnego samochodu, który odjechał z piskiem opon. Uśmiechnęłam się do Bartka, złapałam jego dłoń i poszliśmy do samochodu, którym odjechaliśmy do pałacyku, w którym odbywało się wesele. 

-Jesteś zła?- W samochodzie Bartek delikatnie wyszeptał mi te słowa do ucha, a ja zaprzeczyłam
i delikatnie go pocałowałam. 

-Miło z jej strony.- Przecież lepiej w życiu kierować się tym, że ktoś ci dobrze życzy, po co psuć tą piękno atmosferę. 

Weselna atmosfera, była taka jaką sobie wymarzyliśmy. Po rzucaniu kieliszków, skosztowaniu chleba z solą, usiedliśmy przy wyznaczonym dla nas stole, gdzie oprócz nas siedzieli nasi rodzice, Maks z Kubą, Misiek z Moniką, Polina z Łukaszem i Krzysiu z Iwoną. Nim zdążyliśmy usiąść tata już zaczął wznosić toasty i milion razy gorzko przyprawiało mnie o napad śmiechu.

-Nie pij za dużo.- Pocałowałam Bartka ostatni raz i usiedliśmy na chwilkę. 

-No proszę już ustawia mężulka. Bartek nie daj się.- Krzysiu uśmiechnął się a ja pokazałam rządek białych zębów i za chwilkę zostaliśmy poproszeni o to, aby zatańczyć pierwszy taniec. Delikatnie prowadzona przez Bartka kroczyłam na parkiet. Czułam się strasznie, no bo tyle ludzi i tak dalej, ale kiedy zobaczyłam Bartka twarz przed moją czułam się prze szczęśliwie i cały stres odpłynął
w niepamięć. Pierwsze takty prawdziwego klasyka i piosenki bardzo ważnej przy której pierwszy raz zgodziłam się na to, aby zostać żoną Bartka.
Mieliśmy ułożony układ, no bo kto jak kto, ale my nie byliśmy wybitnymi tancerzami, a przecież to ważne, bo wszyscy wspominają ten pierwszy taniec. 
Kiedy tańczyliśmy miałam przymknięte oczy i wspominałam: 

Było multum ludzi i pełno znajomych samochodów, ale w gruncie rzeczy każdy może mieć taki samochód jaki chce. Bartek zaparkował, wysiadł i otworzył mi drzwi. Co za dżentelmen. Złapał mnie za rękę i weszliśmy do restauracji. Przeszliśmy przez pierwszą część sali, a kiedy znalazłam się, bo Bartek mi zaginął, w drugiej części sali zobaczyłam mamę, tatę, Maksa, Dagmarę, Michała, Oliwiera, Miśka, Monię, Zbyszka i resztę Skry. Dojrzałam jeszcze rodziców i brata Bartosza. Stanęłam na środku i nie wiedziałam o co chodzi.

–Przepraszam czy może mi...– wszyscy zamilkli i wlepili w coś wzrok i to z pewnością nie na mnie. Obróciłam się i zobaczyłam Bartka z bukietem herbacianych i białych róż. –... o co tu chodzi. – podszedł do mnie bliżej – Bartosz co ty kombinujesz? 

–Asia, bo ja wiem, że ostatnio było dziwnie, ta cała atmosfera i liga mistrzów, ale kiedy byłem sam zrozumiałem, że to wszystko ja, ty Rzeszów potem Bełchatów i teraz Dąbrowa Zielona to nie jest tylko jakiś krótki epizod w moim i może w niebawem naszym życiu. Wiem, że jestem bałaganiarzem, lubię cię po wkurzać – wszyscy zaczęli się śmiać i ja także, jeszcze moment
a popłaczę się. – Wiem też, że kocham cię najmocniej na świecie i chciał bym cię prosić o to abyś... – tutaj klęknął przede mną i wtedy się popłakałam rzecz jasna ze szczęścia, ale ryczałam jak bóbr. – Została moją żoną, Joanno Krawiec, spędź ze mną resztę swojego życia. – uśmiechnął się do mnie i otworzył pudełko a ja spojrzałam na niego i obróciłam się do reszty. Mama moja jak
i reszta kobiet ryczała, Zibi szeptał żebym się zgodziła, a Bartek klękał w niepewności, do czasu kiedy obróciłam się do niego.


–Wstań, wiesz co ci powiem pięć miesięcy to krótki okres czasu, ale długi aby się zakochać
w takim popaprańcu jak ty. Kocham cię i chcę być twoją żoną – na sali wszyscy zaczęli klaskać
a mi Bartek wsunął pierścionek, podał kwiaty i mnie bardzo ale to bardzo namiętnie pocałował.
–Jestem popaprańcem ? – spojrzał mi głęboko w oczy a ja kiwnęłam głową że tak i go pocałowałam.
Kiedy nasze namiętności skończyliśmy wszyscy do nas podeszli i nam gratulowali.

- Zapomniałem powiedzieć, że strasznie ślicznie wyglądasz.- Uśmiechnęłam się do niego i już
w rytm ostatnich taktów piosenki sunęliśmy po parkiecie. Na koniec uwieczniliśmy to pocałunkiem
i zaprosiliśmy inne pary do tańca. 

-Ty też wyglądasz całkiem całkiem. Taki przystojniak.- Poprawił muszkę i wziął mnie na ręce, aby tak sobie tańczyć ze mną, to chyba on tańczył sobie a ja wpatrywał się jego piękne oczy i czułam, że bez niego moje życie nie było by takie samo. Po chwili postawił mnie na ziemię i zatańczyłam
z tatą. 

-Mam nadzieję, że jesteś szczęśliwa?- Tata delikatnie się uśmiechnął a ja mocniej go przytuliłam.

-Najszczęśliwsza na świecie.- Czułam jak delikatnie całuje moje czoło a ja nawet nie zdawałam sobie sprawy, że tańczyliśmy ze sobą trzy piosenki. Wiadomo po pięciu powolnych zaczęły się te szybsze przy których najbardziej wymiatali siatkarze. Bartek tańczył sobie z nimi i wyglądał tak bez trosko i szczęśliwie. Uwielbiam takiego Bartka, w takim się w końcu zakochałam. 

Około dwudziestej drugiej mama zabrała Maksa i Kubę do jednego z pokoi, bo sama czuła się już zmęczona. Bartek już delikatnie rozbawiony siedział i debatował z Kubą Jaroszem a ja zostałam zagadywana przez Polinę i Iwonę. Michał Kubiak z Monią szaleli na parkiecie a Guma z Oliwką pomimo szybkiej muzyki delikatnie kołysali się w rytm muzyki. Wyglądali niezwykle słodko. 

-A teraz pomimo tego, że jest wcześnie.- Wodzirej zaśmiał się a ja cieszyłam się, że go wybraliśmy i jego kumpla. Niezwykle dobrze im się z oczu patrzyło.- Kołysanka, dla wszystkich tych którzy pogrążeni w gorącej miłości zapomnieli o Bożym świecie.- Paweł Zagumny spojrzał na niego.- Tak Guma o tobie mowa.- Zaśmiałam się a za chwilkę byłam poproszona do tańca przez Zbyszka Bartmana. 

-Nareszcie mogę z tobą zatańczyć.- Przytuliłam się do niego i wsłuchałam w tekst piosenki.- Myślisz, że to będzie dobre na pierwszy taniec? 

-Bierzecie ślub?- Stanęłam przed nim a on uśmiechnął się. Przytuliłam go i cieszę się, że w końcu zrobił ten ruch.- Mam nadzieję, że niebawem i ja będę bawić się z moim kochanym mężem na waszym weselu.- Czułam jak się zaśmiał, a za chwilę porwał mnie Bartek, i rozpoczęliśmy gorący taniec po którym złapał mnie za rękę i wyprowadził przed pałacyk do oświetlonej altanki. Usiedliśmy na jednej z ławek, oparłam głowę o jego ramię i czułam jak delikatnie muska moje czoło. 

-Bartman oświadczył się Asi. 

-Nareszcie.- Zaśmiał się a ja spojrzałam w jego oczy i po prostu się uśmiechnęłam.- Kocham cię. 

-Kocham cię.- Pocałowałam go a potem siedzieliśmy tak i wspominaliśmy wszystko co wydarzyło się w naszym życiu. 

-Jest jeszcze jedno najważniejsze wspomnienie. 

-Jakie?- Przyjrzałam mu się z zaciekawieniem i uśmiechnęłam. 

-Nasze pierwsze spotkanie...    
    
     Wyciągając akredytację, trzepnęłam wchodzącego wysokiego chłopaka ręką prosto w buzię. Na początku nie wiedziałam kto to jest ale potem kiedy już ogarnęłam sytuacje zorientowałam się że mogłam wybić jedynki samemu Kurkowi. Brawo Asia na pewno zostawiła bym mu pamiątkę na całe życie i by o mnie nie zapomniał.

- Przepraszam, nie chciałam. Nic ci nie jest?- spojrzałam na niego a on się uśmiechnął, wziął swoja torbę i usiadł na pobliskiej kanapie. Stanęłam i popatrzyłam na niego. Przywołał mnie gestem ręki.

- Bartek- podał mi dłoń.

- Asia. Miło mi Cię poznać, chociaż w takich okolicznościach, ale miło.- poczułam że mam rumieńca na policzkach i z chwili na chwilę się powiększa.

- Jesteś z Rzeszowa ?

- Tak jestem menadżerem drużyny. A ty kim jesteś?- przybrałam minę myśliciela a po chwili roześmialiśmy się z Bartoszem.- Przecież wiem. Słynny siatkarz, bożyszcz Polskiego Volleya...

- Och dzięki. A tak naprawdę jestem Bartosz Kurek i proszę nie traktuj mnie z taryfą. Nie lubię tego.- uśmiechnął się do mnie.

-Myślałam, że wybiłam ci jedynki.- Zaczęliśmy się śmiać.- Co by było gdybym wtedy cię nie uderzyła?

- Nigdy nie był bym szczęśliwszym człowiekiem niż teraz. Tak miało być. Od razu wiedziałem, że spędzę z tobą resztę życia.- Spojrzałam na niego z zaciekawieniem a on figlarnie się uśmiechnął. Namiętnie go pocałowałam i tak naprawdę czuję, że to wszystko to jakiś jeden wielki plan, który już owocuje w dobre rzeczy. Grunt, żeby znaleźć prawdziwą miłość i nie zmarnować swojej szansy. 

-Zapomniałaś o tym, że trzeba też wybaczyć, bo nie zawsze będzie dobrze.- Uśmiechnęłam się do niego, nacisnęłam przycisk zapisz, zamknęłam stronę i wróciliśmy do zabawy weselnej.   

  "Nasze wspólne życie dopiero się zaczyna, a to czy wygramy je za 3 punkty, czy będziemy musieli o nie walczyć w tie-breaku, tego nikt nie wie"   

                                                                 Koniec


                                       Dziękuję, za to że byliście, za każdy miły komentarz, który był moim motorkiem napędowym do dalszej pracy. Za każdy komentarz kierujący mnie na dobrą drogę w wszystkich detalach bloga. Dziękuję, za każde wyświetlenie, za spędzony czas. Chciałam, żeby dobiło do 50 tysięcy, ale się nie udało, może kiedyś wyjdzie? Mam taką nadzieję. 
  Za każdą wylaną łzę, za każdy uśmiech za to że byliście, kochani czytelnicy i czytelniczki. 
Nie wiem co mam napisać, bo żadne słowa nie wyrażą tego jak jestem szczęśliwa, że mogłam was poznać i miałam dla kogo pisać. 

                   Mam nadzieję do zobaczenia jeszcze tu...     

                       Ściskam 

                Ogonodraszki   

PS: Cały czas możecie mnie znaleźć na dwóch inny projektach: 





                                       

4 komentarze:

  1. Jak pieknie opisalas slub i wesele. Az lezka sie w oku zakrecila.
    Ja rowniez dziękuję za kazda literke, wyraz, zdanie, akapit, rozdzial i caly blog.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Słodko, cudzie, świetnie <3 więcej słów nie trzeba :*

    OdpowiedzUsuń