Rozdział 48
W Łodzi pojawiłam się po czterdziestu minutach. Dojechałam pod budynek Atlas Areny
i zobaczyłam Bartka. Stał i wpatrywał się w jakiś punkt na niebie. Wysiadłam z auta, zamknęłam je
i podeszłam do niego. Kiedy mnie zobaczył, mocno mnie przytulił i pocałował.
- Nic ci nie jest?- Delikatnie dotknęłam jego policzka a on pokiwał głową na znak, że nie i musnął moje usta.- Powiesz mi co się stało?
- Pogadamy o tym w domu... Okej?- Uśmiechnęłam się i ruszyłam do auta. Rzuciłam kluczyki Bartkowi a sama usiadłam na siedzeniu obok kierowcy i uśmiechnęłam się na jego widok.
- Dobrze, że już wróciłeś.- Musnęłam jego polik zapięłam pas i ruszyliśmy w stronę Dąbrowy Zielonej. Pod domem pojawiliśmy się po godzinie. Weszłam do domu i zdjęłam buty a potem przeszłam do salonu, rzuciłam torebkę na jedno z krzeseł w jadalni i poszłam do kuchni nastawić wodę na kawę. Wyciągnęłam wczorajszy obiad i podgrzałam w mikrofali, na pewno jest głodny.- Chcesz coś do jedzenia i kawę?
- No pewnie. Jesteś zła?- Usiadł przy kuchennej wysepce i bawił się serwetkami.
- A mam być?- Podałam mu kawę, jedzenia i usiadłam na przeciwko niego. Zanurzył usta w trunku
i spojrzał mi głęboko w oczy.- Co się dzieje?
- To nic poważnego, po prostu czuję, że się oddalamy... Poza tym zniknąłem, bo przyjechał po mnie Kuba i byliśmy zabalować, no w końcu dostał pozwolenie od góry.- Uśmiechnął się nieśmiało, a mnie jakby kamień spadł z serca, wstałam i podeszłam do niego. Usiadłam na jego kolanach i objęłam rękoma jego twarz. Miał śliczne oczy, usta i nos. On cały był śliczny.
- Kocham cię.- Delikatnie musnęłam jego wargi a za chwilkę no no proszę państwa nie wiedziałam, że aż tak bardzo zabalujemy. Oczywiście wylądowaliśmy w sypialni i oczywiście nie powiem, było przyjemnie... Może tego właśnie potrzebowaliśmy? Delikatnie czułam jak gładzi dłonią moje nagie plecy. Uwielbiam jak to robi.
- W sobotę Spała.- Westchnął a ja oparłam się na łokciach i musnęłam delikatnie ustami jego bark. Uśmiechnął się i pocałował moje czoło.- Kiedy masz wizytę u lekarza?
- W piątek wieczorem, będzie pierwsze zdjęcie naszego maluszka.- Przewróciłam się na plecy
i nasze ręce wylądowały na moim brzuszku. Chwila wylegiwania i zobaczyłam, że jest już po dwunastej. Czas wyruszyć po Maksa do szkoły. Wstałam narzuciłam na siebie dresowe spodnie, koszulkę i rozczesałam włosy. Bartek wpatrywał się we mnie.- Co jest Kurek?
-Nic specjalnego.- Uśmiechnął się i wstał. Poszedł do łazienki, bo po chwili usłyszałam szum wody. Narzuciłam skórzaną kurtkę i airamaxy. Weszłam do łazienki i delikatnie zapukałam w kabinę.
-Jadę po Maksa. Kocham cię. Zjedz to co ci przyszykowałam.- Wysłałam mu buziaka w powietrzu, zbiegłam na dół, zabrałam torebkę i wyruszyłam do Bełchatowa, zahaczając jeszcze o halę, aby odebrać jakieś ważne dokumenty. Od razu zabrałam stos papierów do przeanalizowania i kilka wizytówek sponsorów z którymi należy rozpocząć negocjacje. Od hali do szkoły była niedaleka droga a kiedy już pod nią podjechałam Maks czekał pod szkołą. Zaparkowałam a za chwilkę usłyszałam trzask drzwi.
-Cześć mamo.- Pocałował mój polik, zapiął pas i ruszyliśmy do domu.
-Jak ci minął dzień w szkole?
-Dobrze, dostałem piątkę z matematyki i polskiego a no i na w-f graliśmy w nogę, byłem z Patrykiem w drużynie. Mogę iść dziś do niego?- Uśmiechnęłam się do lusterka wstecznego. Kochane gadatliwe dziecko.
-Jasne, że tak.- Resztę drogi opowiadał mi szczegółowo co robił na każdej lekcji a kiedy dojeżdżaliśmy do domu rozpoczął się temat Bartka.
-Tata jest w domu?- Delikatnie zerknęłam na jego twarz, która nie była już taka wesoło jak kilka chwil wcześniej.
-Jest.- Nagle uśmiech wrócił i zaczęło się planowanie popołudnia. Zaparkowałam pod domem
i zobaczyłam Bartka siedzącego na schodach z sokiem. Pogoda była cudowna i idealnie będzie spędzić czas poza domem. Po chwili usłyszałam krzyk i na Bartka rękach znalazł się Maks. Bije od nich ogromna miłość i tak się cieszę, że to właśnie moja rodzina. Zabrałam torebkę, dokumenty, plecak Maksa i ruszyłam do chłopaków.- Jak obiad?- Uśmiechnęłam się a Bartek pocałował mnie,
a po chwili uśmiechania się do mnie poszedł z Maksem do garażu wyjąć rowery. Weszłam do domu rzuciłam wszystko na kanapę i zabrawszy telefon domowy zadzwoniłam po chińczyka.
a po chwili uśmiechania się do mnie poszedł z Maksem do garażu wyjąć rowery. Weszłam do domu rzuciłam wszystko na kanapę i zabrawszy telefon domowy zadzwoniłam po chińczyka.
Po obiedzie, jakże wykwintnym, panowie pojechali na przejażdżkę rowerową a ja zabrałam się za pracę. Przejrzałam stos papierów, wykonałam milion telefonów, a kiedy już skończyłam nawiedzili mnie goście. Brak spokoju staje się już wkurzający. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Zbyszka
z Aśką. W sumie to i tak cieszę się, że ich widzę no w końcu przyjaciele to przyjaciele.
z Aśką. W sumie to i tak cieszę się, że ich widzę no w końcu przyjaciele to przyjaciele.
-Cześć.- Przytuliłam ich i zaprosiłam do środka.- Czego się napijecie.- Zagarnęłam dokumenty
i położyłam na jednym ze stolików.
-Sok.- Ślizgiem znalazłam się koło lodówki i wyciągnęłam dzbanek soku, zagarnęłam szklanki
i zaprosiłam gości na taras. Nalałam sok do szklanek i usiadłam na przeciwko moich jakże sławnych gości.- Jak się czujesz?- Uśmiechnęłam się do nich. Co mogłam więcej zrobić.
-Bardzo dobrze. Ciąża mi sprzyja, tak jak z Maksem musiałam leżeć tak teraz, mogę na razie robić wszystko.- Delikatnie upiłam łyk soku a Zbyszek uśmiechnął się słodko.- Coś się stało?
-No wiesz, ty jesteś w ciąży, Kubiak już ma dorodne winorośle, Kuby syn już w drodze. Siatkarska rodzina się powiększa.- Zaśmiał się a ja ukazałam rządek białych ząbków (tak mi się wydaje bynajmniej) i rozłożyłam się na krześle.
-No Zbyszek czas zabrać się do pracy... Przecież nie macie nic do stracenia.- Asia delikatnie uniosła kącik ust. Oho chyba jestem na miękkim gruncie.- Mniejsza o to, mam nadzieję, że widzimy się za nie cały miesiąc, co?- Zbyszek oczywiście uśmiechnął się znacząco a Asia spojrzała na niego z politowaniem. Będzie się działo!
Nim goście zdążyli wyjechać Bartek zdążył wrócić do domu. Oczywiście kilka chwil panowie posiedzieli z nami a potem udali się na górę, aby o czymś gorąco po debatować. My z Asią zostałyśmy na dole i gadałyśmy o wszystkim i o niczym jak to na ogół mamy w zwyczaju.
-Cieszysz się, że będziesz mamą?
-Bycie mamą to największe szczęście.- Delikatnie dotknęłam brzucha i wzruszyłam się. Uroniłam łzę, ale szybko ją otarłam.
-My ze Zbyszkiem staramy się o dziecko, ale jakoś nam nie wychodzi.- Zaśmiałam się.- Ejjj?!
-Asia przyjdzie na to czas, spokojnie.- Przytuliłam ją do siebie.- Zobaczysz będziesz wspominać te słowa przebierając pieluszkę swojego małego szkraba.- Uśmiechnęła się do mnie i mocniej się przytuliła. Taka jest właśnie rola przyjaciela.- Mam nadzieję, że do mnie zajrzysz niebawem, co?
-Jestem cały czas w Rzeszowie, bo znalazłam tam całkiem sympatyczną dorywczą pracę i tylko w weekend jeżdżę do Warszawy na studia.
-Przyjadę w niedzielę, albo poniedziałek to się zgadamy.- Pocałowała mój polik i poszła na górę po Zbyszka. Panowie z uśmiechem zeszli na dół.- Co ty kombinujesz?- Spojrzałam na Bartka a ten tylko się szeroko uśmiechnął i delikatnie pocałował moje czoło.
Goście pojechali około dwudziestej do Rzeszowa a ja mogłam spokojnie posprzątać wsłuchując się w praktyki nauczania Bartka. Nawet nieźle mu szło. Panowie wkuwali regułki ortografii a ja zaznałam mocy ukojenia, czyli wzięłam kąpiel a potem zabrałam się za dokończenie książki.
-Wszystko okej?- Bartek przyszedł delikatnie zamknął drzwi i położył się po drugiej stronie łóżka. Zegarek wskazywał prawie jedenastą godzinę.
-No pewnie.- Delikatnie objął moją talię rękoma i musnął moją szyję.- Daliśmy radę.
-Cieszę się.- Położyłam książkę na stolik i obróciła się w jego stronę, dotykając dłonią jego policzka.- Jesteś wspaniałym ojcem.- Uśmiechnęłam się i musnęłam jego usta.- Kocham cię.
-Kocham cię.- Ułożyłam głowę na jego dobrze wyrzeźbionej klatce piersiowej i w rytm miarowego bicia serca, zasnęłam.
Mamy marzec :)
Niedługo kończymy :( Szkoda, bo jest to większą częścią mojego życia :(
PS: Gratulacje, dla świeżo upieczonych rodziców :)
Pola jest prześliczna :)
Pozdrawiam
Ogonodraszki
Koncowka? :(
OdpowiedzUsuńBartosz jest swietnym ojcem
Asi i Zibiemu tez sie uda ;)
Max genialny chlopak.
Pozdrawiam
Ileż można pisać? :D
Usuń